Reprezentacja Polski w sprincie kajakowym jest już pewna startu w pięciu konkurencjach na przyszłorocznych igrzyskach w Paryżu. W zasięgu biało-czerwonych na kontynentalnej kwalifikacji olimpijskiej w Szeged są cztery kolejne przepustki do Francji. – Wchodzimy w okres pełen emocji i napięcia, ale jestem przekonany, że idziemy dobrą drogą i nie będziemy z niej zbaczać – mówi Grzegorz Kotowicz, prezes Polskiego Związku Kajakowego, a w przeszłości dwukrotny brązowy medalista olimpijski z Barcelony i Sydney.
Zakończony na dobre w sierpniu sezon był niezmiernie udany dla polskich reprezentacji sprinterskich wspieranych przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. i Totalizatora Sportowego. Najlepiej spisały się nasze kajakarki, które od lat należą do światowej czołówki. „Atomówki” na czele z Karoliną Nają, medalistką trzech ostatnich igrzysk, najpierw zdobyły dwa tytuły mistrzyń Europy podczas III Igrzysk Europejskich Kraków-Małopolska 2023, a w sierpniu wróciły z mistrzostw świata z Duisburgu z pięcioma krążkami i kwalifikacją we wszystkich konkurencjach olimpijskich. Swój drugi tytuł mistrzyni Starego Kontynentu w C1 200 metrów zdobyła Dorota Borowska, a po medale IE 2023 wywalczyły też dwójki Aleksander Kitewski/Sylwia Szczerbińska (C2 200 m mikst) i Kitewski/Norman Zezula (C2 500 m). Z kolei na MŚ 2023 biało-czerwoni wywalczyli trzy krążki w konkurencjach nieolimpijskich. Z Duisburga wrócili też z dwoma kwalifikacjami na Paryż – w C1 200 m kobiet (Borowska) i C1 1000 m mężczyzn (Wiktor Głazunow).
Polscy sprinterzy aktualnie szykują formę do najważniejszej imprezy przyszłego roku. Dla wielu z nich to być może ostatnia szansa na życiowy sukces w sportowej karierze. W Polskim Związku Kajakowym podkreślają jawność i transparentność reguł rekrutacji na igrzyska, dzięki czemu zawodnicy nie tracą czasu i energii na rozważania, komu może przypaść miejsce w kadrze olimpijskiej do Paryża.
– Jednym z moich postulatów przy okazji wyboru na stanowisko prezesa w 2021 roku było podjęcie przez zarząd związku uchwały o zasadach kwalifikacji na igrzyska czy mistrzostwa świata od razu na wszystkie trzy sezony z cyklu olimpijskiego. Takie postanowienia zapadły i w marcu 2022 roku wprowadziliśmy regulamin jasno określający te kwestie. Zależało nam na uniknięciu sytuacji ze zmianą reguł przed każdym z sezonów, a nawet w trakcie ich trwania, bo sam w przeszłości, jeszcze jako zawodnik doświadczyłem takich sytuacji – zaznacza Kotowicz.
Biało-czerwoni wciąż mają szansę startu w czterech kolejnych konkurencjach olimpijskich w Paryżu. W maju przyszłego roku w Szeged, tuż przed inauguracją Pucharu Świata zostanie rozegrana kwalifikacja, gdzie możliwe do zdobycia będą przepustki kobiet i mężczyzn w C2 500 metrów, a także kajakarzy w K2 500 i K1 1000 metrów.
– Wkraczamy w nerwowy sezon, który będzie najważniejszym w aktualnym trzyleciu olimpijskim. Jako związek stoimy na straży obowiązującego porządku szkolenia centralnego prowadzonego pod okiem trenerów głównych i kwalifikacji do reprezentacji, żeby wszyscy panowali nad emocjami i nie zmarnowali dorobku pracy ostatnich dwóch lat. Nie chcemy też dopuścić do sytuacji, aby czyjeś lęki, wątpliwości i niepewność destabilizowały sytuację w kadrze. Działania te często podsycane są przez osoby trzecie – pseudospecjalistów, którzy na początku drogi do igrzysk olimpijskich nie mieli odwagi podjąć wyzwania i wzięcia odpowiedzialności za wynik grup szkoleniowych. Teraz jednak w na ostatniej prostej mają dużo do powiedzenia, swoimi radami tak naprawdę szkodzą zawodnikom, całym grupom szkoleniowym i Polskiemu Związkowi Kajakowemu. Doświadczenie kilku ostatnich cykli olimpijskich, począwszy od Londynu, a kończąc na ostatnich igrzyskach w Tokio, pokazało, że zawodnicy dający się zwieść powyższym działaniom finalnie zawsze wracali z igrzysk rozczarowani – przypomina prezes Kotowicz. – Natomiast efekty daje wiara, pewność, wspólny cel i stabilizacja, jak to ma miejsce choćby w kadrze narodowej kajakarek u trenera Tomasza Kryka, dzięki czemu jego podopieczne są na najlepszej drodze do przywiezienia medali z czwartych kolejnych igrzysk. Praca w większym gronie niesie za sobą same korzyści. Rywalizacja napędza całą grupę, a ponadto, pozwala wyłonić najlepsze osady zdolne do walki o medale. Doświadczenia z ostatnich lat i sukcesy na najważniejszych imprezach jasno wskazują, że takie rozwiązania się sprawdzają, a małe potknięcia czy pech jak choćby dwójek kanadyjkowych i męskiej kajakowej na 500 metrów ostatnio na MŚ w Duisburgu nie zamykają nam przecież drogi do igrzysk. Każdy zawodnik w Polsce – niezależnie, czy decyduje się trenować w systemie kadry narodowej, czy nie – ma możliwość kwalifikacji do igrzysk według regulaminu, który ma wskazać najlepszych. Rolą związku jest stworzenie warunków sprawiedliwej rywalizacji dla wszystkich oraz dopilnowanie równego przestrzegania zasad kwalifikacji.
Misja prowadzenia seniorskich polskich reprezentacji w sprincie kajakowym w 2024 roku została w dalszym ciągu powierzona tym samym szkoleniowcom. Władze PZKaj podkreślają, że niezależnie od wyników na MŚ w Duisburgu, postęp w naszych kadrach jest zauważalny gołym okiem i nie ma najmniejszych podstaw do zmian, zwłaszcza na finiszu cyklu olimpijskiego. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest Lotto.

– Trzeba podkreślić, że sukcesy Marka Plocha w ostatnich latach, nie tylko z polską kadrą, są niepodważalne. Życiowe wyniki pod jego wodzą osiągnął Wiktor Głazunow, którego najpierw prowadził jako trener klubowy, a od 2021 roku jako trener kadry kanadyjek. Dzięki tej współpracy Głazunow mógł zostać czwartym najlepszym zawodnikiem w C1 1000 metrów. W przypadku kajakarzy należy pamiętać, że nasza osada K4 500 metrów przez ponad dekadę nie meldowała się w światowej czołówce na dystansach olimpijskich, a w ciągu ostatnich dwóch sezonów pod wodzą trenera Ryszarda Hoppego była w finale A na MŚ. W Duisburgu zostawili za sobą bardziej uznane czwórki, a gdyby nie nastawione na promocję kajakarstwa z różnych kontynentów zasady kwalifikacji, to cieszylibyśmy się z awansu na igrzyska w Paryżu – zauważa Kotowicz.
– Szkoleniowcy kadr narodowych cieszą się naszym pełnym poparciem i darzymy ich zaufaniem, które mamy nadzieję, że doprowadzą polskich zawodników do sukcesów. Idziemy dobrą drogą i nie widzimy podstaw, aby z niej zbaczać. Istotą sukcesu jest konsekwencja i respektowanie z góry określonych zasad, a także zrozumienie, że łączy nas wszystkich jeden cel. Jestem przekonany, że przy wsparciu i współpracy z trenerami klubowymi możemy wyłonić najlepsze osady na igrzyska, a wtedy droga do sukcesów w Paryżu będzie otwarta – kończy sternik polskiej federacji.