Pięcioro Polaków na starcie PŚ w Szeged w parakajakarstwie. Powrót Kozikowskiej i debiut Kukli

W czwartek w Szeged rozpoczną się pierwsze w tym sezonie zawody Pucharu Świata w kajakarstwie. Na Węgrzech wystąpią również nasi parakajakarze. Do startów w PŚ wraca Katarzyna Kozikowska, a debiut w tym cyklu zanotuje Monika Kukla z WZSN Start Wrocław. – To doskonała możliwość sprawdzenia się z mocną, zagraniczną stawką – przypomina Robert Wydera.

W zeszłym sezonie nasi sprinterzy kajakowi z niepełnosprawnościami znakomicie spisywali się w najbardziej prestiżowych regatach. Na mistrzostwach Europy w Monachium srebrny medal w kategorii KL3 200 metrów wywalczył Mateusz Surwiło (laureat Złotych Wioseł podczas tegorocznej Gali Środowisk Kajakowych w Poznaniu), a brąz w VL1 200 metrów zdobyła debiutująca w ubiegłym roku na międzynarodowej arenie Karolina Bronowicz. Ponadto, Surwiło w swojej konkurencji był szósty na mistrzostwach świata w Kanadzie. Za Atlantykiem startował również Robert Wydera (piąty zawodnik ME), uzyskując czwarty czas w finale B VL3 200 metrów

Kadra narodowa w parakajakarstwie, wspierana przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A., przygotowywała się do sezonu m.in. w portugalskim Milfontes. Z kolei pod koniec kwietnia w Wałczu była okazja do sprawdzenia zbudowanej formy. Na Pomorzu rywalizowano również o miejsce w reprezentacji na najbliższe miesiące.

– Rozegrane regaty w Wałczu to kolejny przykład, jak związek narodowy – w tym przypadku Polski Związek Kajakowy – może pod swoimi skrzydłami prowadzić szkolenie oraz rywalizację zawodników sprawnych i z niepełnosprawnościami. Zwracam na to uwagę, ponieważ nie wszystkie dyscypliny paraolimpijskie zostały włączone w struktury związków sportowych. Dzięki byciu częścią PZKaj nasi zawodnicy trenują i rywalizują ramię w ramię ze swoimi kolegami z kadr sprintu, a konsultacje są tego najlepszym przykładem. Wyniki regat jednoznacznie wskazały, iż czołowymi zawodnikami w grupie są Mateusz Surwiło, Robert Wydera, Katarzyna Kozikowska i to z tą trójką wiążą się wielkie nadzieje na zdobycie kwalifikacji paraolimpijskiej. Bardzo dobrze zaprezentowała się również Justyna Regucka, która w sierpniu powalczy o kwalifikację w konkurencji kanadyjek kobiet – tłumaczy trener Renata Klekotko.

Na najbliższy Puchar Świata w Szeged (11-14 maja) polska reprezentacja w parakajakarstwie wybiera się w pięcioosobowym składzie. Poza wymienionymi Surwiło, Wyderą, Kozikowską i Regucką, w klasie VL-3 wystąpi również Monika Kukla, dla której będzie to debiut w tym cyklu. W tej samej konkurencji wśród mężczyzn wystartuje też Wydera.

– Ciężko przepracowałem zimę, a dotychczasowe testy i pierwsze starty pokazują, że czynię postępy w odniesieniu do zeszłego roku. Jasne jest, że najważniejsze będą w tym roku MŚ w Duisburgu (23-27 sierpnia), ale nie lekceważymy żadnych regat. Nadchodzący PŚ to doskonała możliwość sprawdzenia się z mocną, zagraniczną stawką – przypomina Wydera.

– PŚ pokaże nam, gdzie jesteśmy i w jakiej dyspozycji są rywale. Szczególnie ciekawa będzie rywalizacja w kajaku kobiet, ponieważ po przerwie macierzyńskiej wraca Kasia Kozikowska. Obie jesteśmy ciekawe poziomu w jej konkurencji. Każdy start jest dla nas ważny, tym bardziej że parakajakarze nie mają wiele okazji, by się sprawdzać – dodaje Klekotko.

W tym sezonie parakajakarzy czekają cztery ważne zagraniczne starty. Poza najbliższym PŚ na Węgrzech oraz wspomnianymi MŚ w Duisburgu nasi zawodnicy z niepełnosprawnościami wystąpią też w ME w portugalskim Montemor-o-Velho (23-30 lipca) oraz PŚ w Paryżu (30 sierpnia – 1 września), który będzie stanowił przedolimpijską próbę. Zanim biało-czerwoni udadzą się na te regaty, na początku przyszłego miesiąca wezmą udział w krajowych mistrzostwach w Poznaniu (9-11 czerwca).

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj
fot. Paweł Skraba/Biuro Prasowe PZKaj

Startuje Puchar Świata w kajakarstwie. Polacy z nadziejami wchodzą w nowy sezon. „Główny cel to igrzyska”

Sprinterzy kajakowi wracają do walki w Pucharze Świata. Od czwartku w Szeged nasi kajakarze i kanadyjkarze zmierzą się z najlepszymi zawodnikami na świecie. – W tym roku głównym celem są kwalifikacje olimpijskie do Paryża. To we Francji celujemy w kilka krążków i najlepiej, żeby w tej kolekcji był przynajmniej jeden złoty – mówi Grzegorz Kotowicz, prezes Polskiego Związku Kajakowego.

Po bogatym w sukcesy poprzednim sezonie kibice kajakarstwa w Polsce są spragnieni kolejnych triumfów biało-czerwonych. W 2022 roku nasi sprinterzy zdobyli 7 medali (w tym 3 złote) na mistrzostwach świata w Halifax i 13 krążków (z czego 4 złote) podczas mistrzostw Europy w Monachium.

–  Od lat jesteśmy głodni sukcesów. Co roku zdobywamy mnóstwo medali na MŚ czy ME. Wielokrotnie powtarzam, że od 1988 roku jesteśmy jedyną dyscypliną w Polsce, która przywozi medale igrzysk olimpijskich. W tym roku nie skupiamy się tak bardzo na nich, bo głównym celem są kwalifikacje olimpijskie do Paryża. To we Francji celujemy w kilka krążków i najlepiej, żeby w tej kolekcji był przynajmniej jeden złoty – mówi Grzegorz Kotowicz, prezes zarządu Polskiego Związku Kajakowego.

Tegoroczny sezon Pucharu Świata rozpocznie się w Szeged, jednym z najważniejszych ośrodków światowego kajakarstwa. Oczy sympatyków kajakarstwa tradycyjnie będą zwrócone na postawę naszych kajakarek. Grupa dowodzona przez trenera Tomasza Kryka nie miała sobie równych w 2022 roku w konkurencjach K2 i K4 500 metrów. Na obecnym etapie sezonu priorytetem jest przyszykowanie jak najwyższej formy kolejno na starty w Igrzyskach Europejskich w Krakowie (21-24 czerwca) i w MŚ w Duisburgu (23-27 sierpnia). W Niemczech rozegra się kwestia kwalifikacji na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie.

– Zimą rozmawialiśmy z grupą o tym, że mamy szansę powalczyć o sześć miejsc do Paryża, ale żeby mogło dojść do tego, muszę mieć oddzielną dwójkę i czwórkę.  Zobaczymy, jak spiszą się nowe dwójki w Szeged i co później pokażą one w PŚ w Poznaniu (26-28 maja). Po drodze mamy Igrzyska Europejskie, które z racji statusu gospodarza należy potraktować poważnie i zaprezentować się z dobrej strony, ale i tak priorytetem na ten sezon są MŚ w Duisburgu – przypomina Tomasz Kryk.

W olimpijskich konkurencjach w Szeged zobaczymy przemodelowane kobiece osady. W rywalizacji K1 500 metrów popłyną Karolina Naja oraz Anna Puławska. Z kolei w K2 500 metrów wystartują dwa polskie duety – Justyna Iskrzycka i Katarzyna Kołodziejczsyk oraz Klatt i Helena Wiśniewska. Ostatnia z nich, brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Tokio, wraca do składu osady K4 500 metrów, gdzie zajmie miejsce obok Nai, Adrianny Kąkol i Dominiki Putto. Wiśniewska zastąpi w niej Puławską, która po nieudanych regatach kwalifikacyjnych w Wałczu powoli wraca do optymalnej formy. W Szeged dwukrotna medalistka igrzysk w Japonii – podobnie jak Iskrzycka – popłynie też w K1 1000 metrów.

– W zeszłym roku wyszło wyjątkowo dobrze w PŚ, gdyż wygrałyśmy we wszystkich zawodach w K2 i K4 500 metrów. Wiemy jednak o tym, że forma ma się rozwijać, a jej szczyt nadejść w sierpniu na MŚ. Na pewno w finale w Szeged będziemy walczyć do ostatnich pociągnięć wioseł, zwłaszcza, że są apetyty i motywacja. Będziemy mocno zmotywowane, aby powalczyć o medalowe pozycje – nie ukrywa Karolina Naja, czterokrotna medalistka olimpijska, której w kolekcji brakuje tylko złotego krążka z igrzysk. – Chęć zdobycia medalu olimpijskiego towarzyszyła mi od początków w kajakarstwie. Nauczyłam się żyć i trenować z presją. Jako reprezentacja jesteśmy bardzo blisko wygrania na igrzyskach. Byłoby to spełnienie tylko moich marzeń, ale i całego środowiska kajakarskiego – uzupełnia.

PŚ w Szeged będzie poligonem doświadczalnym również dla pozostałych grup sprinterskich. W olimpijskich konkurencjach K2 500 metrów ujrzymy dwa duety – wraz ze Sławomirem Witczakiem popłynie Przemysław Korsak, a Wojciech Pilarz pojedzie razem z Wiktorem Leszczyńskim. Również w K4 500 metrów będziemy oglądać dwie polskie osady. W pierwszej z nich znajdą się Jakub Stepun, Bartosz Grabowski, Korsak i Witczak, a w drugiej – Pilarz, Piotr Morawski, Jakub Michalski i Leszczyński. W konkurencjach K1 1000 i 5000 metrów popłynie z kolei Rafał Rosolski.

– Program w Szeged jest tak ustawiony, że choćby wyścigi w K1 500 m są tuż przed biegami czwórek, także dodatkowa eksploatacja zawodników na nieolimpijskich dystansach mija się z celem – wyjaśnia Ryszard Hoppe, trener reprezentacji Polski kajakarzy.

Ochotę na wysokie lokaty mają też nasi kanadyjkarze. W olimpijskiej konkurencji C1 1000 metrów popłynie Wiktor Głazunow, który wraz z Tomaszem Barniakiem będzie rywalizował też w C2 500 metrów. Ponadto, w męskiej jedynce na 200 i 500 metrów powalczy Oleksii Koliadych, aktualny mistrz świata i brązowy medalista ME na krótszym z dystansów. W C1 200 metrów wystartują z kolei Dorota Borowska i Magda Stanny (ta druga także w C2 200 metrów z Patrycją Mendelską), a w C2 500 metrów – Sylwia Szczerbińska i Julia Walczak.

Czterodniowy PŚ w Szeged rozpocznie się w czwartek, 11 maja. Transmisja na żywo z zawodów na Węgrzech będzie dostępna bezpłatnie na YouTube, na kanale Planet Canoe.

Artur Kluskiewicz
Biuro Prasowe PZKaj

Zwolińska, Popiela i Hedwig najlepsi podczas kwalifikacji kadry w Bratysławie

Klaudia Zwolińska, Dariusz Popiela i Grzegorz Hedwig byli najlepsi w swoich konkurencjach w pierwszych dwóch kwalifikacjach do seniorskiej kadry narodowej w slalomie kajakowym, które w weekend zostały rozegrane w Bratysławie.

Biało-czerwoni slalomiści po miesiącach przygotowań wreszcie stanęli do rywalizacji o miejsca w reprezentacji Polski na nowy sezon. Po sobotnich i niedzielnych przejazdach na torze w stolicy Słowacji najbliżej zapewnienia sobie gwarancji startów w najważniejszych imprezach międzynarodowych są Klaudia Zwolińska, Dariusz Popiela i Grzegorz Hedwig. Pierwsza z nich triumfowała w jednych z dwóch weekendowych finałów konkurencji K-1 (w niedzielę zwyciężyła Natalia Pacierpnik), a do tego nie znalazła pogromczyni w dwóch finałach kanadyjek. Drugie i trzecie miejsca w C-1 kobiet zajmowały kolejno Aleksandra Stach i Katarzyna Liber.

Z kolei eliminacje do męskiej kadry slalomu kajakowego, wspieranej przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A., zdominowała dwójka zawodników. W rywalizacji kajakarzy dwukrotnie triumfował Dariusz Popiela, a za każdym razem podium bratysławskich kwalifikacji uzupełniali Mateusz Polaczyk i Michał Pasiut. Dwa razy w C-1 mężczyzn wygrywał natomiast Grzegorz Hedwig, który w sobotę i w niedzielę wyprzedzał Kacpra Sztubę i Szymona Nowobilskiego.

Pełne wyniki międzynarodowych zawodów slalomowych w Bratysławie znajdują się tutaj.

W następny weekend w Krakowie kolejne eliminacje do polskiej kadry narodowej. Na torze Kolna, w ramach Krakowskich Slalomów, zawodnicy powalczą w trzeciej i czwartej kwalifikacji do reprezentacji w slalomie kajakowym. Starty w stolicy Małopolski będą również okazją do uzyskania przepustki do reprezentacji Polski w kayak crossie.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj
fot. Łukasz Gagulski/archiwum

Świetne biegi podczas DMP w Wolsztynie. Złote medale Zuchory i Grzelkiewicz

W weekend Wolsztyn stał się polską stolicą kajakarstwa klasycznego i SUP. W sobotę i niedzielę w Wielkopolsce rozegrano długodystansowe mistrzostwa kraju.

To była już 39. edycja tej imprezy w kajakarstwie klasycznym (sponsorem polskiego kajakarstwa jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.), a pierwsza, którą rozgrywano w SUP. W zmaganiach wzięło udział blisko 600 zawodników z ponad 60 klubów.

Pierwszą sobotnią rozgrywką była arcyciekawie zapowiadająca się rywalizacja pań w konkurencji K1 na 10 000 metrów. Walka zgodnie z przewidywaniami toczyła się do samego końca. Ostatecznie jako pierwsza linię mety przecięła Magdalena Szczęsna. Zawodniczka KK Jezioro Tarnobrzeg zaledwie o sekundę pokonała Natalię Kurpan (KKW Kraków). Tytułu mistrzowskiego bez powodzenia broniła Anna Zagórska (AZS Politechnika Poznańska), która tym razem musiała zadowolić się tylko brązowym krążkiem. Poznanianka nie jest specjalnie zaskoczona brakiem wygranej, gdyż w ostatnich miesiącach sporo czasu poświęciła nauce.

– Trudno jest mi określić moje odczucia. Z jednej strony jestem zawiedziona trzecim miejscem, a z drugiej rozumiem, dlaczego wyszło tak, jak wyszło. Ten rok był dla mnie wyjątkowo ciężki, ponieważ oprócz stuprocentowego skupienia na kajakarstwie, skoncentrowałam się też w równej mierze na uczelni. Chciałam wszystko zaliczyć zgodnie z terminami, a jednocześnie wykonywać jednostki treningowe. Niestety, trzeba pamiętać, że 100 + 100 w życiu sportowca wcale nie daje 200 procent. Zamiast tego pojawia się przetrenowanie i przemęczenie, które końcowo nic nie daje. Często potrafiłam wstać o piątej rano i zacząć pierwszy trening o szóstej, a potem szłam na uczelnię i od razu po zajęciach na kolejne dwa treningi. Przez parę pierwszych miesięcy było nieźle, lecz od stycznia praktycznie do końca marca zaciskałam zęby, żeby dać radę. Regenerację i jako taki powrót energii zaczęłam odczuwać dopiero ze trzy tygodnie temu. Wracając do zawodów, to pogoda nie rozpieszczała. Było ciężko, a w noc przed zawodami nie mogłam spać, co mogło jeszcze pogorszyć mój występ. Mimo to, lubię startować w Wolsztynie. To jest już chyba mój trzeci start w tym miejscu. Duże nawroty i dobra widoczna trasa sprawiają, że fajnie się płynie – podsumowuje Zagórska, reprezentantka AZS Politechniki Poznańskiej.

Wśród mężczyzn na tym samym dystansie równych nie miał sobie za to Jarosław Kajdanek. Zawodnik KS Energetyk Poznań także o mały włos wygrał z Ukraińcem Valeriim Vichevem (MKS Czechowice-Dziedzice), a skład podium uzupełnił Jakub Gawłowski z KS G’Power Gorzów. – Gdzieś tam z tyłu głowy miałem, że byłem w stanie zdobyć złoty medal, lecz z pokorą podszedłem do tego biegu. Start nie poszedł za bardzo po mojej myśli, jednak udało mi się nadgonić stratę i uważam, że czas, jaki uzyskałem, jest dość satysfakcjonujący. Pogoda niestety nie rozpieszczała, gdyż wiatr i deszcz trochę utrudniły tę rywalizację, ale wiadomo, że w każdych warunkach pogodowych trzeba sobie radzić. Moje przygotowania nie były ściśle związane z tymi zawodami, ale potraktowałem je jako sprawdzian przed nadchodzącym Pucharem Świata w Poznaniu. Co do rywalizacji, to kiedyś sądziłem, że seniorski poziom jest bardzo mocny, ale teraz uważam, iż wszystko się da, tylko trzeba uwierzyć w siebie i sumiennie trenować. Co do toru w Wolsztynie, to myślę, że sam akwen jest bez zastrzeżeń, choć brakuje mi tutaj więcej miejsc dla kibiców do oglądania wyścigu. Sądzę, że to zwycięstwo doda mi trochę więcej pewności siebie, ponieważ pokazuje, że moja forma jest ciągle na dobrym poziomie – komentuje Kajdanek.

Pierwszego dnia zmagań na uwagę zasługuje też kobieca batalia w kategorii SUP na 5000 metrów, którą wygrała Katarzyna Zarembik z RTW Racibórz przed Małgorzatą Cieplińską (Sopocki Klub Żeglarski) oraz Magdaleną Szolką z KS SUP Wrocławskie Bobry.

W niedzielny poranek w konkurencji C1 na 10 000 metrów zażarty bój stoczyli ze sobą Mateusz Zuchora i Mateusz Borgieł (obaj KU AZS Politechnika Opolska) – ostatecznie o sekundę górą był ten pierwszy, a na najniższym stopniu podium stanął Mateusz Cybula z KS AZS AWF Poznań. Bohaterką dnia została Paulina Grzelkiewicz, która bez najmniejszych problemów obroniła złoto sprzed roku, triumfując w konkurencji C1 na 8 000 metrów.

– Długodystansowe mistrzostwa Polski w Wolsztynie jak zawsze były doskonale przeprowadzone i lubię tam pływać, ale dzisiaj zdecydowanie było ciężko. Niestety, warunki były bardzo niesprzyjające, ponieważ oprócz rywalizacji między sobą musiałyśmy walczyć z bocznym wiatrem i falą. Na szczęście, to nie przeszkodziło mi w obronie tytułu. Mimo że wygrałam z większą przewagą niż w zeszłym sezonie, to dzisiaj było mi zdecydowanie trudniej, ale to tylko ze względu na warunki pogodowe – tłumaczy Grzelkiewicz, reprezentantka KS Warty Poznań. Drugie miejsce, ale już ze znaczną stratą do zwyciężczyni zajęła Adrianna Antos z KS AZS-AWF Poznań, a trzecia była przedstawicielka SKS Cresovia Białystok, Kaja Lach.

Jedną z największych gwiazd imprezy w Wolsztynie była Natalia Kurpan, która oprócz srebra w K1 na 10 000 metrów wywalczyła wspólnie z siostrą Joanną medal z najcenniejszego kruszcu w K2 na takim samym dystansie. Krakowianka mimo dwóch krążków czuje mały niedosyt.

– Te mistrzostwa są dość nietypową imprezą, gdyż starty odbywają się na dłuższym dystansie, w którym mamy kontakt z rywalami. Jestem z nich naprawdę zadowolona, jednak niesmak zawsze pozostaje. Złoty medal w jedynce i tytuł mistrza daje zawodnikowi takie spełnienie. Startowałam w konkurencji seniorek i byłam drugim najmłodszym rocznikiem biorącym udział w tej konkurencji. Z roku na rok powinno być tylko coraz lepiej – mówi z optymizmem Kurpan. 20-latka zaznacza, że start w dwójce jest zupełnie innym wyścigiem niż rozgrywka indywidualna. – Płynąc na osadzie, tworzymy jeden mocny duet. Komunikacja na osadzie jest ważna, a start z siostrą staje się o tyle łatwiejszy, że rozumiemy się bardzo dobrze. Wyścig przebiegał zgodnie z planem, jaki miałyśmy, płynąc w czołowej grupie, a na ostatnim odcinku przed metą dać z siebie wszystko i zaatakować – opowiada Natalia Kurpan.

Na zakończenie dwudniowych mistrzostw rozegrano wyścig mężczyzn w konkurencji SUP na dystansie 8 000 metrów. Zawody wygrał Mikołaj Majdan, ale reprezentantowi Sopockiego Klubu Żeglarskiego sporo krwi napsuł Grzegorz Szpynda.

– Poziom rywalizacji zdecydowanie wzrósł, co widać po czasach osiągniętych podczas dzisiejszego biegu. Swój występ oceniam jako dobry, lecz jest kilka mankamentów do poprawy jak np. zbyt szybkie objecie prowadzenia, które skutkowało brakiem sił w kluczowym momencie wyścigu. Warunki pogodowe były bardzo wymagające z racji tego, że wiał mocny boczny wiatr. Organizacja zawodów stała na najwyższym poziomie, jak zawsze w przypadku imprez organizowanych przez PZKaj – relacjonuje drugi na mecie Szpynda, zawodnik WTS Orzeł Wałcz. Najlepszą trójkę uzupełnił Piotr Kuleta.

W klasyfikacji medalowej mistrzostw zwyciężył KS G’Power Gorzów Wielkopolski z 13 medalami (4 złote – 6 srebrnych – 3 brązowe). Drugi był RTW Racibórz (4-3-1), a trzecia – KS Warta Poznań (3-1-3).

Wyniki 39. Długodystansowych Mistrzostw Polski w Kajakarstwie Klasycznym i SUP znajdują się tutaj.

Organizatorem mistrzostw, na zlecenie Polskiego Związku Kajakowego, był UMKS Zryw Wolsztyn, przy współudziale Powiatowego Zrzeszenia LZS w Wolsztynie.

Maciej Mikołajczyk, Biuro Prasowe PZKaj
fot. UMKS Zryw Wolsztyn

Polskie kajakarki szykują się do startu PŚ. „Marzy się nam sześć miejsc na igrzyska”

Od startu w Szeged rozpoczną się tegoroczne zmagania w Pucharze Świata w sprincie kajakowym. Reprezentacja Polski kajakarek wybiera się na Węgry w najmocniejszym składzie, aczkolwiek w osadach w porównaniu do poprzedniego roku zajdą zmiany. – W tym sezonie mamy szansę na sześć kwalifikacji olimpijskich do Paryża i nie chcemy zmarnować tej szansy – przedstawia Tomasz Kryk, trener biało-czerwonych.

W ubiegłym sezonie nasze zawodniczki były główną siłą w kobiecym kajakarstwie na świecie. Polska kadra narodowa zdominowała olimpijskie konkurencje K2 i K4 500 metrów, zdobywając w nich złote medale na mistrzostwach świata w Halifax czy mistrzostwach Europy w Monachium. Ponadto, najlepszą zawodniczką Starego Kontynentu w K1 500 metrów została Anna Puławska. W Bawarii nieźle było również na dystansie 1000 metrów – srebro w K2 wywalczyły Katarzyna Kołodziejczyk i Justyna Iskrzycka, która z kolei była również druga w jedynce. Poza tym brązowy medal ME w swojej koronnej konkurencji K2 200 metrów zdobyła Marta Walczykiewicz.

W zeszłym tygodniu w Wałczu polscy sprinterzy kajakowi wspierani przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. rywalizowali o miejsca w reprezentacji narodowej na zbliżający się sezon międzynarodowych startów. Klasyfikację generalną kajakarek wygrała Iskrzycka, niekwestionowana liderka dystansu 1000 metrów, a w niedzielnych, prestiżowych biegach kolejno na 500 i 200 metrów najszybciej popłynęła Naja.

– Karolina Naja jest jak wino. Potwierdziła, że mimo posiadania rodziny i obowiązków matki dalej świetnie sobie radzi. Dominika Putto w niedzielę udowodniła, że wciąż jest mocna na 500 metrów. Należy podkreślić też świetne biegi Justyny Iskrzyckiej czy wysokie miejsca Martyny Klatt i Heleny Wiśniewskiej, które dołączyły z grupy młodzieżowej. Ciągłe postępy czyni Ada Kąkol – mówił po wałeckich regatach kwalifikacyjnych Tomasz Kryk, szkoleniowiec reprezentacji Polski kajakarek.

Wszystkie wymienione przez trenera zawodniczki zobaczymy w pierwszych tegorocznych zawodach Pucharu Świata w Szeged (11-14 maja). Putto – podobnie jak Kołodziejczyk – wystartuje w K1 200 metrów. Biegi jedynek na 500 metrów obsadzą Naja oraz Puławska lub Martyna Klatt.

– Decyzja o tym, która z ostatniej dwójki wystąpi w tej rywalizacji, zapadnie jeszcze przed wyjazdem na Węgry – przedstawia Kryk.

Pewne jest natomiast, że Puławską wraz z Iskrzycką obejrzymy w Szeged w rywalizacji w K1 1000 metrów. W zmaganiach dwójek na dwa razy krótszym dystansie polska reprezentacja wystawi dwie osady. W pierwszej z nich popłyną mające wspólne doświadczenia na dużych imprezach Iskrzycka i Kołodziejczyk, a drugą mają stanowić zeszłoroczne młodzieżowe mistrzynie świata z Szeged – Klatt i Helena Wiśniewska. Ostatnia z nich, brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Tokio, wraca do składu osady K4 500 metrów, gdzie zajmie miejsce obok Nai, Kąkol i Putto. Wiśniewska zastąpi w niej Puławską, która podczas regat kwalifikacyjnych w Wałczu była daleka od optymalnej formy.

– Zimą rozmawialiśmy z całą grupą o tym, że mamy szansę powalczyć o sześć kwalifikacji olimpijskich do Paryża, ale żeby mogło dojść do tego, muszę mieć oddzielną dwójkę i czwórkę. Nasz dotychczasowy duet Naja i Puławska nie może więc płynąć w obu osadach, abyśmy jako kraj mogli zdobyć kwalifikacje w dwóch konkurencjach. Zobaczymy, jak spiszą się nowe dwójki w Szeged i co później pokażą one w PŚ w Poznaniu (26-28 maja). Po drodze mamy Igrzyska Europejskie (21-24 czerwca), które z racji statusu gospodarza należy potraktować poważnie i zaprezentować się z dobrej strony, ale i tak priorytetem na ten sezon są MŚ w Duisburgu (23-27 sierpnia) – tłumaczy Kryk. – Jeśli chodzi o Puławską, to po Wałczu wspólnie usiedliśmy, aby wyjaśnić pewne rzeczy. W zeszłym roku, po mistrzostwach Europy, producent sprzętu zaproponował jej trochę większe płetwy u wioseł. Z perspektywy zimy można stwierdzić, że nie warto zmieniać dobrych rozwiązań. Ania już wróciła do trochę mniejszego wiosła i myślę, że kwestią 2-3 tygodni jest jej powrót do swojej dyspozycji. Na treningach już spisuje się coraz lepiej – dodaje opiekun polskiej kadry.

Biało-czerwone w poniedziałek zakończą obóz w Wałczu, po czym udadzą się do Poznania. We wtorkowy poranek wyruszą ze stolicy Wielkopolski na PŚ do Szeged.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj

Długodystansowe mistrzostwa Polski wracają do Wolsztyna. Blisko 600 kajakarzy na starcie

Najlepsi specjaliści od długich dystansów zawitają w weekend do Wielkopolski. W sobotę w Wolsztynie rozpoczną się długodystansowe mistrzostwa Polski w kajakarstwie klasycznym i SUP.

– To czwarty raz, kiedy organizujemy ten rodzaj mistrzostw w sprincie kajakowym, a dodatkowo mamy zaszczyt poprowadzić je premierowo w młodej odmianie kajakarstwa, jaką jest SUP. Ranga regat jest wysoka i rywalizacja o medale zawsze przyciąga zawodników. Liczymy, że podobnie jak w poprzednich latach, uczestnicy dalej będą chwalić zapewnione przez nas warunki – wyraża nadzieję Marek Szymankiewicz, członek zarządu Polskiego Związku Kajakowego i prezes UMKS Zryw Wolsztyn, organizatora 39. Długodystansowych Mistrzostw Polski w Kajakarstwie Klasycznym i 1. Długodystansowych Mistrzostw Polski SUP.

Na starcie imprezy w Wielkopolsce stanie blisko 600 kajakarzy z ponad 60 klubów. Nie zabraknie medalistów poprzedniej edycji mistrzostw w Augustowie. Na Jeziorze Wolsztyńskim wystąpi  choćby Anna Zagórska (AZS Politechnika Poznańska), złota medalistka z ubiegłego roku w konkurencji K1 10 000 metrów. Jej rywalką będzie m.in. 20-letnia Natalia Kurpan (KKW 1929 Kraków), brązowa medalistka z 2022 roku. Ona wraz z siostrą Joanną, inną zawodniczką krakowskiego klubu, będą broniły złota w K2 10 000 m. Status mistrza kraju w jedynce mężczyzn na 10 kilometrów dzierży Damian Liskowiak (UMKS Zryw), który dodatkowo popłynie również w dwójce na tym dystansie z Krzysztofem Jokielem, członkiem kadry narodowej U-23 wspieranej przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. i uczestnikiem ubiegłorocznych młodzieżowych mistrzostw świata i Europy. Przed rokiem w męskim C1 10 000 m wygrał Mateusz Kamiński (OKSW Olsztyn). 32-letni kanadyjkarz, medalista seniorskich MŚ i ME oraz olimpijczyk z Rio de Janeiro, w tym roku jednak nie popłynie w Wolsztynie. Pojawią się natomiast jego koledzy z kadry maratonu kajakowego – Mateusz Zuchora i Mateusz Borgieł (obaj AZS Politechnika Opolska), którzy w 2022 roku zgarnęli odpowiednio srebrny i brązowy medal w tej konkurencji. Opolanie stawią się w Wolsztynie w bardzo mocnym składzie. Swój udział w długodystansowych MP zapowiedzieli również m.in. Wiktoria Bierzało, Anna Mielnik (obie na zdjęciu) czy Wiktor Żarski. Zabraknie natomiast kajakarza Piotra Morawskiego, który podczas zeszłotygodniowych regat kwalifikacyjnych w Wałczu wywalczył miejsce w kadrze narodowej seniorów na zaczynający się sezon. Z kolei tytułu w C1 8000 m kobiet będzie broniła Paulina Grzelkiewicz z Warty Poznań, aktualna brązowa medalistka ME w maratonie kajakowym w konkurencji C1 15,4 km..

– W 2016 roku pierwszy raz, gdy byliśmy organizatorem mistrzostw, to nawet wygraliśmy klasyfikację medalową. W tym roku raczej również nie ma szans na podium z racji braku kanadyjkarzy, tym niemniej w przyszłości mamy plan rozbudować naszą sekcję kajakarską o tę specjalność – przedstawia Szymankiewicz, którego klub wystawi podczas zbliżających się mistrzostw 23 zawodników. – Jako klub co roku systematycznie dostarczamy zawodników do reprezentacji narodowych, a nasi wychowankowie jak Jokiel czy Kacper Jastrząb pojawiają się w najważniejszych międzynarodowych regatach – uzupełnia.

Początek dwudniowych długodystansowych MP w Wolsztynie w sobotę, 6 maja. Organizatorem zawodów, na zlecenie Polskiego Związku Kajakowego, jest UMKS Zryw Wolsztyn, przy współudziale Powiatowego Zrzeszenia LZS w Wolsztynie. Program zawodów znajduje się tutaj.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj
fot. Paweł Skraba/archiwum PZKaj

Dominacja Klaudii Zwolińskiej w Pucharze Prezydenta Miasta Krakowa. Popiela na podium

Klaudia Zwolińska była najlepsza w konkurencjach K-1 i C-1 podczas weekendowego Pucharu Prezydenta Miasta Krakowa w slalomie kajakowym. Na torze Kolna trzeci wśród kajakarzy był Dariusz Popiela.

Dwudniowa impreza w stolicy Małopolski skupiła ok. 240 łodzi z 15 krajów – z Niemiec, Czech, Słowacji, Ukrainy, Szwecji czy Wielkiej Brytanii. Na Kolnej stawili się także Słoweńcy na czele z Benjaminem Savskiem, mistrzem olimpijskim z Tokio, czy Peterem Kauzerem, drugim zawodnikiem igrzysk w Rio de Janeiro, dla których występ w Polsce był jednocześnie krajową kwalifikacją do reprezentacji.

W weekendowych przejazdach nie zawiedli liderzy polskiej kadry wspieranej przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. Wśród kajakarek i kanadyjkarek triumfowała Klaudia Zwolińska.

– Dla mnie ten start stanowił przetarcie przed Igrzyskami Europejskimi. Była mocna stawka zawodniczek z Ukrainy czy Słowenii, dlatego tym bardziej cieszy mnie to zwycięstwo – mówi 24-letnia Zwolińska, olimpijka z Tokio. – Ciężko mi ocenić własną formę na tym etapie sezonu. Na razie jeszcze jestem w ciężkim treningu. Cieszę się natomiast z postępu w C-1. Najwyższa dyspozycja ma przyjść na Igrzyska Europejskie i mistrzostwa świata w Londynie – opowiada.

Na podium zameldował się również Dariusz Popiela. Blisko 38-letni slalomista Startu Nowy Sącz był trzeci w K-1, tuż za Szwedem Isakiem Ohrstromem i Austrakiem Feliksem Oschmautzem. W gronie kanadyjkarzy najlepszy był Słoweniec Luka Bozic.

Puchar Prezydenta Miasta Krakowa 2023 był dla biało-czerwonych ostatnią imprezą przed pierwszymi krajowymi kwalifikacjami do kadry narodowej w slalomie kajakowym, które za niespełna tydzień rozpoczną się w ramach międzynarodowych zawodów w Bratysławie (6-7 maja). Kolejna walka o miejsce w reprezentacji Polski w slalomie i kayak crossie będzie się toczyła siedem dni później w Krakowie (13-14 maja).

Organizatorami Pucharu Prezydenta Miasta Krakowa 2023 byli Krakowski Klub Kajakowy i Polski Związek Kajakowy, a sponsorami – PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., Ośrodek Sportu i Rekreacji Kolna oraz Fizjolis. Patronat medialnym nad wydarzeniem objął RMF Maxx.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj
fot. Robert Wańczyk

Emocjonujące regaty kwalifikacyjne w Wałczu. Karolina Naja bezkonkurencyjna w niedzielnych biegach

Karolina Naja zwyciężyła w niedzielnych biegach kajakarek podczas ogólnopolskich wiosennych regat kwalifikacyjnych, które w weekend zostały rozegrane w Wałczu. Klasyfikację generalną w tej grupie zawodniczek wygrała z kolei Justyna Iskrzycka. Najszybszy z grona kajakarzy na 500 metrów okazał się Przemysław Korsak. W konkurencji C1 500 metrów kobiet oraz mężczyzn triumfowali kolejno Sylwia Szczerbińska i Wiktor Głazunow.

Niedzielne finały pozwoliły wyłonić ostateczne składy kadr narodowych na najbliższy sezon. Najwięcej emocji wzbudzała tradycyjnie rywalizacja kajakarek wspieranych przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. Stawce po sobotnich wyścigach na długich dystansach przewodziła Justyna Iskrzycka (AZS AWF Katowice). Brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Tokio wypracowała przewagę nad reprezentacyjnymi koleżankami dzięki świetnym przejazdom na 1000 metrów. W niedzielę na dwa razy krótszym dystansie brylowała Karolina Naja (KS Posnania). Najbardziej utytułowana z obecnych kadrowiczek finiszowała przed Dominiką Putto i Katarzyną Kołodziejczyk (obie CWZS Zawisza Bydgoszcz).  Klasyfikację generalną kajakarek wygrała zaś Iskrzycka, czwarta na 500 metrów, wyprzedzając Naję i Kołodziejczyk. Po zakończeniu weekendowej rywalizacji o kwalifikacje dziewięć najlepszych zawodniczek powalczyło w finale 200 metrów. „Dwusetkę”, która miała stanowić uzupełnienie treningu i jednocześnie pole do selekcji pod kątem czerwcowych Igrzysk Europejskich w Krakowie, ponownie najszybciej pokonała Naja przed Putto i Heleną Wiśniewską (CWZS Zawisza Bydgoszcz).

– Te regaty kończą okres specjalistycznego przygotowania i teraz będziemy budować formę pod poszczególne regaty. Zawsze w tym momencie ważne dla nas były odporność tlenowa czy na stres. Nie chcieliśmy zmieniać formuły kwalifikacji, skoro później przynosiła ona efekty w sezonie – tłumaczy Tomasz Kryk, trener reprezentacji Polski kajakarek. – Karolina Naja jest jak wino. Potwierdziła, że mimo posiadania rodziny i obowiązków matki dalej świetnie sobie radzi. Dominika Putto w niedzielę udowodniła, że wciąż jest mocna na 500 metrów. Należy podkreślić też świetne biegi Justyny Iskrzyckiej czy wysokie miejsca Martyny Klatt i Heleny Wiśniewskiej, które dołączyły z grupy młodzieżowej. Ciągłe postępy czyni Ada Kąkol – wymienia szkoleniowiec.

– Wszystko poszło po mojej myśli. Bardzo mocno przepracowałam okres jesienno-zimowy, omijały mnie kontuzje, dlatego pozostało mi skoncentrować się na treningach. Udało się wypracować odpowiednią formę i te kwalifikacje to dobry prognostyk przed nowym sezonem – dodaje Naja.

Dopiero dziewiąty czas na 500 metrów osiągnęła Anna Puławska (AZS AWF Gorzów Wielkopolski), aktualna mistrzyni Europy w K1 na tym dystansie. W finale K1 200 metrów była z kolei czwarta.

– To z pewnością niespodzianka in minus. Wspólnie z Anią musimy usiąść, porozmawiać i zweryfikować pewne rzeczy. Ten sezon przed igrzyskami jest najważniejszy, co powtarzam dziewczynom od Rio de Janeiro – przypomina Kryk.

Pełne emocji do ostatnich metrów były też finały 500 metrów w pozostałych grupach sprinterskich. U kajakarzy na olimpijskim dystansie wygrał Przemysław Korsak (UKS Silvant Kajak Elbląg).

– W tym roku skupiliśmy się na wyścigu na 500 metrów, dlatego był on dla mnie ważniejszy od sobotnich 1000 metrów, gdzie byłem drugi. W niedzielę pokazałem, na co mnie stać. W finale towarzyszył mi stres, ale on bardziej motywował mnie do wysiłku, niż paraliżował. Rywalizacja dobrze na mnie wpływa. Na zawodach jestem w stanie dać z siebie 110 procent – uważa Korsak.

Stawkę kadrowiczów na nadchodzący sezon startowy w seniorskiej grupie trenera Ryszarda Hoppe uzupełnili kolejni uczestnicy finału A – Sławomir Witczak (KS Energetyk Poznań),  Wiktor Leszczyński (MKS Czechowice-Dziedzice), najlepszy w sobotę na 1000 metrów Rafał Rosolski (Dojlidy Białystok), Jakub Stepun (AZS AWF Poznań), Bartosz Grabowski (OKSW Olsztyn), Piotr Morawski (AZS Politechnika Opolska), a także Jakub Michalski (KS Posnania) i Wojciech Pilarz (MKS Czechowice-Dziedzice).

Wśród kobiecych kanadyjek, w konkurencji C1 500 metrów kobiet triumfowała Sylwia Szczerbińska, a druga uplasowała się Amelia Braun (CWZS Zawisza Bydgoszcz). Trzecia na mecie była Magda Stanny (KS Warta Poznań), która dzień wcześniej w finale C1 200 metrów – podobnie jak najlepsza w sobotę na tym dystansie Dorota Borowska (MKS Świt Nowy Dwór Mazowiecki) – zapewniła sobie miejsce w reprezentacji narodowej na nowy sezon. W składzie kadry znalazły się również Julia Walczak (OKSW Olsztyn), Katarzyna Szperkiewicz, Patrycja Mendelska i Justyna Dorozińska (wszystkie AZS AWF Poznań),

– W marcu skończyłam 30 lat i pierwszy raz podeszłam do tych kwalifikacji na luzie, bez stresu. Miałam taką pozycję w finale do ataku, że mogłam tylko zyskać. Owszem, mogłam być o miejsce wyżej, ale i tak czuję satysfakcję ze swojej postawy. W tym roku jestem drugą praworęczną zawodniczką w kadrze i mam nadzieję, że trener Marek Ploch będzie próbował mnie w osadach – liczy Stanny, multimedalistka mistrzostw Polski.

U mężczyzn bezkonkurencyjny w C1 500 metrów okazał się Wiktor Głazunow (AZS AWF Gorzów Wielkopolski), najlepszy również w sobotę w konkurencji C1 1000 metrów. W niedzielę uczestnik igrzysk w Tokio z bezpieczną przewagą pokonał linię mety przed Normanem Zezulą (CWZS Zawisza Bydgoszcz) i Aleksandrem Kitewskim (SKS Cresovia Białystok). Razem z nimi w najbliższym Pucharze Świata w Szeged (11-14 maja) popłyną Łukasz Witkowski (KS Posnania), Tomasz Barniak (AZS AWF Poznań), Dominik Nowacki (KS Warta Poznań) i Oleksii Koliadych (KS Admira Gorzów Wielkopolski). Do kadry na PŚ w Poznaniu (26-28 maja) dołączy natomiast Arsen Śliwinski (AZS Politechnika Opolska).

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj
fot. Paweł Skraba, Biuro Prasowe PZKaj

Trwają regaty kwalifikacyjne w Wałczu. Borowska, Głazunow i Rosolski pewni miejsca w kadrze

Za nami pierwszy dzień kwalifikacji do kadr narodowych podczas ogólnopolskich wiosennych regat konsultacyjnych w sprincie kajakowym w Wałczu. Po sobotnich przejazdach pewni miejsca w seniorskiej reprezentacji są m.in. Dorota Borowska, Wiktor Głazunow czy Rafał Rosolski. W gronie kajakarek przewodzi Justyna Iskrzycka, bezkonkurencyjna na dystansie 1000 metrów.

W przedostatnim dniu kwietnia najlepsi polscy sprinterzy kajakowi rozpoczęli bój o miejsca w składzie kadry narodowej na najważniejsze imprezy sezonu. Sobotnie zmagania rozpoczęły od porannych długich dystansów kajakarek. W rywalizacji na czas na 2000 metrów zwyciężyła Adrianna Kąkol (KKW 1929 Kraków) przed Karoliną Nają (KS Posnania) i Katarzyną Kołodziejczyk (CWZS Zawisza Bydgoszcz). Z kolei po krótkiej, dziesięciominutowej przerwie czekał je dystans 1000 metrów. Najlepiej poradziła sobie z nim Justyna Iskrzycka (AZS AWF Katowice), wyprzedzając Dominikę Putto (CWZS Zawisza Bydgoszcz) i Kołodziejczyk. Na podstawie sumy osiągniętych czasów obsadzono popołudniowe finały na 1000 metrów. W finale A wygrała zdecydowanie Iskrzycka (AZS AWF Katowice). Druga była Naja, trzecia – Kołodziejczyk, a z bardzo dobrej strony w tym biegu pokazały się również m.in. zawodniczki z kadry młodzieżowej – Weronika Marczewska (UKS Kopernik Bydgoszcz) czy Julia Górska (Zawisza). W drugim z finałów zwyciężyła Helena Wiśniewska (Zawisza) przed Anną Puławską (AZS AWF Gorzów Wielkopolski), która w niedzielne przedpołudnie wystąpi „jedynie” w finale B 500 metrów.

– Grupa młodzieżowa udowodniła, że ma bardzo duże możliwości i jest w stanie podjąć równorzędną walkę ze starszymi koleżankami – podsumowuje Maciej Juhnke, opiekun młodzieżowej kadry narodowej kajakarek i asystent trenera Tomasza Kryka przy pierwszej reprezentacji wspieranej przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. – Nie wszystkie z dziewczyn popłynęły na swoim poziomie. Na pewno na więcej stać Anię Puławską, która ostatnio zmagała się z problemami zdrowotnymi. Liczymy na ciekawe finały na 500 metrów, które zaważą o składzie kadry. Z kolei finały 200 metrów z jednej strony będą potraktowane treningowo, jako dodatkowe przetarcie dla dziewczyn, a z drugiej rozjaśnią nam obraz, na kogo można liczyć w tej konkurencji podczas czerwcowych Igrzysk Europejskich w Krakowie – uzupełnia.

Pierwsze dwie kwalifikacje do kadry narodowej kajakarzy zostały rozdane w finale 1000 metrów. Najlepszy czas w tej konkurencji uzyskał Rafał Rosolski (Dojlidy Białystok), a tuż za nim finiszował Przemysław Korsak (UKS Silvant Kajak Elbląg).

– W sezonie w biegach na 1000 metrów będziemy chcieli wykorzystać jednego zawodnika. Przemek Korsak docelowo ma być brany pod uwagę przy ustalaniu obsady osady K4 500 metrów. Wszyscy wiedzą, o co toczy się walka, dlatego kilku kadrowiczów świadomie odpuściło sobotni start, aby mieć siły na niedzielę i K1 500 metrów. Sześciu pierwszych zawodników z finału A na tym dystansie uzupełni skład kadry – opisuje Ryszard Hoppe, trener reprezentacji Polski kajakarzy.

– Bardzo nastawiałem się na zwycięstwo, chociaż wcale nie było łatwo. Przemek Korsak pokazał w zeszłym sezonie, że potrafi świetnie płynąć kilometr. Bardzo liczę na to, że będę mógł startować w K1 1000 metrów w zawodach międzynarodowych – dodaje Rosolski, aktualny brązowy medalista mistrzostw Europy w K1 5000 metrów.

Na najkrótszym dystansie rywalizowały w sobotę kanadyjkarki. W finale 200 metrów najszybciej popłynęła Dorota Borowska (MKS Świt Nowy Dwór Mazowiecki). Czwarta zawodniczka igrzysk olimpijskich w Tokio finiszowała z dużą przewagą przed Magdą Stanny (KS Warta Poznań), która minimalnie wyprzedziła Katarzynę Szperkiewicz (AZS AWF Poznań). Dwie pierwsze są już pewne miejsca w reprezentacji narodowej na nowy sezon. Z kolei pierwszy w rywalizacji C1 1000 metrów mężczyzn był Wiktor Głazunow (AZS AWF Gorzów Wlkp.), a drugi – Łukasz Witkowski (KS Posnania). Tym samym obaj również wywalczyli przepustki do kadry narodowej. Kolejne przepustki wśród kobiet i mężczyzn zostaną rozdane w niedzielnych finałach C1 500 metrów.

– W okresie przygotowawczym skupialiśmy się na dłuższych dystansach niż 200 metrów. Drugie miejsce Magdy Stanny może zaskakiwać, zwłaszcza że w testach przed regatami kwalifikacyjnymi przegrywała z Sylwią Szczerbińską czy Szperkiewicz, która mimo problemów bardzo chciała dziś wystartować. Naszym priorytetem na najbliższe miesiące pozostaje dystans olimpijski. Powiedziałem prezesowi Grzegorzowi Kotowiczowi, że głównym celem u kanadyjkarek będzie walka o medal igrzysk w Paryżu w C2 500 metrów i tego będziemy się trzymać – przedstawia Marek Ploch, szkoleniowiec seniorskiej kadry narodowej kanadyjkarzy i kanadyjkarek. – U mężczyzn tak naprawdę najmocniejsze ściganie czeka nas w niedzielę. Poza Głazunowem ochotę na zwycięstwo na 500 metrów mają również inni zawodnicy m.in. Tomek Barniak, Norman Zezula czy Oleksii Koliadych – dopowiada.

W niedzielę ostatni dzień regat kwalifikacyjnych kajakarzy i parakajakarzy na torze regatowym Centralnego Ośrodka Sportu – Ośrodka Przygotowań Olimpijskich w Wałczu. Organizatorem zawodów jest Polski Związek Kajakowy. Wyniki i program regat są dostępne tutaj.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj
fot. Rafał Oleksiewicz/archiwum PZKaj

Sprinterzy powalczą w Wałczu o miejsca w kadrach narodowych

Od piątku w Wałczu najlepsi krajowi sprinterzy kajakowi staną do walki w 1. Pucharze Polski. Ogólnopolskie wiosenne regaty konsultacyjne na Pomorzu Zachodnim będą jednocześnie kwalifikacją do kadr narodowych na najbliższe miesiące. – Konsultacje to duży stres i niepewność, bo każdy walczy o swoje być albo nie być w kadrze i plany na sezon mogą się zdefiniować w ciągu dwóch dni – mówi kajakarka Marta Walczykiewicz, wielokrotna medalistka mistrzostw świata i Europy seniorów. O miejsce w reprezentacji Polski powalczą również parakajakarze.

Na Pomorzu Zachodnim zobaczymy niemal w komplecie wszystkich czołowych zawodników kadr narodowych wspieranych przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A., z Anną Puławską i Karoliną Nają na czele. To właśnie w grupie kajakarek dowodzonych od 2009 roku przez trenera Tomasza Kryka zapowiada się najciekawsza rywalizacja. Do walki o miejsca w kadrze stanie aż pięć medalistek olimpijskich. Faworytką „na papierze” wśród kajakarek zdaje się być Puławska, która w 2022 roku zwyciężyła na MŚ oraz ME w K2 i K4 500 metrów. Ponadto, w Monachium na czempionacie Starego Kontynentu dwukrotna medalistka olimpijska z Tokio zwyciężyła w K1 500 metrów. Jedną z zawodniczek, która również myśli o miejscu w ścisłej reprezentacji, jest Marta Walczykiewicz.

– Dla mnie zawody krajowe to najgorsze wyścigi, bo wzajemnie musimy się eliminować. Konsultacje to duży stres i niepewność, bo każdy walczy o swoje być albo nie być w kadrze i plany na sezon mogą się zdefiniować w ciągu dwóch dni – przypomina 35-letnia Walczykiewicz, wicemistrzyni olimpijska z Rio de Janeiro w 2016 roku w konkurencji K1 200 metrów. – Jako typowa sprinterka nie mam tak dużych predyspozycji tlenowych, co koleżanki, a też muszę się ścigać na dystansach 1000 i 2000 metrów, bez których później nie będę miała szansy startować w finałach 500 i 200 metrów. Biorąc pod uwagę, że w grupach seniorskiej i młodzieżowej jest po dziesięć dziewczyn, a miejsc w finale tylko dziewięć, trzeba dać z siebie maksimum i nie kalkulować. Różnice mogą być niewielkie, dlatego z pewnością przyda się też odrobina szczęścia – przewiduje.

Ciekawie zapowiada się również batalia o miejsca w kadrach kajakarzy czy kanadyjkach. W gronie tych pierwszych zobaczymy m.in. Jakuba Stepuna (KS AZS AWF Poznań) czy Bartosza Grabowskiego (OKSW Olsztyn). Wśród kanadyjkarzy o końcowe zwycięstwo mogą powalczyć m.in. Oleksii Koliadych (KS Admira Gorzów Wielkopolski), Wiktor Głazunow (KS AZS AWF Gorzów Wielkopolski) czy Tomasz Barniak (KS AZS AWF Poznań), a wśród kanadyjkarek – Sylwia Szczerbińska (SKS Cresovia Białystok) czy mająca ochotę na powrót do reprezentacji Dorota Borowska (MKS Świt Nowy Dwór Mazowiecki), czwarta zawodniczka igrzysk olimpijskich w Tokio w konkurencji C1 200 metrów. Nie wiadomo, czy szyki w Wałczu pokrzyżuje im Katarzyna Szperkiewicz (AZS AWF Poznań), która zmaga się z kontuzją barku i jej występ stoi pod znakiem zapytania. Na konsultacji w grupie kajakarzy zabraknie natomiast Przemysława Rojka (UKS Silvant Kajak Elbląg), który niedawno wrócił do treningów po urazie kręgosłupa.

O miejsce w reprezentacji powalczą również parakajakarze, którzy w tym roku spotkają się na wałeckim torze w szerszym gronie. Na starcie konsultacji staną m.in. paraolimpijczycy Robert Wydera i Katarzyna Kozikowska (oboje WZSN Start Wrocław) czy Mateusz Surwiło (ZSR Start Zielona Góra).

– Nasza grupa powiększy się o kolejnych pięciu zawodników. Wielki wkład ma w tym KS Victoria Wałcz, która otworzyła się na szkolenie osób z niepełnosprawnościami. Nowy ośrodek szkolenia powstał również w Yacht Club Kraków – tłumaczy Renata Klekotko, opiekun kadry narodowej parakajakarzy. – W sumie wystartuje 14 zawodników i zawodniczek. Poziom sportowy zweryfikują zawody, ale ważne jest też to, że mamy nowych, młodych i perspektywicznych kajakarzy – dodaje.

Seniorzy i młodzieżowcy rozpoczną dwudniowe regaty konsultacyjne na torze regatowym Centralnego Ośrodka Sportu – Ośrodka Przygotowań Olimpijskich w Wałczu w sobotę, 29 kwietnia. Dzień wcześniej juniorzy i juniorzy młodsi rozpoczną rywalizację od przejazdów na dystansie 2000 metrów. Organizatorem zawodów jest Polski Związek Kajakowy.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj

Medaliści olimpijscy na starcie weekendowego Pucharu Prezydenta Miasta Krakowa

Pod Wawelem szykuje się prawdziwe święto slalomu kajakowego. Najlepsi na świecie specjaliści w tej odmianie kajakarstwa powalczą w weekend w Pucharze Prezydenta Miasta Krakowa. Na krakowskim torze Kolna nie zabraknie medalistów olimpijskich czy polskich zawodników, dla których to ostatnie przetarcie przed krajowymi kwalifikacjami do kadry narodowej.

Po blisko półrocznym okresie przygotowań coraz bliżej jest najważniejszych imprez sezonu. Z polskiego obozu dochodzą optymistyczne głosy – już w połowie marca biało-czerwoni wspierani przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. świetnie spisali się podczas prestiżowego cyklu Pyrenees Cup we francuskim Pau oraz hiszpańskim La Seu d’Urgell, Aleksandra Stach zwyciężyła w klasyfikacji generalnej tego cyklu w C-1, a na podium uplasowali się również Klaudia Zwolińska (K-1), Kacper Sztuba, Grzegorz Hedwig (obaj C-1) Jakub Brzeziński (kayak cross). Z kolei w ostatnich dniach nasi slalomiści szlifowali formę na torze w Bratysławie, gdzie już na początku przyszłego miesiąca (6-7 maja) przyjdzie im rywalizować o miejsce w ścisłej kadrze narodowej na nowy sezon. Start w weekendowym Pucharze Prezydenta Krakowa, który odbędzie się po raz dwudziesty, stanowi więc idealną okazję do sprawdzenia formy.

– To nasza próba generalna, dlatego tym bardziej cieszy nas, że organizatorom udało się przyciągnąć do Krakowa mocne nazwiska. Startując w takiej stawce, można jedynie zyskać pod względem sportowym – mówi Jakub Chojnowski, trener główny reprezentacji Polski w slalomie kajakowym i kayak crossie.

Na małopolskim torze wystartuje 239 łodzi z 13 krajów – z Niemiec, Czech, Słowacji, Ukrainy, Szwecji czy Wielkiej Brytanii. Na Kolnej stawią się także Słoweńcy na czele z Benjaminem Savskiem, mistrzem olimpijskim z Tokio, czy Peterem Kauzerem, drugim zawodnikiem igrzysk w Rio de Janeiro, dla których występ w Polsce to jednocześnie krajowa kwalifikacja do reprezentacji.

Radości z udziału w weekendowych zawodach nie ukrywa Natalia Pacierpnik. Slalomistka KKK Kraków wraca do treningu po dwutygodniowej przerwie związanej z problemami zdrowotnymi.

– To będzie interesujący sprawdzian. Nasz tor się nie zmienił i mam nadzieję, że układ figur pozostanie niezmienny do końca Igrzysk. Od nowa wchodzę w trening, dlatego traktuję Puchar jako możliwość budowania formy. W tym sezonie podejmuję walkę o swoje trzecie igrzyska olimpijskie. Jest dużo czasu do mistrzostw świata w Londynie (19-24 września), więc jestem spokojna o odbudowanie dyspozycji. W Wielkiej Brytanii zdobywałam już kwalifikację na igrzyska w Rio de Janeiro, wiem, jak to wygląda i czego się spodziewać – opowiada Pacierpnik.

Początek dwudniowego Pucharu Prezydenta Miasta Krakowa 2023 w slalomie kajakowym na torze przy Ośrodku Sportu i Rekreacji Kolna w sobotę, 29 kwietnia. Organizatorami zawodów są Krakowski Klub Kajakowy i Polski Związek Kajakowy, a sponsorami – PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., Ośrodek Sportu i Rekreacji Kolna oraz Fizjolis. Patronat medialnym nad wydarzeniem objął RMF Maxx.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj

Przed nami początek sezonu SUP w Polsce. „Na sukcesy jeszcze musimy poczekać”

Ponad pół roku po mistrzostwach świata w Gdyni w Polskim Związku Kajakowym są czynione nieustannie starania, aby zwiększyć zainteresowanie SUP w naszym kraju. – Ściganie u nas dopiero raczkuje. Liczymy, że uda się nam wysłać małą kadrę na MŚ w Tajlandii – mówi Jakub Sitkowski, członek zarządu związku.

W zeszłym roku na gdyńskiej marinie odbyły się mistrzostwa świata w kajakarstwie SUP. Jak uważa Jakub Sitkowski, organizacja wrześniowego czempionatu zakończyła się ogromnym sukcesem.

– To były dopiero trzecie mistrzostwa w tej dyscyplinie. Ten cały standard jest nowy dla każdej federacji, duży ukłon w stronę wszystkich wolontariuszy i działaczy, którzy pomagali w tej imprezie. Wyszła ona naprawdę bardzo dobrze. Frekwencja była wyśmienita, warunki dopisały, były duże fale i świeciło słońce – przypomina Sitkowski, członek zarządu PZKaj ds. SUP.

Zdecydowanie najlepiej z biało–czerwonych w tych zawodach poradziła sobie Marta Apanasewicz. Młoda sopocianka podczas rywalizacji juniorek w sprincie dosłownie otarła się o medal, kończąc zmagania na czwartej pozycji. – Organizacja stała na bardzo wysokim poziomie. Swój występ traktuję jako największą niespodziankę w moim życiu, bo nie sądziłam, że mam takiego „powera” i jestem bliska poziomu bardzo dobrych zawodniczek z Hiszpanii i Portugalii. Cieszę się, że tak to wszystko wyszło, bo prawie poznałam smak wygranej i chcę to w tym sezonie kontynuować, sprawdzając się jako seniorka z jeszcze mocniejszymi konkurentkami – podsumowała 19-latka.

Apanasewicz aktualnie skupia się na nauce i w nadchodzącym sezonie nie stawia sobie żadnych celów. – W tym roku nie mam priorytetów co do zawodów, tylko po prostu pragnę fajnie się bawić, poznawać nowych ludzi i korzystać z lata. Obecnie przygotowuję się do matury i chwilowo SUP jest dla mnie sprawą drugorzędną – mówi zawodniczka z Trójmiasta.

Tegoroczny kalendarz startów SUP otwierają długodystansowe mistrzostwa Polski, które w dniach 5–7 maja odbędą się na Jeziorze Wolsztyńskim. W terminarzu widnieją też inne imprezy, m.in. Silesia SUP Cup w Katowicach (20-21 maja), Wawa SUP Race (10 czerwca), Planet Baltic SUP Race w Kołobrzegu (4-6 sierpnia) czy Odra SUP CUP w Raciborzu (1-3 września). Z kolei czwartą edycję krajowych mistrzostw SUP zaplanowano na koniec sierpnia w Wałczu. Z roku na rok rośnie zainteresowanie SUP-em w Polsce. – SUP turystyczny jest bardzo dobrze odbierany przez polskie społeczeństwo i się mocno rozrasta, ale ściganie się na ten moment dopiero raczkuje. Cieszy nas czwarte miejsce Marty na MŚ w Gdyni, ale jesteśmy teraz na samym początku tej drogi, by zwiększać zainteresowanie tym sportem – przyznaje Sitkowski. – Obecnie chciałbym się skupić na klubach, które zrzeszają młodych zawodników i fanatyków tego sportu, i bardziej zająć się organizacją wewnętrznych zmagań – zapowiada.

Niedawno podczas międzynarodowych regat we Włoszech sukces odnieśli reprezentanci RTW Racibórz, którzy wrócili do kraju z medalami. – Są to juniorzy oraz młodzicy, którzy ciekawie rokują. W tym sezonie mamy MŚ w Tajlandii (15-19 listopada) i liczymy, że będziemy mogli wypuścić na nie małą kadrę, która będzie mogła coś pozytywnego pokazać. Myślę, że za 3-5 lat przyniosą nam sukcesy – liczy Sitkowski.

Maciej Mikołajczyk, Biuro Prasowe PZKaj

Wiele olimpijskich kwalifikacji to cel polskich kajakarek i kajakarzy w 2023 roku. „Liczymy na udany sezon”

Po niesamowicie udanym sezonie 2022 polskie kajakarstwo staje przed kolejnymi wyzwaniami. Medalowe osiągnięcia z poprzedniego roku powinny się teraz przełożyć na wiele olimpijskich kwalifikacji. A – co niemniej istotne – w kilku przypadkach Polacy będą mieli okazję zaprezentować się swojej publiczności w zawodach wysokiej rangi. Między innymi o tym, w przededniu rozpoczęcia sezonu 2023, mówi prezes Polskiego Związku Kajakowego Grzegorz Kotowicz.

20 medali w sprincie – 7 z mistrzostw świata i 13 z mistrzostw Europy. Takiego dorobku w 2022 roku nie spodziewali się chyba nawet najbardziej optymistyczni kibice polskiego kajakarstwa. Szczególnie nasze żeńskie kajaki stały się potęgą na międzynarodowych akwenach. To oczywiście cieszy prezesa Polskiego Związku Kajakowego, Grzegorza Kotowicza. Jednak dwukrotny medalista igrzysk olimpijskich przestrzega przed hurraoptymizmem. W sezonie 2023 co prawda również spodziewa się medali, ale wskazuje też inne priorytety. W perspektywie są przecież igrzyska olimpijskie w Paryżu.

– Nasze główne  grupy treningowe przygotowywały się do sezonu już tradycyjnie w Portugalii. Jak zawsze zdarzały się choroby i kontuzje, ale jestem pewien, że pierwsze majowe starty pokażą, iż wciąż pływamy na wysokim poziomie – mówi z przekonaniem prezes Kotowicz. – Mamy bardzo mocnych zawodników. Nie ma sensu na razie mówić o personaliach, bo każdy walczy o miejsca w osadach. Oczywiście nasze gwiazdy, takie jak Karolina Naja i Anna Puławska, czy silna ekipa kanadyjkarzy, zapewne potwierdzą klasę. Ale to woda zweryfikuje stan przygotowań i to, czy kolejni zawodnicy zrobili postępy. W ostatni weekend kwietnia w Wałczu mamy konsultacje. Tam wyłonimy reprezentantów na ten sezon.

Prezes Kotowicz zapewnia, że Polski Związek Kajakowy, razem ze swoimi partnerami i sponsorami, czyli Ministerstwem Sportu i Turystyki oraz firmą PGE i marką LOTTO, zabezpiecza w najlepszy możliwy sposób przygotowania do igrzysk w Paryżu. To ma odzwierciedlenie w dotychczasowych wynikach. – Sezon 2022 był dla nas historyczy. Medali na wszystkich międzynarodowych zawodach zdobyliśmy 136, w tym 56 złotych. Trudno utrzymać taki rezultat. Ale rok 2023 nie będzie najważniejszy pod względem osiągnięć medalowych. Liczymy na olimpijskie kwalifikacje podczas mistrzostw światga w Duisburgu. Szczególnie grupa męska, która zrobiła ostatnio ogromny postęp – kontynuuje szef naszej kajakowej centrali.

W maju biało-czerwonych czekają ważne regaty Pucharu Świata w Szeged, a dwa tygodnie później analogiczna impreza zostanie rozegrana w Poznaniu. Natomiast pod koniec czerwca w Krakowie wielkie święto sportu, w którym kajakarze i kajakarki będą pełnić ważną rolę. Mowa o III Igrzyskach Europejskich Kraków-Małopolska 2023. – Potraktujemy te zawody prestiżowo – zapowiada prezes Kotowicz. – Kraków kojarzy się głównie z tamtejszym torem slalomowym, który często gości najlepszych specjalistów w tej dziedzinie. W tym roku mamy tam również mistrzostwa świata juniorów i młodzieżowców. Jeśli chodzi o sprint zapowiadają się bardzo ciekawe zawody. Na Zalewie Kryspinów zostanie wybudowany tymczasowy, 500-metrowy tor. A więc atrakcji nie zabraknie, a nasi na pewno dostosują się do każdych warunków.

Polskie kajaki zdobyły dotychczas 22 medale olimpijskie. Tylko jeden z nich został wywalczony na slalomowym torze. Mowa o srebrze Michała Staniszewskiego i Krzysztofa Kołomańskiego w C2 podczas igrzysk w Sydney. Dziś tej konkurencji nie ma już w olimpijskim programie. Ale następcy Kołomańskiego i Staniszewskiego ocierają się o podium najważniejszej imprezy czterolecia. – Pierwsze tegoroczne sprawdziany slalomistów wypadły bardzo dobrze – mówi prezes Kotowicz. – Zawodnicy prezentują wysoki poziom. W tym roku ważne mistrzostwa świata w Londynie i sprawadziany na torze olimpijskim w Paryżu. Jestem pewien, że naszych stać na medale igrzysk.

Beata Rosolska wierzy w złoto w Paryżu. „Dziewczyny mogą napisać historię”

Beata Rosolska, trzykrotna medalistka olimpijska, głęboko wierzy w złoty medal polskiej reprezentacji na przyszłorocznych igrzyskach w Paryżu. – Grupa naprawdę dobrze funkcjonuje i taki sukces zdaje się być kwestią czasu – uważa była kajakarka, multimedalistka mistrzostw świata i Europy.

37-letnia była zawodniczka UKS Kopernik Bydgoszcz, znana z występów pod panieńskim nazwiskiem Mikołajczyk, przez lata stanowiła o sile polskiej reprezentacji kajakarek. Związana z Bydgoszczą kajakarka wielokrotnie sięgała po medale mistrzostw świata i Europy. Najważniejsze sukcesy osiągała na igrzyskach olimpijskich w konkurencji K2 500 metrów. W 2008 roku w Pekinie razem z Anetą Konieczną zdobyły srebro, a w 2012 roku w Londynie i 2016 roku w Rio de Janeiro wspólnie z Karoliną Nają wywalczyły brązowe medale.

– Pierwszy krążek na igrzyskach dał mi wielką satysfakcję. Już wtedy byłam spełniona jako sportowiec. Nie będzie już mi dane zdobyć złota, ale dziewczyny są w stanie to zrobić. Moim złotym medalem olimpijskim są mąż oraz dzieci – opowiada z radością Rosolska, która w 2020 roku zakończyła sportową karierę. – Wciąż tęsknie za tym, żeby wyjść na trening, za odczuciami towarzyszącymi za metą. Byłam uzależniona od kajaków, trudu treningów, euforii wygrywania. Byłam typem pracusia, mogłabym trenować przez całą dobę. Życie jednak się zmienia i nie lubi stagnacji. Są rzeczy ważne i ważniejsze, a w moim przypadku przyszedł czas na rodzinę – przyznaje.

Kajakarstwo wciąż jednak pozostaje bliskie sercu Rosolskiej. Mężem Beaty jest Rafał, uznany polski kajakarz. W zeszłym roku, podczas ME w Monachium, 31-latek zdobył brąz w rywalizacji K1 5000 metrów. W przeszłości – w 2016 roku w Moskwie i rok później w Płowdiwie – sięgał również po medale na tej imprezie w K4 1000 m.

– Rafał też jest typem pracusia. Robi wszystko, żeby pokazać się z jak najlepszej strony, żeby wygrać, ale czas pokaże, czy to wystarczy. Nikt nie śpi, jego koledzy również bardzo mocno trenują. Wszyscy szykują się na regaty eliminacyjne w Wałczu. Chciałabym móc mu kibicować na miejscu, ale życie uzależnione jest teraz od dzieci. Jak one będą zdrowe, to z pewnością będziemy go dopingować – deklaruje wielokrotna medalistka mistrzostw Polski.

W ostatnim czasie oczy kibiców są skupione głównie na występach reprezentacji kajakarek. W ubiegłym roku kadra prowadzona przez Tomasza Kryka zdominowała rywalizację na światowych i europejskich arenach. Świetnie spisała się również reprezentacja młodzieżowa, która co roku dostarcza kandydatki do olimpijskich osad.

– Z roku na rok ta grupa jest coraz mocniejsza i jak mówiła Karolina (Naja – dop. red.), tor wszystko zweryfikuje. Ważne, że w kadrze panuje zdrowa i czysta rywalizacja. Żadna z dziewczyn tanio skóry nie sprzeda. Gdy rozmawiam z trenerem Krykiem, zawsze mu powtarzam, że lepszy nadmiar niż niedobór dobrych zawodników. Grupa naprawdę dobrze funkcjonuje i czekam na złoty medal olimpijski w Paryżu. Dziewczyny jak najbardziej stać na ten historyczny sukces – uważa Rosolska, która w przyszłości chciałaby wrócić do sportu w nowej roli.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj