Nie udało się polskim slalomistom startującym w Pucharze Świata w hiszpańskim La Seu d’Urgell poprawić swojej sytuacji w klasyfikacji generalnej kategorii K-1. W ostatnich zawodach sezonu popłynęli poniżej oczekiwań, ale wciąż w grze są nasze kanadyjkarki, które w sobotę mogą wywalczyć medale, a w niedzielę zawodników czeka jeszcze rywalizacja w kayak crossie.
Zawody w Hiszpanii są dla biało-czerwonych nie tylko ważne ze względu na fakt, że to ostatni start w Pucharze Świata w sezonie, ale walczą również o jak najwyższe miejsca w klasyfikacji generalnej. Finałowa rozgrywka w La Seu pozwala na zdobycie podwójnej puli punktów, więc wszyscy liczyli na jak najlepsze występy!
W czwartek biało-czerwoni, którzy wspierani są przez sponsora PGE Polską Grupę Energetyczną S.A., zanotowali już pierwsze przejazdy. Do półfinałów w pierwszych startach w K-1 awansowali Klaudia Zwolińska (20. miejsce), Dariusz Popiela (13. pozycja) i Michał Pasiut (16. miejsce). Drugie próby zanotowali natomiast Dominika Brzeska, która była dziesiąta i awansowała dalej, podobnie jak Mateusz Polaczyk, który wygrał drugą serię kwalifikacji. Z zawodami pożegnała się jedynie młoda Hanna Danek, dla której każdy start w Pucharze Świata to ogromne doświadczenie (15. miejsce w drugim przejeździe).
Zanim w piątek odbyły się przejazdy półfinałowe i finałowe w K-1, na torze pojawili się jeszcze kanadyjkarze, w tym również nasi reprezentanci. Do półfinału od razu awansowała tylko Zwolińska (18. miejsce). Pozostali nasi zawodnicy musieli walczyć o awans w drugim przejeździe. Ostatecznie do półfinału awansowała jeszcze Stach (szósta w drugim starcie), i Nowobilski (7. lokata). Z kolei Hedwig i Książek, dla którego był to debiut w Pucharze Świata, pożegnali się z zawodami zajmując odpowiednio 16. i 20. pozycję. Decydująca rywalizacja w C-1 odbędzie się w sobotę.
– Jeśli chodzi o jutrzejsze starty, to liczymy po prostu na dobry występ. Mamy nadzieję, że nasi zawodnicy awansują do finału na zakończenie sezonu, a tam powalczą o jak najlepszy wynik – podsumowuje Jakub Chojnowski, trener główny polskiej kadry w slalomie kajakowym i kayak crossie.
W końcu przyszedł czas na półfinały w K-1. Biało-czerwone slalomistki zakończyły rywalizację na półfinale. Bliżej awansu do najlepszej dziesiątki była Zwolińska, która zajęła 12. pozycję, a Brzeska zanotowała dopiero 23. czas.
– Z tego nie jesteśmy do końca zadowoleni, bo jeśli chodzi o Klaudię, to chcieliśmy powalczyć o jak najlepszy wynik i awans w klasyfikacji generalnej. Brak finału jest w pewnym sensie rozczarowaniem, ale niestety błąd w środkowej części trasy spowodował, że nasza srebrna medalistka olimpijska otarła się o finał – rozkłada ręce Chojnowski.
Następnie rywalizowali mężczyźni, a liczyliśmy na awans każdego z naszych zawodników. Niestety, w finale ostatniego startu w Pucharze Świata w tym sezonie zobaczyliśmy tylko Popielę (ósmy w półfinale), bowiem Pasiut zajął dopiero 38., a Polaczyk 26. miejsce. Nasz jedyny przedstawiciel w walce o medale ostatecznie zajął 10. pozycję.
– To był słodko-gorzki dzień, ale na pewno cieszymy się, że Darek się przełamał i popłynął w finale. To jest naprawdę duży plus. Szkoda ominiętej bramki w finale, ale wiedzieliśmy, że trzeba ryzykować, jeśli chce się tutaj coś osiągnąć i w pewnym sensie ten wynik to konsekwencja pełnego ryzyka. Chcieliśmy zdobyć wszystko, a wszyscy wiemy, że w slalom bywa nieprzewidywalne – dodaje Chojnowski.
Mimo że nasi zawodnicy walczyli o jak najwyższe miejsce w klasyfikacji generalnej konkurencji K-1, osiągnięte w Hiszpanii wyniki nie pozwoliły im na polepszenie swojej sytuacji. Wśród kobiet najlepsza z biało-czerwonych Zwolińska zajęła na koniec sezonu piąte miejsce (spadła o jedną pozycję), a wśród panów najwyżej sklasyfikowany został Polaczyk (10. pozycja).
– Mimo to, miejsca w pierwszej dziesiątce Pucharu Świata to wyniki godne docenienia i świadczą o tym, że nie jesteśmy tłem dla całego świata slalomu, a wręcz przeciwnie – podsumowuje Chojnowski. – Ostatni medal Mateusza czy srebro Klaudii na igrzyskach pozwalają nam zaliczyć ten sezon do udanych.
Oprócz sobotniej walki w kanadyjkach, w niedzielę zawody tradycyjnie zakończy rywalizacja w kayak crossie. – To zawsze zabawa, ale na serio. Wiadomo, że dzieją się tam niestworzone rzeczy – uśmiecha się Chojnowski.