Zwolińska, Puławska i Klatt nominowane w Plebiscycie “PS” na Najlepszego Sportowca Polski!

Niby to była formalność, ale mamy już oficjalne potwierdzenie. W 91. edycji Plebiscytu Przeglądu Sportowego na Najlepszego Sportowca Polski środowisko kajakarskie będzie mogło głosować na Klaudię Zwolińską oraz duet Anna Puławska/Martyna Klatt. Na nasze mistrzynie świata można głosować poprzez portal https://plebiscyt.przegladsportowy.pl/.

Plebiscyt Przeglądu Sportowego na Najlepszego Sportowca Polski to najbardziej ceniony i najważniejszy ranking dla naszych sportowców. Pierwszy odbył się już w 1926 roku, a tegoroczna edycja będzie już 91. Każdego roku nominowanych przez kapitułę “Przeglądu Sportowego” jest 25 sportowców, a następnie trwa głosowanie wśród kibiców. Gdy wyłoniona zostanie finałowa dziesiątka, fani ponownie głosują, a laureatów poznamy na uroczystej Gali Mistrzów Sportu. W tym roku zaplanowano ją na 10 stycznia w Teatrze Wielkim — Operze Narodowej. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

Regularnie wśród nominowanych pojawiają się kajakarze, ale tylko raz nasza dyscyplina mogła się cię cieszyć ze zwycięstwa. W 1987 roku plebiscyt wygrali Marek Łbik i Marek Dopierała, czyli nasza kanadyjkowa dwójka, która wówczas wywalczyła mistrzostwo świata na dystansie 500 metrów. Co ciekawe, największe sukcesy odnosili… rok później, bowiem sięgnęli po srebro i brąz olimpijski podczas igrzysk w Seulu.

W ubiegłym roku Klaudia Zwolińska, reprezentantka Polski w slalomie kajakowym, którą wspiera PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., zajęła dziewiąte miejsce w Plebiscycie PS. W tym roku ma znacznie większe szanse na zwycięstwo, bo każdy kibic pamięta, że wicemistrzyni olimpijska z Paryża w australisjkim Penrith wywalczyła dwa złote medale (C-1 i K-1) oraz brązowy medal w kayak crossie.

– Dla mnie to było dziecięce marzenie, żeby zostać nominowaną w Plebiscycie PS – mówi Zwolińska. – W ubiegłym roku, po medalu olimpijskim, zajęłam 9. miejsce. To było gromne wyróżnienie, ale, jak każdy sportowiec, myślałam, co zrobić, żeby wygrać! – mówi Zwolińska. – Wiedziałam, że reprezentując kajakarstwo musiałam zrobić coś niesamowitego, żeby zaistnieć. Trzy medale w konkurencjach olimpijskich, w tym dwa złote, to coś, czego dawno nie było w letnich imprezach. Każdy głos będzie dla mnie uzasadnieniem, że moja praca ma ogromne znaczenie. Ale namawiam każdego kibica do głosowania na wszystkich sportowców, bo jest to docenienie naszej pracy. Widzimy się na Balu Mistrzów Sportu! – mówi Zwolińska.

Ogromne szanse na zwycięstwo mają również Anna Puławska i Martyna Klatt, które w tegorocznym plebiscycie PS zostały zestawione jako para. Nie jest to niespodzianka, bowiem w kategorii K-2 wywalczyły złoty medal na dystansie 500 metrów, a pierwsza z zawodniczek dołożyła kolejny złoty medal indywidualnie.

– Od pierwszego startu naszej osady widziałam w niej potencjał. Było szybko, ale nie było jeszcze zgrania. Bez wahania weszłam w to na dalszą część sezonu. Świetnie się dogadujemy i uzupełniamy w kajaku. Sezon poolimpijski to na pewno dużo zmian w naszej grupie, ale pokazał nam, że liczymy się w ścisłej czołówce wygrywając mistrzostwa Europy i mistrzostwa świata. Ze spokojem patrzę w przyszłość. Nominacja to ogromne wyróżnienie naszych osiągnięć. Często już chwilę po najważniejszych startach „odkładamy” osiągnięcia z sezonu na bok i zaczynamy przygotowania do kolejnych. Ten rok był świetny i miło będzie wrócić do tych wspomnień razem z kibicami podczas Plebiscytu. Kajakarstwo w tym roku rozbiło bank tyloma medalami, bo mieliśmy indywidualne triumfy Anny i Klaudii Zwolińskiej, i oby było o nas głośno – uśmiecha się Klatt.

– Zmiany nigdy nie są łatwe, ale uważam, że tylko jeśli uwierzymy w coś na sto procent, możemy się przekonać czy było warto i czy były one potrzebne. Uważam, że razem z Martyną uwierzyłyśmy i w siebie jako osadę, ale również zaufałyśmy trenerowi Grzegorzowi, który nas prowadził. W sezonie poolimpijskim zostałyśmy mistrzyniami świata i Europy w kajakowej dwójce, co tylko potwierdza, że mamy wielki potencjał i możemy tworzyć w kolejnych latach tylko większe rzeczy. Sama nominacja do Plebiscytu PS jest dla nas ogromną nobilitacją i wyróżnieniem , nie ukrywam, że super byłoby również tutaj zwyciężyć – uśmiecha się Puławska, która nie jest debiutantką, jeśli chodzi o nominację w Plebiscycie PS.

Głosować można raz na 12 godzin na stronie https://plebiscyt.przegladsportowy.pl.

Najlepsi polscy trenerzy spotkali się w Spale. Nauka, ale i pożyteczna dyskusja

W Centralnym Ośrodku Sportu w Spale po raz kolejny odbyła się kursokonferencja trenerska Polskiego Związku Kajakowego, w której udział wzięli włodarze polskiego kajakarstwa, a także trenerzy kadr narodowych, szkoleniowcy klubowi oraz specjaliści z różnych dziedzin. – To doskonała okazja do wymiany doświadczeń i inspirujących dyskusji, które z pewnością przyczynią się do dalszego rozwoju polskiego kajakarstwa na najwyższym poziomie – podkreślają prelegenci.

Miniony sezon dla polskiego kajakarstwa był bardzo dobry. Biało-czerwoni zawodnicy, wspierani przez sponsora głównego PGE Polską Grupę Energetyczną S.A., przywozili medale z najważniejszych imprez, na czele z mistrzostwami świata czy Europy. A warto przypomnieć, że rok poolimpijski często jest wyjątkowo trudny, bowiem zawodnicy wspólnie ze sztabami szkoleniowymi skupiają się na ewentualnych zmianach, by w kolejnej najważniejszej imprezie czterolecia pokazać się z jeszcze lepszej strony.

Nie inaczej było również w naszych kadrach, o czym trenerzy naszych reprezentacji opowiadali podczas specjalnej kursokonkferencji, która odbyła się w Spale. Oprócz nich, w spotkaniu udział wzięli wlodarze Polskiego Związku Kajakowego, a także trenerzy klubowi i specjaliści z różnych dziedzin współpracujący z PZKaj. Przez trzy dni rozmów nie zabrakło trudnych i ciekawych tematów, ale również konstruktywnych odpowiedzi. To spowodowało, że każdy z uczestników wyjechał ze Spały bogatszy nie tylko o wiedzę, ale także możliwości i kolejne rozwiązania, jak rozwijać polskie kajakarstwo. Nie zapomniano również o szkoleniowcach ze środowisk lokalnych, którzy mają ogromny udział w przygotowania późniejszych medalistów.

Wydarzenie rozpoczęło się od wystąpienia prezesa PZKaj Grzegorza Kotowicza, a także wiceprezesów Adama Seroczyńskiego (ds. kajakarstwa klasycznego) i Bogusława Popieli (ds. slalomu kajakowego). Następnie głos otrzymali już trenerzy. Mateusz Rynkiewicz miał okazję opowiadać o genezie sukcesów naszych maratończyków, a Renata Klekotko o medalach parakajakarzy, których również nie zabrakło w minionym sezonie. O slalomie, w którym aż trzy krążki MŚ zdobyła Klaudia Zwolińska, mówili natomiast Jakub Chojnowski (trener główny slalomistów) i Piotr Prusak (trener-koordynator kayak cross). O sezonie sprinterów opowiadali Ryszard Hoppe (kajakarze), Zbigniew Kowalczuk (kajakarki), Mariusz Szałkowski (kanadyjkarki) oraz Marcin Grzybowski (kanadyjkarze). Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

– Końcówka minionego sezonu z imprezą docelową, jaką były mistrzostwa świata w Penrith, pokazały, że założenia naszego sztabu zostały zrealizowane. Nie było to łatwe, co było widać na przestrzeni całego sezonu, jednak wiedzieliśmy, że forma naszych zawodników będzie najwyższa właśnie na zawody w Australii. Choć wiele osób w to wątpiło, w pełni zrealizowaliśmy nasz plan i teraz możemy cieszyć się z trzech medali Klaudii Zwolińskiej oraz dobrych miejsc innych zawodników. Podczas kursokonferencji w Spale miałem okazję podzielić się tymi doświadczeniami z innymi trenerami, nie tylko slalomu kajakowego. Mam nadzieję, że wskazówki, które nie są tylko moją pracą, ale całego sztabu kadry slalomistów, będą pomocne i przyczynią się do rozwoju całej reprezentacji Polski – podkreśla Chojnowski.

W Spale nie zabrakło także specjalistów w przeróżnych dziedzinach, którzy współpracują z Polskim Związkiem Kajakowym. O charakterystyce kinetyki wiosłowania kajakarzy i kanadyjkarzy opowiadał mgr inż. Zbigniew Staniak z Instytutu Sportu. Z kolei Łukasz Zubkiewicz wygłosił wykład na temat mentalnej odporności w sporcie. Grzegorz Borowski z Polskiej Agencji Antydopingowej zdradził tajniki najnowszych regulacji antydopingowych, a fizjolog sportowy dr Amit Batra podzielił się praktycznymi aspektami programowania treningu siłowego. Panel fizjoterapii w kajakarstwie poprowadził natomiast Grzegorz Liskiewicz, główny fizjoterapeuta kadry slalomistów, a Jolanta Rzepka (sekretarz generalna PZKaj) i Maciej Zawadzki (dyrektor sportowy) omówili kalendarz imprez krajowych i międzynarodowych w przyszłym sezonie. Ostatniego dnia kursokonferencji o “składzie ciała w kajakarstwie” mówiła dr inż. Olga Surała z Instytutu Sportu, a o zastosowaniu fizjologii dr Anna Lukanova-Jakubowska z Politechniki Opolskiej.

– Obecni prelegenci poruszali wiele ciekawych i aktualnych tematów z zakresu biomechaniki, analizy ciała oraz przygotowania motorycznego. Dyskutowano o nowoczesnych metodach wspomagania treningu, indywidualizacji procesu szkolenia i pracy zespołu interdyscyplinarnego. Miałem przyjemność wystąpić z moim autorskim wykładem, w którym przedstawiłem praktyczne aspekty profilaktyki urazów w długofalowym rozwoju sportowca. Konferencja w Spale była nie tylko okazją do zdobycia nowej wiedzy, ale również do wymiany doświadczeń i inspirujących dyskusji, które z pewnością przyczynią się do dalszego rozwoju polskiego kajakarstwa na najwyższym poziomie – podsumowuje Liskiewicz.

Pięć medali Polek w mistrzostwach świata w SUP! Rośnie nam zdolna młodzież!

W Abu Zabi odbyły się mistrzostwa świata w SUP, w których nie zabrakło reprezentantów Polski. Biało-czerwoni zanotowali kilka znakomitych wyników, a ich ozdobą były dwa złote medale Mai Bauerek w kategorii U-14 oraz brązowy krążek Hanny Kamińskiej na dystansie sprinterskim w juniorkach! Do tego doszły dwa brązowe medale w zespołach! – To dla mnie ogromne święto – mówi Mariusz Miczek, trener naszych zawodniczek.

– Spróbujemy polecieć po złoto, ale zobaczymy, jak to wyjdzie – mówiła kilka tygodni temu Kamińska podczas juniorskich mistrzostw Polski, w których wywalczyła trzy złote medale. Ale warto pamiętać, że zawodniczka RTW Racibórz jest również bardzo uznaną zawodniczką w swojej kategorii na świecie. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku na MŚ w Sarasocie wywalczyła srebrny medal w juniorskim sprincie, co było jej wielkim sukcesem. Co więcej, Kamińska sensacyjnie stanęła też na najniższym stopniu podium seniorskiego Pucharu Świata w Grecji, co tylko potwierdziło, że jej kariera rozwija się znakomicie.

Tegoroczne mistrzostwa świata odbywały się w Abu Zabi, a Kamińska zapowiadała, że liczy na co najmniej powtórkę z Florydy, tym bardziej, że to jej ostatnia taka impreza w wieku juniorki. I wszystko szło po jej myśli, bowiem w sprincie wygrała kwalifikacje i ćwierćfinał, a do finału A weszła z drugiego miejsca. W decydującym wyścigu na metę przypłynęła jako trzecia, a do pierwszej Włoszki Claudii Postiglione straciła jedynie 0,75 sekundy. Podium uzupełniła Hiszpanka Alexia Soto. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

Z bardzo dobrej strony w Zjednoczonych Emiratach Arabskich pokazała się także Marta Apanasewicz, która popłynęła w kategorii OPEN. W sprincie pewnie dostała się do finału A, w którym wywalczyła szóste miejsce! – Jestem bardzo zadowolona ze sprintu. Cały sezon szykowałam się, żeby mocno podejść do tego zadania i się udało. Pozostał niedosyt, bo wydaje mi się, że każdy, kto jest w finale A, ma już chęć na medal. Widać jednak, że poziom znacznie wzrósł, ale podobnie jest z moim przygotowaniem i końcową lokatą. Szóste miejsce na świecie to naprawdę duży sukces i chce się jeszcze więcej! – podkreśla Apanasewicz.

Wśród mężczyzn w kategorii OPEN Mikołaj Majdan awansował z trzeciego miejsca do ćwierćfinału, jednak w nim zajął siódmą pozycję i odpadł z dalszej rywalizacji. – Czuję duży niedosyt – nie owija w bawełnę Majdan. – Wiem, że stać mnie na wiele więcej i planuję to pokazać w przyszłości. Włożyłem w tym sezonie dużo pracy w trening i brak sukcesu jest trudnym doświadczeniem. Wierzę, że wyciągnę wnioski, poprawię błędy i przyniesie to oczekiwane efekty. Poziom był bardzo wysoki. Widać, że światowy sup rośnie w siłę i zarówno w kategoriach seniorskich i juniorskich pojawia się wielu silnych, głodnych sukcesu zawodników.

Dodajmy, że oprócz wcześniej wspomnianej Kamińskiej, w juniorskiej rywalizacji sprinterskiej popłynęły Emilia Daszewska, która zajęła 4. miejsce w finale B, Martyna Drobny była siódma w tym samym wyścigu, a Lena Nowak zakończyła rywalizację na 3. miejscu w finale C. Jedyny z męskich reprezentantów w juniorach czyli Miłosz Sytnik, był siódmy w finale C. Sponsorem głównym Polskiego Związku Kajakowego jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.

Kamińska okazała się także najlepsza z naszej juniorskiej reprezentacji na dystansie technical. Bardzo dobrze płynęła w kwalifikacjach (2. miejsce), ćwierćfinale (3. pozycja) i półfinale (wygrała). W wyścigu medalowym ostatecznie zajęła piąte miejsce na świecie. Pozostałe nasze zawodniczki płynęły w finałach B (Nowak była w nim trzecia, a Drobny czwarta) oraz C (Daszewska, siódme miejsce). Sytnik zakończył natomiast swoją rywalizację na kwalifikacjach.

Jeśli chodzi o seniorów, to Apanasewicz w technicalu popłynęła w finale C i wygrała ten wyścig. Wcześniej w kwalifikacjach była trzecia, a w ćwierćfinale siódma. Majdan był natomiast szósty w kwalifikacjach, a takie miejsce nie pozwoliło mu na dalszą rywalizację.

Nasi zawodnicy popłynęli jeszcze na długim dystansie. Tutaj medali nie było, jednak warto odnotować, że wśród seniorów Majdan był 31. Z juniorów najlepiej spisała się Kamińska (8. miejsce), a startowali jeszcze Nowak (12. pozycja), Daszewska (14. lokata), Drobny (17. miejsce) oraz Sytnik (36. pozycja).

Ostatniego dnia świetnie zaprezentowała się też Maja Bauerek, która wystartowała w kategorii U-14. Polka zdobyła dwa złote medale, zarówno w sprincie, jak i biegu technicznym, co jest kolejnym wielkim sukcesem naszej reprezentacji. – A do tego doszły dwa brązowe medale w rywalizacji drużynowej naszych juniorek, więc łącznie wracamy do Polski z pięcioma miejscami medalowymi – cieszy się Miczek, który doskonale przygotował zawodniczki do mistrzostw świata.

Udane zakończenie sezonu polskich parakajakarzy. Wiedzą nad czym pracować zimą

W minionym sezonie polscy parakajakarze wywalczyli medale jedynie w mistrzostwach świata w maratonie. W konkurencjach sprinterskich musieli obejść się smakiem podium, ale wcale to nie oznacza, że biało-czerwoni nie robią postępów. – Grupa się rozrasta. Nie jest jeszcze tak liczna, jakbym tego chciała, ale systematycznie powiększa się o nowych parakajakarzy z różnych stron kraju – mówi Renata Klekotko, trenerka naszej reprezentacji.

Nasi parakajakarze sezon 2025 rozpoczęli od wiosennych regat w Wałczu, a następnie wystąpili w Pucharze Świata w Poznaniu. Celem było przygotowanie do mistrzostw Europy w Racicach, gdzie pojechało aż 12 polskich zawodników. Z Czech medali jednak nie przywieźli. Najlepiej spisały się Katarzyna Kozikowska (KL3 na 200 metrów) i Monika Kukla (VL3 na 200 metrów), które zajmowały czwarte miejsca w swoich kategoriach. Piątą lokatę w ME seniorek w kategorii KL2 na 200 metrów wywalczyła natomiast 17-letnia Anna Bilovol, co również jest dużym sukcesem młodej zawodniczki.

– Jeśli chodzi o Kasię, to medal był w zasięgu i niestety został stracony przez błędy popełnione przez zawodniczkę w okresie bezpośrednio poprzedzającym start w regatach – ocenia Renata Klekotko, trenerka reprezentacji Polski parakajakarzy. – U Moniki natomiast trochę zabrakło zdrowia, ale osiągnęła naprawdę dobry czas, co bardzo cieszy i daje perspektywy na jeszcze szybsze pływanie. Z kolei Anna zanotowała bardzo dobry start i zaskoczyła nas wszystkich na plus. Tym bardziej, że to zawodniczka, która jedyna w naszej grupie startuje zarówno w kajaku, jak i kanadyjce.

W drugiej części sezonu nasi parakajakarze skupili się na mistrzostwach Polski, które były jednocześnie kwalifikacją do najważniejszej imprezy, czyli mistrzostw świata w Mediolanie. Sztab reprezentacji ustalił, że aby jechać na imprezę do Włoch, należy osiągnąć czas ósmego miejsca z mistrzostw świata z poprzedniego roku. Temu zadaniu w swoich kategoriach sprostały Kozikowska (KL3 na 200 metrów), Kukla (VL3 na 200 metrów), Bilovol (KL2 i VL2 na 200 metrów) i Justyna Regucka (VL3 na 200 metrów). – Naszym celem była maksymalizacja szans na wysokie miejsca w finałach A – mówi Klekotko. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

Tymczasem w wyścigach finałowych pojechały jedynie Kozikowska i Kukla, które zajmowało odpowiednio szóste i dziewiąte miejsce. Regucka zameldowała się na 15. pozycji (finał B), a Bilovol odpadła we wcześniejszych etapach zawodów. – Po tej imprezie był spory niedosyt, bo liczyłam na wyższe lokaty. Wpływ na wynik miały nie tylko czynniki fizyczne, a głównie mentalne i organizacyjne zawodniczek – rozkłada ręce Klekotko. – Wyciągamy wnioski, by błędy które pojawiły się w tym sezonie, nie powtórzyły w kolejnych.

W sezonie 2025 parakajakarze po raz pierwszy wystąpili również w mistrzostwach świata w maratonie które odbyły się na Węgrzech. Z Gyor przywieźli pięć medali, bowiem Kozikowska wywalczyła złoto (KL3), Jakub Szpak i Karolina Bronowicz w kategorii VL1 zdobyli srebrne medale, a Kukla (VL3) i Bilovol (VL2) przywieźli do Polski brązowe krążki.

Jak Klekotko widzi najbliższy sezon jeśli chodzi o reprezentację Polski, którą wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna? – System limitów czasu zostanie utrzymany w celu mobilizacji zawodników do przygotowań – podkreśla. – Chcemy udowodnić, że nasze działania to ciężka i profesjonalna praca dętego też stawiamy sobie poprzeczkę wysoko. W naszej grupie nie ma jednego lidera czy gwiazdy, więc każdy ma takie same szanse, by poprawiać swoje rezultaty. Poziom światowy również znacznie wzrósł i jeśli zawodnicy chcą myśleć o medalach, muszą naprawdę solidnie się przygotować. Przed nami zima i to czas, by skupić się na sile, bo to element, nad którym powinna pracować cała nasza reprezentacja – kończy Klekotko.

Bezpieczna Woda 2025 – informacja

Informujemy o otrzymaniu dofinansowania z Ministerstwa Sportu i Turystyki w ramach programu Upowszechnianie sportu różnych grup społecznych i środowiskowych – zadania pn.: BEZPIECZNA WODA 2025

Program realizowany przez: Polską Fundację Rozwoju Kajakarstwa
Całkowity koszt realizacji: 1 012 400,00 PLN
Kwota dofinansowania z MSiT: 900 000,00 PLN
Planowana liczba uczestników: ponad 5 000 osób
Liczba klubów objętych programem: 64

Opis projektu

Projekt Bezpieczna Woda 2025 jest kolejną edycją ogólnopolskiego programu edukacyjno-informacyjnego, którego celem jest podniesienie poziomu bezpieczeństwa nad wodą oraz promocja aktywności fizycznej wśród dzieci, młodzieży, dorosłych i seniorów.

Zadanie realizowane będzie przez Polską Fundację Rozwoju Kajakarstwa we współpracy z klubami i stowarzyszeniami zrzeszonymi w Polskim Związku Kajakowym, obejmując 15 województw na terenie całego kraju.

Jednym z kluczowych elementów projektu jest zakup nowoczesnego sprzętu sportowego i szkoleniowego, który zostanie przekazany klubom i stowarzyszeniom uczestniczącym w programie.

W ramach zadania planowany jest zakup m.in.:

  • kajaków do nauki pływania dla dzieci i młodzieży,
  • wioseł kajakowych i kanadyjkowych,
  • kamizelek asekuracyjnych i kasków ochronnych,
  • specjalistycznego sprzętu do zabezpieczania zajęć na wodzie,
  • zestawów dydaktycznych i materiałów edukacyjnych wspierających szkolenia.

Nowy sprzęt pozwoli klubom prowadzić zajęcia w bezpiecznych warunkach, zwiększyć liczbę uczestników oraz wydłużyć sezon aktywności wodnej. Wszystkie elementy zostaną oznakowane logotypami Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz programu Bezpieczna Woda.

Równolegle z zakupem sprzętu prowadzona będzie część szkoleniowo-animacyjna. Zatrudnionych zostanie 64 Animatorów Wodnych, którzy w okresie od sierpnia do listopada będą prowadzić zajęcia, nadzorować akweny oraz edukować uczestników w zakresie zasad bezpiecznego korzystania z wody. Animatorzy będą współpracować z lokalnymi klubami, szkołami oraz ośrodkami sportu, wspierając społeczności w organizacji zajęć rekreacyjnych i szkoleniowych.

Dodatkowo w projekcie wykorzystany zostanie sprzęt i łodzie asekuracyjno-ratownicze zakupione w poprzednich edycjach programu, co pozwoli jeszcze skuteczniej zabezpieczać zajęcia i wydarzenia na akwenach wodnych.

Kluby uczestniczące w projekcie „Bezpieczna Woda 2025”

  1. Wrocławski Klub Sportów Wodnych
  2. CWZS „Zawisza” Stowarzyszenie Kajakowe Bydgoszcz
  3. UKS „Kopernik” Bydgoszcz
  4. WTS „Astoria” Bydgoszcz
  5. UKS „Nadwiślanin Sokół” Chełmno
  6. KST „Włókniarz” Chełmża
  7. UKS „Włókniarz” Chełmża
  8. LTK „Fala” Lublin
  9. KS „Admira”
  10. KS AZS-AWF Gorzów Wielkopolski
  11. KS G’POWER Gorzów
  12. MKK „Viking” Małomice
  13. Kajakowy Klub Sportowy Nowa Sól
  14. Kajakowy Klub Sportowy Sieradz
  15. KKW 1929
  16. KS „Nadwiślan” Kraków
  17. KS Yacht Club Kraków
  18. UKS „Olimp” Kraków
  19. MKK „Łączany”
  20. MKSW Trzebinia
  21. KS „Spójnia-Warszawa”
  22. Stowarzyszenie Klub Sportowy „Wodna Białołęka”
  23. WTW Warszawa
  24. Wodniacki Klub Sportowy „Aqua Active” Kędzierzyn-Koźle
  25. AZS Klub Uczelniany Politechniki Opolskiej
  26. KK „Jezioro” Tarnobrzeg
  27. AKS „Sparta” Augustów
  28. SKS „Cresovia” Białystok
  29. Dojlidy Białystok Canoe & Kajak Team
  30. UKS „Sokolik” Czernin
  31. MKS „Polstyr” Człuchów
  32. UKS ZSS Człuchów
  33. Młodzieżowy Międzyszkolny Klub Sportowy „Gdańskie Lwy”
  34. Morski Robotniczy Klub Sportowy „Gdańsk”
  35. UKS „Motława” Gdańsk
  36. KS „Victoria” Sztum
  37. MKS Czechowice-Dziedzice
  38. UKS „4” Katowice
  39. UKS „Olimpijczyk” Nowe Chechło
  40. MOSM Tychy
  41. Parafialny KS „Korona” Elbląg
  42. UKS Silvant Kajak Elbląg
  43. UPKS Poncio-2010 Lidzbark
  44. Kayak Sport Club Olsztyn
  45. Olsztyński Klub Sportów Wodnych Olsztyn
  46. UKS Puma Ostróda
  47. UKS „Koszałek Opałek”
  48. UKS „Zalew” Jerzykowo
  49. Kaliskie Towarzystwo Wioślarskie Kalisz
  50. UKS Pamiątkowo
  51. KS „Energetyk” Poznań
  52. KS „Posnania” Poznań
  53. KS „Warta” Poznań
  54. KS AZS-AWF Poznań
  55. Organizacja Środowiskowa AZS Poznań
  56. UKS „Błyskawica” Rokietnica
  57. UKS „Copal” Trzcianka
  58. UMSK „Zryw” Wolsztyn
  59. LKS „Hubertus” Biały Bór
  60. MOSW Choszczno
  61. KS „Energetyk” Gryfino
  62. KS „Wiskord” Szczecin
  63. UKS „Victoria” Wałcz
  64. WTS „Orzeł” Wałcz

Działania promocyjne

W ramach promocji projektu Bezpieczna Woda 2025 zaplanowano szereg działań informacyjnych i edukacyjnych mających na celu zwiększenie świadomości społecznej na temat bezpieczeństwa nad wodą oraz upowszechnienie efektów programu w całej Polsce.

Zakres działań obejmuje m.in.:

  • produkcję nowych materiałów filmowych i krótkich form edukacyjnych prezentujących zasady bezpieczeństwa nad wodą,
  • opracowanie i emisję reklamy promującej program oraz platformę bezpiecznawoda.edu.pl,
  • kampanie informacyjne w mediach społecznościowych – na profilach Polskiego Związku Kajakowego (Facebook, Instagram, YouTube),
  • publikacje sponsorowane w mediach branżowych i informacyjnych,
  • przygotowanie i dystrybucję materiałów drukowanych,
  • przekazanie klubom pakietów promocyjnych zawierających,

Podsumowanie

Projekt Bezpieczna Woda 2025 stanowi kolejny etap długofalowych działań Polskiej Fundacji Rozwoju Kajakarstwa, ukierunkowanych na poprawę bezpieczeństwa i popularyzację sportów wodnych w Polsce. Dzięki wsparciu Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz współpracy z Polskim Związkiem Kajakowym, program skutecznie łączy cele edukacyjne, sportowe i społeczne, docierając do tysięcy uczestników w całym kraju.

Działania prowadzone w ramach projektu przyczynią się do dalszego rozwoju infrastruktury szkoleniowej w klubach, podniesienia kompetencji kadry oraz zwiększenia liczby osób aktywnie i bezpiecznie spędzających czas nad wodą. Nowy sprzęt, szkolenia oraz kampanie informacyjne wzmocnią lokalne społeczności i pomogą budować kulturę odpowiedzialności oraz świadomości zagrożeń związanych z aktywnością wodną.

Kontynuacja programu „Bezpieczna Woda” potwierdza, że edukacja, praktyka i promocja bezpieczeństwa są fundamentem rozwoju sportów wodnych w Polsce. Wspólne działania Fundacji, klubów i partnerów instytucjonalnych to inwestycja w bezpieczeństwo, zdrowie i aktywny styl życia – wartości, które program konsekwentnie rozwija od kilku lat.

Klaudia Zwolińska z trzecim medalem podczas MŚ w Australii! Tym razem w kayak crossie!

Dwa medale mistrzostw świata w slalomie kajakowym nie wystarczyły Klaudii Zwolińskiej, by w pełni spełnionej wyjechać z Penrith, gdzie odbywała się najważniejsza impreza globu. Nasza zawodniczka wywalczyła jeszcze brąz w kayak crossie i została pierwszą zawodniczką w historii, która zdobyła trzy indywidualne medale MŚ! – Jestem bardzo zmęczona, ale jeszcze bardziej szczęśliwa! – mówi nasza mistrzyni.

Tradycyjnie na ostatni dzień zawodów zaplanowano rywalizację w kayak crossie, jednak na tak ważnej imprezie, jaką są mistrzostwa świata, organizatorzy rozdzielili time trial od wyścigów w czwórkach. Przypomnijmy, że próba czasowa odbyła się pierwszego dnia i choć reprezentanci Polski, których wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A. medali nie zdobyli, to w komplecie zakwalifikowali się do dalszej fazy. Oznacza to, że w grze o ostatnie medale MŚ w Australii pozostali Dominika Brzeska, Klaudia Zwolińska, Aleksandra Góra, Mateusz Polaczyk, Tadeusz Kuchno i Jakub Brzeziński.

Jako pierwsze w zawodach kibice mogli dopingować panie. Doskonale w preeliminacjach poradziły sobie Zwolińska i Góra, które co prawda jechały w jednym biegu, ale… ukończyły go na dwóch pierwszych miejscach! Trzecia w swoim wyścigu była natomiast Brzeska, ale w mistrzostwach świata taki rezultat jej jeszcze nie eliminował, bowiem zakwalifikowała się do repasaży.

Dłuższą drogę do biegów eliminacyjnych mieli także panowie. Polaczyk i Kuchno mieli problemy przy drugich bojach, gdzie walczyli z rywalami i ostatecznie zajęli odpowiednio trzecie i czwarte miejsce. Trzeci był też Brzeziński i mimo że otrzymał karę od sędziów, również zakwalifikował się do repasaży. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

A w biegu o być albo nie być dalej w zawodach Brzeska zajęła trzecie miejsce i choć polski sztab złożył protest, ponieważ biało-czerwona zawodniczka miała zostać uderzona kajakiem rywalki w głowę, za co jest wykluczenie dla atakującej, to jednak nie został uznany. Oznaczało to, że Brzeska odpadła z rywalizacji.

Dalej awansowało za to dwóch Polaków. Polaczyk tym razem bez problemów poradził sobie z rywalami wygrywając wyścig, a podobny scenariusz (mimo słabszego początku) zaprezentował Kuchno. Niestety odpadł jedynie Brzeziński, który połamał wiosło i już bez możliwości walki dokończył wyścig.

W eliminacjach w doskonałym stylu do ćwierćfinału awansowała Zwolińska, która dobrze pojechała w końcówce biegu i była druga. Długo jako wiceliderka jechała też Góra, jednak ominęła jedną z bramek, musiała wrócić, by nie otrzymać kary. Nie dała rady już dogonić rywalek i zakończyła swój udział w MŚ.

Do ćwierćfinału awansował też Polaczyk, który co prawda jechał w biegu z mistrzem olimpijskim w kayak crossie z Paryża, czyli Nowozelandczykiem Finnem Butcherem, to spokojnie zajął drugie miejsce. Odpadł natomiast Kuchno, który zyskał jednak bezcenne doświadczenie podczas kolejnej wielkiej imprezy.

Zwolińska nie miała jednak zamiaru zadowolić się miejscem w ćwierćfinale. To właśnie w tym biegu po raz kolejny pokazała klasę i charakter, dzięki czemu… awansowała do TOP 8 zawodniczek na świecie! I to z pierwszego miejsca! Polaczyk tym razem nie dał rady rywalom i przyjechał na trzecim miejscu, więc zakończył swój występ na ćwierćfinale.

Ale Zwolińskiej wciąż było mało! W półfinale wykorzystała swój spryt i siłę, szybko objęła drugą pozycję w wyścigu i nie oddała jej do końca. Oznaczało to, że awansowała do biegu finałowego, więc medal był już o krok!

I Zwolińska naprawdę napisała historię, bowiem jako pierwsza zawodniczka w historii wywalczyła trzy indywidualne medale podczas jednych mistrzostw świata! Tym razem nie było to złoto, ale brąz, jednak ten krążek to kolejne spełnienie marzeń naszej wielkiej zawodniczki! – Chyba przyzwyczaiłam mój team do złotych medali, bo z brązowego nikt się już tak nie cieszy – rzuciła ze śmiechem Zwolińska. – Ale jestem zmęczona! Zostawiłam wszystko na tym torze! W finale wyszarpałam medal w ostatniej chwili, bo co prawda jechałam trzecia, ale Hiszpanka powoli mi go zabierała. Wykorzystałam to, że byłam dobrze przygotowana, ale gasłam im było bliżej finału. To był ciężki dzień, spałam wczoraj zaledwie kilka godzin po emocjach związanych z medalami w slalomie. Wstałam spięta z tych emocji i nie wiem, jak to wyciągnęłam, jeszcze w kayak crossie! Jestem przeszczęśliwa, a jeśli faktycznie jako pierwsza zdobyłam trzy indywidualne medale MŚ na jednej imprezie, to tym bardziej czuję dumę, że piszę historię. Teraz czas na urlop, ale krótki, bo po tygodniu wolnego się nudzę. W listopadzie wracam do roboty! – kończy szczęśliwa Zwolińska.

Trener Jakub Chojnowski, mimo trudów tego sezonu, już kilka miesięcy temu podkreślał, że to właśnie w Australii nasi zawodnicy zaprezentują najwyższą formę i… nie mylił się, szczególnie w przypadku Zwolińskiej. – Klaudia zapisuje się złotymi zgłoskami nie tylko w historii polskiego, ale również światowego slalomu – mówi trener główny reprezentacji Polski w slalomie. – Mistrzostwa świata były naszą imprezą docelową, szykowaliśmy się do niej cały sezon. To właśnie w Penrith chcieliśmy uzyskać peak formy i cieszę się, że udało nam się to, a na dodatek w historyczny, wymierny sposób. Możemy być zadowoleni, kończymy te mistrzostwa, wracamy do domów. Ale coś się kończy, a coś się zaczyna, więc niedługo zaczniemy maszerować w stronę kolejnego sezonu. Ale to za chwilę! Na razie pocieszmy się z tego sukcesu, bo było to coś wielkiego i pięknego!

Klaudia Zwolińska podbiła Australię! Drugi złoty medal mistrzostw świata w slalomie!

To, co zrobiła w australijskim Penrith Klaudia Zwolińska przeszło wszelkie oczekiwania! Nasza slalomistka po tym, jak zdobyła złoty medal mistrzostw świata w kanadyjce, powtórzyła ten sukces w swojej koronnej konkurencji, czyli K-1. To pierwszy taki przypadek w historii polskiego kajakarstwa. – To niesamowite, że jesteśmy z drugiej strony planety i dwa razy słuchamy Mazurka Dąbrowskiego – mówi Zwolińska.

Na piątek na torze pod Sydney zaplanowano przejazdy półfinałowe i finałowe w kategorii K-1. Oznaczało to, że przed szansą awansów i ewentualnej walki o medali staną Mateusz Polaczyk i ponownie Klaudia Zwolińska. A prognozy na ich przejazdy były dobre, bowiem pierwszy z naszych zawodników dobrze zaprezentował się w kwalifikacjach, a poza tym doskonale jeździł w tym sezonie zdobywając m.in. brązowy medal klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Zwolińska natomiast do zawodów przystąpiła w znakomitym humorze, ponieważ dzień wcześniej wywalczyła złoto MŚ w kategorii C-1, a warto przypomnieć, że to K-1 jest jej koronną konkurencją.

I to mistrzyni świata C-1 jako pierwsza wyjechała na tor. Zanotowała czysty przejazd i zajęła szóstą pozycję, co umożliwiło jej start w wyścigu medalowym. Polaczyk nie ustrzegł się błędu i dotknął jednej z bramek. I to kosztowało go brak awansu do finału, ponieważ do najlepszej dwunastki zabrakło mu zaledwie 0,04 sekundy!

– Ten brak awansu boli, tym bardziej, że perypetie, które miałem w Australii przez ostatni tydzień przyprawiały mnie o zawrót głowy. Jestem rozczarowany, bo byłem tak blisko finału. Z drugiej strony 13. miejsce na świecie to nie taka tragedia, więc nie ma co aż tak źle tego wyniku oceniać. Jechałem poprawnie, na końcu dostałem dwa punkty karne, bo zamiast pojechać luźniej, to usztywniłem się i dotknąłem palika. Taki jest sport. To byłaby piękna historia, bo dziesięć lat temu w Londynie zdobyłem medal i to była fajna okazja, by to powtórzyć. Zabrakło takiej wisienki na torcie w tym sezonie – mówi Polaczyk. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

Ale to, co zrobiła Zwolińska, zupełnie przeszło wszelkie oczekiwania. W finale srebrna medalistka olimpijska znów pojechała kosmicznie i wykręciła znakomity wynik. Musiała chwilę poczekać, aż swoje przejazdy dokończą rywalki i… znów wybuchła eksplozja polskiej radości. Zwolińska w Australii znów zdobyła złoty medal, tym razem w swojej koronnej konkurencji!

– To jest coś niesamowitego, nie mogę w to uwierzyć! – mówi Zwolińska. – Długo się zastanawiałam czy jestem w stanie powtórzyć to, co wczoraj na kanadyjce, bo mój poziom sportowy był wysoki i z tego bardzo się cieszyłam. Martwiłam się tylko czy wystarczy go też na moją koronną konkurencję, w której narzuciłam sobie presję. Nie spodziewałam się takiego scenariusza, w finale leciało mi się idealnie, rok po igrzyskach olimpijskich taka sytuacja! Chyba dobrze odrobiłam lekcję z tamtej imprezy. Jeśli chce się wygrywać, trzeba jeździć tak pewnie. To niesamowite, że jesteśmy z drugiej strony planety i dwa razy słuchamy Mazurka Dąbrowskiego! I to wszystko na terenie Jessiki Fox, multimedalistki olimpijskiej i mistrzostw świata!

Sukces Zwolińskiej świętuje także Bogusław Popiela, wiceprezes Polskiego Związku Kajakowego, który w Australii kibicował i gratulował podwójnej złotej medalistce, podobnie jak Beata Grzesik, legenda polskiego slalomu i medalistka MŚ z lat 90. – Trudno powstrzymać wzruszenie – mówi Popiela. – W tym momencie Klaudia napisała piękną historię. Dokonała tego w sposób perfekcyjny, więc jest to niesamowita okoliczność i to w tak pięknym miejscu. To wspaniała rzecz dla polskiego kajakarstwa! Szczególnie, że w sporcie wyczynowym bywa tak, że zdarzają się kontuzje czy problemy ze zdrowiem, a Klaudia w tym sezonie to pokonała i zakończyła go w tak niesamowity sposób. Dlatego jestem wdzięczny całemu sztabowi, również medycznemu, że umożliwił Klaudii start na najwyższym poziomie.

Radości nie kryją również trenerzy Zwolińskiej. – Wiemy, jaki był ten sezon i przez co przechodziliśmy na początku tego sezonu i co zrobiliśmy, żeby tu dotrzeć. Wydarzyło się coś pięknego i Klaudia napisała historię nie tylko polskiego, ale również światowego slalomu, bo zdobyć dwa złota w dwóch różnych konkurencjach to niesamowity wyczyn. Wielkie brawa dla Klaudii i dla całego teamu. Widać, że się rozpędzała, bo półfinał był spokojny i przyspieszyła w tym najważniejszym starcie. Pojechała jak po sznurku i patrzyło się na to niesamowicie! – komentuje Jakub Chojnowski, trener główny reprezentacji Polski w slalomie kajakowym, którą wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.

Również inny ze szkoleniowców, Rafał Polaczyk, podkreśla, że praca ze Zwolińską była długa i wyczerpująca, ale… – To się właśnie robi dla takich dni, jak dziś! Nie był to łatwy sezon, nie brakowało perypetii. Myślę, że Klaudia pokazała na tym torze wszystko, co mogła pokazać. Nie wiem czy jest sens tu jeszcze wracać! – śmieje się. – W tym roku wyspa, przy której znajduje się tor, nazwano Fox Island imieniem Jessiki Fox. Może teraz trzeba zmienić ją na Klaudia Zwolińska Island? – dodaje z przymrużeniem oka.

W sobotę odbędzie się ostatni już dzień mistrzostw świata w Australii, a do rywalizacji staną zawodnicy w kayak crossie. Przypomnijmy, że do biegów head-to-head zakwalifikował się komplet Polaków z próby czasowej: Aleksandra Góra, Dominika Brzeska, Zwolińska, Polaczyk, Jakub Brzeziński i Tadeusz Kuchno. – Jeszcze jednym medalem nie pogardzimy – śmieją się trenerzy.

Klaudia Zwolińska mistrzynią świata w C-1! Historyczny medal naszej slalomistki!

Takiego scenariusza nie spodziewało się wielu fanów slalomu kajakowego. Klaudia Zwolińska wywalczyła złoty medal w kategorii C-1 podczas mistrzostw świata odbywających się w australijskim Penrith! – Wiedziałam, że robię postępy w kanadyjce, ale nie aż tak! – mówi złota medalistka mistrzostw świata, która wystartuje jeszcze w piątek w swojej koronnej konkurencji.

W piątek na torze pod Sydney rozpoczęło się już poważne ściganie, bowiem wówczas zaplanowano półfinały i finał w kategorii C-1. Wśród Polaków przepustki do kolejnego biegu uzyskali Kacper Sztuba i Klaudia Zwolińska. Co ciekawe, pierwszy z naszych zawodników zanotował drugi czas kwalifikacji, a sam podkreślał, że w Penrith czuje się doskonale. Również Zwolińska mówiła, że nareszcie czuje się znacznie pewniej w kategorii C-1, kontroluje przejazd, a dodając do tego jej umiejętności i wolę walki tworzy się przepis na możliwy końcowy sukces.

Trzeba jednak przyznać, że w piątek na torze olimpijskim w Penrith bardzo mocno wiało. Warunki pogodowe były na tyle trudne, że organizatorzy zdecydowali się skrócić przerwę pomiędzy półfinałami a finałami, bowiem na popołudnie zapowiadano najgorszy wiatr.

Podmuchy utrzymywały się jednak również przez całą długość półfinałów, więc kanadyjkarze, również reprezentanci Polski, których wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., mieli utrudnione zadanie. Jako pierwszy o finał walczył Sztuba. I ze znacznie bardziej wymagającą trasą radził sobie znakomicie aż do… końcówki biegu, gdzie stracił sporo czasu na jednej z bramek. Szybko się jednak pozbierał i ukończył swój start z 12. miejscem, ostatnim kwalifikującym się do finału. W rywalizacji pozostał jedynie Czech Adam Kral i musiał zanotować gorszy czas, niż Polak, by to Sztuba mógł znaleźć się w decydującej dwunastce. Ostatecznie reprezentant naszych południowych sąsiadów otrzymał aż osiem punktów kary i biało-czerwony kanadyjkarz zameldował się w finale z 12. miejsca! Swoje w półfinale zrobiła także Zwolińska, która pojechała doskonale i półfinał zakończyła na drugiej pozycji z wielkimi nadziejami na wyścig medalowy.

Sztuba w finale pojechał znacznie lepiej, nie popełniał żadnych błędów. Startował jako pierwszy, a gdy wjechał na metę, bardzo się cieszył, bo czuł, że oddał znakomity przejazd. I co prawda faktycznie Polak zaprezentował się znakomicie, to poziom finału MŚ w Penrith był kosmiczny. W nim Sztuba zajął wysokie, szóste miejsce, co jest jego najlepszym wynikiem w mistrzostwach świata w karierze. – Czuję ogromny niedosyt, bo nie tak wyobrażałem sobie ten finałowy przejazd – mówi zawodnik. – Popłynąłem naprawdę na najwyższym poziomie, ale to, co pokazali przeciwnicy, którzy wiosłują na prawą rękę, to był majstersztyk. Nie było z nimi dziś szans rywalizacji. Mieli znacznie łatwiej i stąd taka różnica. Ja dałem z siebie wszystko i szóste miejsce na świecie uważam za bardzo dobre. Chciałem jednak przypieczętować ten sezon medalem, a to mi się nie udało.

Zwolińska wystartowała natomiast jako przedostatnia, więc miała przegląd, jak pojechały jej rywalki. I pojechała fenomenalnie! Nasza zawodniczka pewnie zwyciężyła z czasem aż o 4,39 sekundy lepszym od drugiej Alsu Minazovej (reprezentacja Indywidualnych Sportowców Neutralnych). To była deklasacja, a Zwolińska od nieobecnej w zawodach Australijki Jessiki Fox, odebrała złoty medal mistrzostw świata w C-1! – Nie wiem, naprawdę nie wiem, co mam powiedzieć. Złotego medalu w kanadyjce się chyba nie spodziewałam. Przyjechałam tu oczywiście walczyć o krążki, ale bardziej myślałam o K-1 – śmieje się mistrzyni świata. – Wiedziałam, że robię postępy w kanadyjce, ale nie aż tak! W półfinale oddałam znakomity bieg i nie spodziewałam się, że jestem w stanie go powtórzyć, a co dopiero urwać kilka sekund! Nie wiem, co się teraz dzieje, to dla mnie jakiś szok!

Radości z występu nie kryli również trenerzy Zwolińskiej. – Medal był w zasięgu Klaudii, tym bardziej, że z biegu na bieg się rozpędzaliśmy. Było wietrznie, więc musieliśmy wziąć na to poprawkę, ale na trasie Klaudia wchodziła na coraz wyższe obroty i w połowie sama zdecydowała, że jedzie po złoto. Jedyną zawodniczką, która mogła jej tutaj zagrozić, była Jessica Fox. Może szkoda, że jej nie było, bo Klaudia być może utarłaby jej nosa takim wynikiem? – uśmiecha się Rafał Polaczyk. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

Z kolei Jakub Chojnowski, trener główny reprezentacji Polski w slalomie kajakowym, podkreśla, że już na treningach przejazdy Zwolińskiej w kanadyjce wyglądały naprawdę dobrze. – Jest też medalistką mistrzostw Europy i igrzysk europejskich w kanadyjce, więc nie można powiedzieć, że to niespodzianka – uśmiecha się szkoleniowiec. – Jej przejazd był wybitny, bo w sporcie, gdzie rywalizujemy na cienkiej linii czasowej, sekunda może dać różnicę dziesięciu miejsc, Klaudia wygrywa o ponad cztery. Wielu trenerów i zawodników z zagranicy gratulowało tak fenomenalnego przejazdu. Szkoda jedynie Kacpra, który też oddał znakomity bieg i patrząc na czas zapaliła mu się lampka, bo jego wynik dawał pierwsze miejsce w półfinale. Rywale pojechali jednak dość mocno, ale szóste miejsce w jego wykonaniu jest bardzo dobre. Po raz kolejny potwierdził, że jest w czołówce, bo w tym sezonie notował wszystkie finały na międzynarodowych imprezach, za co należą się wielkie brawa.

A szansę na kolejny medal Zwolińska będzie miała również w piątek, kiedy to wystartuje w swojej koronnej konkurencji. – Jak ja teraz pojadę to K-1? Przecież nie wypada mi popłynąć gorzej! – śmieje się nasza złota medalistka z Penrith.

Awans Polaczyka i kolejny półfinał Zwolińskiej. Slalomowe MŚ wkraczają w decydującą fazę

Reprezentanci Polski, którzy występują w mistrzostwach świata w slalomie kajakowym w Australii, uzyskali dwie kolejne przepustki do półfinałów. Tym razem w K-1 przez eliminacje bez problemów przebrnęli Klaudia Zwolińska i Mateusz Polaczyk. – Zawsze chodzi o bezpieczny awans, ale w półfinałach i finale będziemy musieli już dołożyć trochę siły – mówi Zwolińska, która jest wicemistrzynią olimpijską w tej konkurencji.

W czwartek jako pierwsze na tor pod Sydney wyjechały kajakarki. Tutaj największe szanse polscy kibice mogli upatrywać oczywiście w Klaudii Zwolińskiej, dla której K-1 to koronna konkurencja. Srebrna medalistka olimpijska z Paryża wypełniła swoje zadanie i pewnie awansowała do finału z dziewiątym czasem. Niestety, była jedyną z Polek., które zameldowały się w kolejnej fazie zawodów. Dominika Brzeska była 32. i gdyby nie otrzymała dwóch punktów karnych za dotknięcie tyczki, znalazłaby się w TOP 30. Hanna Danek co prawda zaliczyła czysty przejazd, jednak pojechała zbyt zachowawczo i w swoich pierwszych mistrzostwach świata seniorów zameldowała się na 35. pozycji.

– Za mną naprawdę fajny przejazd i jestem bardzo zadowolona. Jeśli chodzi o trasę, to nazywamy taką “ścigankami” i poziom jest bardzo wysoki. Rywalki nie popełniały błędów, a że jestem rozlosowana w K-1 wysoko, to miałam okazję widzieć przejazdy przeciwniczek. Wiedziałam, że nie mogę popełniać błędów i postanowiłam, że oddam bezpieczny, spokojny przejazd, bo zawsze powtarzam, że za kwalifikacje medali nie dają. Tak samo podchodzę do półfinałów, ale tam będę musiała już trochę siły dołożyć. Do finałów jeszcze długa droga, bo są to w końcu mistrzostwa świata, ale od piątku zaczynamy walkę na całego – mówi Zwolińska, liderka naszej kadry wspieranej przez sponsora głównego PGE Polską Grupę Energetyczną S.A.

Dużo pecha mieli też panowie. Nie zawiódł Mateusz Polaczyk, który awansował do półfinału z 24. miejsca. Z kolei Jakubowi Brzezińskiemu do otrzymania przepustki do kolejnej fazy zawodów zabrakło zaledwie 0,19 sekundy, jednak ostatecznie zakończył MŚ na 31. lokacie. Doskonale jechał natomiast Dariusz Popiela i zanotował znakomity czas, jednak minimalnie nie zmieścił się w jedną z bramek i został ukarany 50 punktami karnymi. Gdyby nie to, zamiast 66. miejsca, zająłby w kwalifikacjach 12. lokatę…

– Wielka szkoda, bo gdybym mógł cofnąć czas, to mogłem zrobić zupełnie coś innego. Z mojej perspektywy wyglądało to tak, że byłem na dobrej linii i wydawało się, że wystarczy, by zaliczyć tę bramkę. To jest jednak slalom, walka z wodą. Wiadomo, że szczególnie w moim wieku człowiek potrafi sobie jakoś poradzić z taką porażką, ale żaden sportowiec nie lubi przegrywać, szczególnie reprezentując Polskę na takim poziomie. Jest mi żal, że nie mogłem pokazać pełni swoich możliwości, bo byłem zupełnie na innym levelu, nie tym, który zaprezentowałem. Czasu jednak nie cofnę – mówi Popiela. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

Jeśli chodzi o przejazd drużynowy w K-1 pań, to nasz zespół w składzie Zwolińska, Brzeska i Danek zajął 11. miejsce i choć apetyt był na kilka pozycji wyżej, to biało-czerwona ekipa musi jeszcze zyskać doświadczenie. – Tutaj trzeba złożyć przejazdy trzech zawodniczek, a ja mam dwie młode partnerki, które uczą się dopiero najważniejszych imprez. Dajmy im na to czas, a w przyszłości poskładamy przejazdy drużynowe, żeby wyglądało to znacznie lepiej – ocenia Zwolińska.

Poniżej oczekiwań pojechała także męska drużyna. Nasza ekipa (Polaczyk, Popiela, Brzeziński) niestety popełniała błędy, trzykrotnie dotknęła tyczek, przez co spadła aż na 13. miejsce. A warto podkreślić, że startowała jako trzecia od końca, bowiem na poprzednich mistrzostwach świata wywalczyła brązowy medal. – Drużynę zawsze mieliśmy mocną, trudno policzyć wszystkie zdobyte medale na ME czy MŚ przez naszą ekipę – mówi Popiela. – Przy takiej łatwej trasie trzeba było po prostu oddać czysty przejazd, a my tego nie zrobiliśmy. Na pewno ta drużyna nie powiedziała ostatniego słowa i na kolejnych zawodach pokaże, na co ją naprawdę stać.

W piątek i sobotę w półfinałach i finałach powalczą najpierw kanadyjkarze, a potem kajakarze. Przypomnijmy, że w grze o medale pozostali Zwolińska (C-1 i K-1) oraz Polaczyk (K-1). – Ostrzymy sobie zęby na medale indywidualne, więc chcemy zapomnieć o słabszych występach w drużynach i walczyć dalej – mówi Rafał Polaczyk, jeden z trenerów reprezentacji Polski. – Wszyscy nasi zawodnicy są w dobrej dyspozycji, jedynie Mateusz miał pewne problemy, które już są za nim. Wiemy, że nie trzeba szarżować w kwalifikacjach. Myślę, że wszyscy nasi zawodnicy awansują do finałów i wtedy zacznie się nerwowa walka o medale.

W piątek o medale powalczą kanadyjkarze. Przypomnijmy, że na starcie w półfinałach zameldują się Zwolińska oraz Kacper Sztuba. Transmisje w kanałach Polsatu Sport i w aplikacji Polsat Go.

Dominacja Niemców w Klubowych Mistrzostwach Europy w kayak polo. O Kaniowie znów było głośno

Świetna organizacja zawodów i najwyższy poziom sportowy – tak można podsumować Klubowe Mistrzostwa Europy 2025 w kayak polo, które odbyły się w miniony weekend w Kaniowie. Do niewielkiej miejscowości w województwie śląskim przyjechały najlepsze ekipy z całej Europy, a historyczny wynik osiągnęli także zawodnicy Powiśla Warszawa.

Kaniów to zaledwie 3,5-tysięczna miejscowość w województwie śląskim, w gminie Bestwina. To jednak mała stolica polskiego kayak polo, ponieważ tamtejszy SET od lat kontynuuje tradycję tej dyscypliny, a zarówno zawodniczki, jak i zawodnicy klubu seryjnie zdobywają medale mistrzostw Polski. SET słynie także z organizacji zawodów na najwyższym poziomie, dlatego po raz drugi w historii, po dziesięciu latach, otrzymał prawo organizacji turnieju Klubowych Mistrzostw Europy, czyli odpowiednika piłkarskiej Ligi Mistrzów.

I to właśnie do niewielkiego Kaniowa przyjechało aż 36 drużyn z Włoch, Francji, Hiszpanii, Portugalii, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Szwajcarii, Czech, Ukrainy, Litwy, Holandii, Szwecji, Danii i Polski. Nasz kraj reprezentowały mistrzynie (SET Kaniów) i mistrzowie (Powiśle Warszawa), a także zawsze mocny w kayak polo MOSW Choszczno (turniej żeński).

Łącznie w zawodach rozegrano 113 meczów, a w tych najważniejszych, czyli finałach, najlepsze okazały się ekipy z Niemiec. Wśród kobiet triumfowały zawodniczki MKC Duisburg, które pokonały w decydującym meczu Canoë Kayak Club Acigné 1:0. Z kolei wśród panów zawody zdominowali gracze KSVH Berlin pokonując ubiegłorocznych triumfatorów, czyli FOA Liverpool 2:1. Oprócz tego, na najniższym stopniu podium stanęły zawodniczki Canoë Club Avranches i reprezentanci Avranches.

Warto wspomnieć, że niewiele od podium byli także mistrzowie Polski, czyli Powiśle Warszawa. Stołeczna ekipa przegrała właśnie z Avranches 4:6. – Ale i tak osiągnęliśmy najlepszy wynik w historii polskiego kayak polo – cieszą się warszawianie. Wśród pań gospodynie, czyli SET, zajęły dziewiąte miejsce, a tuż za nimi uplasowały się zawodniczki z Choszczna. Męska ekipa gospodarzy zajęła lokatę poza pierwszą dziesiątką.

Królami strzelców wśród panów zostali Santanam McCutcheon (FOA Liverpool) i Shani Benkatti (Corbeil-Esonnes), a najlepszymi strzelczyniami okazała się Alisha van den Berg (Keistad Damy). Wszyscy zanotowali po 12 trafień do bramek rywali.

Co więcej, wszystkie ekipy bardzo chwaliły organizację zawodów, tym bardziej, że wymogi europejskiej federacji są naprawdę duże. Na trybunach nie brakowało również kibiców, którzy co prawda najbardziej kibicowali drużynom z Polski, ale stworzyli niesamowitą atmosferę. Organizatorzy zadbali także o atrakcje pozasportowe, dzięki czemu zabawa na trybunach była jeszcze lepsza.

fot. SET Kaniów

Klaudia Zwolińska i Kacper Sztuba w półfinałach C-1 w MŚ w slalomie kajakowym. Dobre wyniki Polaków

W Australii trwają mistrzostwa świata w slalomie kajakowym, a we wtorek na torze zaprezentowali się kanadyjkarze. Z kwalifikacji do półfinałów awansowali Klaudia Zwolińska i Kacper Sztuba, a oboje są w dobrych nastrojach przed kolejnymi startami. – Jestem zadowolony i chciałbym wywalczyć finał, a nim spróbować zdobyć najwyższe lokaty – mówi Sztuba, który zakończył kwalifikacje z drugim wynikiem.

– Zaczynamy prawdziwe ściganie – śmiali się we wtorkowy poranek trenerzy reprezentacji Polski. To oczywiście z przymrużeniem oka, ale kayak cross, którym rozpoczęły się mistrzostwa świata w Australii, wciąż jest nową dyscypliną. Z kolei we wtorek na tor w Penrith wyjechali już kanadyjkarze w klasycznym slalomie, którzy walczyli w kwalifikacjach do awanse do półfinałów, w których mogło pojechać po 30 zawodniczek i zawodników.

Ostatecznie w dalszej grze o medale pozostało dwoje naszych zawodników. Najpierw świetnie zaprezentował się Kacper Sztuba, który dobrze czuje się na torze pod Sydney i zanotował drugi czas w kwalifikacjach. – Mój przejazd był bardzo dobry, a moim zdaniem w pierwszych dniach zawodów ważne jest to, żeby dobrze wejść i zrealizować swoje cele. Ja to zrobiłem, oddałem czysty przejazd, na wysokim poziomie. Jestem zadowolony i chciałbym wywalczyć finał, a nim spróbować zdobyć najwyższe lokaty – podkreśla Sztuba.

Swoje założenia wypełniła także Klaudia Zwolińska, która w C-1 również awansowała do półfinału. Liderka reprezentacji Polski, którą wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., w tej konkurencji była siedemnasta i w czwartek powalczy o awans do finału i, miejmy nadzieję, że też o medal. – Bardzo cieszę z awansu. Moim marzeniem było, żeby w C-1 jeździć podobnie jak w K-1, bo wcześniej w kanadyjce byłam trochę niestabilna. Teraz czuję, że jest dobrze, kontroluję przejazdy, więc jest już tak jak na kajaku. A mistrzostwa świata to idealna impreza, żeby się tak właśnie czuć – uśmiecha się Zwolińska.

Swoje indywidualne występy w kategorii C-1 zakończyli natomiast Aleksandra Góra (35. miejsce), Hanna Danek (43. pozycja), Szymon Nowobilski (42. miejsce), a największym pechowcem został Michał Wiercioch, który zanotował 31. czas. Warto wspomnieć, że gdyby obaj panowie nie otrzymali punktów karnych za dotknięcie bramek (Nowobilski sześć, Wiercioch dwa), zajęliby miejsca premiowane awansem do półfinału. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

Cała trójka naszych kanadyjkarzy we wtorek wyjechała na tor w Penrith ponownie, a wszystko za sprawą przejazdu drużynowego. Nasza ekipa ostatecznie zanotowała 10. czas, z którego nie jest zadowolona. – Drużynówka rządzi się swoimi prawami. Tutaj każdy mały błąd odgrywa dużą rolę, patrząc na to, że płyniemy w trzy osoby. Niestety nie ustrzegliśmy się tych małych błędów i punktów karnych i tak to niestety wygląda – podsumował występ drużynowy Nowobilski.

W środę w Australii rywalizować będą zawodnicy startujący w K-1. Jeśli chodzi o Polaków, to w kwalifikacjach pojadą Zwolińska, Dominika Brzeska i Danek, a wśród panów zaprezentują się Mateusz Polaczyk, Dariusz Popiela i Jakub Brzeziński. Transmisje w kanałach Polsatu Sport oraz Polsatu Sport Go.

Znamy nowych mistrzów Polski w maratonie! Wiktor Głazunow z podwójną koroną

W Opolu odbyły się 39. Mistrzostwa Polski w Maratonie Kajakowym, w których nie brakowało emocji. Na trasie było sporo walki, a ciekawostką jest, że po latach do tak długich dystansów wrócił sprinter Wiktor Głazunow i… wywalczył podwójne złoto w kategorii C-1! – Tęskniłem za tym dystansem – podkreśla zawodnik.

Tegoroczne mistrzostwa Polski były nieco inne, bowiem organizatorzy zdecydowali się na wprowadzenie kategorii mikstów w short maratonie K-2. I pierwszymi złotymi medalistami w tym wyścigu zostali Jolanta Rogała i Sławomir Siwiec (KS Admira Gorzów), którzy wyprzedzili drugich na mecie Wiktorię Bierzało i Piotra Morawskiego (AZS KU Politechnika Opolska) oraz trzecich na podium Magdalenę Szczęsną i Piotra Stępnia (KK Jezioro Tarnobrzeg).

Jeśli chodzi o panie, to rozegrane zostały jedynie kategorie kajakowe. W short maratonie mistrzynią Polski została Szczęsna, druga była Anna Mielnik (AZS KU Politechnika Opolska), a trzecia młoda Zuzanna Rynkiewicz (KS Admira Gorzów). Ostatnia zawodniczek przypłynęła druga także w nominalnym maratonie, złoto na tym dystansie zdobyła Zuzanna Błażejczak (KST Włókniarz Chełmża), a brąz Agata Zielińska (AZS KU Politechnika Opolska). W dwójkach natomiast wygrały Mielnik/Zielińska (AZS KU Politechnika Opolska) przed Antoniną Wyszkowską/Zuzanną Gościniak (KS AZS-AWF Poznań) oraz Julią Seliwańską/Hanną Klisiewicz (KS GPower Gorzów). Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

Więcej konkurencji rozegrano w kategoriach męskich. Mistrzem Polski w short maratonie w K-1 został Wiktor Żarski (AZS KU Politechnika Opolska), który na podium wyprzedził Sławomira Siwca (KS Admira Gorzów) i Stanisława Tadlę (KSC Olsztyn). Na długim dystansie bezkonkurencyjny byli trzej reprezentanci KS AZS-AWF Poznań. Złoto wywalczył Igor Wyszkowski, srebrny medal odebrał Aleksander Woronkiewicz. a trzeci był Mikołaj Mermela. W K-2 triumfowali natomiast reprezentanci AZS KU Politechnika Opolska, czyli Jan Paszek i Żarski, drudzy byli Wojciech Ratajczak i Siwiec (KS Admira Gorzów), a trzeci Kacper Konieczny i Mateusz Pietrzak (KS Posnania Poznań).

Jedynki w kanadyjkach zdominował Wiktor Głazunow z KS AZS-AWF Gorzów, który co prawda od wielu lat rywalizuje w sprincie, to wywodzi się z maratonu i teraz pokazał, że nie zapomniał, jak pływa się na długich dystansach. Reprezentant Polski, którą wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., zwyciężał zarówno w short maratonie (drugie miejsce przypadło Patrykowi Stasiełowiczowi z PKS Korona Elbląg, a trzecie Karolowi Sadowskiemu z KS AZS-AWF Gorzów), jak i w pełnym maratonie (srebrny i brązowy medal również wywalczyli odpowiednio Stasiełowicz i Sadowski). W C-2 triumfowali natomiast Szymon Kiełczewski i Stasiełowicz (PKS Korona Elbląg) przed osadami Marcin Ponomarenkow/Sadowski (KS AZS-AWF Gorzów) oraz Jan Brykalski/Hubert Kreczman (PKS Korona Elbląg).

– Czuję się bardzo dobrze wracając do długich dystansów. Trochę tęskniłem za tym wysiłkiem i satysfakcją, którą daje przekraczanie własnych granic. Organizm zareagował zaskakująco pozytywnie, mimo że miałem lekkie obawy jak będzie szczególnie na tym dłuższym dystansie. Oczywiście, walka o te dwa złota nie była łatwa, bowiem rywale też byli świetnie przygotowani. Dopisały warunki pogodowe, co sprawiło że rywalizowało się o wiele przyjemniej. Zdecydowanie będę dobrze wspominał te zawody, startowałem już w Opolu w maratonie już drugi raz i w obu przypadkach atmosfera była świetna, a organizacja znakomita. To wszystko sprawia, że z chęcią przyjadę jeszcze raz – podkreśla Głazunow, który jednocześnie jest żołnierzem Wojska Polskiego.

Jakie plany na najbliższe tygodnie ma świeżo upieczony mistrz Polski? – Październik będzie dosyć intensywny, bowiem chcę wystartować w mistrzostwach Polski w zjeździe w Szczawnicy. Będzie to mój debiut w tej konkurencji. Byłem już na tych zawodach jako kibic teraz sam spróbuję swoich sił jako zawodnik. Oprócz tego oczywiście rozpoczynam już przygotowania do przyszłego sezonu w sprincie – kończy Głazunow.

Polacy w komplecie awansowali do kolejnej fazy w MŚ w kayak crossie. Na razie w Australii bez medali

Nietypowo, bo od rywalizacji indywidualnej w kayak crossie rozpoczęły się mistrzostwa świata w slalomie kajakowym w Penrith. Pierwszego dnia zawodów pod Sydney biało-czerwoni nie wywalczyli medali w próbie czasowej, ale wszyscy zakwalifikowali się do sobotnich wyścigów w kayak crossie. – Mamy nadzieję, że tam pokażemy więcej – zapowiadają nasi kajakarze.

Dla Polaków mistrzostwa świata w Australii są imprezą docelową w tym sezonie. To właśnie na nią szykowali się najbardziej, a potwierdza to fakt, że do Penrith przylecieli blisko trzy tygodnie przed zawodami. – I ta sztuka nam się udała, bo zarówno zaaklimatyzowaliśmy się, jak i solidnie potrenowaliśmy na torze olimpijskim – mówił przed zawodami Jakub Chojnowski, trener główny reprezentacji Polski.

Impreza mistrzowska ma zawsze swoją specyfikę, dlatego tym razem w Penrith rywalizacja rozpoczęła się od zawodów time trial w kayak crossie. O medale już pierwszego dnia walczyło sześcioro biało-czerwonych, których wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A. Wśród panów najlepiej pojechał Jakub Brzeziński, który zanotował 21. miejsce, Mateusz Polaczyk był 29., a Tadeusz Kuchno 39. Cała trójka zakwalifikowała się więc do sobotnich wyścigów head-to-head.

– To nie był mój debiut w seniorskich mistrzostwach świata, bo w kayak crossie startowałem też w 2023 roku – mówi Kuchno. – Mój przejazd był optymalny, ale na ostatnim odcinku zabrakło tego, co chciałem pokazać. Cieszę się jednak, że dzięki wcześniej wywalczonym wynikom ponownie dostałem powołanie na seniorskie MŚ. Najważniejsze, że zakwalifikowałem się dalej i postaram się w sobotę pokazać jeszcze więcej.

Jeśli chodzi o panie, to najlepiej spisała się Klaudia Zwolińska, która w time trialu zawody zakończyła jako dziesiąta zawodniczka świata. 21. miejsce zajęła Aleksandra Góra, a 28. lokata przypadła Dominice Brzeskiej i wszystkie wezmą udział w dalszej, sobotniej rywalizacji. – Przejazd oceniam dobrze, chociaż na podjazdach mogłam zaprezentować się lepiej. Wiem, że tam straciłam najwięcej czasu. Wiosłowałam jednak mocno i dynamicznie, więc nie było źle. to dopiero rozgrzewka przed sobotą, kiedy rozpocznie się walka we właściwym kayak crossie – mówi Góra. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

Brzeska na kwalifikację musiała jednak chwilę poczekać, bowiem początkowo sędziowie dopatrzyli się u niej błędu na eskimosce, który ostatecznie potem jednak anulowali i nasza zawodniczka również pojedzie w sobotę w head-to-head. – Nie był to najgorszy przejazd, ale straciłam sporo czasu na eskimosce. Dostałam się jednak dalej, więc to połowa sukcesu – mówi Brzeska. – Co prawda dobrego wyniku w time-trialu nie ma, ale kolejna szansa przede mną w weekend.

We wtorek biało-czerwoni rozpoczną walkę w kanadyjkach. Przypomnijmy, że w Sydney wystartują Kacper Sztuba, Michał Wiercioch, Szymon Nowobilski, Klaudia Zwolińska, Hanna Danek i Aleksandra Góra. Po kwalifikacjach (start o godz. 2 czasu polskiego), biało-czerwoni wystąpią także w rywalizacji drużynowej (początek o godz. 6.38). Transmisje w kanałach Polsatu Sport oraz na Polsat Box Go.

fot. Rafał Oleksiewicz/Biuro Prasowe PZKaj

Finał sezonu slalomistów w Australii. Biało-czerwoni powalczą o medale mistrzostw świata!

Na ten moment reprezentacja Polski w slalomie kajakowym czekała od dawna. W poniedziałek w Penrith rozpoczną się mistrzostwa świata, które są imprezą docelową dla naszych kadrowiczów. Biało-czerwoni cały sezon szykowali formę właśnie na przełom września i października, by walczyć o medale światowego czempionatu. – Na pewno liczymy na miejsca na podium zarówno w rywalizacji indywidualnej, jak i drużynowej – mówi Jakub Chojnowski, trener główny reprezentacji Polski.

Mistrzostwa świata w Penrith, które wracają do Australii po 20 latach (w 2005 roku startował w nich Dariusz Popiela, który teraz też stanie na starcie w K-1), będą dla Polaków wyjątkowe. Przez cały sezon podkreślali, że szczyt formy muszą zbudować na tę imprezę. A trzeba przyznać, że MŚ na torze olimpijskim pod Sydney zostały zaplanowane późno, bowiem aż trzy tygodnie po ostatnich zawodach Pucharu Świata.

To miało jednak też swoje plusy, bowiem do Australii biało-czerwoni slalomiści, których wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., polecieli praktycznie zaraz po PŚ w Augsburgu, gdzie odbył się finał PŚ. Mogli więc pozwolić sobie na długie zgrupowanie przed najważniejszą imprezą sezonu. A było to szczególnie ważne, by zaaklimatyzować się w Australii, solidnie potrenować, ale też odpocząć. – Cały proces przeszedł dość sprawnie, choć pierwsze dni były dla mnie ciekawym doświadczeniem, bo takiej zmiany czasu jeszcze nie przeżyłem – mówi Kacper Sztuba, lider naszej kadry kanadyjkarzy. – Jestem zdrowy mimo chwilowej niedyspozycji zaraz po przylocie i delikatnym przeziębieniu. Mimo wszystko trafiliśmy na zmianę pory roku z zimy na wiosnę i dało się to odczuć.

Polacy doskonale znają też już tor olimpijski w Penrith, gdzie 25 lat temu podczas igrzysk olimpijskich w Sydney Michał Staniszewski i Krzysztof Kołomański wywalczyli srebrny medal w konkurencji C-2 i poza srebrem Klaudii Zwolińskiej w K-1 z Paryża, był to ostatni polski krążek w slalomie na najważniejszej imprezie sportowej czterolecia. – Poznawanie toru to zawsze superprzeżycie, bo uczysz się wszystkiego od nowa, zapamiętujesz wszystkie fale, przeszkody na wodzie czy same kamienie oraz plastikowe figury, które kierunkują i układają wodę. To dla nas bardzo rozwijające. Oczywiście nie było na to dużo czasu, bo zaledwie po trzech dniach ruszyliśmy z realizacją planu do mistrzostw świata – opowiada Sztuba. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

Australia to bardzo ciekawy i egzotyczny dla Polaków kraj, więc biało-czerwoni przy okazji wizyty w Sydney pozwolili sobie również na zwiedzanie. – ⁠Australia to niezwykły kontynent. To góry, bezkresne otwarte wody, roślinność i zwierzęta, których nie spotka się nigdzie indziej na świecie, a do tego domy niczym z amerykańskich filmów. I oczywiście lewostronny ruch, który często wprawia w zakłopotanie – śmieje się Sztuba. – Oczywiście udało się zobaczyć słynną operę w Sydney czy most Harbour, piękne plaże, a także pojechać w góry Blue Mountains, gdzie widok zapiera dech w piersiach. Odwiedziliśmy małe zoo ze zwierzętami typowymi dla Australii, a nawet udało się nakarmić z ręki kangura. Wiele miejsc na pewno jest jeszcze do odwiedzenia czy zobaczenia, ale te podstawowe mamy zaliczone.

Był więc czas na zwiedzanie, ale Polacy wiedzieli, po co pojechali do Australii. Priorytetem oczywiście jest sport i znaczną większość czasu spędzili na treningach, regeneracji oraz przygotowaniu taktyki na mistrzowskie przejazdy. A podczas MŚ w Penrith wystąpi spora grupa naszych reprezentantów. W kategorii K-1 pojadą Klaudia Zwolińska, Dominika Brzeska, Hanna Danek (one też stworzą drużynę do zawodów teamowych) oraz Mateusz Polaczyk, Dariusz Popiela i Jakub Brzeziński (również tworzą ekipę do drużynówki). W C-1 pojadą natomiast Zwolińska, Aleksandra Góra i Danek oraz Michał Wiercioch, Sztuba i Szymon Nowobilski (panowie wystąpią też w drużynówce). W zawodach kayak crossa pojadą natomiast Polaczyk, Brzeziński, Góra, Brzeska, Zwolińska i dodatkowo młody Tadeusz Kuchno, którą dostał wyjątkową szansę od trenerów reprezentacji Polski i również poleciał do Australii. – Ale to zasługa samego Tadeusza, bo w tym sezonie notował dobre wyniki w młodzieżowych mistrzostwach Europy i świata i chcemy dać mu szansę. Nie dostał nic za darmo, fajnie łączy cross ze slalomem, jest młodym, perspektywicznym zawodnikiem. Do Australii pojechał też z pomocą Krakowskiego Klubu Kajakowego, za co dziękujemy – mówi Chojnowski.

Największe medalowe nadzieje będzie można pokładać oczywiście w Polaczyku oraz Zwolińskiej (K-1). Pierwszy z naszych zawodników ma znakomity sezon, doskonale prezentował się w zawodach Pucharu Świata, w którym w klasyfikacji generalnej wywalczył brązowy krążek. – Mateusz ma dobry sezon, zdobył historyczny medal dla polskiego męskiego K-1 w generalce PŚ i na pewno tutaj też powalczy o jak najwyższe trofeum – mówi Chojnowski, a warto przypomnieć, że Polaczyk ma już sześć medali MŚ, ale jeszcze żadnego złotego.

Zwolińska to natomiast klasa sama w sobie. Liderka naszej żeńskiej kadry tor w Penrith zna jeszcze lepiej, niż jej kadrowi koledzy, ponieważ spędziła tam kilka miesięcy podczas zimowych przygotowań przed trwającym sezonem. Ze względu na problemy zdrowotne miała też zmodyfikowany, indywidualny plan treningowy przed MŚ i to na Australię szykowała swój peak formy. Co ciekawe, panie w walce o medale będą miały nieco łatwiej, ponieważ przed własną publicznością ze względu na operację wycięcia guza z nerki nie wystąpi Jessica Fox,trzykrotna mistrzyni olimpijska i 10-krotna złota medalistka MŚ, która na swoim torze była absolutną faworytką do tytułu w Penrith. – Klaudia jest głodna dobrego wyniku, bo wiemy, że borykała się z problemami zdrowotnymi na początku sezonu, ale teraz nie ma już po nich śladu – opowiada Chojnowski.

Zwolińska: – W porównaniu do pierwszej części sezonu moje samopoczucie jest dobre. Teraz przygotowania przebiegały w miarę dobrze. Nie jest to dla mnie łatwy sezon, ale teraz nic mi nie dolega. Ostatnie tygodnie w Penrith były owocne pod wieloma względami. Popracowałam nad elementami, które wymagały uwagi, teraz jestem gotowa i ze spokojną głową mogę startować. Jeśli chodzi o nieobecność Jessiki Fox, to na pewno będziemy to wszyscy odczuwać. Ten tor to jej dom i na pewno byłaby mocna, zresztą jest na każdym. Ubolewam nad tym, że nie startuje i współczuję jej poważnych problemów zdrowotnych. Mam nadzieję, że teraz wszystko zakończy się pozytywnie. Fajnie byłoby z nią powalczyć w Australii, a najlepiej wygrać i wierzę, że w przyszłości będzie jeszcze taka okazja. Nie mogę się już doczekać, wszystko mam fajnie zaplanowane na starty w trzech konkurencjach i dam z siebie wszystko.

Formuła zawodów będzie nietypowa, ponieważ rozpocznie się od indywidualnej rywalizacji w kayak crossie (poniedziałek, od godz. 4.34 czasu polskiego). We wtorek zaplanowano natomiast rywalizację kanadyjkarzy (kwalifikacje od godz. 2.03 i drużynówki od 6.38). W środę na tor wypłyną kajakarze (kwalifikacje od godz. 1.03 i rywalizacja drużynowa od godz. 6.20), a w czwartek odbędą się półfinały i finały w C-1 (od godz. 2.33). W piątek poznamy natomiast mistrzów świata w K-1 (od godz. 1.33), a w sobotę imprezę zakończą zawody kayak cross (head-to-head, od godz. 1.03). – Wszystko przebiegło zgodnie z planem, logistycznie zaplanowaliśmy przygotowania tak, żeby przestawić się na australijskie warunki na innym kontynencie. Wszystko poszło całkiem sprawnie. Teraz jesteśmy gotowi i liczymy na całą naszą reprezentację, bo każdy ma tutaj swoje cele na tę imprezę. Wiem, że jeśli każdy pojedzie na miarę swoich możliwości, to będzie naprawdę dobrze – kończy Chojnowski.

Biało-czerwoni na koniec sezonu chcą więc sprawić sobie i kibicom miłe chwile, a potem… wreszcie wrócić do kraju, odpocząć i cieszyć się z sukcesów ze swoimi rodzinami. – Oczywiście, że chciałbym już wracać do żony i dzieci, bo po Pucharze Świata w Augsburgu byłem tylko cztery dni w domu, ale mam tu jeszcze coś ważnego do zrobienia i dopiero wtedy będę mógł wsiąść w samolot do Polski – kończy z uśmiechem Sztuba.

fot. Rafał Oleksiewicz/Biuro Prasowe PZKaj

Mistrzostwa Polski w maratonie kajakowym z nowością. W Opolu popłyną też osady mieszane

W najbliższy weekend poznamy nowych mistrzów Polski w maratonie kajakowym, a to wszystko za sprawą krajowego czempionatu, który odbędzie się w Opolu. Co prawda na starcie zabraknie największych gwiazd tej konkurencji, jednak organizatorzy postarali się również o nowość w postaci wyścigów osad mieszanych. – To będzie typowy start na zakończenie sezonu – mówi Mateusz Rynkiewicz, trener reprezentacji Polski.

Maraton kajakowy to konkurencja, w której Polacy są bardzo silni na arenie międzynarodowej. Każdego roku przywożą medale mistrzostw Europy i świata. Wystarczy wspomnieć, że tylko w tegorocznych edycjach biało-czerwoni wywalczyli dwa seniorskie krążki w ME oraz trzy w MŚ. Dlatego na krajowych mistrzostwach również zawsze można spodziewać się wysokiego poziomu sportowego.

W tym roku w Opolu zabraknie jednak największych gwiazd tej konkurencji, czyli Mateusza Borgieła i Mateusza Zuchory. To multimedaliści mistrzostw Europy i świata, którzy z pewnością zdominowaliby również krajowy czempionat. – Obaj od mistrzostw świata raczej odpoczywali, niż trenowali, więc tym razem zdecydowali, że bezpieczniej będzie, gdy nie wystartują w mistrzostwach Polski. Tym bardziej, że teraz mają chwilę wytchnienia, by nadrobić inne sprawy, na które nie mieli czasu podczas zgrupowań i naszych najważniejszych zawodów – mówi Mateusz Rynkiewicz, trener reprezentacji Polski w maratonie kajakowym, którą wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.

Nie oznacza to jednak, że w konkurencji C-1, w której startują Borgieł i Zuchora, nie będzie emocji. Do swoich korzeni chce wrócić bowiem Wiktor Głazunow, który w ostatnich latach co prawda zdobywa medale ME i MŚ w sprincie, ale w przeszłości stawał również na podiach zarówno krajowych, jak i międzynarodowych zawodów w maratonie. – Wspólnie z trenerem zdecydowaliśmy, że będzie to dobra forma podtrzymania ciągu treningowego. Po mistrzostwach świata w sprincie miałem dwa, trzy tygodnie przerwy, ale szybko wróciłem do pracy. Cały czas się ruszam, bez tego zresztą nie dałbym rady przepłynąć maratonu – uśmiecha się Głazunow. – Chcę sprawdzić się na długich dystansach i zobaczyć, jak na to zareaguje mój organizm – dodaje zawsze ambitny kanadyjkarz. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

Na starcie nie zabraknie jednak innych zawodników reprezentacji Polski w maratonie. W K-1 wystąpią m.in. Zuzanna Błażejczak, Magdalena Szczęsna czy Igor Wyszkowski. Ten ostatni będzie rywalizował o medale ze Sławomirem Siwcem czy Wiktorem Żarskim, a na starcie zabraknie Rafała Rosolskiego, ubiegłorocznego złotego medalisty. – Dla naszych reprezentantów będzie to typowy start na koniec sezonu maratonu – dodaje Rynkiewicz.

Nowością w tegorocznych mistrzostwach Polski będą zawody mikstów. Na liście startowej w short maratonie K-1 nie brakuje nazwisk również ze sprintu, bowiem do zawodów zgłosiły się osady Wiktoria Bierzało/Piotr Morawski, Karolina Markiewicz/Dawid Książek, Anna Mielnik/Wojciech Mielnik, Magdalena Miśkiewicz/Marek Miśkiewicz, Jolanta Rogała/Sławomir Siwiec oraz Magdalena Szczęsna/Piotr Stępień.

Oprócz seniorów, w Opolu poznamy również mistrzynie i mistrzów Polski w kategoriach młodzieżowych oraz masters. A warto przypomnieć, że zarówno wśród juniorów, młodzieżowców, jak i zawodników ze starszych kategorii również mamy medalistów mistrzostw świata i Europy.