Trwa walka o miejsca w reprezentacji Polski slalomu. „Jest dużo walki”

W Bratysławie odbył się Memoriał Petra Nagy’ego w slalomie kajakowym, który był jednocześnie pierwszym etapem kwalifikacji do reprezentacji Polski seniorów na sezon 2025. W zawodach udział wzięło kilkunastu zawodników biało-czerwonych i trzeba przyznać, że rywalizacja jest naprawdę ciekawa. – Jest dużo przetasowań i walki – potwierdza Jakub Chojnowski, trener główny naszej kadry slalomowej.

Nie od dziś wiadomo, że rywalizacja o miejsca w reprezentacji Polski w slalomie kajakowym co roku jest naprawdę ciekawa. Dlatego sztab szkoleniowy wdraża wewnętrzne kwalifikacje, by każdy miał równe szanse reprezentowania kraju na arenie międzynarodowej. Jedyną zwolnioną z rywalizacji jest Klaudia Zwolińska, która w ubiegłym roku na igrzyskach olimpijskich wywalczyła srebrny medal, co pozwala jej na bezpośrednią kwalifikację.

Pierwszym ich etapem był występ w Memoriale Petra Nagy’ego, który odbył się w miniony weekend w Bratysławie. Na Słowacji szansę zaprezentowania swoich umiejętności miało kilkunastu zawodników z Polski, a najważniejszy był pierwszy przejazd w każdej z konkurencji. Jeśli chodzi o K-1, to zgodnie z przewidywaniami najlepszy wynik osiągnęli Zwolińska i Mateusz Polaczyk, czyli nasi zdecydowani liderzy reprezentacji Polski wspieranej przez sponsora głównego PGE Polską Grupę Energetyczną. Z kolei w C-1 najlepiej popłynęli Aleksandra Góra i Kacper Sztuba.

– Muszę przyznać, że w tym roku jest wyjątkowo ciekawie, szczególnie w konkurencjach C-1 i K-1 mężczyzn – komentuje Jakub Chojnowski, trener główny naszej reprezentacji. – Wiadomo, że ta rywalizacja jest w zaawansowanym stadium i wykreowała się grupa zawodników, którzy będą walczyli o te kilka miejsc. Na pewno zadowoleni z Bratysławy wyjechali Mateusz Polaczyk i Kacper Sztuba, ale jest dużo przetasowań oraz sporo walki i niespodzianek. Wiadomo, że kwalifikacje wiążą się z dużymi emocjami i ten ładunek emocjonalny był wyczuwalny na wodzie. Ale to właśnie tor weryfikuje i wyłoni tych najlepszych.

Sztab szkoleniowy ma już pierwszy ranking kwalifikacji, ale sporo może się jeszcze zmienić. Szansę na poprawę swoich wyników polscy slalomiści będą mieli jeszcze podczas Pucharu Polski, który odbędzie się w dniach 2-4 maja na torze Kolna w Krakowie. Będą to też kwalifikacje do kadry w kayak crossie. – Wtedy będziemy mieli już pełny ranking kwalifikacji, ale pamiętajmy, że jeden najgorszy start odpada. Dalej jest więc o co walczyć – dodaje Chojnowski. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

Jeśli chodzi o wyniki samego memoriału w Bratysławie, to w konkurencji K-1 zwyciężył Polaczyk, a trzeci był Jakub Brzeziński. Wśród kobiet w K-1 druga była Zwolińska, a w męskim C-1 na drugim miejscu podium znalazł się Sztuba.

Reprezentacje Polski w kayak polo szykują się do sezonu. Za nami eliminacje do kadr

Ponad 70 zawodniczek i zawodników wzięło udział w kwalifikacjach do kadr reprezentacji Polski seniorek oraz U-21 kobiet i mężczyzn. Wszystko po to, by wyłonić najlepszych, którzy w najbliższym sezonie powalczą o sukcesy w kluczowych imprezach międzynarodowych.

Kwalifikacje do kadry odbywają się przed każdym sezonem kajak polo, a wszystko po to, by wyselekcjonować najlepsze zawodniczki i zawodników. W tym roku docelową imprezą naszych reprezentacji będą mistrzostwa Europy (miejsce jest jeszcze do ustalenia). Ostatni sezon pokazał, że biało-czerwoni, wspierani przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A., potrafią powalczyć na arenie międzynarodowej. Podczas mistrzostw świata w chińskim Deqing seniorzy zajęli najwyższe w historii siódme miejsce (wywalczyli także miejsce na World Games), a męska ekipa do lat 21 uplasowała się na szóstej pozycji.

I to właśnie podczas konsultacji w Szczecinie zaproszono zawodników z młodzieżówek (również żeńskiej) oraz seniorek. Eliminacje składały się z pięciu konkurencji: testu wytrzymałości na wodzie, testu szybkości, zwrotności i czasu reakcji na wodzie, testu szybkości i skuteczności rzutu na wodzie, a także gier kontrolnych. – Łącznie z kobietami mieliśmy 72 zgłoszenia, więc to naprawdę miłe zaskoczenie – opowiada Paweł Kalinowski, trener naszej kadry młodzieżowej. – Tak naprawdę spodziewaliśmy się około 40-50 osób. Widać, że wraca fajny czas sprzed około pięciu lat, kiedy mieliśmy naprawdę fajny klimat wokół kayak polo i tych ludzi wówczas przybywało. Cóż, to dobry prognostyk i mam nadzieję, że tak pozostanie.

Co więcej, podczas kwalifikacji w Szczecinie zawodnicy mogli liczyć na dobrą, słoneczną pogodę, która umożliwiła przeprowadzenie testów we właściwych warunkach. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO. – Priorytetem dla nas był test wytrzymałości na wodzie i pogoda nam w tym bardzo pomogła – kontynuuje Kalinowski. – Po grze kontrolnej mieliśmy pierwszą selekcję, a w niedzielę kontynuowaliśmy już testy dla wybranych. Ostatecznie wyodrębniliśmy po 12 zawodniczek i zawodników w każdej z grup. Przyniosło to fajne wyniki, wiemy też co komu brakuje i nad czym będziemy mogli pracować w najbliższych miesiącach.

Wybrani zawodnicy mają już pewne miejsce w kadrze i to oni będą reprezentować nasz kraj w najważniejszych imprezach. – Selekcja była jasna, każdy mógł się tak samo przygotować. Kryteria były znane już od stycznia i to żadna tajemnica. Cieszymy się, że wyselekcjonowani zawodnicy naprawdę sumiennie trenowali, bo daje to dobrą bazę do dalszych przygotowań – dodaje Kalinowski.

Oprócz wspomnianych mistrzostw Starego Kontynentu, które mają się odbyć we wrześniu, nasi zawodnicy mają zaplanowane wyjazdy kadrowe oraz udział w Pucharach Europy. – Mamy nadzieję, że dalej będziemy się rozwijać – kończy trener naszej młodzieżowej kadry kayak polo.

Sezon slalomu kajakowego w Polsce otwarty! Ciekawe wyniki zawodów o Puchar Prezydenta Miasta Krakowa

To już tradycja, że zawody o Puchar Prezydenta Miasta Krakowa rozpoczynają sezon slalomu kajakowego w Polsce. Nie inaczej było w tym roku, bowiem na torze Kolna w stolicy Małopolski rywalizowało ponad 120 zawodników z dziewięciu krajów. Zawody pokazały, że w tym sezonie może być naprawdę ciekawie!

Zawody o Puchar Prezydenta Miasta Krakowa to prawdziwe święto slalomu kajakowego. Startują w nim najlepsi Polacy, na czele z reprezentantami Polski wspieranymi przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. Na torze Kolna nie zabrakło m.in. Klaudii Zwolińskiej, czyli srebrnej medalistki olimpijskiej w konkurencji K-1 z Paryżu, a także innych naszych olimpijczyków: Grzegorza Hedwiga, Mateusza Polaczyka czy Dariusza Popieli. Nie można też zapominać o innych utytułowanych zawodnikach, jak Michał Pasiut, Kacper Sztuba, Szymon Nowobilski czy Michał Wiercioch oraz dziesiątkach kajakarzy, którzy chcą im dorównać.

– Mamy okres przedświąteczny i w tej świątecznej atmosferze popłyniemy na Kolnej – mówił przed zawodami Jakub Chojnowski, trener główny reprezentacji Polski w slalomie kajakowym. I faktycznie, na zawodach nie zabrakło emocji. W konkurencji K-1 wśród mężczyzn zwyciężył Pasiut, który po raz kolejny udowodnił, że w zbliżającym się sezonie może być naprawdę mocny. Drugi był Popiela, a podium uzupełnił Polaczyk.

Wśród kobiet zdecydowanie wygrała Zwolińska, która aż prawie pięć sekund wyprzedziła drugą na mecie Dominikę Brzeską. Na podium znalazła się również Ukrainka Viktoriia Us, a czwarta była nadzieja polskiej kadry, czyli Hanna Danek.

Wśród kanadyjkarzy najlepszy okazał się Nowobilski, który wyprzedził drugiego sztubę i trzeciego Wierciocha, którzy dotknęli po jednej z bramek. Niespodziewanie dopiero szósty był Hedwig. Wśród kobiet triumfowała znów Zwolińska, druga była Aleksandra Góra, a trzecia wspomniana już Us. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

– Było to dla nas oficjalne rozpoczęcie krajowego sezonu. Wkrótce czekają nas też oficjalne kwalifikacje do kadry, więc każdy chce pokazać się z jak najlepszej strony. Zawody zawsze są też weryfikacją pracy wykonanej w okresie przygotowawczym. Mogę powiedzieć, że na razie wszystko wygląda obiecująco, a pierwsza kluczowa impreza w tym sezonie czeka nas już za miesiąc, a będą to mistrzostwa Europy na torze olimpijskim pod Paryżem – kończy Chojnowski.

Elita reprezentacji Polski na starcie zawodów o Puchar Prezydenta Miasta Krakowa 

Ponad 120 zawodniczek i zawodników z dziewięciu państw weźmie udział w kolejnych już zawodach o Puchar Prezydenta Krakowa, które otworzą sezon slalomu kajakowego w Polsce. Na torze Kolna wystartuje również elita reprezentacji Polski, dla której będzie to sprawdzian formy przed zbliżającymi się zawodami międzynarodowymi.

Reprezentanci Polski formę do sezonu szlifują już od początku roku. Biało-czerwoni przebywali już na obozach m.in. w Australii, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, a także Francji i Hiszpanii. Ostatnie dni spędzili natomiast w niemieckim Markkleebergu, gdzie zaprezentowali naprawdę niezłą formę i stawali na podium nie tylko kategorii K-1 czy C-1, ale również w zawodach kayak cross.

– To były fajne starty i można powiedzieć, że na miesiąc przed mistrzostwami Europy jesteśmy w dobrej formie – mówi Jakub Chojnowski, trener główny reprezentacji Polski, która wspierana jest przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. – W Niemczech nie byliśmy tłem, pokazaliśmy się z fajnej strony, było sporo dobrych przejazdów. Wiadomo, że ta topowa forma jeszcze nie nadeszła, ale wszystko przebiega pozytywnie.

Dlatego zawody o Puchar Prezydenta Miasta Krakowa będą kolejnym sprawdzianem dla naszych kadrowiczów. Na torze Kolna pojedzie cała elita reprezentacji, na czele z Klaudią Zwolińską, Mateuszem Polaczykiem, Grzegorzem Hedwigiem, Dariuszem Popielą czy Michałem Pasiutem. – Mamy okres przedświąteczny i w tej świątecznej atmosferze popłyniemy na Kolnej, więc zapraszamy kibiców na piątkowe emocje – mówi Chojnowski. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

Piątkowe zawody będą pierwszą okazją do zobaczenia w akcji nie tylko najlepszych slalomistów w kraju, ale również utalentowanej młodzieży czy innych dobrze rokujących zawodników. – Dla nas będzie to też oficjalne rozpoczęcie krajowego sezonu. Za tydzień odbędą się też pierwsze kwalifikacje do kadry, więc już teraz każdy będzie chciał pokazać się z jak najlepiej strony. Tym bardziej, że po takim okresie przygotowawczym pierwsze zawody zawsze pokazują, jak ten czas został przepracowany – podkreśla Chojnowski.

Ze względu na święta wielkanocne, zawody odbędą się jedynie w Wielki Piątek. Kwalifikacje poprzedzone oficjalnym otwarciem przez wiceprezydenta Krakowa Łukasza Sęka zaplanowano na godz. 9.15. Przejazdy finałowe rozpoczną się o 12.00. Wstęp na tor Kolna jest wolny. – To będzie prawdziwe święto polskiego slalomu, więc wszystkim serdecznie zapraszam – kończy Chojnowski.

Reprezentacja Polski w maratonie kajakowym szykuje formę na przyszły sezon. „Jest naprawdę dobrze”

Reprezentacja Polski w maratonie kajakowym co roku przywozi z najważniejszych imprez mistrzowskich wiele medali. Podobny plan biało-czerwoni mają w tym roku, a podczas trwających przygotowań wszystko przebiega zgodnie z planem. – Oby dopisało nam też szczęście, to będzie dobrze – twierdzi Mateusz Rynkiewicz, trener naszych reprezentantów.

W tym roku reprezentacja Polski w maratonie kajakowym przygotowania rozpoczęła nieco wcześniej, niż zazwyczaj. Wszystko ze względu na mistrzostwa Europy, które odbywają się już na początku czerwca w Portugalii. I to właśnie tam nasza reprezentacja w składzie Mateusz Zuchora, Mateusz Borgieł, Magdalena Szczęsna, Eryk Wilga, Igor Wyszkowski, Agata Kowalak i Zuzanna Rynkiewicz odbyła pierwsze zgrupowanie przed nowym sezonem.

– W Milfontes wszystkie założenia jak najbardziej zostały zrealizowane zgodnie z planem. Musieliśmy przełożyć raptem dwa treningi, bo padał deszcz. Mimo że wówczas w Portugalii na obozach przebywało około 200 osób, to jakoś sobie z tym poradziliśmy. Teraz zaczęliśmy treningi sześć lub nawet siedem tygodni wcześniej niż w zeszłym roku, żeby przyspieszyć te przygotowania. W Polsce w tym czasie nie byłoby to możliwe ze względu na ujemne temperatury, bo wylatując do Milfontes u nas w kraju było minus 17 stopni – mówi Mateusz Rynkiewicz, trener reprezentacji Polski w maratonie kajakowym. Partnerem polskiego kajakarstwa jest LOTTO.

Podczas zgrupowania na szczęście nasi zawodnicy nie narzekali na większe kontuzje. Po powrocie do Polski na razie każdy z nich trenuje w swoich klubach, jednak Rynkiewicz na bieżąco monitoruje postępy. – I muszę przyznać, że jak na tę porę roku jest naprawdę dobrze, a usłyszałem, że formę Borgieła trzeba zamrozić i na najważniejsze imprezy rzucić tę kostkę lodu – śmieje się Rynkiewicz. – Na razie wszystko przebiega zgodnie z planem i mam nadzieję, że nic się nie popsuje.

Oprócz wspomnianych mistrzostw Europy, kluczowymi imprezami będą mistrzostwa świata (4-7 września w węgierskim Gyor), ale i World Games, czyli igrzyska sportów nieolimpijskich. Na tę ostatnią imprezę (9-10 sierpnia) Polacy dysponują tylko jednym miejscem w męskiej kategorii K-1, więc o tym, kto pojedzie do Chengdu, zadecydują wewnętrzne kwalifikacje. – Liczyliśmy też na miejsce wśród kobiet, ale niestety zabrakło nam kilku sekund, a żadna z innych federacji nie zrezygnowała ze startu – rozkłada ręce Rynkiewicz.

Słuchając szkoleniowca reprezentacji Polski, którą wspiera PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., można odnieść wrażenie, że kolejny sezon w wykonaniu biało-czerwonych maratończyków znów będzie bardzo dobry. Przypomnijmy, że każdego roku biało-czerwoni przywożą z najważniejszych imprez worek medali. – Pamiętajmy jednak, że maraton to konkurencja loteryjna. Tylko w ubiegłym roku mieliśmy przecież przypadki, że ktoś wjechał w naszego zawodnika lub doszło do innych wypadków i to sprawiało kłopoty lub wręcz pozbawiało sukcesów. Tutaj trzeba mieć odrobinę szczęścia i mamy nadzieję, że ono też nas nie opuści, bo mogę zapewnić, że przygotowani będziemy w stu procentach – kończy Rynkiewicz.

Polscy slalomiści szykują się do nowego sezonu. „Miło wrócić na tor olimpijski”

Reprezentacja Polski seniorów w slalomie kajakowym właśnie kończy kolejne zgrupowanie przed zbliżającym się sezonem. Tym razem biało-czerwoni spędzili ponad dwa tygodnie we Francji, gdzie trenowali m.in. na torze olimpijskim. – Wróciły wspomnienia – mówi Jakub Chojnowski, trener główny naszej kadry slalomowej.

Mimo że sezon slalomu kajakowego trwa głównie latem, to biało-czerwoni już od początku tego roku ciężko pracują, by być gotowi na najważniejsze starty sezonu. Pierwszym zgrupowaniem naszej seniorskiej kadry był wyjazd do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a Klaudia Zwolińska i Grzegorz Hedwig z trenerem Rafałem Polaczykiem polecieli do australijskiego Penrith. Kolejny przystanek w przygotowaniach to Francja i najpierw Pau, a następnie Paryż, gdzie nasi reprezentanci, wspierani przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A., spędzili w marcu od dwóch do trzech tygodni.

– Jestem bardzo zadowolony z tego zgrupowania – mówi Jakub Chojnowski, trener główny naszej kadry slalomowej. – Nie spodziewałem się, że będzie aż tak luźno, bo przed igrzyskami było ogromne obłożenie. W Paryżu było trochę zimno, wiatr nieco przeszkadzał nam w treningach, ale zrealizowaliśmy swoje cele. Mieszkaliśmy nad samym torem, który był pusty, więc mogliśmy spokojnie skupić się na pracy. W Pau pogoda była lepsza, a tam wystartowaliśmy również w zawodach kontrolnych.

Na południu Francji świetnie zaprezentowała się Zwolińska, która zwyciężyła w kategorii K-1 w zawodach serii Pyrenees Cup. Ponadto kilku naszych zawodników pojechało w finałach B. – Mimo że to starty kontrolne, to zawsze mamy w nich jakiś cel. Szukamy odpowiedzi, w jakiej formie są nasi zawodnicy lub jak się po prostu aktualnie czują na wodzie i jaki jest ich poziom techniczny. Wiadomo, że startowali teraz z ciężkimi rękami, bo jesteśmy w mocnym okresie przygotowawczym, ale powoli zaczniemy luzować. Zawody w Pau były mocno obsadzone, wręcz jak dobry Puchar Świata, więc zwycięstwo Klaudii cieszy tym bardziej – dodaje Chojnowski. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

Szkoleniowiec podkreśla również, że miło było wrócić na tor olimpijski, gdzie Zwolińska latem ubiegłego roku wywalczyła srebrny medal olimpijski. – Było kilka fajnych fleszów – uśmiecha się Chojnowski. – Wiadomo, że tor się trochę zmienił, bo przede wszystkim nie ma tej ogromnej trybuny. W Paryżu w tym roku odbędą się mistrzostwa Europy i Francuzi na pewno zadbają o to, by zrobić je z pompą, ale na pewno nie będzie już takiej atmosfery jak podczas igrzysk. Na pewno miło będzie jednak ponownie wystartować tam o stawkę.

We wspomnianym zgrupowaniu we Francji udział wzięli wspomniani Hedwig i Zwolińska, a także Aleksandra Góra, Mateusz Polaczyk, Michał Pasiut, Dariusz Popiela, Kacper Sztuba oraz Michał Wiercioch. To ta ósemka ma stanowić trzon naszej kadry, jednak droga do pierwszej reprezentacji wcale nie jest zamknięta. – W kwietniu będziemy mieli kwalifikacje w Bratysławie, a że mamy nowy cykl olimpijski, to oczywiście każdy startuje od zera. To znak dla młodszych zawodników, że mogą dołączyć do naszej elity, ale oczywiście trzeba sprostać wszystkim wymaganiom i prezentować odpowiedni poziom sportowy – mówi Chojnowski.

Oprócz wspomnianych mistrzostw Europy, imprezą docelową w tym roku będą mistrzostwa świata, które zaplanowano dopiero na przełomie września i października. – Ale spokojnie, będziemy na to przygotowani – zapewnia Chojnowski. – To przesunięcie nie zrobi nam wielkiej różnicy, bo mamy to na uwadze już dawno i wykorzystamy swoje doświadczenie. W sezonie poolimpijskim wprowadziliśmy też trochę zmian i rozwiązań, które testujemy. Podjęliśmy współpracę z trenerem przygotowania motorycznego, fizjologiem czy psychologami. Ten rok ma dać odpowiedź jak to wszystko funkcjonuje i wprowadzić do nowego systemu pracy. Zobaczymy, jakie będą tego efekty.

Kolejnym przystankiem w drodze do nowego sezonu slalomowego będzie Markkleeberg, gdzie reprezentanci Polski wyjadą 7 kwietnia. – Do tej pory całe nasze życie toczy się na torze Kolna w Krakowie. Wszystko idzie w dobrym kierunku i ciężko pracujemy. Polski slalom nie śpi – śmieje się Chojnowski.

Parakajakarze szykują się do nowego sezonu. Walka o kolejne igrzyska na większym luzie

Reprezentanci Polski w parakajakarstwie spędzili ponad dwa tygodnie w portugalskim Vila Nova de Milfontes, gdzie szlifowali formę przed zbliżającym się sezonem 2025. – Będę walczyła o kolejne igrzyska paralimpijskie, a do tego sezonu podchodzę z większym luzem – zapowiada Katarzyna Kozikowska, która w ubiegłym roku startowała w Paryżu.

Polska zawodniczka zajęła podczas igrzysk paralimpijskich we Francji szóste miejsce w konkurencji KL3 na dystansie 200 metrów. Niewykluczone, że wywalczyłaby medal, jednak zadania w finale nie ułatwiały jej warunki pogodowe, które były szczególnie uciążliwe na jednym z zewnętrznych torów, na który trafiła Kozikowska. Igrzyska to jednak już przeszłość, a nasza zawodniczka rozpoczęła przygotowania do kolejnego sezonu.

– Będzie inny, ale tylko w mojej głowie – mówi zawodniczka reprezentacji Polski, którą wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A. – Wróciłam na większy luz. Pracuję nad wieloma rzeczami, na które nie było czasu przed igrzyskami. Nie chcę pompować balonika, ale powiedziałam, że podejmuję rękawicę i będę walczyła o występ w Los Angeles. Do trzech razy sztuka! Ten rok chcę poświęcić na dobrą bazę i zobaczymy, jakie to da efekty w sezonie.

Kozikowska odbyła już dwa obozy. Podczas pierwszego, w Wiśle, skupiła się na ćwiczeniach ogólnorozwojowych. Co ciekawe, nasza zawodniczka spróbowała m.in. treningu na nartach zjazdowych czy biegowych. – Pozwoliłam sobie na wiele nowych rzeczy, mam otwartą głowę – mówi.

Kolejnym przystankiem w przygotowaniach była Portugalia, a dokładniej Vila Nova de Milfontes, gdzie poleciała wspólnie z kadrowym trenerem Jerzym Grąbczewskim oraz drugim z zawodników reprezentacji Polski, czyli Robertem Wyderą. Co ciekawe, Kozikowska trenowała z grupą juniorów kanadyjkarzy, do której została zaproszona przez ich trenera Ireneusza Szpyndę. – W Portugalii było już dużo pracy na wodzie i siłowni. Wszystko tak, jak planowałam – mówi Kozikowska. – Bardzo cieszę się z treningów z juniorami i jestem z tego bardzo zadowolona. Praca w dużej grupie, gdzie jest różnorodność, to zupełnie co innego. Chłopaki też za dużo mi nie uciekali, starałam się nadgonić. Fajnie byłoby podjąć z nimi dalszą współpracę, tym bardziej, że świetnie przyjęli mnie do grupy i czułam się jej częścią.

We Wrocławiu, gdzie Kozikowska trenuje na co dzień, dołączyła do grupy Krzysztofa Tryby. Tam również może korzystać z pomocy innych zawodników. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO. – Chodzi o to, żebym miała kogo gonić, bo to pozytywnie wpływa na mój rozwój – mówi zawodniczka. – Na razie nie przewiduję więcej zmian. W Portugalii mojej techniki doglądał trener Grąbczewski, który przygotowywał mnie też do igrzysk paralimpijskich w Paryżu.

Cele? – Chciałabym się skupić na tym, na co nie miałam do tej pory czasy i mam nadzieję, że przełoży się to na wyniki. Wiadomo, że każdy sportowiec marzy o medalach mistrzostw Europy czy świata, ale będzie to dla mnie luźny rok. Układam sobie to w głowie, ale powalczę o kolejne igrzyska. Każdego dnia będę dawać z siebie wszystko.

Po powrocie z Portugalii na razie Kozikowska trenuje we Wrocławiu i to będzie jej baza do końca kwietnia, kiedy przyjdzie pierwszy sprawdzian. Niewykluczone jednak, że zorganizuje sobie indywidualny obóz we Włoszech. – Staram się czerpać jak najwięcej z możliwości, jakie do mnie przychodzą – mówi. – A po konsultacjach pewnie znów Wałcz stanie się moim drugim domem i tam będę przygotowywała się do Pucharu Świata w Poznaniu, a potem do mistrzostw Europy i świata.

Klaudia Zwolińska szykuje się do sezonu 2025. Z Australii przez Polskę do Francji

Mimo że w Polsce panuje zimowa aura, Klaudia Zwolińska nie próżnuje i przygotowuje się do nowego sezonu slalomu kajakowego. Nasza wicemistrzyni olimpijska spędziła blisko dwa miesiące w Australii, a po powrocie na kilka dni do Polski wylatuje na kolejne zgrupowanie do Francji. – Początek roku mogę ocenić jako pozytywny – mówi liderka naszej kadry.

Zwolińska wspólnie z naszym najlepszym kanadyjkarzem Grzegorzem Hedwigiem wylecieli do Australii na początku stycznia. Przez blisko dwa miesiące zaplanowali ciężkie treningi m.in. na torze olimpijskim, gdzie w październiku odbędą się mistrzostwa świata. To właśnie ta impreza będzie dla naszych zawodników docelową w zbliżającym się sezonie. – Czas spędzony w Australii oceniam bardzo pozytywnie. Sporo potrenowaliśmy, za nami też drobne starty, które były sprawdzianami. Wyjazd był naprawdę udany, szczególnie że lubię ten australijski tor w trakcie zimy. Przygotowywałam się tam też do igrzysk olimpijskich, co zaprocentowało – mówi Zwolińska.

Przez dwa miesiące oraz poprzednie lata, kiedy Zwolińska wizytowała tor w Penrith, nasza zawodniczka dobrze poznała trasę. Wszystko wskazuje jednak na to, że organizatorzy mistrzostw świata zmienią jeszcze jego układ. – To prawda, znam już ten tor i choć pewnie będą zmiany, to jego specyfika mocno się nie zmieni – mówi nasza zawodniczka. – Na pewno trasa wymaga nie tylko fizycznego przygotowania, ale również techniki. Mistrzostwa świata będą ciekawe również ze względu na fakt, że na co dzień trenuje tam Jessica Fox, czyli mistrzyni olimpijska. Poziom będzie więc wysoki, będę miała jeszcze okazję potrenować tam przed samą imprezą, więc zapatruję się na to pozytywnie.

Zwolińska odbyła również dwa kontrolne starty. Najpierw zdobyła srebro (K-1) i brąz (C-1) w mistrzostwach Oceanii, a w zawodach Australian Open zanotowała piąte miejsce w konkurencji K-1 oraz ósme w C-1. – To bardzo fajne starty. W pierwszym z nich byłam może bardziej wypoczęta i dlatego popłynęłam lepiej. Dla Europejczyków styczeń czy luty to ciężki czas treningowy i mało kto jest gotowy na starty, więc potraktowałam je typowo kontrolnie, zresztą jak zawsze w tej części roku. Dużo się nauczyłam, wyciągnęłam sporo wniosków i myślę, że odrobię jeszcze lekcję – dodaje wicemistrzyni olimpijska.

Reprezentantka Polski podkreśla, że oprócz ciężkich treningów i wysokich temperatur, czasem przekraczających 40 stopni Celsjusza, zapamięta Polonię mieszkającą w Australii. Jak opowiada, wspólnie z Hedwigiem poznali mnóstwo fantastycznych osób. – Na pewno zmotywowaliśmy ich, by przyszli nam kibicować w październiku na mistrzostwach świata – uśmiecha się nasza zawodniczka. – Australia to piękny kraj i co prawda trochę zwiedziliśmy, ale starałam się skupić na treningach, a wolny czas poświęcić na wypoczynek. To nie był zresztą mój pierwszy raz w tym miejscu, a w przyszłości może będę miała okazję zobaczyć więcej.

Zwolińska wróciła na kilka dni do Polski i w tygodniu wylatuje już na kolejny obóz, tym razem do Francji. Najpierw obierze południowy kierunek, a następnie pojedzie do Paryża na tor olimpijski, gdzie będzie kontynuowała przygotowania. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO. – Muszę jeszcze pouciekać z zimnej Polski – uśmiecha się. – We Francji jest fajna pogoda, czekają mnie też wartościowe kontrolne starty. I wrócę też do Paryża, bo ostatni raz na tym torze byłam właśnie na igrzyskach. A wspomnienia mam przecież fajne – rozmarzyła się nasza slalomistka.

Czy w związku z faktem, że impreza docelowa naszej kadry, którą wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., odbywa się późno, przygotowywany jest specjalny plan przygotowań? – Na pewno trzeba się chwilę nad tym zastanowić – mówi Zwolińska. – Wcześniej mamy mistrzostwa Europy, które będą drugie w hierarchii, a odbędą się w połowie maja właśnie w Paryżu. Potem będzie czas na odpoczynek i kontrolne starty w Pucharze Świata, a potem rozpoczniemy bezpośrednie przygotowania do mistrzostw świata. Zdarzało się już w slalomie, że te najważniejsze imprezy były późno, więc będziemy korzystać z naszego doświadczenia. Zrobimy tak, żeby było dobrze – kończy Zwolińska.

Rośnie czysty talent polskiego slalomu. Czy Hanna Danek przebije sukcesy Klaudii Zwolińskiej?

Hanna Danek to jedna z najbardziej utalentowanych slalomistek w kraju. Niespełna 18-letnia zawodniczka dominuje nie tylko w swojej kategorii wiekowej, ale zdobywa również medale seniorskich mistrzostw Polski. – Każdemu trenerowi życzę takiej zawodniczki do prowadzenia – chwali swoją podopieczną Bogdan Okręglak, trener reprezentacji Polski juniorów.

Kibice mogli usłyszeć o talencie młodej zawodniczki KS Start Nowy Sącz już na początku lipca minionego roku. Reprezentantka Polski juniorek wywalczyła wicemistrzostwo świata w kategorii K-1 podczas młodzieżowych mistrzostw świata w Liptowskim Mikulaszu. To jednak nie przypadek. – Bardzo dobrze znaliśmy ten tor, przećwiczyliśmy na nim różne układy, które Hania zastosowała na mistrzostwach świata. Nauczyła się bardzo dużo i skorzystała z tego – mówi Bogdan Okręglak, trener reprezentacji Polski juniorów w slalomie kajakowym, którzy wspierani są przez sponsora głównego PGE Polską Grupę Energetyczną S.A.

To jednak nie wszystko. Zaledwie miesiąc później, przed własną publicznością w Krakowie Danek została młodzieżową mistrzynią Europy, co było jej kolejnym sukcesem. Na torze Kolna ze znakomitej strony pokazała się jeszcze raz. Podczas mistrzostw Polski seniorów wywalczyła dwa brązowe medale: zarówno w kategorii K-1, jak i C-1. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

– Tak, to był zdecydowanie najlepszy sezon w mojej karierze. Myślę też, że właśnie wtedy zaczęłam najwięcej czasu poświęcać treningom. Postawiłam na sport i wszystko mu podporządkowałam. Dostałam w ten sposób nagrodę i życie pokazało, że jeśli faktycznie się przyłożę, to mogę osiągnąć moje cele i spełnić marzenia – mówi Danek.

– Hania z poprzedniego sezonu wycisnęła maksa – potwierdza jej trener. – Jesteśmy z niego bardzo zadowoleni, bo wiem, ile włożyliśmy w to pracy. Hania to wbrew pozorom doświadczona i świadoma zawodniczka. Wie, po co startuje i tutaj nie ma przypadku. Sam fakt, że po omówieniu przejazdu na pomoście od razu koryguje wspomniane błędy, o czymś świadczy. Realizuje wszystkie zadania i to wszystko fajnie wychodzi – dodaje Okręglak.

Co więcej, szkoleniowiec twierdzi, że Danek to zawodniczka wzorowa. Nie ma z nią problemów, doskonale się uczy, zarówno na torze, jak i w szkole. – Co więcej, jest ciekawa sportu i już teraz można z nią porozmawiać nawet na temat fizjologii w treningu – mówi szkoleniowiec. – To czysty talent i każdemu trenerowi życzę takiej zawodniczki do prowadzenia. Zdobywa tytuły, medale, ale nie chodzi też napuszona. Sodówka jej nie uderzyła. Fajnie też, że otrzymuje szansę wyjazdów na zgrupowania kadrowe. Poza nimi to też tytan pracy, zarówno na wodzie, jak i poza nią.

Danek: – Miałam różną relację z kajakarstwem. Wyrzeczeń jest pełno, muszę odpuścić wszystkie spotkania towarzyskie, wyjazdy szkolne. Podporządkowałam wszystko treningom, które bywają czasami monotonne. Dlatego tutaj ważna jest nie tylko fizyczność, ale również psychika. Te wygrane dały mi jednak jeszcze większą motywację. Pomyślałam, że fajnie jest być w czymś bardzo dobrym, a u mnie to jest kajakarstwo. W żadnej innej dziedzinie nie będę już lepsza. Teraz staram się całkowicie podporządkować się sportowi i bawić się nim, ale jednocześnie ciężko pracować.

Co ciekawe, Okręglak prowadził też Klaudię Zwolińską, czyli aktualnie liderkę naszej kadry, wicemistrzynię olimpijską z Paryża. – Hania jest trochę spokojniejsza, niż Klaudia, ale też zadaje dużo pytań – śmieje się szkoleniowiec. – Klaudia ma znakomitą głowę do zawodów, potrafi się skoncentrować i wykonuje na trasie to, co ma wykonać. W przypadku błędu nie próbuje przyspieszać, ale realizuje plan. Mam nadzieję, że Hania również będzie odnosiła takie sukcesy jak Klaudia.

Mimo to, Danek w przyszłym sezonie na razie skupi się na zawodach juniorskich. Ma dopiero 18 lat, więc brakuje jej jeszcze umiejętności i doświadczenia do grup seniorskich, choć zawodniczka dostaje szansę występów chociażby w Pucharze Świata. – To znów będzie nagroda za ciężką pracę – tłumaczy Okręglak. – Igrzyska w Los Angeles? Na razie nie obciążamy sobie tym głowy. Przed nami sezon juniorski, a potem zmieniamy na młodzieżówkę i tam też trzeba będzie się jakoś odnaleźć.

Sama zawodniczka marzy jednak o igrzyskach, choć podchodzi do nich z chłodną głową. – Nie wiadomo, co wydarzy się przez te trzy lata – mówi Danek. – Mam nadzieję, że przez ten czas uda nam się z Klaudią i Dominiką Brzeską nawiązać rywalizację, żebyśmy przynajmniej się wymieniały. Na razie ciężko trenuję i staram się dawać z siebie wszystko. Wiadomo, że ciągnie mnie do zawodów seniorskich, ale na razie skupię się na juniorach. Mam szansę poprawić swój ubiegłoroczny wynik, który i tak był znakomity. Mam taką małą ochotę na złoto mistrzostw świata juniorów. Ważne, żeby wierzyć w siebie i zakładam optymistyczny kierunek – uśmiecha się Danek.

Nie zapominajmy też, że jako 18-latka Danek ma obowiązki szkolne. Jako uzdolniona uczennica sporo zajęć zalicza online, a sporo pomagają jej też rodzice. – Na szczęście w szkole nie notują mi nieobecności, a na sprawdziany mogę się spokojnie umawiać. Ale uczę się dobrze. Mam nadzieję, że będę to kontynuowała i dostanę się na w miarę fajne studia. Myślę o edukacji, żeby nie zostać na lodzie w przypadku gdyby zabrakło mi kajakarstwa. Staram się to jakoś połączyć. Niedawno wyszedł mi plan, że chciałabym iść na psychologię. Mogłabym się kiedyś w tym spełniać i zostać przy sporcie w dobrym zawodzie – kończy Danek.

Maciej Nowocień, Biuro Prasowe PZKaj
fot. Grzegorz Michałowski/PZKaj

Nowe zasady kwalifikacji olimpijskich dla sprinterów. Większa waga PŚ, mniejsza ME

Kwalifikacje na igrzyska olimpijskie w 2028 roku w Los Angeles będą odbywały się według nowych reguł. O wszystkim będzie decydować ranking olimpijski, a punkty do niego będą zdobywane nie tylko na imprezach mistrzowskich, ale i podczas Pucharów Świata. Najpóźniej na początku 2026 roku powinniśmy poznać ostateczne zasady kwalifikacji.

Przypomnijmy, że do tej pory wydarzeniami decydującymi o kwalifikacjach olimpijskich w sprincie kajakowym były imprezy rangi mistrzowskiej, czyli mistrzostwa świata i Europy. Dodatkową szansę na wywalczenie przepustki na igrzyska były dla sprinterów kontynentalne kwalifikacje, rozgrywane w roku olimpijskim. Te europejskie przed rokiem były połowicznie udane dla polskiej reprezentacji. Kwalifikację w konkurencji K2 500 m mężczyzn wywalczyli Jakub Stepun i Przemysław Korsak, a bliska zajęcia pierwszego miejsca w rywalizacji mężczyzn w C2 500 m, gwarantującego udział polskiej osady w Paryżu, byli też Aleksander Kitewski i Arsen Śliwiński. Z kolei w półfinale kwalifikacji K1 1000 m szósty był Sławomir Witczak.

Wiadomo już, że w nowym cyklu olimpijskim zmieniają się regulacje w zakresie kwalifikacji na igrzyska. Pewne jest, iż mistrzostwa świata i Europy nie będą już miejscem walki o bezpośrednie przepustki do Los Angeles. Na potrzeby wyłonienia zakwalifikowanych na IO w 2028 roku w Stanach Zjednoczonych stworzony zostanie ranking olimpijski, do którego zawodnicy i osady będą zbierać punkty. Sponsorem głównym polskiego kajakarstwa jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.

– Zdobywanie punktów będzie następować w cyklach dwuletnich. Oznacza to więc, że punkty rankingowe będą ważne przez dwa lata. Jedną z pierwszych imprez w sprincie, która będzie premiować zawodników w kontekście IO w Los Angeles, będą MŚ w 2026 roku w Poznaniu – wyjaśnia Jolanta Rzepka, sekretarz generalna Polskiego Związku Kajakowego, która zasiada również w Komitecie Technicznym Międzynarodowej Federacji Kajakowej (ICF) ds. sprintu kajakowego, odpowiedzialnym za prace nad owymi regulacjami. – Imprezy mistrzowskie jak MŚ i ME będą miały określone wskaźniki-przeliczniki punktów liczonych następnie do rankingu olimpijskiego.

Zgodnie z przewidywaniami największą wagę będą miały punkty wywalczone podczas globalnego czempionatu. Co ciekawe, wzrasta znaczenie Pucharu Świata – zawody z jego cyklu będą wyżej punktowane aniżeli start w mistrzostwach kontynentu. „Oczka” będą zdobywane przez zawodników nie na indywidualne, a na krajowe konto. W praktyce nie zmienia się zatem jedna z zasad, czyli przyznawanie kwalifikacji poszczególnym komitetom olimpijskim, a nie określonym osobom.

W Komitecie Technicznych ICF, który ściśle współpracuje z Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim (MKOl), wciąż trwają prace nad określeniem, ile imprez będzie branych przy ustalaniu punktacji w rankingu olimpijskim i czy wzorem niektórych dyscyplin biorących udział w igrzysk będzie możliwe odrzucenie wyniku najmniej korzystnego dla danego kraju.

– Rozmowy w tym zakresie są mocno zaawansowane, ale przysłowiowa klamka jeszcze nie zapadła i ciężko określić, kiedy zostanie ogłoszona oficjalna decyzja. Na pewno musi to nastąpić najpóźniej na początku 2026 roku – wskazuje Rzepka, która na dniach wybiera się do Chin na spotkanie robocze Komitetu Technicznego ICF ds. sprintu, gdzie dalej będzie podejmowana dyskusja nad kształtem powyższych przepisów. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

Równolegle w ICF prowadzone są prace nad podniesieniem rangi niektórych konkurencji olimpijskich, m.in. rywalizacji osad K4 500 m. Według raportu medialnego przeprowadzonego na zlecenie i potrzeby MKOl, konkurencja w wykonaniu kobiet i mężczyzn nie miała dużej oglądalności. Jak zapewnia jednak Rzepka, władze ICF nie biorą jednak pod uwagę rozwiązania o usunięciu K4 500 m z programu najbliższych igrzysk olimpijskich w 2028 roku w Los Angeles. To ważna informacja dla polskiej reprezentacji, która z igrzysk w Tokio w 2021 roku przywiozła brąz w K4 500 m kobiet, zaś w ubiegłym roku nasze „Atomówki” były czwarte w tej konkurencji. Ponadto, srebrne medale na ME 2024 w węgierskim Szeged zdobyły dwie nasze osady – żeńska (Justyna Iskrzycka, Sandra Ostrowska, Julia Olszewska, Katarzyna Kołodziejczyk) oraz męska (Stepun, Korsak, Piotr Morawski, Witczak).

– Najlepszym rozwiązaniem dla naszych reprezentacji będzie posiadanie mocnej szóstki zawodników i regularne punktowanie we wszystkich olimpijskich konkurencjach. My, jako związek zaktualizowaliśmy zasady kwalifikacji do reprezentacji narodowych. W opinii mojej, jak również wielu osób ze środowiska są one na tyle czytelne i sprawiedliwe, że jeśli ktoś zasługuje na miejsce w kadrze, to po prostu w niej będzie – wskazuje Adam Seroczyński, wiceprezes Polskiego Związku Kajakowego ds. sprintu kajakowego.

Kolejna nowość od ICF. Wspólny program zawodów dla MŚ i PŚ w sprincie kajakowym

Nie tylko zasady kwalifikacji olimpijskich ulegają zmianie w świecie sprintu kajakowego. Od tego sezonu Międzynarodowa Federacja Kajakowa ujednoliciła programy mistrzostw świata i Pucharów Świata.

W poprzednich latach harmonogramy konkurencji podczas globalnych zawodów nie pokrywały się ze sobą, a wręcz mocno się różniły. Władze Międzynarodowej Federacji Kajakowej (ICF) uznały, że ujednolicenie programu MŚ i PŚ będzie służyło właściwemu przygotowaniu kajakarzy w nowym cyklu olimpijskim, który potrwa do 2028 roku i igrzysk w Los Angeles.

Tym samym w jednolitym programie MŚ i PŚ znalazło się miejsce dla 24 konkurencji, w tym dla dwójek i czwórek. Ponadto, z myślą o rozwoju młodszych pokoleń i potencjalnych następców największych gwiazd kajakarstwa, szefostwo ICF zadbało o podobny program w MŚ młodzieżowców i juniorów. Jedyną różnicą jest prowadzenie konkurencji 5000 m w formie sztafety mieszanej. I co ważne, zadbano o równą liczbę konkurencji dla mężczyzn i kobiet. Sponsorem głównym polskiego kajakarstwa jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.

– Zachowanie stabilności w naszym programie zawodów w tym czteroletnim cyklu jest ważnym krokiem dla naszej dyscypliny – mówi Toshi Furuya, przewodniczący Komitetu ICF Canoe Sprint, cytowany za canoeicf.com.

Kierunek działań podejmowanych przez ICF pozytywnie oceniają władze Polskiego Związku Kajakowego. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

– Ujednolicenie programów imprez to dobry kierunek, żeby na wszystkich regatach zawodach były te same dystanse, natomiast fakt, że zostają one „okrojone”, czyli jest ich coraz mniej, nie do końca jest dobre dla rozwoju dyscypliny i możliwości wykorzystania większej liczby zawodników – komentuje Adam Seroczyński, wiceprezes PZKaj ds. sprintu kajakowego.

Pierwsze medale Klaudii Zwolińskiej w sezonie 2025. „Jest się z czego cieszyć”

Klaudia Zwolińska i Grzegorz Hedwig, czołowi polscy slalomiści, kontynuują zgrupowanie w dalekiej Australii. Za nimi też pierwszy start kontrolny, w którym nasza srebrna medalistka olimpijska dwukrotnie znalazła się na podium. – Zawody poszły mi bardzo fajnie – podkreśla liderka naszej reprezentacji.

Podczas gdy pozostali zawodnicy kadrowi przygotowują się do zbliżającego się sezonu slalomu kajakowego w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Zwolińska wspólnie z Hedwigiem przebywają w Penrith, gdzie również szlifują formę przed kluczowymi zawodami w 2025 roku. Zdecydowali się na bardzo długie zgrupowanie, bowiem do Australii polecieli na początku stycznia, a wrócą z niej 24 lutego. Sponsorem głównym polskiego kajakarstwa jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.

– Obóz przebiega bardzo pomyślnie – mówi Zwolińska. – To pierwsze zgrupowanie w tym roku i faktycznie jest dość długie, ale mamy też okazję startować w zawodach, by się sprawdzić. Za nami już pierwsze występy, które poszły mi bardzo fajnie i jest się z czego cieszyć.

Nasza srebrna medalistka olimpijska z Paryża ma na myśli mistrzostwa Oceanii, które w miniony weekend odbyły się na torze olimpijskim w Sydney. Warto podkreślić, że to właśnie podczas igrzysk w Australii, przed ubiegłorocznym medalem Zwolińskiej z Paryża, Krzysztof Kołomański i Michał Staniszewski ćwierć wieku temu wywalczyli ostatni medal najważniejszej imprezy czterolecia dla polskiego slalomu. Nic więc dziwnego, że to właśnie ta lokacja kojarzy się kibicom biało-czerwonych bardzo dobrze.

Miłe wspomnienia z Penrith będzie miała także Zwolińska, która w swojej koronnej konkurencji, czyli K-1, wywalczyła srebrny medal mistrzostw Oceanii. Uległa jedynie Jessice Fox, reprezentantce gospodarzy, trzykrotnej mistrzyni olimpijskiej. Polka zdobyła także brąz w C-1, więc może cieszyć się z pierwszych medali w nowym sezonie. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO. – Jest się z czego cieszyć – uśmiecha się Zwolińska. – Czekają mnie jeszcze drugie zawody, już na sam koniec tego zgrupowania. Medale to jedno, ale tutaj skupiam się przede wszystkim na treningach, a te starty są typowo kontrolne. Po powrocie do Polski czeka mnie dalsza ciężka praca.

Dodajmy, że Hedwig również wystartował w mistrzostwach Oceanii, ale w konkurencji C-1 zajął 16. miejsce w półfinale Gdyby nie punkty karne, reprezentant Polski popłynąłby w decydującym o medalach wyścigu finałowym.

Warto wspomnieć, że zgrupowanie w Australii ma nie tylko za zadanie jak najlepiej przygotować Zwolińską i Hedwiga do kolejnego sezonu, ale również zgłębić tajniki tamtejszego toru. To właśnie w Penrith w październiku odbędzie się najważniejsza tegoroczna impreza w slalomie kajakowym, czyli mistrzostwa świata.

Zgrany sztab reprezentacji Polski chce poprowadzić kanadyjkarzy do Los Angeles. Nowa świeżość w zespole

Kanadyjkarze reprezentacji Polski wciąż przebywają w Mina de Sao Domingos, gdzie przygotowują się do nowego sezonu. Nowy sztab naszej kadry obrał czteroletni plan, a jego zwieńczeniem mają być medale igrzysk olimpijskich w Los Angeles. – Serhii Bezuhlyi wniósł świeżość, ale koncepcję mamy podobną – mówi Michał Śliwiński, który wrócił do sztabu biało-czerwonych.

Polacy mają przed sobą jeszcze cztery dni z trzytygodniowego obozu w Portugalii. Biało-czerwoni trenują pod okiem nowego sztabu. Przypomnijmy, że trenerem głównym został Ukrainiec Serhii Bezuhlyi, a pomagają mu Michał Śliwiński, który wrócił do kadry oraz Marcin Grzybowski. – Ale wszyscy mamy taką samą koncepcję – tłumaczy Śliwiński. – Serhii wniósł trochę świeżości, bo współpracował z mistrzami olimpijskimi, a także w innych reprezentacjach poza Polską. Dodaje więc trochę takiego doświadczenia. Marcin też ma swoje spostrzeżenia i podczas wspólnych zebrań dochodzimy do wspólnych decyzji. Poprawiamy niuanse, ale jeśli chodzi o główną koncepcję czy plany treningowe, to patrzymy na to jednym, wspólnym okiem.

Najważniejsze, że atmosfera w naszej kadry jest bardzo dobra. – Zawodnicy sami to podkreślają – mówi Śliwiński. – Tym bardziej, że nie mamy żadnych problemów organizacyjnych czy z dyscypliną. Wszystko jest w jak najlepszym porządku, współpraca przebiega naprawdę dobrze.

Co ciekawe, Bezuhlyi cały czas pracuje nad swoim polskim, by w pełni porozumiewać się z zawodnikami w naszym ojczystym języku. – Czasami brakuje mu niektórych słów, ale oczywiście mu pomagamy – mówi Śliwiński, który sam kiedyś reprezentował Ukrainę. – Myślę, że w ciągu pół roku opanuje już polski, a w przyszłym sezonie będzie mówił perfekcyjnie. To jednak tylko kwestia techniczna. Na tym obozie naprawdę dobrze pracujemy, ale bez zbędnej presji.

Warto przypomnieć, że w kadrze kanadyjkarzy jest również syn Śliwińskiego, Arsen. Jak patrzy na niego tata, który jednocześnie jest jego trenerem? – Traktuję go jak normalnego zawodnika – rozwiewa wątpliwości szkoleniowiec. – W takim przypadku może dobrze, że w sztabie są również inne osoby, które mają większy wpływ. Ale i tak nie byłoby tutaj żadnej faworyzacji czy innych tego typu tematów.

Do tej pory nasi kanadyjkarze, których wspiera sponsor główny Polska Grupa Energetyczna S.A., w Portugalii nie narzekali na kontuzje. – Nikt też nie zachorował, więc ten pierwszy etap można praktycznie uznać za udany. Drugi będzie już inny, na większych obciążeniach, krok po kroku będziemy zwiększać intensywność – dodaje Śliwiński.

Wszystko po to, by jak najlepiej przygotować się nie tylko do najbliższego sezonu, ale również… igrzysk olimpijskich w Los Angeles. To jest bowiem długofalowy cel naszej kadry. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO. – Nie chcemy forsować zawodników. Oczywiście peak formy będziemy szykowali w każdym sezonie na sierpień, kiedy są imprezy mistrzowskie, w których czołowa szóstka powinna być w strefie medalowej. To będą jednak poszczególne kroki do 2028 roku i igrzysk w Los Angeles – kończy Śliwiński.

19-letni Alex Borucki liczy na występy w seniorach. „Na igrzyskach w LA będę bardzo mocny”

Ma dopiero 19 lat, ale jest jedną z największych nadziei polskiego kajakarstwa, a za nim pierwsze sukcesy seniorskie. Alex Borucki coraz mocniej puka do drzwi elity reprezentacji Polski, choć swoją karierę musi budować z głową. – Chcę robić taki postęp, jak do tej pory – deklaruje młody zawodnik.

Zimowe przygotowania do sezonu nie należą do najłatwiejszych, jednak Borucki, który w czwartek wróci z Portugalii ze zgrupowania seniorów oraz młodzieżowców, zdaje sobie sprawę, że to bardzo ważny czas w kontekście budowania formy na zbliżające się zawody. – Było w porządku – mówi Borucki. – Na początku wkradło się oczywiście trochę monotonii, ale potem zaczęliśmy się nakręcać. Odcinki tempowe były coraz szybsze. Wiadomo, że trzeba było po prostu przeżyć te ciężkie tygodnie. Jedni lubią je bardziej, inni mniej, ale pod koniec pływało się znakomicie.

Vila Nova de Milfontes, gdzie trenowali kajakarze reprezentacji Polski wspieranej przez sponsora głównego Polską Grupę Energetyczną S.A.,, to już doskonale znana im miejscowość. – Wydaje mi się, że zarówno tutaj, jak i w Montemor-o-Velho czujemy się już jak w domu. Jest sporo zakątków i miejsc, ale wszystko znamy już bardzo dobrze – mówi Borucki.

Wracając do samego zawodnika, 19-latek zarówno w Europie i na świecie od kilku lat nie ma większej konkurencji w swoich kategoriach wiekowych. Co ciekawe, w minionym sezonie wywalczył już też pierwsze złote medale seniorskie w mistrzostwach Polski. Poza tym tylko w 2024 zdobył m.in. trzy medale mistrzostw Europy juniorów i młodzieżowców (w tym dwa złote), oraz dwa tytuły podczas mistrzostw świata w tej samej kategorii wiekowej. Czy Borucki teraz postawi już na rywalizację seniorską czy wciąż młodzieżową?

– Wydaje mi się, że więcej na ten temat będę mógł powiedzieć dopiero po konsultacjach z trenerami. Musimy zrobić wizualizację. Fajnie byłoby już odnosić kolejne sukcesy w seniorach, ale młodzieżówką też się zadowolę – uśmiecha się Borucki. – Moim podstawowym celem jest zawsze to, żeby nie być gorszym, niż w poprzednim sezonie. Chcę robić taki postęp przez kolejne cztery lata.

Warto wspomnieć, że wtedy Borucki nie tylko osiągnie już pełny wiek seniora, ale również odbędą się igrzyska olimpijskie w Los Angeles. Młody talent od dawna celuje właśnie w te zawody i liczy, że tam będzie nie do pokonania. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO. – To prawda, cały czas myślę o Los Angeles i jestem przekonany, że tam będę bardzo mocny – mówi. – Wracając do najbliższego sezonu, to próbowałem podpytać trenerów, jaki mają na mnie plan. Chcę aspirować do imprez seniorskich, ale muszę jeszcze chwilę poczekać na decyzję. Trenuję bardzo ciężko, żeby budować formę i nie odstawać od seniorów.

Jedno jest pewne: Borucki chłonie wiedzę i atmosferę kadrową z seniorami, jak tylko może. Sporo się uczy, nie tylko pod względem sportowym, ale również życiowym. – Atmosfera jest bardzo dobra – mówi zawodnik. – Wydaje mi się, że chłopaki traktują mnie już jak część zespołu. Wiadomo, że przed zawodami będziemy dla siebie rywalami, ale tutaj nie ma żadnych złośliwości. Oczywiście koledzy czy trenerzy również sporo mi pomagają i doradzają, za co jestem bardzo wdzięczny.

Przyszłe mamy chcą wrócić po ciąży do kajakarstwa. Celem igrzyska w Los Angeles

W najbliższym sezonie w najważniejszych kajakarskich imprezach nie zobaczymy Dominiki Putto oraz Katarzyny Kołodziejczyk. Utytułowane zawodniczki zdecydowały się na przerwę, podczas której zostaną mamami. – Ale chcemy wrócić do sportu na najwyższym poziomie – deklarują nasze kajakarki.

Ciąża to wyjątkowy czas dla każdej kobiety. Niestety w stanie błogosławionym lub tuż po porodzie zawodniczki nie są w stanie rywalizować na najwyższym poziomie, dlatego na kilka lub nawet kilkanaście miesięcy większym priorytetem od sportu staje się jednak dziecko. Dlatego w sezonie 2025 na torach kajakowych nie zobaczymy Dominiki Putto i Katarzyny Kołodziejczyk, które właśnie spodziewają się potomków. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

– Czuję się dobrze. Delikatnie trenuję, w miarę aktualnych możliwości. Podjęłam też współpracę z Katarzyną Łaźniak, która również odpowiada za moje ćwiczenia i znacznie mi pomaga. Nie przeciążam się, co jest bardzo ważne – zaznacza Putto, a Kołodziejczyk dodaje, że czuje też ogromne wsparcie bliskich. – Nasze dziecko rozwija się prawidłowo. Otaczam się samymi dobrymi ludźmi, dlatego też czuję się psychicznie jeszcze lepiej, niż przed ciążą. Mam spokojną głowę.

Co ciekawe, obie zawodniczki spodziewają się synków. Putto wspólnie ze swoim mężem Dawidem jeszcze wahają się jeśli chodzi o imię. Wiadomo z kolei, że Kołodziejczyk urodzi… Emila! – Przygotowania idą pełną parą, zostały nam głównie jeszcze jakieś drobiazgi. Odkąd dowiedzieliśmy się o płci dziecka, od razu zabraliśmy się za wyprawkę. Czasu jest coraz mniej, a przed porodem chciałam mieć wszystko gotowe – mówi Kołodziejczyk, której od sierpnia będzie można kibicować jako Katarzynie Kościółek, bowiem wychodzi za mąż.

Putto otwarcie podkreślała, że po igrzyskach olimpijskich będzie chciała zostać mamą. Jak twierdzi, to idealny moment, bo skończyła już 29 lat. Nie była to tajemnica, otwarcie mówiłam o tym, że chcę zajść w ciążę. Udało się bardzo szybko. – Urodzę w czerwcu, więc mam jeszcze sporo czasu – zaznacza zawodniczka. – Jesteśmy z Dawidem małżeństwem, które ma sprecyzowane plany. Jak wyszłam za niego, to od początku rozmawialiśmy o tym, w którym momencie chcemy spróbować postarać się o dziecko. Nie była to więc spontaniczna decyzja, ale zaplanowana. Tym bardziej, że wiedziałam, że chcę wrócić po ciąży do sportu.

Nowy trener kadry kajakarek Zbigniew Kowalczuk powiedział, że jest otwarty na powrót zawodniczek do reprezentacji Polski wspieranej przez sponsora PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. To daje obu przyszłym mamom komfort, że na razie mogą skupić się na swoim życiu rodzinnym. – Na pewno były to bardzo miłe słowa. Też przekazał mi, że to dobrze, że stawiam też na rodzinę, bo to istotny aspekt kobiecości. Po ciąży zrobię jednak wszystko, żeby wrócić do kadry i wiedza, że czeka tam na mnie miejsce, jest na pewno budujące – mówi Putto.

Kołodziejczyk: ⁠– Z trenerem Zbigniewem Kowalczukiem znamy się bardzo dobrze, bo był przecież moim pierwszym szkoleniowcem w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Wałczu. To pod jego wodzą zdobywałam pierwsze międzynarodowe medale oraz wiedzę, którą wykorzystuję do dziś. Rozmawiałam z nim o przerwie, bardzo ucieszył się na wieść o narodzinach naszego syna. Dał też wsparcie jeśli chodzi o mój powrót do formy. Faktycznie, poczułam duży spokój. Tym bardziej, że przez różne wydarzenia w ostatnim czasie potrzebowałam przerwy od zgrupowań i ciężkich treningów.

Nie oznacza to jednak, że nasze zawodniczki nie zachowują formy fizycznej. Zarówno Putto, jak i Kołodziejczyk wciąż są w ruchu, ale oczywiście przy znacznie mniej intensywności. Nie chcą bowiem, by zbyt ciężki trening miał wpływ na ich przyszłe maleństwa. – Moja aktywność jest umiarkowana, czyli taka, żeby nie przeciążać organizmu. Spokojnie trenuję w siłowni, pływam na basenie. Robię też coraz dłuższe spacery, bo przestałam już biegać. Cały czas zachowuję aktywność fizyczną, by potem łatwiej wrócić do sportu – opowiada Putto. – Cały rok przygotowawczy to skupienie się tylko na sporcie i wysiłku z tym związanym. Teraz jestem w magicznym okresie w moim życiu. Zrobię wszystko, żeby utrzymywać aktywność, ale nie wyobrażam sobie trenowania mając gorsze samopoczucie. Na razie cieszę się z uroków ciąży, dużo odpoczywam. Podchodzę do tego tak, że jest to czas dla mnie i naszego maluszka. Czerpię korzyści z treningu, ale robię to tylko dla siebie, bez żadnej presji, co jest bardzo przyjemne.

Kołodziejczyk również podkreśla, że dostała zielone światło do treningów. – Moja pierwsza myśl była taka, że wielu kobietom udało się kontynuować karierę po urodzeniu dziecka i wrócić na wysoki poziom. Dlaczego miałoby mi to również nie wyjść? – pyta retorycznie kajakarka. – Wiele rozmawiałam na ten temat z moim przyjacielem Markiem Twardowskim, byłym kajakarzem. Bardzo pomaga mi w sprawach mentalnych i jestem mu za to ogromnie wdzięczna. A z kajaka zeszłam dopiero w listopadzie, bo pozwolił na to lekarz. Chciałam to wykorzystać, bo teraz czeka mnie już znacznie dłuższa przerwa od mojego ukochanego sportu.

„Kochamy Cię synku. Powstałeś z prawdziwej i cierpliwej miłości. W przyszłym roku wspólnie będziemy przygotowywać się do kolejnej Olimpiady” – taki wpis na swoim instagramie umieściła Putto pod koniec minionego roku. – Po okresie połogu będę chciała wrócić do sportu na najwyższym poziomie. Jestem też po rozmowach z moim trenerem klubowym, który… zapowiedział, że chce mnie zabrać na obóz już w sierpniu. Dlatego pierwsze treningi będę odbywała w Zawiszy Bydgoszczy, a gdy osiągnę zadowalającą dla siebie formę, wrócę do kadry – kończy zawodniczka pochodząca z Mrągowa.

Swojej kariery kajakarskiej nie skończy również Kołodziejczyk, która chce wrócić po ciąży nawet silniejsza. – Postaram się wrócić do poziomu, który da mi medale na arenie międzynarodowej. Ze wsparciem, które otrzymałam od władz Polskiego Związku Kajakowego, trenera kadrowego oraz mojej rodziny i przyjaciół, powrót do szczytowej formy z synkiem u boku na pewno będzie łatwiejszy – kończy Kołodziejczyk.