Nie udało się polskim slalomistom wywalczyć medalu podczas mistrzostw Europy, które odbywają się na torze olimpijskim w Paryżu. Ostatnią szansą na krążek będzie niedzielna rywalizacja w kayak crossie. – Tam będzie bardzo ciekawie – zapowiada Mateusz Polaczyk, który wystartuje w zawodach.
W sobotę w Paryżu zawodników czekało już poważne ściganie. Rywalizacja nabrała tempa, bowiem nadszedł czas na crème de la crème zawodów, czyli walkę o medale. Od samego rana zawodniczki i zawodnicy walczyli w półfinałach, a ostatecznie w kategorii K-1 do najlepszej dwunastki zakwalifikowali się Klaudia Zwolińska (12. miejsce) oraz Mateusz Polaczyk (9. pozycja). Hanna Danek zakończyła rywalizację na 22. pozycji i zdobyła niezwykle cenne doświadczenie, a wśród mężczyzn płynęli jeszcze Dariusz Popiela i Jakub Brzeziński. Pierwszy z biało-czerwonych, których wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., zanotował 15. czas, a drugi był 18. Warto wspomnieć, że gdyby Brzeziński nie otrzymał czterech punktów karnych, zakończyłby półfinał na drugiej pozycji.
W finałach Polacy niestety nie popłynęli najlepiej. Zwolińska popełniła kilka błędów, co kosztowało jej utratę sekund. Niestety nie udało jej się obronić tytułu mistrzowskiego sprzed roku, a ostatecznie uplasowała się na 9. pozycji. Świetny początek przejazdu finałowego miał natomiast Polaczyk, jednak wywrócił się, a do tego zgubił wiosło i to też przesądziło, że medalu nie zdobył (12. pozycja w Europie). Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.
– Nie zwalałbym tutaj na szczęście czy pech, to był po prostu wypadek przy pracy – rozkłada ręce Polaczyk. – Trzeba zawsze liczyć na swoje umiejętności. Jeśli chodzi o przejazd, to wszystko było dobrze aż do drobnego błędu przy lewym podjeździe. Niestety dziś slalom wygląda tak, że decydują takie niuanse, wszyscy jeżdżą na żyletki. Uważam jednak, że mistrzostwa Europy i tak są dla mnie udane. Od dłuższego czasu prezentuję fajny, wysoki poziom, jest kolejny odhaczony finał. Teraz czas na chwilę przerwy i lecimy dalej, tym razem z Pucharem Świata.
W sesji popołudniowej swoje przejazdy zaliczyli kanadyjkarze. Rozpoczęło się od półfinałów kobiet, w których wystąpiły Zwolińska oraz Aleksandra Góra. Do wyścigu medalowego awansowała jedynie pierwsza z naszych zawodniczek, która była dziewiąta, a Góra uplasowała się ostatecznie na 18. pozycji. Do finału pewnie z czwartym czasem awansował Kacper Sztuba. W finale również płynął dobrze, jednak ostatecznie zajął dopiero piąte miejsce.
– Szkoda przede wszystkim tej jednej bramki, na której spędziłem najwięcej czasu. Będę jeszcze analizował ten przejazd, bo na razie nie wiem, czego tam zabrakło. Może moment dekoncentracji lub mogłem zareagować inaczej? Wiedziałem dokładnie co mam zrobić, ale czasami woda jest nieprzewidywalna i tutaj mamy najlepszy przykład – komentuje Sztuba.
Taki bieg wydarzeń oznacza, że Polacy w Paryżu nie wywalczyli medalu w slalomie kajakowym, a teraz rozpoczną drugą część sezonu, której zwieńczeniem będą mistrzostwa świata, czyli główna impreza w tym roku. – Na pewno finały w Paryżu cieszą, ale medalu nie wywalczyliśmy, więc jesteśmy trochę zawiedzeni. Liczyliśmy na krążek Klaudii, a Kacper Sztuba też otarł się o medal. Za nim ładny występ, ale jednak trochę niedosyt pozostał. Klaudia też liczyła na medal, w końcu rywalizowała na swoim ulubionym torze, gdzie zdobyła wicemistrzostwo olimpijskie. Teraz główną imprezą będą mistrzostwa świata i rozpoczniemy długie przygotowania do tych zawodów – mówi Marcin Pochwała, jeden z trenerów naszej kadry w slalomie kajakowym.
Mistrzostwa Europy zakończą niedzielne zmagania w kayak crossie, w którym wystartuje sześcioro polskich zawodników: Zwolińska, Aleksandra Góra, Dominika Brzeska, a także Polaczyk, Michał Pasiut i Tadeusz Kuchno.