Na kolejnym obozie przygotowawczym w portugalskim Montemor-o-Velho przebywa reprezentacja Polski kajakarzy. Biało-czerwoni już w pełnym składzie z myślą o jak najlepszych startach w nadchodzącym sezonie. Trener Ryszard Hoppe z kolei podkreśla, że pełny, czteroletni cykl przygotowań do igrzysk w Los Angeles pomoże w rozwoju zawodników pod kątem olimpijskiej konkurencji K1 1000 metrów.
Półtora miesiąca pozostało do regat konsultacyjnych w Wałczu, które tradycyjnie wyłonią reprezentantów kraju na pierwsze zawody Pucharu Świata w Szeged i Poznaniu. W grupie prowadzonej przez trenera Hoppego rywalizacja wzniosła się na wyższy poziom. Kandydatów do udziału w najważniejszych zawodach jest więcej niż rok czy dwa lata temu, więc można być pewnym, że podczas kwietniowych krajowych kwalifikacji będziemy świadkami emocjonującej walki. Obecnie kadra kajakarzy trenuje w komplecie ponownie w portugalskim Montemor-o-Velho. Do grupy, po wyleczeniu urazu, dołączył Wiktor Leszczyński. Z drobnymi problemami z nadgarstkiem zmagał się natomiast Przemysław Korsak, ale już wrócił do pełni treningów z reprezentacją wspieraną przez sponsora głównego PGE Polską Grupą Energetyczną S.A.
Wiadomo już, że w programie tegorocznych PŚ znajdzie się mniej konkurencji. Harmonogram globalnego cyklu został ujednolicony z programem mistrzostw świata. Zdaniem trenera Hoppego, nie jest to właściwy kierunek dla rozwoju kajakarstwa, a stracą na tym przede wszystkim zawodnicy, którzy w danym momencie nie są gotowi lub przegrywają rywalizację o prawo startu w konkurencjach olimpijskich.
– Zaczynamy nowy cykl olimpijski, który potrwa normalnie cztery lata i dzięki temu w tym roku możemy podejmować próby z osadami. Na treningach już eksperymentujemy i szukamy najlepszych rozwiązań. Ograniczenia wprowadzone przez Międzynarodową Federację Kajakową (ICF) na pewno trochę krzyżują nam plany i same w sobie nie są dobre dla dyscypliny. Z jednej strony nawołuje się do szerszej pracy, a z drugiej, przy liczniejszej i bardziej wyrównanej kadrze, zaczyna brakować dystansów, na które można by zgłosić zawodników. Jedyną szansą pozostają podwójne obsady dystansów w PŚ – wskazuje trener Hoppe.
Z kolei najpóźniej na początku przyszłego roku powinny być znane ostateczne regulacje dotyczące kwalifikacji na igrzyska olimpijskie w Los Angeles. W programie igrzysk znów mają się znaleźć trzy konkurencje dla kajakarzy, czyli K1 1000 m, K2 500 m i K4 500 m. Największą bolączką biało-czerwonych w ostatnich latach była obsada olimpijskiej jedynki. W poprzednich sezonach nasi zawodnicy nie zdołali nawiązać kontaktu ze ścisłą światową czołówką. W trwającym okresie przygotowawczym u kadrowiczów jest kładziony większy nacisk na treningi pod kątem jedynek. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.
– W poprzednim roku nie było obowiązku startowania w K1 500 i 1000 m na regatach konsultacyjnych. a w tym będzie inaczej. Zawodnicy wystartują w obu konkurencjach i właśnie w kierunku olimpijskiej jedynki troszeczkę zmodyfikowałem program treningowy. Zmiany z pewnością nie zaszkodzą, a mogą wyłącznie pomóc każdemu z zawodników – przekonuje trener Hoppe. – Żeby równać się z najlepszymi na świecie, trzeba pływać kilometr poniżej 3:30, a najlepiej po 3:25-27. Do tej pory nie mieliśmy zawodnika, który by zbliżył się do tej bariery, ale zobaczymy, co pokaże nam ten rok. Doszedł do nas młody Alex Borucki, który miał spore sukcesy w juniorach. Ładnie wkomponował się do naszej grupy, bardzo dobrze wpływa na chłopaków. To typowy jedynkarz, ale w tej chwili próbujemy go też w osadach. Docelowo z myślą o Los Angeles być może wyłonimy za jakiś czas 1-2 zawodników, których ukierunkujemy pod kątem K1 1000 m, ale jest za wcześnie na szczegóły. Skupiamy się na pracy do wykonania i sami jesteśmy ciekawi, jak zawodnicy spiszą się w Wałczu – dodaje trener Hoppe.
Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj