Cztery medale Polaków na otwarcie AMŚ w kajakarstwie! Złota Katarzyna Szperkiewicz!

Znakomicie spisali się polscy kajakarze, którzy startują w Akademickich Mistrzostwach Świata w portugalskim Montemor-o-Velho. Pierwszego dnia zawodów wywalczyli aż cztery medale, a złoto do Polski przywiezie Katarzyna Szperkiewicz.

Zawody rozpoczęły się tak naprawdę już we wtorek wieczorem, kiedy to na zamku w Montemor-o-Velho odbyła się uroczysta ceremonia otwarcia zawodów. Nasi zawodnicy w komplecie stawili się na wydarzeniu i, jak sami podkreślają, bardzo im się podobało. – Można było poczuć fajny klimat i fakt, że jesteśmy całą grupą na ważnej imprezie sportowej – podkreślają nasi reprezentanci.

W środę rano biało-czerwoni, których wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., stawili się już na torze, gdzie rywalizowali w pierwszych wyścigach. Czworo naszych zawodników bez problemów awansowało do finałów swoich konkurencji. Tym samym jeszcze w środę prawo walki o medale zdobyli Mikołaj Walulik (Wyższa Szkoła Edukacji i Terapii) i Anna Mielnik z Politechniki Opolskiej (oboje K-1 na 200 m), Adrian Kłos (Wyższa Szkoła Gospodarki w Bydgoszczy, C-1 na 200 m) oraz osada Piotr Morawski (Politechnika Opolska) i Wiktor Leszczyński (WSG Bydgoszcz, K-2 na 200 m).

W sesji popołudniowej mieliśmy już same finały. Doskonale rozpoczęła je Katarzyna Szperkiewicz (WSG Bydgoszcz), która bezkonkurencyjnie zwyciężyła w wyścigu w C-1 na 200 metrów. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest Lotto.

– To bardzo przyjemne uczucie, tym bardziej, że to dla mnie koniec sezonu. Zawody wbrew pozorom były ciężkie. Musiała dowieźć do Portugalii formę z mistrzostw Europy, mistrzostw świata czy igrzysk olimpijskich. Jestem szczęśliwa, że to zrobiłam i w ten sposób zakończyłam sezon. Trzeba mieć oczywiście respekt do każdej zawodniczki, przygotowywałam się do tego startu jak do każdego innego. Miałam jednak wszystko pod kontrolą i wyjechałam na pierwsze miejsce. Jestem zmęczona, bo w ostatnich miesiącach było sporo emocji, teraz trochę odpocznę i pójdę pozwiedzać Coimbrę, w której mieszkamy podczas tej imprezy – podsumowuje Szperkiewicz.

O podium otarli się natomiast Mielnik i Walulik, którzy nie zdołali już zająć tego samego miejsca, co w biegach kwalifikacyjnych. Oboje zajęli czwarte miejsca. Szósta lokata przypadła natomiast Kłosowi i zawodnik w konkurencji indywidualnej również zakończył rywalizację bez medalu.

Kłos wróci jednak do Polski z medalem, ale w konkurencji C-2 na 200m. Wspólnie z Gracjanem Michalakiem (Akademia Wychowania Fizycznego w Gorzowie Wielkopolskim) wywalczyli srebro!

– W jedynce mi się nie udało, ale 200 m to nie jest mój koronny dystans. Dziś pierwszy raz od paru lat płynąłem na tym dystansie. Zrobiłem na zawodach życiówkę, więc jest naprawdę dobrze. Były korzystne warunki, dobry wyścig, więc cieszę się, że udało się zrobić życiówkę. Jesteśmy długodystansowcami, więc trzymamy kciuki za to, żebyśmy w innych startach również wywalczyli medale i to w lepszym kolorze – podsumowuje Kłos.

Duże nadzieje pokładane były również w Leszczyńskim i Morawskim. Ostatecznie nasi zawodnicy wywalczyli w K-2 na 200 metrów srebro. Czy są zadowoleni? – Delikatny niedosyt jest. Źle wyszliśmy ze startu, ale potem osiągnęliśmy już dużą prędkość, bo wyprzedzaliśmy wszystkich po kolei. Trochę zabrakło dystansu i mamy srebro. Daliśmy jednak z siebie wszystko, więc jest dobrze. To dla nas zabawa, Piotrek jest medalistą mistrzostw Europy, ja jestem wicemistrzem świata, więc tutaj możemy podejść do startów trochę luźniej, a i tak wygrywać – mówią zawodnicy.

Na drugim stopniu podium miały stanąć również Kaja Lach i Elżbieta Łoboziak. Polki startowały na 200 metrów w konkurencji C-2 i co prawda przypłynęły na metę jako druga osada, to zostały zdyskwalifikowane za niedozwoloną jazdę. Dużo pecha miały również Julia Górska i Julia Krajewska, czyli zawodniczki WSG Bydgoszcz. Niestety zaraz po starcie jedna z zawodniczek wpadła do wody, przez co osada nie mogła kontynuować rywalizacji.

Na koniec środowych zmagań w Portugalii kibice mogli podziwiać wyścigi na 5000 metrów, w których również nie zabrakło Polaków. Najlepiej w C-1 spisała się Patrycja Mendelska z Uniwersytetu Adama Mickiewicza, która na mecie była trzecia!

– Podczas wyścigu myślałam, że nie dam już rady – uśmiecha się Mendelska. – Przypłynięcie na metę dało mi ogromnego kopa i o wszystkim już zapomniałam, a pobiegłam nawet z łódką po dres reprezentacyjny do dekoracji. Cieszę się z tego medalu, mam nadzieję, że kolejne moje wyścigi będą równie mocne. Teraz mam trzy dni przerwy i liczę, że pozwiedzam Coimbrę. Potem wrócą priorytety i trzeba będzie zacząć pracę. Mam nadzieję, że po startach też uda się gdzieś wyjść.

Z kolei na tym samym dystansie w kategorii C-1 Piotr Kujawa z Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu był szósty. Natomiast w K-1 Zuzanna Błażejczak była czwarta, a Jarosław Kajdanek siódmy.

Kolejne starty naszych zawodników już w czwartek. Liczymy na kolejne medale!

Puchar Polski w kayak polo na stałe już międzynarodowy. Wysoki poziom w Kaliszu!

W Kaliszu po raz kolejny odbył się Międzynarodowy Turniej Kayak Polo oraz Finał Pucharu Polski. Co ciekawe, kolejny raz w zawodach udział wzięły również ekipy z zagranicy, które tylko podnoszą poziom i pozwalają na rozwój tej dyscypliny w naszym kraju.

Zawody odbyły się w przystani sportowej Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego, gdzie istnieją wręcz idealne warunki do rozgrywania turniejów kayak polo. Na zawody przyjechało aż 252 zawodników, nie tylko z Polski. – Mieliśmy reprezentacje wszystkich naszych klubów, a poza tym zaszczycili nas obecnością zawodnicy z Litwy czy Czech – tłumaczą organizatorzy.

W związku z ogromnym zainteresowaniem oraz zróżnicowanym poziomem zawody rozgrywane były w trzech dywizjach, a najmłodsi mieli okazję sprawdzić się w Panda Cup. W pierwszej dywizji, w której nie zabrakło reprezentantów Polski wspieranych przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A., triumfowali zawodnicy Powiśla Warszawa A, którzy w finale pokonali UKS SET Kaniów A 4:3. Co ciekawe, stołeczni zawodnicy Puchar Polski zdobyli już po raz trzeci z rzędu. – Dlatego zgodnie z zasadami przechodni puchar zostanie już w ich rękach na stałe – usłyszeliśmy od organizatorów zawodów. Trzecie miejsce zajął Feniks Szczecin.

– To było podsumowanie tegorocznych zawodów o Puchar Polski i muszę przyznać, że poziom był bardzo wysoki. Tym bardziej, że turniej staje się międzynarodowy nie tylko z nazwy, bo mieliśmy zespołu z Litwy, Czech czy nawet Finlandii. Dzięki temu poziom rośnie. Cieszy fakt, że zagraniczni zawodnicy chcą przyjeżdżać do nas, by cały czas się rozwijać. Ten projekt staje się coraz większy i z roku na rok jest coraz lepiej obsadzony. Nasze drużyny również pozostały po sobie bardzo dobre wrażenie i cieszę się z popularyzacji tej dyscypliny – dodaje Paweł Teleman, trener męskiej reprezentacji Polski seniorów. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest Lotto.

W dywizji 2 najlepsza okazała się ekipa MOSW Junior. Drugie miejsce wywalczył litewski Alytus SCR-2, a trzecie UKS SET Kaniów C. W dywizji C triumfowali gracze Alytus SRC-3, którzy wyprzedzili KTW Kalisz 4 i Powiśle młodzik MIX. Z kolei Panda Cup trafił do zespołu MOSW Panda, srebrne medale przypadły drużynie Powiśle Dzieci B, a trzecie ekipie Kwisa Leśna Panda.

Warto dodać, że impreza miała również odpowiednią oprawę. Nie zabrakło hucznego otwarcia, a także atrakcji dla kibiców oraz samych zawodników. Rozdano także nagrody, a jak twierdzą organizatorzy, wszystko wyszło zgodnie z planem, a z Kalisza każdy wyjechał zadowolony.

Znamy mistrzynie i mistrzów Polski w SUP! Kto okazał się najlepszy?

W Bydgoszczy rozegrane zostały V Otwarte Mistrzostwa Polski SUP. Na torze regatowym Brdyujście nie zabrakło zarówno najmłodszych zawodników, seniorów oraz mastersów. Walka trwała do końca, a ostatecznie poznaliśmy nowe mistrzynie i mistrzów Polski!

Zawody były rozgrywane w kilku konkurencjach. Młodsi mogli rywalizować w młodzikach i juniorach, którzy już wkrótce mogą stanowić o sile reprezentacji Polski, której sponsorem głównym jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A. Nie zabrakło także wyścigów seniorów oraz mastersów. W każdej z tych kategorii rozdano komplety medali mistrzostw Polski, a na torze w Bydgoszczy tradycyjnie nie zabrakło emocji!

Najpierw poznaliśmy mistrzów Polski na dystansie sprinterskim. Wśród kobiet na 200 m najlepsza okazała się Marta Apanasewicz, która wyprzedziła na podium drugą Katarzynę Zarembik i trzecią Julię Kuletę. Wśród panów triumfował Ruslan Huseinov, drugi był Mikołaj Majdan, a trzeci Dawid Kuleta.

Następnie rywalizowano w wyścigu technicznym na dystansie 1000m. W żeńskiej rywalizacji najszybsza była ponownie Apanasiewicz, która wygrała z Małgorzatą Cieplińską (drugie miejsce) oraz Katarzyną Zarembik (trzecia lokata). Podium męskie zdominowali bracia Kuleta – pierwszy był Piotr, a drugi Dawid. Brązowy medal trafił natomiast do Mikołaja Majdana.

Ciekawie było również w rywalizacji na deskach pompowanych na długim dystansie (5000 m). Tutaj mistrzynią Polski została Julia Kuleta, druga była Agnieszka Rowińska, a trzecia Magdalena Szolka. W męskich wyścigach bezkonkurencyjny okazał się Mikołaj Czekoński, który na mecie wyprzedził Pawła Pytkę (srebro) i Pawła Traczewskiego (brąz).

Ostatnim z wyścigów była rywalizacja na 12000 m na długim dystansie. Najlepiej wyścig rozegrała Katarzyna Zarembik, która wywalczyła złoto. Druga na mecie zameldowała się Małgorzata Cieplińska, a trzecia Monika Bronicka. U panów na podium znów znaleźli się Piotr i Dawid Kuleta, którzy zdobywali odpowiednio drugie i trzecie miejsce. Obaj musieli jednak uznać wyższość Mikołaja Majdana, czyli nowego mistrza Polski na najdłuższym z dystansów mistrzostw Polski. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest Lotto.

W klasyfikacji medalowej ostatecznie zwyciężył RTW Racibórz, który zdobył aż osiem złotych medali oraz po siedem srebrnych i brązowych. Drugie miejsce należało do AZS Politechnika Poznań (trzy złote, trzy srebrne i sześć brązowych), a trzecie do Sopockiego Klubu Żeglarskiego (trzy złota, dwa srebra i jeden brąz). Warto dodać, że ogromny wpływ na te wyniki mieli również zawodnicy z kategorii młodzieżowych oraz masters.

fot. Wodne Towarzystwo Sportowe Astoria Bydgoszcz

Świetny start naszych zawodników w sprincie kajakowym. Medale olimpijskie coraz bliżej!

Bardzo dobrze spisali się nasi kajakarze, którzy rozpoczęli wyścigi w sprincie kajakowym podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu. Wszystkie nasze osady awansowały do kolejnych wyścigów i dalej są w grze o medale!

We wtorek swojej olimpijskiej rywalizacji nareszcie doczekali się kajakarze, którzy startowali w sprincie. Na ich występy czekali nie tylko sami sportowcy, ale również kibice. Nie jest bowiem tajemnicą, że w wyścigach z udziałem m.in. naszej czwórki lub dwójek mamy ogromne szanse medalowe. Tym bardziej, że nasza reprezentacja, której sponsorem głównym jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., od igrzysk w Seulu regularnie przywozi do Polski olimpijskie medale.

– Trzy lata temu, przygotowując się do Tokio, miałam zupełnie inną mentalność i nastawienie do treningów. Na własnej skórze doświadczyłam, czym są igrzyska. Przez ten czas zmieniły się u mnie bodźce treningowe, w wielu elementach stałam się bardziej dojrzałą zawodniczką. Czy w Paryżu będzie lepiej niż w 2021 roku? Jestem dobrej myśli, bo cała nasza drużyna zgromadziła na tyle doświadczeń, że można patrzeć optymistycznie na najbliższe igrzyska. Wyrobiłyśmy sobie pozycję w światowej czołówce i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to wszyscy będziemy się tylko cieszyć – zapewnia Anna Puławska, jedna z najmocniejszych ogniw naszej kadry. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest Lotto.

Ale do wyścigów finałowych, w których walczy się o medale, trzeba było się najpierw zakwalifikować. Wtorkową rywalizację w Paryżu rozpoczęła nasza żeńska czwórka kajakowa na dystansie 500 m w składzie Karolina Naja, Anna Puławska, Adrianna Kąkol, Dominika Putto. “Atomówki”, bo taki pseudonim otrzymała nasza osada w tej konkurencji, bez problemu awansowały do finału. W swoim biegu Polki z czasem 1:33.87 zajęły bowiem 3. miejsce.

Kolejnym startem z udziałem biało-czerwonych był wyścig w kategorii C-2 na 500 m kobiet z udziałem Doroty Borowskiej i Sylwii Szczerbińskiej. Jeszcze do niedzieli nie wiadomo było czy pierwsza z zawodniczek w ogóle weźmie udział w igrzyskach olimpijskich. W jej organizmie kilka tygodni temu wykryto bowiem niedozwoloną substancję. Borowska wiedziała jednak, że jest niewinna, a ostatecznie Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie oczyścił ją z zarzutów.

Borowska spełniła więc swoje marzenie i wspólnie ze Szczerbińską popłynęły w swojej konkurencji. Na mecie w swoim biegu były trzecie, co dało im awans, ale do ćwierćfinału. Popłynęły w nim jeszcze we wtorek i wygrały, dlatego wywalczyły miejsce w półfinale.

Na torze w Paryżu zobaczyliśmy też dwójki, ale kajakowe. Najpierw o awans walczyli Jakub Stepun i Przemysław Korsak (500 m). Zgodnie z przewidywaniami polska osada z czasem 1:28.84 wygrała swój wyścig eliminacyjny i awansowała do półfinału.

– Popłynęliśmy tak, jak trzeba. Zrobiliśmy swoje i jedziemy teraz dalej. Do finału jest jeszcze trochę czasu, musimy potrenować, ale może uda się awansować. My medali nie rozdajemy. Musimy zrobić to, co do nas należy, żeby je wywalczyć. Fajnie spędziliśmy ostatnie dni przed igrzyskami, jesteśmy dobrze przygotowani. Jeśli uda się wywalczyć finał, to w nim wszystko może się już zdarzyć – mówią nasi zawodnicy.

Z kolei o awans do kolejnych wyścigów mogliśmy być niemal pewni u osady Puławska/Karolina Naja, czyli srebrnych medalistek igrzysk olimpijskich w Tokio. Były drugie w swoim biegu eliminacyjnym w K-2 na 500 m kobiet. Tym samym awansowały do półfinału.

– To nasze kolejne igrzyska, ale emocje są takie same, jak na każdej imprezie sportowej. Założenia na dzisiaj zostały spełnione, więc z niecierpliwością czekamy na kolejne wyścigi. Patrzymy pozytywnie na to, co się dzieje. Warunki bywają zmienne, ale my mamy to do siebie, że szybko się do nich przyzwyczajamy i to nasza przewaga. Zresztą, dla każdego są takie same – mówią srebrne medalistki z Tokio.

Martyna Klatt i Helena Wiśniewska z czasem 1:40.95 wygrały swój wyścig eliminacyjny i awansowały do półfinału. – Spełniłyśmy nasz plan, czyli awansowałyśmy bezpośrednio do półfinału. Miałyśmy bardzo dobry środek dystansu i świetną końcówkę. Mała poprawka na starcie i będzie jeszcze lepiej – uśmiechają się zwyciężczynie biegu.

Pech Klaudii Zwolińskiej w olimpijskim przejeździe w C-1. Rywalizację zakończyła na półfinale

Bez awansu do olimpijskiego finału zakończyła swój występ w kategorii C-1 Klaudia Zwolińska. Nasza zawodniczka, która w niedzielę wywalczyła srebrny medal w kajaku, tym razem zanotowała słabszy przejazd i w półfinale uplasowała się dopiero na 17. miejscu.

We wtorkowych eliminacjach Zwolińska zajęła dziesiąte miejsce. Jak sama jednak tłumaczyła, wszystko poszło zgodnie z planem, ponieważ dłuższy czas skupiała się na konkurencji K-1, a jeszcze nie do końca przestawiła się na kanadyjkę. – Dlatego cieszę się, że w eliminacjach miałam dwa przejazdy. Muszę się dobrze przygotować, odpocząć i jestem w gotowości na półfinał. A już nieraz pokazywałam, że przejazdy w kanadyjce również fajnie mi wychodzą – mówiła po eliminacjach nasza srebrna medalistka olimpijska w K-1. Sponsorem głównym Polskiego Związku Kajakowego jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.

I wszystko szło dobrze, ale najpierw Zwolińska dotknęła tyczki przy trzeciej bramce, a następnie… zgubiła się na torze. Musiała więc nadrabiać, przez co straciła cenne sekundy. Na ósmej bramce również dotknęła tyczki i następnie musiała pojechać niemal perfekcyjnie, żeby myśleć o awansie do finału. Niestety, duża strata nie pozwoliła jej na przepustkę do wyścigu o medale. Ostatecznie Zwolińska zajęła 17. miejsce i zakończyła swoją rywalizację w C-1. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest Lotto.

Warto wspomnieć, że to nie ostatni występ naszej zawodniczki w Paryżu. Zwolińską czeka jeszcze przejazd w kayak crossie, a zawody w tej debiutującej na igrzyskach olimpijskich konkurencji zaplanowano na 2 lipca.

Maciej Nowocień, Biuro Prasowe PZKaj

fot. Paweł Skraba, Biuro Prasowe PZKaj

Wtorek zgodnie z planem naszych slalomistów. Zwolińska w półfinale w C-1, Polaczyk z awansem w K-1

Bez niespodzianek z udziałem Polaków zakończyły się eliminacyjne przejazdy w slalomie kajakowym podczas wtorkowych zmagań na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Klaudia Zwolińska z 10. czasem awansowała do półfinału w kanadyjce, a Mateusz Polaczyk zanotował 13. rezultat w K-1 i również uzyskał przepustkę do kolejnego wyścigu.

Choć Klaudia Zwolińska w Paryżu spełniła już swoje marzenie, bo wywalczyła srebrny medal w kategorii K-1, to trzeba mieć na uwadze, że nasza slalomistka nigdy nie spoczywa na laurach. Zawsze próbuje zaprezentować się jeszcze lepiej, a to wynika z jej nieustępliwego charakteru. Nic więc dziwnego, że chciała równie dobrze (a może nawet i lepiej) zaprezentować się także w kategorii C-1, której eliminacje zaplanowano na wtorek. A warto przypomnieć, że Zwolińska w kanadyjce na swoim koncie ma już srebro igrzysk europejskich.

W eliminacjach w Paryżu po pierwszym przejeździe zawodniczka naszej reprezentacji, której sponsorem głównym jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., była szósta. W drugiej próbie pojechała nieco wolniej (na drugiej bramce dotknęła tyczki), a rywalki poprawiły swoje czasy. Awans do półfinału nie był jednak zagrożony, a ostatecznie Zwolińska zakwalifikowała się do kolejnej rundy z dziesiątym rezultatem. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest Lotto, a kolejny wyścig z udziałem naszej zawodniczki zaplanowano na środę.

– Uzyskałam wynik z pierwszej dziesiątki, więc jest w porządku. Te eliminacje nie były dla mnie najłatwiejsze, bo dalej mam kajakowe czucie wody, a nie kanadyjkowe i traciłam balans. Ostatnio dużo czasu spędziłam w K-1, a teraz muszę skupić się już na innej kategorii. Fajnie, że miałam okazję pojechać dwa razy, bo to zupełnie inna pozycja. Muszę się dobrze przygotować, odpocząć i jestem w gotowości na półfinał. A już nieraz pokazywałam, że przejazdy w kanadyjce również fajnie mi wychodzą – komentuje Zwolińska.

We wtorek wystartował także inny zawodnik naszej kadry, Mateusz Polaczyk. W rywalizacji w K-1 po pierwszym przejeździe eliminacji zanotował dziesiąty czas. Zawodnik, który miał już okazję występu na igrzyskach olimpijskich 12 lat temu w Londynie, w drugim starcie płynął znacznie bardziej nerwowo. Już na pierwszej bramce dotknął tyczki, a dziesiątą zupełnie ominął, przez co do jego rezultatu dopisano aż 52 sekundy. To jednak nie zmieniło jego losu, jeśli chodzi o awans i Polaczyk zakwalifikował się do kolejnego wyścigu.

Rywalizacja mężczyzn w kategorii K-1 będzie kontynuowana 1 sierpnia, na kiedy to zaplanowano półfinały i finały.

Maciej Nowocień, Biuro Prasowe PZKaj

fot. Rafał Oleksiewicz, Biuro Prasowe PZKaj

Grzegorz Hedwig dziesiąty w kategorii C-1 na igrzyskach olimpijskich w Paryżu!

To były już trzecie igrzyska Grzegorza Hedwiga. Nasz slalomista, który specjalizuje się w kanadyjce, awansował do finału olimpijskiego wyścigu w C-1, a w najważniejszym wyścigu zajął 10. miejsce, czyli najwyższe w karierze na igrzyskach! – Ale jestem trochę rozczarowany – mówi nasz zawodnik.

Zanim Hedwig popłynął w finale, musiał jeszcze w poniedziałek wywalczyć do niego kwalifikację. Przypomnijmy, że do półfinału w kategorii C-1 Polak awansował z kwalifikacji z ósmym czasem. Zawodnik, który na igrzyskach olimpijskich jest już po raz trzeci, chciał jednak awansować do kolejnego finału oraz powalczyć o medale. Wiedział jednak, że nie może popełnić błędów w swoim następnym przejeździe.

Mimo ogromnego doświadczenia, podczas półfinałowego przejazdu Hedwiga (sponsorem głównym reprezentacji Polski jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.) zarzuciło przy siódmej bramce, gdzie stracił kilka sekund, a dodatkowo dotknął tyczki. To natomiast skutkowało dopisaniem kolejnych dwóch sekund do jego wyniku. Choć kolejne przeszkody pokonywał już w dobrym tempie, to pod koniec znów pojawiły się błędy. Polak podczas półfinałowego startu trzykrotnie dotknął tyczki i jeśli chciał popłynąć w finale, musiał liczyć na potknięcie rywali. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest Lotto.

Rękę do Polaka wyciągnął… Włoch Raffaello Ivaldi. Dwukrotny brązowy medalista mistrzostw świata w C-1 kompletnie pogubił się w swoim przejeździe. Zanotował dopiero 14. czas, co pozwoliło Hedwigowi na zajęcie dwunastego miejsca, czyli ostatniego premiowanego awansem do finału!

Pozycja wywalczona w półfinale sprawiła, że Hedwig walkę o medale rozpoczął jako pierwszy z finalistów. Na trzeciej bramce dotknął tyczki, za co doliczono mu dwie sekundy. Sporo problemów miał też przy szesnastej, którą ominął i co prawda naprawił swój błąd, ale kosztowało go to kolejne sekundy spóźnienia. Ostatecznie Polak w swoich trzecich igrzyskach olimpijskich uplasował się na 10. miejscu. Warto dodać, że to jego najlepszy wynik na najważniejszej imprezie czterolecia w karierze!

– To fakt, że jestem finalistą olimpijskim, ale liczyłem na dużo więcej i byłem na to przygotowany. Potwierdził to zresztą półfinał. Męczyłem się na dwóch bramkach, musiałem zawracać, a i tak wykręciłem niezły czas, co potwierdza, że mogłem pojechać naprawdę dużo. Swoje zrobiły też pogoda i ta przerwa. Krótko mówiąc: wypompowałem się i nie byłem w stanie zrobić nic więcej. Byłem napędzony tez medalem Klaudii, bo czekaliśmy 24 lata na taki wynik. Teraz jestem trochę rozczarowany, ale muszę to przeanalizować – mówi na gorąco Hedwig.

Mistrzem olimpijskim został Francuz Nicolas Gestin, a na podium stanęli także Brytyjczyk Adam Burgess oraz Słowak Matej Bunes.

Maciej Nowocień, Biuro Prasowe PZKaj

fot. Rafał Oleksiewicz, Biuro Prasowe PZKaj

Klaudia Zwolińska wicemistrzynią olimpijską! Niesamowity przejazd Polki w Paryżu!

Po 24 latach znowu mamy medal w slalomie kajakowym, a na ten moment Klaudia Zwolińska czekała całe życie! Polka doskonale spisała się w niedzielnych przejazdach w kategorii K-1 slalomu kajakowego podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu i wywalczyła srebrny medal, który jest pierwszym dla Polski podczas imprezy w stolicy Francji!

Klaudia Zwolińska do Paryża pojechała jako jedna z naszych medalowych nadziei. To bardzo ambitna zawodniczka, która do swojej profesji podchodzi bardzo poważnie i zawsze daje z siebie wszystko. Potwierdziła to w sobotnich eliminacjach i mimo faktu, że już po pierwszym przejeździe wywalczyła sobie awans do półfinału, to w drugim potwierdziła swoją wysoką formę. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest Lotto.

– Chciałam oddać dwa stabilne przejazdy, żeby w półfinale czuć się pewniej, gdzie ta trasa będzie utrudniona technicznie. Tak chciałam otworzyć te igrzyska – mówiła w sobotę Zwolińska. – Dla mnie siła mentalna jest bardzo ważna na półfinały i finały, wtedy dobrze czuję się przed nimi i lepiej odnajduję się na trasie.

Na niedzielę zaplanowano natomiast kolejne, już dużo ważniejsze przejazdy: półfinałowe i finałowe. Zawodniczka polskiej reprezentacji wspieranej przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. ponownie pokazała klasę i w pierwszym ze startów zajęła drugie miejsce, co pozwoliło jej na bezproblemowy awans do wyścigu o medale.

W finale Zwolińska chciała już spełniać swoje marzenia i… zrobiła to! Wystartowała jako przedostatnia i zanotowała znakomity przejazd, który dał jej drugie miejsce i srebrny medal olimpijski! Nasza zawodniczka uległa jedynie Australijce Jessice Fox, czterokrotną medalistką podczas igrzysk.

– Bardzo się cieszę, wszystko, co sobie zaplanowałam na te zawody mi wyszło. Slalom to bardzo techniczny sport, w którym łatwo popełnić błąd. Ja wszystko dobrze wytrzymałam, nie tylko pod względem sportowym, ale również całą olimpijską atmosferę, logistykę. Starałam się też skupiać na finale, bo wiedziałam, że to po nim rozdają medale. Jeszcze do końca w to nie wierzę, ale jestem przeszczęśliwa – komentuje na gorąco Zwolińska.

– Czuję się niesamowicie, bo były to ogromne emocje. Sam pływałem i najchętniej przed startem bym się z Klaudią zamienił, bo na brzegu są zdecydowanie większe nerwy. Trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że do Paryża przyjechaliśmy po medal, bo Klaudia systematycznie uświadamiała wszystkich, że w jej jeździe jest stabilność. Jest też mistrzynią jazdy pod presją, więc przy tej 14-tysięcznej publiczności warunki miała idealne. Jesteśmy z niej dumni, podobnie jak wszyscy kibice – podkreśla Rafał Polaczyk, trener naszej zawodniczki.

Warto przypomnieć, że dla Zwolińskiej był to drugi olimpijski finał. Trzy lata temu w Tokio była piąta. Co ciekawe, jej medal jest drugim w historii jeśli chodzi o slalom kajakowy. Wcześniej krążek w slalomie na najważniejszej imprezie czterolecia podczas igrzysk w Sydney wywalczyli Krzysztof Kołomański i Michał Staniszewski.

– Ja również bardzo przeżywałem ten przejazd. Czekaliśmy tyle lat na ten medal i w końcu go mamy, więc bardzo się cieszę. Dopingowaliśmy Klaudię, bo to też pomaga, a taki sukces na pewno wpłynie pozytywnie nie tylko na naszą grupę, ale również na całe polskie kajakarstwo i polski sport. To pierwszy medal dla naszego kraju na tych igrzyskach, więc radość jest podwójna. Klaudia była spokojna, wie, że jest mocna i zrobiła to, co miała zrobić – ocenił Grzegorz Hedwig, inny z polskich olimpijczyków, a prywatnie życiowy partner Zwolińskiej.

Maciej Nowocień, Biuro Prasowe PZKaj

fot. Rafał Oleksiewicz, Biuro Prasowe PZKaj

Dominacja Polaków na mistrzostwach Europy w maratonie! Sześć złotych medali!

To były zdecydowanie zawody, w których Polacy zaprezentowali się wybornie! W Poznaniu, gdzie odbywały się mistrzostwa Europy w maratonie, biało-czerwoni wywalczyli aż osiem medali, w tym sześć złotych!

Polacy od samego początku ME w Poznaniu udowadniali, że przyszykowali wręcz mistrzowską formę na tę imprezę. Już pierwszego dnia europejskiego czempionatu w stolicy Wielkopolski doczekaliśmy się pierwszych sukcesów naszych zawodników. Worek z polskimi medalami ME w maratonie rozwiązała 18-letnia Agata Kowalak, najlepsza w rywalizacji juniorek w C1 11,8 km. Polskie podium oglądaliśmy z udziałem juniorów w konkurencji C1 15,4 km, a do rozstrzygnięcia, komu przyznać złoto, potrzebna była pomoc fotofiniszu. Ostatecznie mistrzem Europy został Alex Wilga przed Krystianem Kubicą.

Swój kolejny medal ME w maratonie kajakowym zdobył natomiast Mateusz Borgieł. Lider polskiej reprezentacji w znakomitym stylu, z blisko 25-sekundową przewagą finiszował nad resztą stawki i mógł się cieszyć z pierwszego tegorocznego tytułu mistrza Europy w konkurencji C1 3,4 km. Nieoczekiwanie trzynaste miejsce zajął w niej jego reprezentacyjny i klubowy kolega, czyli Mateusz Zuchora, który również był wymieniany w gronie faworytów do medalu.

– Mateusz po raz kolejny potwierdził, że jest liderem reprezentacji, ale nie zapominajmy też o Zuchorze, który został niestety wywrócony przed finiszem przez Ukraińca – mówi Mateusz Rynkiewicz, trener polskich kajakarzy.

W piątek swoje złoto ME 2024 zdobył drugi z braci Wilga. Eryk, ubiegłoroczny wicemistrz Starego Kontynentu, tym razem już nie miał sobie równych w C1 19 km. 20-letni zawodnik Warty Poznań toczył zażartą walkę z Mihalym Pluzsikiem i ostatecznie wygrał z blisko sekundową przewagą nad rok młodszym Węgrem. – Nie spodziewałem się tego medalu. Bardzo długo trenowałem pod sprint, na pierwszym maratońskim obozie ciężko mi było utrzymać się na fali z Mateuszem Borgiełem i Zuchorą. Po pierwszej przenosce poczułem, że mogę się ścigać o pierwsze miejsce – relacjonuje Eryk Wilga. Ze zdobywania kolejnych złotych medali nie zrezygnował natomiast jego młodszy brat Alex, który do spółki z Kubicą zwyciężyli w C2 15,4 km. Sponsorem polskiego kajakarstwa jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.

– Liczyłem na medale, aczkolwiek nie byłem tak mocno pewny siebie. Trenowałem bardziej pod sprint, brałem nawet udział w MMŚ w C1 5 km, ale najwidoczniej wystarczyło. Na jedynce bardzo dużo pomógł mi Alex, żebym utrzymał się w czołówce, tak samo dużo włożył w naszą osadę. Generalnie wykonaliśmy bardzo dobrą robotę – podsumował Kubica. – Super, że tak poszło Aleksowi. Zobaczymy, jak to będzie za kilka lat, może nawiążemy rywalizację o medale w seniorach – dodaje Eryk Wilga.

Swoją medalową kolekcję z ME powiększyła w sobotni poranek Paulina Grzelkiewicz. Kolejna z zawodniczek poznańskiej Warty sięgnęła po srebro w rywalizacji kanadyjkarek na dystansie 15,4 km, ustępując jedynie ukraińskiej multimedalistce Ludmile Babak.

– Szczerze to w życiu się nie spodziewałam, że będę tak blisko Ukrainek i przyjadę tylko za Babak, ciężko mi jeszcze w to uwierzyć. Obecność bliskich na trybunach na pewno dużo mi dała. Moi rodzice nigdy wcześniej nie widzieli na żywo moich startów w maratonie. Na mecie czułam, że na mnie patrzą i nie mogłam opanować łez – nie ukrywa Grzelkiewicz, która była też ósma w C1 3,4 km. – Zdecydowanie lepiej i pewniej czuję się na dłuższych odcinkach. A same zawody to naprawdę były super przygotowane. Część kibiców mogła zobaczyć, na czym polega maraton i myślę, że taka impreza ME może tylko pomóc w promocji tej formy kajakarstwa.

Tuż za podium C1 22,6 km stanął za to Adrian Kłos. Kanadyjkarz Astorii Bydgoszcz, który świetnie radzi sobie na sprinterskim dystansie 1000 metrów, pokazał wielką wytrzymałość i finiszował na czwartej pozycji. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest Lotto.

Jako ostatni z Polaków medal wywalczyli Mateusz Borgieł i Mateusz Zuchora, którzy w wyścigu na 22,6 km w kategorii C2 wyprzedzili drugich na podium Portugalczyków Rui Lacerdę i Rocardo Coelho oraz trzecich Hiszpanów Manuela Camposa i Diego Romero.

Świetne występy naszych reprezentantów sprawiły, że Polacy wygrali klasyfikację medalową ME 2024 w maratonie kajakowym w Poznaniu z dorobkiem sześciu złotych i dwóch srebrnych medali. Warto dodać, że w lipcu ubiegłego roku na ME w chorwackim Slavonskim Brodzie nasi maratończycy kajakowi zdobyli sześć krążków, więc widać progres.

– Możemy naprawdę cieszyć się z takich wyników. To nasz rekordowy wynik, a przecież byliśmy gospodarzami tej imprezy. Warto też wspomnieć, że mamy niewielką grupę, więc mogę potwierdzić, że mam silną reprezentację. Brakuje nam jeszcze mocnego akcentu w kajakach, ale coraz lepiej sobie radzimy. To też cenne doświadczenie, bo to zupełnie inna impreza, niż mistrzostwa Polski, więc te wyniki naprawdę są bardzo dobre – podsumowuje Rynkiewicz.

ME w maratonie kajakowym w Poznaniu były pierwszą tegoroczną imprezą mistrzowską. Za niespełna dwa miesiące biało-czerwoni wezmą udział w mistrzostwach świata w chorwackim Metkoviciu (19-22 września). Przed rokiem w duńskim Vejen Kolding polska kadra zdobyła sześć medali (po trzy srebrne i brązowe).

Sześć medali Polaków w ME masters w maratonie w Poznaniu!

Polscy kajakarze pokazali, że na własnym torze nie mają sobie równych! Biało-czerwoni wywalczyli sześć medali mistrzostw Europy masters w maratonie, które odbyły się w Poznaniu. Impreza na torze regatowym Malta po raz kolejny okazała się również sukcesem organizacyjnym!

Mistrzostwa Europy masters to jedna z najważniejszych imprez w tegorocznym kalendarzu kajakowym w Polsce. Do Poznania zjechały się ekipy z całego Starego Kontynentu, a wszystko po to, by rywalizować o medale. Zawodnicy mogli być spokojni o organizację zawodów, bowiem Wielkopolski Związek Kajakarski tradycyjnie zadbał o każdy szczegół. – Nie mnie oceniać, czy wszystko się udało, tutaj trzeba pytać zawodników – mówi w swoim stylu Ireneusz Pracharczyk, prezes WZKaj. – W każdym razie jesteśmy czujni. W poniedziałek musieliśmy przerwać zawody, bo wiatr i fala to najwięksi wrogowie takich imprez. Najważniejsze jest bezpieczeństwo.

Mimo że zagraniczne osady miały zaplanowane samoloty powrotne na konkretną godzinę, organizatorom udało się tak ułożyć kalendarz startów, by nikt nie musiał przekładać swojego wyjazdu. Wszystko dzięki doświadczeniu komitetu. – Wszystko poszło sprawnie, bez potknięć. We wtorek pogoda już dopisała, prowadziliśmy zawody tak, żeby wszyscy byli zadowoleni. Dopasowaliśmy godziny dekoracji tak, żeby każdy zdążył na samolot. Opinie były więc dobre – dodaje Pracharczyk.

Wracając do samych zawodów, doskonale spisali się w nich Polacy. Zdobyli sześć medali mistrzostw Europy. Na najwyższym stopniu podium stanęli Władysław Jędrzejczyk (K1 70-74 lata), Dariusz Bukowski (K1 50-53 lata), Monika Duc-Tatarek (K1 50-54 lata), osada Jolanta Rogala/Dariusz Bukowski (K2 Mix 50-64 lata), srebrne medale wywalczyli Jolanta Rogala (K1 55-59 lat), a brązowy osada Maciej Rychlik/Marek Mruk (K2 40-44 lata). – To bardzo fajne zawody, bo mastersi sami sobie finansują te zawody, biorą urlopy, żeby w nich uczestniczyć. A przede wszystkim świetnie się bawią, dyskutują o swojej pasji – mówi Pracharczyk. – Nie zapominajmy również o zawodnikach, którzy startowali w pozostałych kategoriach. Im również należy się ogromny szacunek.

To nie koniec lipcowych imprez kajakowych na Torze Kajakowym Malta. Teraz do rywalizacji w mistrzostwach Europy w maratonie staną seniorzy, a następnie w Poznaniu odbędą się 30. Ogólnopolska Olimpiada Młodzieży w Sportach Letnich oraz Mistrzostwa Polski młodzików, juniorów młodszych oraz juniorów. – Na pewno będzie szybciej, ale mam nadzieję, że to podopieczni Mateusza Rynkiewicza pokażą klasę. W zeszłym roku wywalczyli wiele medali, więc mają czego bronić – kończy Pracharczyk.

Maciej Nowocień, Biuro Prasowe PZKaj
fot. Przemysław Szyszka

Podwójny sukces Mateusza Polaczyka! Awans na igrzyska i srebro PŚ w Pradze [WIDEO]

Wszystko już jasne! To Mateusz Polaczyk a nie Dariusz Popiela pojedzie na igrzyska olimpijskie do Paryża. Pierwszy z Polaków wygrał wewnętrzną, reprezentacyjną kwalifikację, a swój sukces przypieczętował srebrnym medalem podczas startu w Pucharze Świata w Pradze.

Zawody w Pradze były dla Polaków wyjątkowo ważne, bowiem kończyły wewnętrzne kwalifikacje olimpijskie. O ile wśród pań o wyjazd do Paryża spokojna mogła być Klaudia Zwolińska, która prowadzi w rankingu, to pasjonująco zapowiadała się walka mężczyzn. O jedno miejsce walczyli Mateusz Polaczyk, Dariusz Popiela i Michał Pasiut. Po Pucharze Świata w Augsburgu największe szanse mieli jednak dwaj pierwsi wymienieni, ale wszystko miało wyklarować się w Pradze. Partnerami Polskiego Związku Kajakowego są Lotto i Suzuki Motor Poland.

Przypomnijmy, że zawody pierwotnie miały rozpocząć się w czwartek, jednak ze względu na obfite opady w stolicy Czech początek rywalizacji przesunięto na piątek. Oznaczało to, że w kwalifikacjach kajakarze walczyli od razu o miejsce w finale. Jako pierwsza z Polaków, których wspiera PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., na tor w Pradze w kategorii K-1 wyjechała Dominika Brzeska, a ostatecznie zajęła 36. miejsce. Następnie do rywalizacji dołączyła również Zwolińska, która zajęła dopiero 11. lokatę i żadna z Polek nie awansowała do finału. – Jestem rozczarowana, bo co prawda jestem w trakcie przygotowań do igrzysk olimpijskich, ale Praga to jedno z moich ulubionych miejsc i chciałam pościgać się w finale. Popełniłam proste błędy i bardzo żałuję tego występu. Najważniejsze, czyli igrzyska, jeszcze przed nami i z tak ważnych zawodów, jakimi jest Puchar Świata, będziemy wyciągać wnioski – skomentowała na mecie Zwolińska.

Następnie do rywalizacji przystąpili panowie. Niezły występ zanotował Pasiut, który zajął czternaste miejsce. Sprawa wyjazdu na igrzyska rozstrzygnęła się w zasadzie po przejeździe Popieli, który popełnił błąd na jednej z bramek i w konsekwencji zajął dopiero 57. miejsce. Polaczyk z kolei zgodnie z przewidywaniami awansował do finału (czwarta lokata), a w nim zanotował drugi czas, dzięki temu wywalczył srebrny medal!

Co ciekawe, Polaczyk ostatni raz na podium był aż cztery lata temu podczas mistrzostw Europy… właśnie w Pradze! – Trochę czasu minęło od poprzedniego podium, ale fajnie jest wrócić do tego topu i po przerwie znów odebrać medal. Oczywiście priorytetem były igrzyska, na które bardzo długo czekałem, bo od Londynu. Welcome to Paris! – mówił uradowany Polaczyk.

– Bardzo się cieszymy z sukcesu Mateusza, tym bardziej na bardzo szybkim, wymagającym torze przy bardzo dobrej obstawie. Mało brakowało, żeby Dariusz Popiela również był w finale, ale dopiero kontrowersyjna decyzja wideo spowodowała, że dodano mu 50 punktów. Są to jednak dla nas na razie udane zawody, zwieńczone medalem, więc tylko się cieszyć – dodaje Jakub Chojnowski, trener polskiej kadry w slalomie kajakowym.

Na sobotę zaplanowano rywalizację w C-1 (kwalifikacje i finały), a także przejazdy czasowe w kajak crossie.

Maciej Nowocień, Biuro Prasowe PZKaj

fot. Przemysław Szyszka