Kajakarze slalomowi po kilku dniach wracają do rywalizacji w Pucharze Świata. W Pradze wystartują w piątek, czyli dzień później, niż pierwotnie planowano. Dla Polaków to ostatnia kwalifikacja olimpijska i szanse na wyjazd do Paryża.
Deszczowo było w ubiegłym tygodniu, deszczowo zapowiada się również w najbliższych dniach. Niepokojące prognozy pogody sprawiły, że drugi w tym sezonie Puchar Świata w slalomie kajakowym i kajak crossie przesunięto o dobę. Krótszy od dzień zawody sprawiają, że uczestnicy kwalifikacji od razu walczą o miejsce w finale. U mężczyzn i kobiet zostaną rozegrane po dwie serie przejazdów, a z każdej z nich do gry o medale awansuje po dziesięciu zawodników i zawodniczek.
Zmiany w harmonogramie startów nie wpływają w większym stopniu na sytuację Klaudii Zwolińskiej, która jako jedyna z naszej kadry narodowej może mówić o spokojnym, niezagrożonym prowadzeniu w krajowym rankingu olimpijskim. Zresztą, od początku sezonu liderka polskiej reprezentacji wspieranej przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. jest w wyśmienitej formie. W połowie maja w słoweńskiej Lublanie zawodniczka Startu Nowy Sącz została mistrzynią Europy w konkurencji K-1, zaś w debiutującym kayak cross sprincie wywalczyła srebrny medal.
– Zawsze zależy mi na jak najlepszym występie na imprezie mistrzowskiej i naprawdę fajnie jest wkroczyć w sezon z takimi wynikami. Wygrywając ME w K-1, i to z taką przewagą, na pewno wzrasta moja pewność siebie. Brakowało mi tego złota. Kajak dalej jest dla mnie priorytetem, a pozostałe konkurencje tylko pozytywnie wpływają na postępy w K-1 – nie ukrywa Zwolińska, czterokrotna mistrzyni Polski z MP 2023 w Krakowie.
Zwolińska przed kilkoma dniami w Augsburgu zameldowała się w finale K-1, zajmując ósme miejsce. Startując w kanadyjce, odpadła na etapie półfinału, a w kayak crossie dotarła do ćwierćfinału. Jak sama przyznaje, PŚ w Pradze traktuje głównie treningowo i testowo pod kątem najważniejszych zawodów roku, ale to nie znaczy, że wyniki schodzą na dalszy plan. Partnerami Polskiego Związku Kajakowego są Lotto i Suzuki Motor Poland.
– Po ME musiałam mieć troszeczkę odpoczynku, żeby wkroczyć w cykl treningowy bezpośrednio do igrzysk,. W Augsburgu zakładałam sobie jazdę w finałach, stabilnie trzymać się czołówki i tak było. Owszem, pojawiły się błędy, ale na tym torze trudno jest ich uniknąć. Teraz w Pradze też chciałabym wystąpić jak najlepiej, ale cały czas jestem w treningu do igrzysk, czyli głównej imprezy sezonu, i to one są najważniejsze – przypomina Zwolińska.
W Pradze czekają nas do rozstrzygnięcia polskie kwalifikacje olimpijskie w męskim K-1 i C-1. Z grona kajakarzy najbliżej wyjazdu do Paryża jest Mateusz Polaczyk, ale ostatniego słowa w walce o igrzyska z pewnością nie powiedział Dariusz Popiela. Pasjonująco zapowiada się również rywalizacja kanadyjkarzy – Grzegorza Hedwiga i Kacpra Sztuby, który jako jedyny z tego kwartetu nie był jeszcze na igrzyskach olimpijskich.
Warto dodać, że niedzielna sesja w kayak crossie będzie równocześnie ostatnią kwalifikacją olimpijską w tej konkurencji. Wezmą w niej udział przedstawiciele 38 krajów, a do zdobycia będą po trzy przepustki na igrzyska zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn. Wystartują w niej wyłącznie zawodnicy, którzy do tej pory nie wywalczyli dla danego narodowego komitetu olimpijskiego kwalifikacji na igrzyska w Paryżu. Polskę będą reprezentować Dominika Brzeska, Michał Pasiut, Jakub Brzeziński i Mikołaj Mastalski.
Początek PŚ w Pradze w slalomie kajakowym i kayak crossie w piątek, 7 czerwca.
Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj fot. Rafał Oleksiewicz/archiwum PZKaj
Zofia Tuła zdobyła ponad tysiąc punktów i wygrała pierwszą edycję Pucharu Świata w Plattling. Kilka dnia później fala powodziowa przerwała finał PŚ w Niemczech. Biało-czerwoni zdobyli łącznie pięć medali.
Zgodnie z planem kajakarze mieli rywalizować na rzece Isar między 26 a 28 maja oraz 30 maja a 2 czerwca. Niedawno zakończony PŚ w Niemczech był jednym z najliczniejszych i niezwykle mocno obsadzonych. Łącznie w zmaganiach wzięło udział około 180 zawodników reprezentujących 19 krajów.
We freestyle’u kajakowym przekroczenie noty tysiąca punktów za przejazd w zawodach najwyższej rangi ICF uznawane jest za nie lada wyczyn. W przeszłości dokonywali tego tylko topowi zawodnicy płci męskiej. Zofia Tuła dołączyła do tego grona jako druga w historii kobieta, pokonując w finale pierwszej edycji PŚ m.in. mistrzynię świata z 2022 roku Brytyjkę Ottilie Robinson-Shaw. Zawodniczki prześcigały się notami punktowymi, wykonując fenomenalne tricki, ale to Polka zdominowała tę kategorię, zdobywając w swoim drugim przejeździe jako jedyna w finale ponad tysiąc punktów. Trzecie miejsce powędrowało do Niemki Merle Hauser.
W konkurencji mężczyzn w finale pierwszych zawodów mieliśmy dwóch reprezentantów Polski. Najwyżej oceniony przejazd zaprezentował brązowy medalista MŚ 2022, Brytyjczyk Harry Price. Drugie miejsce wywalczył reprezentant Francji Tom Dolle. Z kolei Tomasz Czaplicki, nasz wicemistrz świata z 2022 roku, w swojej ostatniej próbie finałowej wskoczył na podium i wywalczył brąz. Bartosz Czauderna, drugi z naszych reprezentantów, zajął piąte miejsce.
Pikanterii i napięcia w trakcie rywalizacji dodawały warunki atmosferyczne, a przede wszystkim dynamicznie zmieniający się poziom wody w rzece Isar. Zawodnicy podczas startów musieli się na bieżąco dostosowywać do zmiennych warunków. W eliminacjach pierwszej edycji PŚ poziom wody był idealny, by następnie opaść, a potem znowu urosnąć. Niestety, drugi start PŚ nie został zrealizowany w całości z powodu zbliżającej się fali kulminacyjnej i ryzyka powodzi. Tuż po rozegraniu eliminacji mężczyzn i kobiet seniorów komitet zawodów oficjalnie poinformował o odwołaniu dalszej rywalizacji, uznając tym samym wyniki kwalifikacji za końcowe. Poziom wody w rzece podczas startów był najwyższy od czasu rozpoczęcia zmagań w pierwszym PŚ, co sprawiło, że część tricków stała się niemal niemożliwa do wykonania, ale otworzyła się przy tym możliwość wykonywania tzw. ewolucji „falowych”.
Po eliminacjach w konkurencji K1 kobiet Tuła zajmowała trzecie miejsce, uzyskując najwyżej oceniony pojedynczy przejazd. Wynikiem na tym etapie zmagań jest jednak suma punktów z dwóch przejazdów. Łączna nota Zosi po ogłoszeniu decyzji organizatorów dała jej brązowy medal. Zwyciężyła Japonka Hitomi Takaku, a druga była Robinson-Show.
W konkurencji K1 mężczyzn po eliminacjach na prowadzeniu był Dolle, a za nim sklasyfikowano kolejno Czaplickiego i Czaudernę, a w związku z komunikatem organizatorów, utrzymane te miejsca i przyznano medale.
Nasza reprezentacja na PŚ w Niemczech zdobyła łącznie pięć medali. Warto dodać, że Tuła i Czaplicki stanęli też na drugim stopniu podium klasyfikacji generalnej PŚ. W kategorii kobiet doszło do niefortunnego remisu, albowiem Polka i Robinson-Show zdobyły 190 punktów w rankingu. We freestyle’u kajakowym, gdy dochodzi do remisu w trakcie zawodów, brany jest pod uwagę drugi najwyższy wynik, jednakże w klasyfikacji generalnej Pucharu obowiązują inne reguły. Zgodnie z przepisami wzięty pod uwagę został wyższy rezultat z imprezy finałowej. W tej sytuacji pierwsze miejsce przyznano Brytyjce, a Tuła uplasowała się na drugiej pozycji.
To nie koniec freestyle’owych emocji w Niemczech. Plattling i fala Isar Welle będą areną zmagań przyszłorocznych MŚ. Starty w tegorocznym PŚ były więc testem dla naszych reprezentantów do tej imprezy. W tym roku na naszych zawodników czekają jeszcze mistrzostwa Europy, które rozegrane zostaną pod koniec sierpnia w odwoju „Mugl Wave” w austriackim Grazie.
Reprezentacja Polski za sprawą kanadyjkarzy zdobyła sześć medali w Pucharze Świata w maratonie kajakowym, który w sobotę i niedzielę odbył się w niemieckim Brandenburgu. Najlepsi w męskim C1 na dystansach 3,4 km i 22,6 km byli zawodnicy AZS Politechniki Opolskiej – Mateusz Borgieł i Mateusz Zuchora.
Biało-czerwoni prowadzeni przez trenerów Mateusza i Agnieszkę Rynkiewiczów ruszyli do Brandenburgii w siedmioosobowym składzie i tak jak w poprzednich latach, w konkurencjach kanadyjkowych należeli do czołowych postaci. Znakomicie radzili sobie zwłaszcza mężczyźni, którzy na krótkim dystansie zajęli dwie pierwsze lokaty, a na długim w komplecie obsadzili podium. W C1 3,4 km triumfował Mateusz Borgieł, który finiszował z ponad 20-sekundową przewagą nad drugim na mecie Mateuszem Zuchorą, Ten drugi z kolei o niespełna 0,5 sekundy pokonał trzeciego na mecie Francuza Thomasa Duboisa Dunilaca. Piąty, z wynikiem najlepszym wśród młodzieżowców, był Eryk Wilga. Cała trójka biało-czerwonych błyszczała również na długim dystansie. W konkurencji męskich kanadyjek na 22,6 km zwyciężył Zuchora, tuż po nim na metę wpadł Borgieł, a niespełna 50 sekund później jako trzeci zameldował się Wilga.
– Mateusz Zuchora na krótkim dystansie kończył z dziurawą łódką. Na długim dystansie starsi koledzy pomogli Erykowi, ciągnąć go do przodu, żeby przywiózł medal i to się udało – komentował Mateusz Rynkiewicz, trener reprezentacji Polski w maratonie kajakowym, którą wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.
Pewnym punktem polskiej kadry narodowej w maratonie kajakowym ponownie okazała się Paulina Grzelkiewicz. Zawodniczka Warty Poznań zdobyła brąz w rywalizacji C1 3,4 km, a w zmaganiach na dłuższym dystansie 15,4 km była czwarta. Z kolei siedemnasta w K1 3,4 km była Magdalena Szczęsna. 21-letnia zawodniczka KK Jezioro Tarnobrzeg startowała również w jedynce na dystansie 26,2 km, gdzie zajęła dziewiętnastą pozycję. Na dwudziestej czwartej lokacie uplasowała się natomiast jej dwa lata młodsza koleżanka z G’Power Gorzów Wlkp. – Julia Seliwańska. Na długim dystansie w męskim K1 zobaczyliśmy z kolei innego gorzowianina. Sławomir Siwiec z KS Admira Gorzów Wlkp. był dwudziesty szósty.
– Sławek zaczął dobrze, ale jak to w dużej grupie, nie trafił w bojkę, ona odbiła się i dostał 15 sekund kary. Grupa uciekła, a reszta była zbyt słaba, żeby ją gonić. Magda i Julia są medalistkami MP, a obie tak naprawdę miały okazję się przekonać, jak ważne jest opływanie i doświadczenie w mocnej, międzynarodowej stawce. Tego trzeba się nauczyć w takich startach jak PŚ w Brandenburgu – dodał Rynkiewicz.
Dla maratończyków kajakowych PŚ w Brandenburgu był elementem przygotowań do najważniejszych imprez sezonu, czyli kolejno mistrzostw Europy w Poznaniu (25-28 lipca) i mistrzostw świata w chorwackim Metkoviciu (19-22 września).
Ósme miejsce Klaudii Zwolińskiej w konkurencji K-1 to najlepszy wynik polskiej reprezentacji w pierwszym w tym sezonie Pucharze Świata w Augsburgu. W niedzielę liderka naszej kadry była czternasta w kayak crossie. Po zawodach w Niemczech otwarta pozostaje rywalizacja o miejsce w męskim C-1 między Grzegorzem Hedwigiem a Kacprem Sztubą.
Walka o pucharowe punkty w cieniu gry o igrzyska – tak w skrócie można określić priorytety biało-czerwonych na premierową odsłonę PŚ w Augsburgu. Na niemieckim torze, przy bardzo obfitych opadach deszczu, zawodnikom ciężko było zadbać o właściwe przygotowanie bezpośrednio przed startami. W tak trudnych warunkach nasi slalomiści, których występy wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., poradzili sobie ze zmiennym szczęściem. Rywalizację w Augsburgu z najlepszym rezultatem zakończyła Klaudia Zwolińska, która zanotowała kolejny finał w K-1 kobiet. Liderka polskiej kadry, która przed dwoma tygodniami w słoweńskiej Lublanie zdobyła indywidualnie dwa medale mistrzostw Europy, kończyła swoje przejazdy w koronnej konkurencji w TOP 10, a w decydującej, medalowej rozgrywce w Saksonii zajęła ósmą pozycję. Bliska awansu do finału była również w C-1, a o miejscu poza pierwszą dziesiątką zadecydowały punkty karne w pierwszej części przejazdu.
Karnych „oczek” udało się uniknąć z kolei Mateuszowi Polaczykowi w K-1 czy Kacprowi Sztubie w C-1. Mimo że obaj odpadli w półfinale, to zbliżyli się do startu w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Dzięki punktom zdobytym w PŚ w Augsburgu Polaczyk umocnił się na prowadzeniu w krajowym rankingu olimpijskim, zaś Sztuba zbliżył się w klasyfikacji polskich kanadyjkarzy do liderującego Grzegorza Hedwiga i w następnym tygodniu podczas PŚ w Pradze szykuje się między nimi zażarta walka o Paryż. Partnerami Polskiego Związku Kajakowego są Lotto i Suzuki Motor Poland.
– Staram się nie liczyć punktów w rankingu i nie wchodzić w matematykę, tylko po prostu robić swoje i poprawiać swoje wyniki. Praga na pewno będzie idealnym miejscem, żeby rozstrzygnąć walkę o igrzyska olimpijskie – nie ukrywał po sobotnim starcie Sztuba.
– Spokojnie podchodzimy do wyników pierwszych PŚ. Dla zawodników to też nerwy związane ze zdobywaniem punktów olimpijskich, ale trzeba umieć sobie z nimi radzić. To były specyficzne zawody, przez cztery intensywnie padał deszcz i dopiero na sam koniec wyszło słońce. Może nie były one wybitne w naszym wykonaniu, ale idziemy w dobrym kierunku. Najważniejsze jeszcze przed nami, a PŚ w Augsburgu i Pradze są tylko po drodze – dodawał Jakub Chojnowski, trener główny reprezentacji Polski w slalomie kajakowym i kayak crossie.
W niedzielę, na koniec PŚ w Augsburgu rozegrano zmagania w kayak crossie. W nich zobaczyliśmy dwójkę Polaków – Zwolińską oraz Michała Pasiuta. Do ćwierćfinału dotarła jedynie pierwsza z nich, ale nie była wywalczyła do następnych wyścigów i ostatecznie została sklasyfikowana na czternastej pozycji (Pasiut był trzydziesty pierwszy).
Kolejny PŚ w slalomie kajakowym i kayak crossie rozpocznie się w Pradze już w najbliższy czwartek, 6 czerwca.
Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj fot. Rafał Oleksiewicz/archiwum PZKaj
Klaudia Zwolińska, Aleksandra Stach i Kacper Sztuba nie awansowali do sobotnich finałów konkurencji C-1 w trzecim dniu Pucharu Świata, który odbywa się w niemieckim Augsburgu. W niedzielę zawodnicy powalczą w kayak crossie.
W Augsburgu polscy zawodnicy walczą nie tylko o punkty do PŚ, ale przede wszystkim do krajowego rankingu olimpijskiego, który wyłoni uczestników igrzysk w Paryżu. W piątek najlepiej spośród Polaków spisała się Klaudia Zwolińska, która była ósma w finale K-1. Rywalizację na półfinale zakończyli natomiast nasi kajakarze – Mateusz Polaczyk, Dariusz Popiela i Michał Pasiut. Ten pierwszy, lider krajowego rankingu olimpijskiego po ubiegłorocznych MŚ w Londynie, znacząco się przybliżył do wyjazdu do Paryżu. Nadzieję na igrzyska wciąż utrzymuje zaś Popiela i to w następnym PŚ w Pradze rozstrzygną się losy miejsca w męskim K-1.
Po sobotnich zmaganiach bliżej udziału w konkurencjach C-1 w Paryżu są z kolei Zwolińska i Kacper Sztuba, i to mimo że oboje nie awansowali do finałowych przejazdów w Augsburgu. Liderka polskiej kadry wspieranej przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. z sześcioma punktami karnymi zaliczyła trzynasty rezultat półfinału. Na tej samej lokacie w półfinale kanadyjkarzy uplasował się Sztuba, który skorzystał na potknięciu Grzegorza Hedwiga (nie przeszedł eliminacji) i tym samym sprawił, że dopiero w Pradze poznamy reprezentanta Polski w C-1 na IO w Paryżu. Osiemnasta w kobiecym C-1 była natomiast Stach. Wśród mężczyzn triumfował Słoweniec Ziga Lin Hocevar, a u kobiet Australijka Jessica Fox.
– Tor w Augsburgu jest specyficzny, bramki są wąsko ustawione, trzeba być cierpliwym i się sprężać. Pogoda nas nie rozpieszczała przez ostatnie dwa dni, od piątku pada i trzeba mocno się skupiać na utrzymaniu ciepła. Z wyniku nie jestem zadowolony, zawsze chciałoby się być wyżej. Nie popełniłem dużo błędów, ale czas nie wystarczył na finał. Sam przejazd był solidny i oczekuję od siebie takich występów w przyszłości – mówił w sobotę Sztuba, który na MŚ 2022 w Augsburgu był o krok od zdobycia złotego medalu w C-1. Partnerami Polskiego Związku Kajakowego są Lotto i Suzuki Motor Poland. – Wtedy na przedostatniej bramce popełniłem dość spory błąd. Brakowało paru centymetrów do czystego przejazdu, a mogło być naprawdę pięknie. Nie ma co rozpamiętywać, tylko trzeba patrzeć przed siebie – przypominał zawodnik AZS AWF Kraków.
W niedzielę czekają nas ostatnie zmagania w ramach PŚ w Augsburgu, tym razem w kayak crossie z udziałem Zwolińskiej i Pasiuta.
Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj fot. Rafał Oleksiewicz/archiwum PZKaj
Klaudia Zwolińska zajęła ósme miejsce w piątkowym finale konkurencji K-1 podczas Pucharu Świata w slalomie kajakowym i kayak crossie w Augsburgu. W półfinale odpadli nasi kajakarze, a najlepszy z nich, Mateusz Polaczyk, znacząco przybliżył się do wywalczenia miejsca w polskiej kadrze na igrzyska olimpijskie w Paryżu.
Premierowa w tym sezonie odsłona PŚ to nie tylko walka o punkty w tym cyklu, ale także o „oczka” do krajowej klasyfikacji, na podstawie której zostaną wyłonieni przyszli olimpijczycy do Paryża. Po ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Londynie na premiowanych pozycjach byli ci, którzy wywalczyli dla Polski kwalifikacje, czyli Klaudia Zwolińska i Mateusz Polaczyk w K-1 oraz Grzegorz Hedwig w C-1.
Tradycyjnie jako pierwsi na torze w Augsburgu pojawili się kajakarze. Nasi reprezentanci wspierani przez sponsora głównego kadry PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. – Zwolińska, Polaczyk, Dariusz Popiela i Michał Pasiut – bez większych problemów przebrnęli czwartkowe eliminacje, awansując do piątkowych półfinałów już w pierwszym biegu. W finałach obejrzeliśmy jedynie Zwolińską, która z sześcioma punktami karnymi zajęła w nim ósmą pozycję. Wygrała Francuzka Camille Prigent przed Niemką Ricardą Funk i Brazylijką Aną Satilą.
– Od samego rana lało jak z cebra, ale to w żaden sposób nie miało wpływu na wyniki. Oczywiście, deszcz nie pomaga w rozgrzaniu, ale wszyscy byliśmy na niego przygotowani. Najważniejsze, że nie wiało i było dość stabilnie – opisywał piątkowe warunki startowe Jakub Chojnowski, trener główny reprezentacji Polski w slalomie kajakowym i kayak crossie. – Trzy trącone bramki to z jednej strony dużo, ale z drugiej mamy świadomość, o co walczymy i do czego dążymy. Nie da się mieć szczytowej formy przez cały rok i wygrywać we wszystkich imprezach. Wszystkie najbliższe starty mają być dla Klaudii przetarciem przed igrzyskami olimpijskimi – przekonywał szkoleniowiec.
W finale nie było natomiast żadnego kajakarza. Najwyższe miejsce spośród Polaków zajął Polaczyk, który był piętnasty. Na osiemnastej pozycji uplasował się Popiela, a trzydziesty pierwszy był Pasiut. Dzięki tym wynikom Polaczyk bardzo znacząco przybliżył się do wyjazdu na igrzyska olimpijskie w Paryżu. W grze o bilet do Francji pozostaje jeszcze jedynie Popiela. Walka obu kajakarzy o jedno miejsce w polskiej kadrze olimpijskiej rozstrzygnie się ostatecznie podczas następnego PŚ w Pradze (6-9 czerwca). Partnerem Polskiego Związku Kajakowego są Lotto i Suzuki Motor Poland.
W piątek przed południem rozgrywano także kwalifikacje w C-1. Wyśmienicie w nich spisała się Zwolińska, która awansowała do półfinałów z drugim wynikiem, ustępując jedynie aktualnej mistrzyni Europy, Niemce Elenie Lilik. Awans z osiemnastym rezultatem, mimo czterech punktów karnych, osiągnęła także Aleksandra Stach. Drugiego biegu eliminacyjnego do awansu potrzebował natomiast Kacper Sztuba. Zawodnik AZS AWF Kraków już w pierwszym przejeździe pokonał trasę w świetnym czasie, ale na przeszkodzie w załapaniu się do TOP 20 stanęły punkty karne. Zaprzepaszczonej szansy i braku awansu do półfinałów mogą natomiast żałować inni Polacy – Michał Wiercioch i zwłaszcza Hedwig, który dwa razy dotknął bramek na finiszu trasy. Zakończenie przez niego udziału w rywalizacji w Augsburgu, przy jednoczesnym awansie Sztuby przynajmniej do półfinału, sprawiają, że walka o igrzyska olimpijskie w Paryżu nabiera jeszcze większych rumieńców.
W sobotę kolejny dzień PŚ w Augsburgu. Tego dnia zaplanowano półfinały i finały kanadyjek.
Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj fot. Rafał Oleksiewicz/archiwum PZKaj
Cztery dni rywalizacji na legendarnym torze w Augsburgu czekają polskich kajakarzy slalomowych. Już w czwartek w Niemczech rozpocznie się pierwszy w tym sezonie Puchar Świata. Dla biało-czerwonych będzie to walka nie tylko o pucharowe punkty, ale i „oczka” do krajowego rankingu olimpijskiego, który wyłoni reprezentantów na igrzyska w Paryżu.
Ostatnie tygodnie są bardzo intensywne dla biało-czerwonych. Po zakończeniu krajowych kwalifikacji do kadry narodowej, które odbywały się w Bratysławie i Krakowie, polska reprezentacja wspierana przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. wzięła udział w mistrzostwach Europy w Lublanie. Na słynnym torze Tacen nie zawiodła Klaudia Zwolińska. Liderka naszej kadry zaliczyła perfekcyjny przejazd w swojej koronnej konkurencji K-1 i z dużą, blisko pięciosekundową przewagą nad resztą stawki sięgnęła po swój pierwsze w karierze indywidualne złoto ME. Zwolińska zakończyła mistrzostwa z dorobkiem dwóch medali, gdyż na inaugurację imprezy w Słowenii zgarnęła srebro w nowej konkurencji kayak cross sprint, będącej wcześniej jedynie próbą czasową i kwalifikacją do głównej rywalizacji w kayak crossie. W tym sezonie w Pucharze Świata nie zobaczymy rywalizacji w tej formule, jak również konkurencji zespołowych, ale nie zabraknie okazji do wywalczenia trofeów.
Pierwsza z nich pojawi się już od czwartku w Augsburgu. W niemieckiej Saksonii stawką dla Polaków będą przede wszystkim miejsca w składzie na igrzyska. Wciąż sprawą otwartą pozostaje bowiem kwestia wyłonienia zawodników, którzy będą nas reprezentować w Paryżu.
– Zawodnicy będą punktować od półfinałów, a za finały czy miejsca medalowe dostaną dodatkowe „oczka”. W C-1 kobiet, gdzie mamy przyznane miejsce w ramach relokacji z rankingu światowego, to między Klaudią Zwolińską a Olą Stach rozstrzygnie się kwestia miejsca na igrzyska – przedstawia Jakub Chojnowski, trener główny reprezentacji Polski w slalomie kajakowym i kayak crossie.
Do kadry po ME w Lublanie wraca Mateusz Polaczyk. Mistrz Starego Kontynentu w K-1 z 2017 roku odpuścił start w Słowenii, żeby jeszcze lepiej przygotować się do decydującej walki o igrzyska. Dla Polaczyka to walka o drugi, po Londynie w 2012 roku, wyjazd olimpijski. Partnerami Polskiego Związku Kajakowego są Lotto i Suzuki Motor Poland.
– Wszystko było dużo wcześniej zaplanowane, nawet miałem szczęście, że rezygnując z wyjazdu do Słowenii, mogłem potrenować w spokojnych warunkach. Wszyscy startujemy, każdy ma szansę i po MŚ trzeba postawić kropkę nad „i”. Miejsce na poprzednie igrzyska w Rio de Janeiro i Tokio przegrałem w głupi sposób, dlatego nie chcę popełnić kolejnych błędów. Igrzyska to wisienka na torcie w slalomie, sam udział w nich jest wielką sprawą – mówi Polaczyk, który uważa, że lokalizacje najbliższych PŚ nie będą szczególnym atutem dla któregokolwiek z kajakarzy. – Swój pierwszy finał PŚ w ekipie seniorskiej miałem właśnie w Augsburgu, z Pragi również przywoziłem medale MŚ czy ME. To miejsca, które znam dobrze zarówno ja, jak i Darek Popiela z Michałem Pasiutem. To dwa różne tory i zobaczymy, kto będzie miał „dzień konia”. W Augsburgu trzeba jechać z dozą ostrożności – przypomina 35-latek.
Początek czterodniowego PŚ w Augsburgu w czwartek, 30 maja.
Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj fot. Rafał Oleksiewicz/archiwum PZKaj
To był prawdziwy grad medali dla biało-czerwonych – reprezentanci Polski w drugim dniu Pucharu Świata w kajakarstwie w Poznaniu aż czternaście razy stawali na podium, przekonując, że dalej należą do ścisłej światowej czołówki. Złote medale na Malcie odebrali Oleksii Koliadych, Sławomir Witczak oraz Martyna Klatt i Jakub Stepun! Miłą niespodziankę w olimpijskiej konkurencji K2 500 metrów kobiet sprawiły natomiast Dominika Putto i Justyna Iskrzycka, zajmując trzecie miejsce.
Świetnie pokonane przez biało-czerwonych piątkowe eliminacje zwiastowały wielkie emocje i dawały nadzieję, że nasi kajakarze wspierani przez sponsora głównego PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. w sobotnich finałach podtrzymają formę i pójdą za ciosem. Już w pierwszym wyścigu o medale doczekaliśmy się Polek na medalowej pozycji. Poznańskich kibiców, zgromadzonych licznie wokół toru regatowego na Jeziorze Maltańskim, nie zawiodły „Atomówki”. Wicemistrzynie świata w K4 500 metrów, czyli Karolina Naja, Anna Puławska, Dominika Putto i Adrianna Kąkol, dopłynęły do mety na trzecim miejscu, ustępując jedynie Chinkom i Nowozelandkom. Piąte były natomiast ich reprezentacyjne koleżanki – Martyna Klatt, Sandra Ostrowska, Julia Olszewska i Helena Wiśniewska.
Na premierowy medal PŚ w K4 500 metrów mężczyzn czekają z kolei kajakarze. Tuż za podium uplasowała się pierwsza osada w składzie Jakub Stepun, Przemysław Korsak, Piotr Morawski i Sławomir Witczak, a wysokie, piąte miejsce zajęli młodzieżowcy Wojciech Pilarz, Valerii Vichev, Wiktor Leszczyński i Jarosław Kajdanek.
Dwa krążki do dorobku Polaków dorzucili kanadyjkarze w konkurencji olimpijskiej C2 500 metrów. Srebro wywalczyła dwójka Wiktor Głazunow i Arsen Śliwiński, a brąz Aleksander Kitewski i Oleksii Koliadych. Wygrali wicemistrzowie świata Chińczycy Liu Hao i Ji Bowen. Z kolei w kobiecym finale C2 500 metrów na czwartej i piątej lokacie uplasowały się kolejno Katarzyna Szperkiewicz/Patrycja Mendelska i Sylwia Szczerbińska/Julia Walczak.
– Chińczycy byli właśnie jedynymi groźnymi konkurentami, na których się nastawialiśmy. Wygrali, więc czujemy niedosyt. Na treningach starty wychodzą nam dużo lepiej, niż dziś, był zbyt spokojny. Po to są PŚ, żeby popełniać błędy i wyciągać wnioski, aby później na głównych imprezach pokazywać się z jak najlepszej strony – przekonywał Śliwiński, który wraz z Głazunowem chce w czerwcu powalczyć o medal ME w Szeged. – Po latach pływania w różnych osadach, w tym roku tak się złożyło, że jesteśmy w jednej dwójce i ta współpraca układa się bardzo dobrze. Wiktor jest profesjonalnym zawodnikiem, wzajemnie się nakręcamy. W Szeged warunki są bardzo szybkie, pokazywaliśmy, że łódka z wiatr bardzo ładnie nam się ślizga. Pojedziemy ścigać się o jak najwyższe miejsca – przedstawia zawodnik AZS Politechniki Opolskiej.
Na koniec przedpołudniowej sesji doczekaliśmy się medali Polaków też w konkurencjach nieolimpijskich. Pierwsze w ten weekend polskie złoto PŚ wywalczyli Martyna Klatt i Jakub Stepun, wygrywając w mikście K2 500 metrów. Wcześniej trzecia w C1 1000 metrów kobiet była Paulina Grzelkiewicz.
– Ten bieg był bardzo spokojny, dopiero pierwszy raz w tym sezonie weszliśmy wspólnie do łódki. To zgranie i swoboda w zmianie osad przez nas sprawiają, że bez żadnych wahań od razu się zgrywamy na nowo. A sama Malta jest mi bardzo bliska, trenuję na niej na co dzień pomiędzy zgrupowaniami. Zawsze świetnie mi się pływa w Poznaniu – mówiła po dekoracji Klatt, która wraz z Stepunem bronią tytułu mistrzów kraju w tej konkurencji, a w przeszłości byli nawet młodzieżowymi mistrzami świata. Przed rokiem w Poznaniu 25-latka wraz z Heleną Wiśniewską zdobyła dwa złota PŚ na 200 i 500 metrów, a teraz z boku musiały oglądać koleżanki w olimpijskiej konkurencji. – Uczymy się na swoich błędach, mamy odpowiednie osoby, które pomogą nam je wyeliminować. Trener miał możliwość sprawdzenia innej osady i z niej skorzystał. Życzymy dziewczynom jak najlepszego występu, a my same z Helenką czekamy na start w Bydgoszczy, który będzie dla nas najważniejszym i kluczem do docelowej imprezy, czyli igrzysk w Paryżu – zapowiedziała Klatt.
Jej reprezentacyjne koleżanki w finale K2 500 metrów liczyły się w walce o podium i ostatecznie to jednej z polskich dwójek udało się zakończyć rywalizację z medalem. Na trzecim miejscu finiszowały Putto i Justyna Iskrzycka, natomiast Naja z Puławską – aktualne mistrzynie Europy – zajęły piątą pozycję. W biegu medalowym zwyciężyły Nowozelandki z pięciokrotną mistrzynią olimpijską Lisą Carrington w składzie, a drugie były Niemki. To nie był koniec medali „Atomówek” w sobotę, gdyż trzecia w K1 200 metrów była Katarzyna Kołodziejczyk (siódma była Sandra Ostrowska).
– Bardzo się cieszyłam, że mogłam popłynąć w K2 500 metrów, to nowe doświadczenie. Podeszłyśmy profesjonalnie, spokojnie. Wiedziałyśmy, że jesteśmy mocne indywidualnie i po prostu wykorzystałyśmy to w torze – komentowała po biegu Putto. – Jest sezon olimpijski, szukamy najmocniejszych osad. Jest co robić, jest mocna grupa i widać, że kto nie wsiądzie, to popłynie – dodała z kolei Iskrzycka.
Głównymi, polskimi gwiazdami popołudniowej sesji startowej byli mężczyźni, a konkretnie Oleksii Koliadych i Sławomir Witczak. Pierwszy z nich – brązowy medalista MŚ 2023 z Duisburga – nie miał sobie równych w finale C1 200 metrów, gdzie w drugiej połowie biegu zdystansował rywali.
– Jak nie dostałem się do dwójki olimpijskiej, to miałem taką motywację, żeby wszystko wygrywać w C1 200 metrów. W PŚ już wygrałem, więc zostały mi ME w Szeged i MŚ w Uzbekistanie – mówił z uśmiechem na ustach Koliadych, który widzi dla siebie przyszłość w konkurencjach olimpijskich. – Trzeba jeszcze poprawić kilka rzeczy w dwójce, będziemy nad nimi pracować, ale jest to osada z dużym potencjałem. Mnie jako zawodnika również trzeba ułożyć. Jestem silny, wytrzymały, nie brakuje mi też szybkości, więc myślę, że w przyszłości będzie tylko lepiej – uważa 26-latek.
Na podium z Koliadychem znów znalazł się Aleksander Kitewski, który w C1 200 metrów był trzeci. Dzień z brązem zakończył także jego młodszy brat, Juliusz Kitewski, trzeci w C1 500 metrów. Siódmy w finale tej konkurencji był Gracjan Michalak. W innej kanadyjkowej konkurencji C2 200 metrów kobiet drugie były Magda Stanny i Patrycja Mendelska, zaś trzecie Elżbieta Łoboziak i Kaja Lach.
Z kolei Witczak w kolejnych tegorocznych zawodach przekonał, że znakomicie odnajduje się w jedynce na 500 metrów. Kajakarz Energetyka Poznań wpadł na metę ex aequo z Portugalczykiem Fernando Pimentą, z którym w kwietniu wspólnie przygotowywał się do sezonu. Partnerami Polskiego Związku Kajakowego są Lotto i Suzuki Motor Poland.
– Wiadomo, że jak w Szeged, przy pełnej obsadzie zdobywa się medal PŚ, to apetyt rośnie w miarę jedzenia. Płynąc ten bieg, na chwilę w połowie dystansu straciłem wiarę, ale na szczęście wrzuciłem tyle mocy, ile miałem. Pomógł wiatr w twarz, wydłużając finisz, i cieszę się z obrotu sytuacji – mówił Witczak, rodowity poznaniak, który liczy na udział i sukcesy w czerwcowych ME w Szeged.
Swój pierwszy, brązowy medal PŚ w olimpijskiej konkurencji K2 500 metrów wywalczyli kadrowi koledzy Witczaka. Lepsze od Jakuba Stepuna i Przemysława Korsaka były jedynie niemieckie osady. Piąte miejsce zajęli natomiast Wiktor Leszczyński i Wojciech Pilarz.
Łącznie Polacy zdobyli w sobotę aż czternaście medali (3 złote – 2 srebra – 9 brązowych). W niedzielę ostatni dzień PŚ w kajakarstwie w Poznaniu, pierwsze biegi na torze regatowym Malta od 8:30, a finały A z licznym udziałem Polaków od 10:34. Wstęp na zawody jest bezpłatny.
Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj
fot. Łukasz Szeląg/Biuro Prasowe PZKaj
Reprezentanci Polski w spokojnym, pewnym stylu przeszli eliminacje do finałowych biegów Pucharu Świata w kajakarstwie, który w piątek rozpoczął się w Poznaniu. W sobotnich biegach biało-czerwoni staną przed szansą wywalczenia ponad 20 medali!
Ostatni majowy weekend znów przebiega pod znakiem pucharowej rywalizacji na Jeziorze Maltańskim. Przed rokiem biało-czerwoni udowodnili, że należą do ścisłej światowej czołówki i z dwunastoma medalami – w tym sześcioma złotymi – wygrali klasyfikację medalową PŚ. Teraz walka o najwyższe laury na ojczystej ziemi dalej jest czymś naturalnym dla polskich kajakarzy. Po inauguracji sezonu w Szeged apetyty na kolejne sukcesy tylko się wyostrzyły – na Węgrzech sześć razy oglądaliśmy naszych zawodników na podium, a dzięki zwycięstwu Jakuba Stepuna i Przemysława Korsaka w K2 500 metrów liczba miejsc w kadrze olimpijskiej do Paryża wzrosła o dwa.
I to właśnie igrzyska we Francji, które rozpoczną się za niespełna dwa miesiące, nie pozwalają zawodnikom na dekoncentrację i choćby chwilowe załamanie formy. W piątek na Malcie biało-czerwoni wspierani przez sponsora głównego naszej kadry PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. pokazali, że ani myślą odpuszczać jakiekolwiek regaty, zwłaszcza te przed własną publicznością.
Wspierani dopingiem polskich kibiców nasi kajakarze wiedli prym w biegach eliminacyjnych i licznie przebrnęli do finałów. Jako pierwsza do gry o medale przeszła męska, młodzieżowa czwórka K4 500 metrów w składzie Wojciech Pilarz, Valerii Vichev, Wiktor Leszczyński, Jarosław Kajdanek, a chwilę w ślad za nimi poszli Stepun, Korsak, Sławomir Witczak i Piotr Morawski, którzy w swoim wyścigu ustąpili jedynie Niemcom, czyli aktualnym mistrzom świata. Kajakarze nie zawiedli również w innych konkurencjach. Awans do finału K2 500 metrów zdobyli przyszli olimpijczycy, czyli Stepun i Korsak, oraz Leszczyński z Pilarzem, a szansę na drugi z rzędu medal PŚ w K1 500 metrów ma Sławomir Witczak, który w piątek wygrał swój przedbieg i bezpośrednio awansował do finału.
– Jako kadra pokazujemy, że krok po kroku idziemy w dobrym kierunku. Wiadomo, że nie wszystko dzieje się od razu, na sukces potrzeba czasu. W finałach powalczę z całych sił – deklarował po piątkowych startach Witczak. Wtórował mu Ryszard Hoppe, trener reprezentacji Polski kajakarzy. – Dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy. Doszło do nas pięciu młodzieżowców, którzy przygotowują się do MMŚ i MME, tylko jedna osada potrzebowała półfinału do awansu do finału. Może w Poznaniu jest mniej ekip, niż w Szeged, ale to dalej mocne osady jak Niemcy, Ukraińcy czy Chińczycy. Zobaczymy, co nam się uda zdobyć. Na pewno łatwo skóry nie sprzedamy – zapewniał doświadczony szkoleniowiec.
Dwie polskie osady zobaczymy również w finale C2 500 metrów mężczyzn. Wyścig eliminacyjny pewnie wygrała dwójka Wiktor Głazunow i Arsen Śliwiński, a Aleksander Kitewski z Oleksijem Koliadychem musieli uznać wyższość jedynie wicemistrzów świata z Chin. Świetnie w jedynce 500 metrów spisali się ich młodsi koledzy. Szansę na medal PŚ w C1 500 metrów mają Gracjan Michalak i Juliusz Kitewski, którzy awansowali do finału. Partnerami Polskiego Związku Kajakowego są Lotto i Suzuki Motor Poland.
– Zawsze ze skupieniem podchodzę do swojej pracy, ale start w Polsce to start w Polsce. Fajnie się startuje, wiedząc, że mamy obok siebie bliskich, że nas dopingują i wspierają – mówił Kitewski, który pierwszy startował z Koliadychem w oficjalnych regatach. – Testujemy, na co nas stać, przed tygodniem wsiedliśmy do osady. Sprint 200 metrów wychodzi nam świetnie, ale widzimy pewne braki przy 500 metrach. Dziś pojechaliśmy dobry bieg, wiemy, że co poprawić, możemy pływać jeszcze lepiej – nie ukrywał czterokrotny medalista MŚ.
Pewny awans do kobiecego finału K2 500 metrów wywalczyły dwie polskie dwójki. Drugie w swoim biegu były Karolina Naja i Anna Puławska, a trzecie do mety w kolejnym wyścigu dopłynęły Dominika Putto i Justyna Iskrzycka. Wszystkie powalczą w sobotnim, popołudniowym finale, a ponadto, pierwsza trójka wraz z Adrianną Kąkol już przed południem popłynie o medale w K4 500 metrów (drugą czwórkę utworzą Martyna Klatt, Sandra Ostrowska, Julia Olszewska i Helena Wiśniewska). To nie koniec dobrych wieści z obozu „Atomówek”, bo do grona polskich finalistek PŚ 2024 w Poznaniu wpisały się też Katarzyna Kołodziejczyk i Ostrowska, które powalczą o medale w K1 200 metrów.
– To dla nas wielka przyjemność móc startować przed naszymi kibicami w Polsce. Jest podwójna motywacja, więc chcemy oddać serce na mecie – mówiła po swoim biegu Naja, która po dłuższej przerwie znów mogła wystartować w dwójce razem z Puławską. – Zależało nam na dobrym wyjściu z bloków, przejściu na pracę taktyczną i wyciągnięciu jak najwięcej wniosków, jak czujemy się na dystansie, czy jak się zbieramy na finisz. Na głębszą analizę przyjdzie czas – dodała.
Z kolei Puławska podkreślała, że w związku ze zbliżającymi się nominacjami do kadry olimpijskiej, nie cierpi na tym atmosfera w kadrze narodowej. – Staramy się podchodzić pozytywnie, przekazywać między sobą pozytywną energię, żeby wytrwać w tym wszystkim. Podczas każdego roku tak się dzieje i doskonale sobie z tym radzimy – zapewniała dwukrotna medalistka igrzysk z Tokio, która w Paryżu chciałaby wystartować we wszystkich trzech olimpijskich konkurencjach.
W sobotę kolejny dzień PŚ w kajakarstwie w Poznaniu. Pierwsze finały z udziałem biało-czerwonych rozpoczną się o godz. 10:04. Popołudnia sesja startowa ruszy natomiast o godz. 14:00. Wstęp na zawody na Jeziorze Maltańskim jest bezpłatny.
Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj fot. Łukasz Szeląg/Biuro Prasowe PZKaj
Tor regatowy Malta przez weekend będzie opanowany przez kajakarzy z najwyższej światowej półki. W piątek w Poznaniu rozpocznie się Puchar Świata w sprincie kajakowym, gdzie Polacy znów mają szansę na wygranie klasyfikacji medalowej.
Do startu pierwszych wyścigów w stolicy Wielkopolski zostały już ostatnie godziny. Wiadomo już, że w Poznaniu zobaczymy kajakarzy z 37 federacji i reprezentacji ICF, a wśród nich wielu znakomitych zawodników, m.in. pięciokrotną mistrzynię olimpijską Nowozelandkę Lisę Carrington czy polskie medalistki igrzysk z Tokio – Karolinę Naję, Annę Puławską, Helenę Wiśniewską i Justynę Iskrzycką.
I to właśnie nasze kajakarki tradycyjnie są największymi nadziejami na medale podczas PŚ w Poznaniu. „Atomówki”, jak przyjęło się mówić na podopieczne trenera Tomasza Kryka, od wielu lat nie schodzą z najwyższego poziomu i praktycznie z każdych regat przywożą worek medali. Tak samo było już na początku maja w Szeged, gdzie nasze zawodniczki zdobyły trzy krążki. Srebro wywalczyły czwórka w składzie Naja, Puławska, Dominika Putto i Adrianna Kąkol, a także Putto w K1 200 metrów. W jedynce na 1000 metrów trzecia była Iskrzycka.
W Poznaniu zobaczymy „Atomówki” w nieco innej niż dotychczas konfiguracji. Bez zmian pozostają najlepsze osady Europy w K2 500 metrów (Naja, Puławska) i K4 500 metrów (Naja, Puławska, Putto, Kąkol), natomiast w konkurencji jedynek na 500 metrów obejrzymy Puławską i Kąkol. Drugą olimpijską dwójkę będą stanowić zaś Putto z Iskrzycką, która od początku sezonu prezentuje wysoką formę.
Nadzieję na swój pierwszy triumf w PŚ ma Wiktor Głazunow, który bez wątpienia należy do grona faworytów w konkurencji C1 1000 metrów. Przed niespełna dwoma tygodniami w Szeged lider polskiej kadry kanadyjkarzy uzyskał siódmy czas w finale A (3:49.66). Wcześniej z boku obserwował reprezentacyjnych kolegów Aleksandra Kitewskiego i Arsena Śliwińskiego, którzy walczyli o igrzyska dla Polski w konkurencji C2 500 metrów. Niestety, szybsi od nich byli Rosjanie i to oni wystąpią w Paryżu. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego są Lotto i Suzuki Motor Poland.
– Wszystko na ten moment sezonu przebiega zgodnie z planem, ze startu na start będziemy się rozpędzać i czekać na najważniejsze regaty. Jest gdzieś rozczarowanie, że chłopakom nie udało się zdobyć kwalifikacji w C2 500 metrów. Na pewno Olek Kitewski i Arsen Śliwiński dali z siebie wszystko. Trzeba żyć dalej i walczyć o konkurencję (C1 1000 m), którą mamy – opowiada Głazunow, który rok temu w Poznaniu otarł się o wygraną, ale na ostatnich metrach szybszy był Czech Martin Fuksa. Drugą szansą na medal w ten weekend będzie miał w C2 500 metrów, gdzie jego partnerem w osadzie będzie Śliwiński. – Szczyty formy można zrobić dwa, trzy razy w roku. PŚ w Poznaniu nie jest nas docelową imprezą sezonu, ale zawsze chcemy się dobrze pokazać. Kibice po to przyjadą nas dopingować, żeby oglądać w walce o medale – dodaje Głazunow, który na każdych europejskich regatach może liczyć na wsparcie rodziny.
Świetny początek sezonu notuje grupa kajakarzy. W Szeged podopieczni trenera Ryszarda Hoppego najpierw za sprawą Jakuba Stepuna i Przemysława Korsaka wywalczyli upragnioną kwalifikację olimpijską w K2 500 metrów, by następnie w PŚ dwukrotnie sięgać po srebro w indywidualnych konkurencjach. Drugi na 200 metrów był Stepun, a Sławomir Witczak na 500 metrów. Obaj znów mają szansę pokusić się o najwyższe lokaty.
– Jesteśmy w rytmie startowym, a na Paryżu skupimy się mocniej po ME w Szeged. Startujemy w Poznaniu, dlatego dla naszych kibiców chcemy skutecznie powalczyć w finałach. Na K1 1000 metrów zobaczymy Przemków Korsaka i Rojka, który był najlepszy na tym dystansie spośród młodzieżowców. Na dwójce i czwórce również wystawiamy osady złożone z zawodników U-23, będą to dla nich testy przed zbliżającymi się MME w Bratysławie – opisuje trener Hoppe. – Do naszej pierwszej czwórki, w miejsce Wiktora Leszczyńskiego, wskakuje natomiast Piotr Morawski – dodaje.
W ciągu zeszłorocznego PŚ w Poznaniu nasza reprezentacja wspierana przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. zdobyła łącznie dwanaście medali, w tym sześć złotych. Bardzo możliwe, że w nadchodzący weekend biało-czerwoni również kilkanaście razy staną na podium.
Początek trzydniowego PŚ w sprincie kajakowym w Poznaniu w piątek, 24 maja, o godzinie 10:00, a medale zostaną rozdane w sobotę (przedpołudniowa sesja medalowa od 10:0, a popołudniowa od 14:16) i w niedzielę (od 10:34 i od 14:04). Wstęp na regaty jest bezpłatny. Z kolei już w czwartkowe południe na torze regatowym Malta odbędzie się specjalna konferencja prasowa z udziałem prezesa Polskiego Związku Kajakowego Grzegorza Kotowicza, dyrektora komitetu organizacyjnego PŚ Poznań 2024 Ireneusza Pracharczyka, dyrektora Wydziału Sportu UM Poznań Macieja Piekarczyka, trenerów polskiej kadry Tomasza Kryka i Ryszarda Hoppego, a także zawodników – Karoliny Nai, Jakuba Stepuna i Przemysława Korsaka.
Trzy dni pozostały do kajakarskiego święta w Poznaniu. Od piątku, 24 maja, na torze regatowym Malta odbędzie drugi w tym sezonie Puchar Świata w sprincie kajakowym. A w nim nie zabraknie Polaków, którzy mają wielkie szanse na kolejne medale.
Jak co roku kalendarz największych światowych regat ujmuje Poznań jako gospodarza jednej z imprez. Stolica Wielkopolski od wielu lat gości uczestników Pucharu Świata i nie inaczej będzie w tym tygodniu. Na poznańskiej Malcie spotkają się najlepsi kajakarze i kanadyjkarze globu z 37 federacji i reprezentacji Międzynarodowej Federacji Kajakowej (ICF). Już teraz jest pewne, że w Wielkopolsce zobaczymy m.in. pięciokrotną mistrzynię olimpijską Nowozelandkę Lisę Carrington czy wielu innych medalistów MŚ i ME.
W całej stawce nie zabraknie oczywiście polskich kajakarzy wspieranych przez sponsora głównego PGE Polską Grupę Energetyczną S.A., którzy na początku tego sezonu błyszczą formą. Niezmiennie wysoki poziom prezentują „Atomówki” trenera Tomasza Kryka, a w czołówce osad na pierwszym PŚ w Szeged uplasowali się m.in. kajakarze, którzy za sprawą Jakuba Stepuna (AZS AWF Poznań) w K1 200 metrów i Sławomira Witczaka (Energetyk Poznań) w K1 500 metrów sięgnęli po srebrne medale.
– Starty w naszym kraju to zawsze powód do radości, tym bardziej że z bliska mogą nas oglądać rodziny czy znajomi. Jesteśmy już po pierwszym PŚ w Szeged i wiemy, na co nas stać. Rywalizacja we własnym kraju jest bardzo motywująca, a więc będziemy chcieli zapewnić polskim kibicom świetne widowisko – zapewnia Stepun, który na początku maja w Szeged wywalczył wraz z Przemysławem Korsakiem (Silvant Elbląg) przepustkę w K2 500 metrów na igrzyska olimpijskie w Paryżu.
O miejsce w składzie olimpijskim do Francji walczą natomiast kajakarki. Trener Tomasz Kryk będzie mógł zabrać do Francji maksymalnie sześć zawodniczek. W Poznaniu każda z „Atomówek” będzie chciała udowodnić swoją wartość i bardzo możliwe, że w Poznaniu doczekamy się świetnych wyników. Przed rokiem nasza reprezentacja zdobyła łącznie dwanaście medali, w tym sześć złotych. Dwa razy na najwyższym stopniu podium – w K2 200 metrów i K2 500 metrów – stawały Martyna Klatt (AZS AWF Poznań) i Helena Wiśniewska (Zawisza Bydgoszcz), które tym razem wystąpią w konkurencji K4 500 metrów, w drugiej z polskich czwórek. Partnerami Polskiego Związku Kajakowego są Lotto i Suzuki Motor Poland.
– Rok temu wraz z Heleną przeżyłyśmy wspaniały weekend z PŚ w Poznaniu. Wszyscy wiemy, o co cały czas toczy się rywalizacja w kadrze, dlatego każda z nas da z siebie wszystko. Liczymy, że doping własnej publiczności poniesie nas do kolejnych medali PŚ – liczy Klatt.
W programie PŚ w Poznaniu ponownie pojawią się długie dystanse, które tym razem zostaną przeprowadzone przy użyciu zbudowanej profesjonalnej i w pełni bezpiecznej dla zawodników przenoski. Niezwykle widowiskowe dla publiczności konkurencje uświetnią polscy zawodnicy, m.in. Mateusz Borgieł (AZS Politechnika Opolska), który w lipcu w Poznaniu będzie bronił tytułów mistrza Europy w jedynce i dwójce.
Początek trzydniowego PŚ w sprincie kajakowym w Poznaniu w piątek, 24 maja, a pierwsze medale zostaną rozdane dzień i dwa dni później. Wstęp na regaty jest bezpłatny. Z kolei już w czwartkowe południe na torze regatowym Malta odbędzie się specjalna konferencja prasowa z udziałem prezesa Polskiego Związku Kajakowego Grzegorza Kotowicza, trenerów polskiej kadry Tomasza Kryka i Ryszarda Hoppego, a także zawodników – Karoliny Nai, Jakuba Stepuna i Przemysłąwa Korsaka.
Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj fot. Michał Jakóbowski/archiwum PZKaj
To było prawdziwe kajakarskie święto! W Turawie odbyły się jubileuszowe, 40. długodystansowe mistrzostwa Polski, w których nie zabrakło wyścigów z udziałem gwiazd, jak również startów utalentowanej młodzieży czy mastersów. Dla niektórych był to również element przygotowań do zbliżających się mistrzostw Europy w maratonie kajakowym.
Nad przepięknym i malowniczym Jeziorem Turawskim do rywalizacji stanęło blisko 500 zawodników z całej Polski. Każdy z nich był gotowy do pokonania wyzwań i walki o mistrzowskie tytuły. Na starcie pojawili się zarówno seniorzy z elity polskich kajakarzy, jak i starsi zawodnicy startujący w kategorii masters. Trenerzy bacznie przyglądali się także młodszym adeptom, którzy walczyli w kategoriach dzieci, młodzików, juniorów młodszych oraz juniorów. Niewykluczone, że to właśnie oni będą kiedyś stanowili o sile polskiej reprezentacji, którą wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.
Rywalizacja rozpoczęła się już w sobotę od wyścigu K-1 kobiet na dystansie 10000 m. Najlepsza okazała się Marta Walczykiewicz z KTW Kalisz, która na co dzień startuje na znacznie krótszych dystansach. Srebrna medalistka igrzysk olimpijskich z Rio de Janeiro pokazała jednak klasę i zwyciężyła wyprzedzając m.in. drugą Agatę Zielińską (AZS Politechnika Opolska) czy trzecią Matyldę Kubiak (Energetyk Poznań). Partnerami Polskiego Związku Kajakowego są Lotto i Suzuki Motor Poland.
– To był dla mnie miły powrót, bo z Jeziorem Turawskim mam wiele wspomnień z dzieciństwa. Przyjeżdżałam tam wiele razy do rodziny, więc to wszystko do mnie wróciło. Organizacja zawodów była bardzo fajna, miejsce też jest urokliwe, a do tego zdobyłam swoje 32. złoto mistrzostw Polski i 58. medal. Bardziej niż sam start “zmęczyło” mnie zainteresowanie moją osobą, bo nie pamiętam, kiedy zrobiłam tyle zdjęć z fanami, każdy chciał porozmawiać. To było bardzo miłe i cieszę się, że mogłam im sprawić radość. Do samego startu podeszłam profesjonalnie, a takiego wyniku się spodziewałam. To były naprawdę fajne zawody – podsumowała Walczykiewicz.
Z kolei w seniorskiej konkurencji K-2 na 10000 m mężczyzn triumfowali Damian Liskowiak i Mateusz Nieborak z UMKS Zryw Wolsztyn. Srebrne medale odebrali Jan Wiśniewski i Aleksander Woronkiewicz z AZS AWF Poznań, a brąz przypadł Wojciechowi Mielnikowi i Karolowi Szczepankowi (MOSM Tychy). W sobotę wyłoniono również mistrzynię Polski w konkurencji C-1 na 7500 m kobiet. Najszybsza była Paulina Grzelkiewicz z Warty Poznań, która wyprzedziła Ewelinę Antos i Adriannę Antos (obie AZS AWF Poznań).
W niedzielę jako pierwszy mistrzem Polski seniorów został Wiktor Żarski z AZS Politechnika Opolska (K-1 na dystansie 10000 m mężczyzn), drugie miejsce wywalczył Woronkiewicz, a trzecie Adrian Seliwański (GPower Gorzów). Następnie wyłoniono złote medalistki w konkurencji K-2 na 10000 m., a zostały nimi Malwina Kruszewska i Agata Zielińska z AZS Politechnika Opolska. Na podium stanęły także Weronika Aleksandrowicz i Matylda Kubiak (srebro, Energetyk Poznań) oraz Wiktoria Bierzało i Dominika Hewig (brąz, AZS Politechnika Opolska). W C-1 na 7500 m triumfował Mateusz Zuchora (AZS Politechnika Opolska), który na podium wyprzedził swojego klubowego kolegę Mateusza Borgieła. Brąz zdobył natomiast Eryk Wilga (Warta Poznań).
– To był dobry wyścig, ale tak naprawdę cała nasza trójka z podium przygotowuje się do mistrzostw Europy w maratonie kajakowym, które odbędą w lipcu w Poznaniu. Można więc powiedzieć, że mistrzostwa Polski w Turawie były elementem przygotowawczym do tamtych zawodów. Realizujemy cały czas trening, jakoś specjalnie nie przygotowywaliśmy się do tego startu. Rezultat jest dobry, ale mam nadzieję, że najwyższa forma przyjdzie dopiero na te docelowe zawody –- skomentował Borgieł, który wspólnie z kadrowymi kolegami już wkrótce będzie jeszcze startował m.in. w Pucharze Świata w sprincie w Poznaniu czy PŚ w maratonie w Niemczech.
Mistrzostwa Europy w maratonie kajakowym w Poznaniu odbędą się w dniach 25-28 lipca.
Maciej Nowocień, Biuro Prasowe PZKaj
fot. FotoMedia AK – Andrzej Klimek
Z dwoma medalami polscy zawodnicy zakończyli mistrzostwa Europy w slalomie kajakowym, które odbywały się w Lublanie. Ostatniego dnia zawodów biało-czerwoni krążków już nie wywalczyli, ale ze stolicy Słowenii wyjeżdżają w dobrych nastrojach i z nadziejami na przyszłość.
Polacy w mistrzostwach Europy w Lublanie spisywali się bardzo dobrze. Na szczególną pochwałę zasługuje Klaudia Zwolińska, która w czwartek wywalczyła srebrny medal w kayak cross sprint, a w sobotę zdobyła złoto w swojej koronnej konkurencji, czyli w K-1. Mimo intensywnych zawodów, Polka musiała znaleźć jeszcze siły na niedzielny start, bowiem ostatniego dnia zawodów zaplanowano wyścigi w C-1.
W kwalifikacjach Zwolińska zajęła trzecie miejsce, dzięki temu pewnie awansowała do finału. W decydującym wyścigu o medale znalazła się także Aleksandra Stach, która w pierwszym przejeździe była dziewiąta i taka lokata również dała jej przepustkę do walki o medale. Ostatecznie Polki krążków już nie wywalczyły – w finale Zwolińska była szósta, a Stach uplasowała się tuż za nią. Polską kadrę wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.
– Naszym zdaniem dziewczyny zajęły przyzwoite miejsca. Przed zawodami założyliśmy sobie, żeby zdobyć jak najwięcej finałów, a obie w nim się znalazły – ocenia Jakub Chojnowski, trener główny reprezentacji Polski. – Teraz na spokojnie idziemy w dalszą część sezonu, który będzie dużo ważniejszy. Złoty i srebrny medal Klaudii sprawia, że opuszczamy Lublanę z podniesioną głową.
W niedzielę w C-1 wystartowali także mężczyźni, a na starcie zameldowało się trzech Polaków – Michał Wiercioch, Kacper Sztuba i Grzegorz Hedwig. Ostatecznie do finału awansował tylko ostatni z nich, z dziewiątym czasem. Sztuba był 27., a Wiercioch zajął 30. miejsce i odpadli z rywalizacji o medale. W finale Hedwig nie zdołał również popłynąć na tyle szybko, by odebrać medal, a ostatecznie był jedenasty. Partnerami Polskiego Związku Kajakowego są Lotto i Suzuki Motor Poland.
– Tutaj też mieliśmy finał, ale nie ukrywamy, że przejazd Grzegorza nie był do końca udany. Pamiętajmy jednak, że jesteśmy w drodze do igrzysk i ta forma ma dopiero wystrzelić. Samo wejście do finału to dobry prognostyk i będziemy pracować dalej, by jak najlepiej zaprezentować się w Pucharze Świata, a następnie, jeśli Grzegorz się do igrzysk zakwalifikuje, właśnie w Paryżu – zaznacza trener biało-czerwonych.
Ostatnim wyścigiem mistrzostw Europy z udziałem Polaków był start drużynowy mężczyzn. Polska ekipa zajęła ósme miejsce. – Chłopaki mogli zaskoczyć, ale niestety, tutaj powtórzyła się sytuacja z biegów indywidualnych. Za dużo punktów karnych nie pozwoliło marzyć o wyższym miejscu – podsumowuje Chojnowski.
Trener reprezentacji Polski podkreśla, że w kolejnych zawodach nasi kajakarze będą prezentowali się tylko lepiej. – Mistrzostwa Europy potraktowaliśmy jako drogę. Nie pokazaliśmy jeszcze pełni możliwości, a najlepsze jeszcze przed nami – kończy Chojnowski.
Maciej Nowocień, Biuro Prasowe PZKaj fot. Rafał Oleksiewicz/archiwum PZKaj
Kolejny świetny dzień dla polskiego slalomu kajakowego podczas mistrzostw Europy w słoweńskiej Lublanie! Klaudia Zwolińska zdobyła złoty medal w konkurencji K-1 kobiet, a szósta była w niej Dominika Brzeska! O sporym pechu może mówić drużyna kajakarzy, która otarła się o kolejny medal ME.
Ledwo co rozpoczął się oficjalny sezon startowy, a Polacy już na pierwszej dużej imprezie mają dwa medale. Po raz kolejny wielkie możliwości potwierdziła Klaudia Zwolińska. Liderka polskiej reprezentacji w czwartek była druga w kayak cross sprint, a w sobotę 25-letnia zawodniczka Startu Nowy Sącz udowodniła, że w koronnej konkurencji K-1 należy do ścisłej światowej czołówki. Olimpijka z Tokio zdeklasowała rywalki, wygrywając rywalizację z przewagą blisko pięciu sekund nad drugą w stawce Słowaczką Zuzaną Pankovą. Dla Zwolińskiej to pierwszy indywidualny złoty medal ME.
– Można rozpływać się nad jej występem, tym wynikiem zdemolowała przeciwniczki. Wygrać w slalomie o pięć sekund to rzadkość, a jej przejazd był na poziomie panów – komplementował występ Zwolińskiej Jakub Chojnowski, trener główny reprezentacji Polski w slalomie kajakowym i kayak crossie, którą wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A. – Czy to był życiowy przejazd Klaudii? Mamy nadzieję, że ten dopiero przed nią. Wiemy, do czego zmierzamy i to się nie zmieniło. Cieszymy się z tego medalu, ale jutro też jest dzień i start w C-1 – przypomina.
Miłą niespodziankę sprawiła natomiast Dominika Brzeska. 20-letnia kajakarka najpierw weszła do finału, a w nim, startując w mocnej stawce, zajęła zaskakująco wysokie, szóste miejsce. – Bardzo cieszymy się z jej osiągnięcia. To naprawdę super wynik, bo dobrze wiemy, że głównymi imprezami Dominiki na ten sezon są młodzieżowe starty. To dla niej kop motywacyjny, dodający skrzydeł na następne przejazdy tego roku – uważa Chojnowski.
Zwolińska i Brzeska do spółki z Hanną Danek startowały również w drużynie. Polskie kajakarki zajęły szóste miejsce. Rywalizację drużynową pań w K-1 wygrały Słowenki przed Francuzkami i Czeszkami. O sporym pechu może mówić natomiast drużyna kajakarzy. Tercet w składzie Dariusz Popiela, Michał Pasiut i Jakub Brzeziński miał wielkie szanse, by znów stanąć na podium ME. Na nieszczęście dla naszych zawodników, trzy z rzędu źle pokonane bramki w końcówce przejazdu kosztowały karne punkty, przez co finale uplasowali się na czwartej pozycji. Mistrzami Starego Kontynentu zostali Czesi, srebro wywalczyli Austriacy, a trzeci byli Francuzi. Wcześniej nasi kajakarze bez powodzenia walczyli o awans do finału. Najbliżej wywalczenia przepustki do TOP 12 był Pasiut, ostatecznie sklasyfikowany na trzynastej pozycji. Popiela był 45., a Brzeziński 48. Partnerami Polskiego Związku Kajakowego są Lotto i Suzuki Motor Poland.
– Wiedzieliśmy, że chłopaków stać na walkę, ale slalom to gra błędów, a tych było zbyt dużo po naszej stronie. Czasy dawały im indywidualnie wejście do finałów i na pewno to bardzo boli. Centymetry zaważyły, że Darek i Kuba dostali po 50 punktów karnych. Szkoda, bo jakby były finały, to wszystko byłoby możliwe – relacjonował trener Chojnowski.
W niedzielę ostatni dzień ME w Lublanie. Zawodnicy powalczą w C-1 indywidualnie i zespołowo.
Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj
fot. Rafał Oleksiewicz/archiwum PZKaj
Klaudia Zwolińska zajęła drugie miejsce w kayak cross sprincie na otwarcie mistrzostw Europy w Lublanie. To jej piąty medal ME w karierze. Szansa na kolejne podium Zwolińskiej pojawi się już w czwartek, tym razem w klasycznym kayak crossie.
Zapowiadane obfite opady deszczu, a w związku z tym możliwe zalanie toru sprawiły, że organizatorzy tegorocznych ME stanęli na głowie, by rywalizacja o trofea mogła dojść do skutku. Zawody przyspieszono o dzień i już w środę doczekaliśmy się pierwszych przejazdów.
Na inaugurację zamierzono się w nowej konkurencji, czyli kayak cross sprincie. Świetnie w próbie na czas spisała Klaudia Zwolińska. Liderka polskiej reprezentacji pokonała trasę z drugim wynikiem, tracąc 0,22 sekundy do zwyciężczyni Szwajcarki Aleny Marx. Trzecia była Francuzka Camille Prigent.
Radości ze znakomitego otwarcia ME w wykonaniu Zwolińskiej nie krył Jakub Chojnowski, trener główny reprezentacji Polski w slalomie kajakowym i kayak crossie.
– Wiedzieliśmy, że Klaudia będzie mocna. To zawodniczka multikonkurencyjna, nie raz już pokazywała swoją siłę w time trialu. Szanujemy srebro, bo to wartościowy wynik. W dalszej części mistrzostw postaramy się zrobić jeszcze krok w stronę szczytu podium – mówi szkoleniowiec polskiej kadry, którą wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.
W środę w Lublanie wystąpili też inni Polacy. Trzydziesty piąty wynik wśród kobiet uzyskała Dominika Brzeska. W okolicach TOP 30 uplasowali się również mężczyźni – Michał Pasiut był 29., Mikołaj Mastalski 33., a 35. był Tadeusz Kuchno. Partnerami Polskiego Związku Kajakowego są Lotto i Suzuki Motor Poland.
– Skoki chłopaków z rampy nie były najlepsze, co powodowało duże straty czasowe. Płynęła w zasadzie cała światowa czołówka, a tutaj każdy błąd sporo waży. To pierwsze zawody międzynarodowe i jeszcze wiele ścigania w tym sezonie przed nami – zapowiada Chojnowski.
W czwartek drugi dzień ME w Lublanie. Najlepsi zawodnicy środowego sprintu zmierzą się w klasycznym kayak crossie. Jedyną reprezentantką biało-czerwonych w czwartkowe przedpołudnie będzie Zwolińska.
Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj fot. Rafał Oleksiewicz/archiwum PZKaj