Światowa czołówka na Malcie. W Poznaniu ruszył PŚ w sprincie kajakowym [WIDEO]

Ponad 620 zawodników reprezentujących 57 państw weźmie udział w Pucharze Świata w sprincie kajakowym i parakajakarstwie, który w czwartek rozpoczął się w Poznaniu. W pierwszym dniu eliminacji na torze regatowym Malta znakomicie spisali się Polacy, którzy licznie awansowali do dalszej rywalizacji.

Jeszcze do niedawna pojawiały się głosy, że największa impreza kajakowa tego roku w Polsce może nie dojść do skutku z uwagi na niski stan wody na Malcie. Tej co prawda jest mniej niż w poprzednich latach, jednak nic nie stanęło na przeszkodzie, aby najlepsi specjaliści od sprintu kajakowego na świecie mogli się ścigać w Poznaniu o medale PŚ.

– Mieliśmy najbardziej suchy marzec i kwiecień w historii pomiarów przez IMGW w Poznaniu, a co trzy lata musimy spuścić wodę z Malty. Poziom wody jednak jest dobry i zawody jak zawsze odbędą się na najwyższym poziomie, również organizacyjnym – przypominał Jędrzej Solarski, pierwszy zastępca prezydenta miasta Poznania, który w czwartkowe południe uczestniczył w konferencji prasowej otwierającej PŚ.

Trwający od czwartku PŚ w sprincie kajakowym i parakajakarstwie w Poznaniu jest dla gospodarzy testem przed przyszłorocznymi MŚ, które odbędą się właśnie na Malcie (26-30 sierpnia). Zarówno komitet organizacyjny, jak i władze Międzynarodowej Federacji Kajakowej (ICF) bacznie przyglądają się więc obsłudze i przebiegowi wydarzeń na torze i wokół niego. Sponsorem głównym polskiego kajakarstwa jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.

– To test generalny przed MŚ. Tak naprawdę chcieliśmy się sprawdzić w warunkach, jakie chcemy mieć w przyszłym roku, natomiast natura pokazała, że trzeba się z nią mocno liczyć i to ona dyktuje warunki, a my musimy się dostosować. Wiele rzeczy na poznańskiej Malcie można zrobić nie tylko inaczej, ale i lepiej. Teraz mamy pełno materiałów, żeby porównać i ocenić, co będzie najlepsze przy organizacji MŚ w 2026 roku – wskazywała Jolanta Rzepka, sekretarz generalna Polskiego Związku Kajakowego i członkini Komitetu Technicznego ICF ds. Sprintu Kajakowego.

W stolicy Wielkopolski zjawiły się jedne z największych gwiazd kajakarstwa, m.in. mistrzowie olimpijscy z Paryża – Kanadyjka Katie Vincent, Nowozelandka Alice Hoskin czy Czesi Martin Fuksa i Josef Dostal. Do grona gwiazd z pewnością można zaliczyć również polskich zawodników, m.in. kanadyjkarki Dorotę Borowską i Sylwię Szczerbińską. Wicemistrzynie Europy w dwójce na 200 i 500 m, które na ubiegłorocznych igrzyskach do samego końca walczyły o olimpijskie medale, spokojnie awansowały do piątkowego finału C2 500 m.

– Wiele razy pokazywałam, że umiem pływać w Poznaniu. Startowanie wśród polskiej publiczności jest o tyle cenne, że po prostu daje jeszcze większe endorfiny niż starty na innych zagranicznych torach – podkreślała Borowska. – Stojąc na starcie, zawsze liczymy na bardzo dobry wynik. To jest nowe rozdanie, zaczynamy nowy cykl olimpijski. Po igrzyskach było troszkę więcej wolnego i potrzebujemy czasu na rozpędzenie się, ale cieszymy się, że z wyścigu na wyścig czujemy się coraz pewniej. Przede wszystkim wraca adrenalina, której naprawdę nam brakowało – dodała Szczerbińska.

W pierwszych biegach eliminacyjnych na Malcie biało-czerwoni spisali się zgodnie z planem. Nasi reprezentanci licznie awansowali do dalszej fazy zawodów, a w wielu konkurencjach Polacy należeli do czołówki. Świetnie spisały się nasze kajakarki, a zwłaszcza osada K4 500 m z Karoliną Nają na czele. Czterokrotna medalistka olimpijska wraz z Sandrą Ostrowską, Adrianną Kąkol i Julią Olszewską pokonały w biegu eliminacyjnym złote i brązowe medalistki olimpijskie z Paryża, czyli Nowozelandki i Węgierki, dzięki czemu wywalczyły bezpośredni awans do finału A. Od Anny Puławskiej, zwyciężczyni niedawnego PŚ w Szeged na 200 i 500 m, lepsza w kwalifikacjach K1 500 m była tylko Nowozelandka Aimee Fisher. Drugi czas eliminacji w C2 200 m mężczyzn osiągnął zaś mistrz świata i Europy w tej konkurencji, Oleksii Koliadych. Przegrana w wyścigu z Chińczykiem Yuebin Yu sprawiła jednak, że reprezentanta Polski czekał dodatkowy start w półfinale. W nim spisał się bez zarzutów i z pierwszego miejsca awansował do piątkowego finału A.

– Czasami tak się zdarza, że nie dostaje się od razu do finału A. Zawodnik z Chin wykazał się, ale to nie znaczy, że w finale nie powalczę z nim. Dzień zaliczam do udanych. Fajnie jest startować w Poznaniu na Malcie – zaznaczał Koliadych.

„Bratobójczy” pojedynek w półfinale olimpijskich czwórek stoczyli nasi kajakarze. Górą z niego wyszła osada z Jakubem Stepunem, Jarosławem Kajdanekiem. Valerii Vichevem i Sławomirem Witczakiem, wyprzedzając nie tylko młodzieżowców wspartych Piotrem Morawskim, ale i Ukraińców i Belgów. Warto dodać, że do finału A w konkurencji K1 200 m awansował Alex Borucki.

– Tak samo dwie czwórki mieliśmy w półfinale w Szeged. Osady są wymieszane i jestem zadowolony z ich występu. Belgowie na końcówce wyszli drugiej czwórce, ale mam nadzieję, że tak jak na Węgrzech, w finale B pokażą, że zasłużyli na finał A. Z kolei Alex uczy się startów seniorskich i czyni stałe postępy. Ze startu na start jest coraz lepiej. Oczywiście, w pewnych momentach musi zapłacić frycowe, ale to zadziała na jego korzyść – przekonywał trener kajakarzy Ryszard Hoppe. – Uważam, że lepiej jest, gdy jesteśmy rozdzieleni na dwa półfinały, ale na to nie ma rady. Poprawiliśmy parę rzeczy po pierwszym biegu i mam nadzieję, że będzie coraz lepiej – uzupełnił Witczak, który wystartuje również w konkurencji K1 500 m, w której przed rokiem zdobył swoje pierwsze złoto PŚ.

PŚ w sprincie kajakowym i parakajakarstwie w Poznaniu potrwa do niedzieli, 25 maja. Piątkowa rywalizacja (od godz. 09:00) będzie przebiegać głównie pod znakiem eliminacji, a pierwsze finały z udziałem sprinterów zaplanowano na popołudnie (od godz. 13:35). Transmisja ze zmagań na poznańskiej Malcie jest dostępna na YouTube, na kanale Planet Canoe.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj
fot. Bartłomiej Zborowski/PZKaj

Wielkie emocje w Poznaniu. Od czwartku PŚ w kajakarstwie

Od czwartku na torze regatowym Malta w Poznaniu czeka nas rywalizacja najlepszych sprinterów globu. Godziny dzielą już nas od inauguracji drugiego w tym sezonie Pucharu Świata. Przed rokiem biało-czerwoni zdobyli aż 22 medale, a polscy kibice liczą, że nasi kadrowicze z Anną Puławską na czele znów licznie znajdą się na podium.

Cztery dni po pucharowym otwarciu w Szeged najlepsi kajakarze świata znów powalczą o medale. Na poznańskiej Malcie spotka się 625 zawodników z 57 państw. Swoją najmocniejszą kadrę wystawiają oczywiście biało-czerwoni, którzy po świetnej inauguracji PŚ na Węgrzech mają prawo myśleć o kolejnych medalach. W Szeged wywalczyli łącznie sześć krążków, a klasą samą w sobie była Anna Puławska, która nie dała szans rywalkom w konkurencjach jedynek na 200 i 500 metrów. Po krótkiej przerwie będzie więc miała kolejną okazję powalczyć o najwyższe laury w PŚ.

– Do każdych zawodów podchodzę z pełnym zaangażowaniem, dlatego w Poznaniu dam z siebie tyle, ile tylko będę mogła – zapewnia Puławska, która już przed premierowym PŚ w Szeged była w wysokiej dyspozycji, m.in. pod koniec kwietnia w Wałczu, gdzie wygrała krajowe regaty konsultacyjne na 200, 500 i 1000 m. Głównym sponsorem polskiego kajakarstwa jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A. – Czułam się dobrze na treningach, miałam duże chęci wystartować i się sprawdzić, gdzie jestem z formą i zobaczyć, jak przygotowała się światowa czołówka. Wiem teraz, co dalej robić, by to utrzymać i przygotować się do najważniejszych zawodów w sezonie, czyli MŚ w Mediolanie – dodaje dwukrotna medalistka olimpijska z Tokio, która podkreśla, że na dobre odzyskała radość z kajakarstwa.

Warto wspomnieć, że w Szeged nasi reprezentanci zdobywali medale też w innych olimpijskich konkurencjach. W K2 500 m złoto zdobyły wracające po latach do wspólnego ścigania Martyna Klatt i Sandra Ostrowska, a brąz wśród mężczyzn wywalczyła nowa osada Jakub Stepun/Jarosław Kajdanek. Dla tego drugiego był to pierwszy medal PŚ.

– Wiedziałem, że jesteśmy w stanie zrobić dobry wynik. Dobrze pływa się nam w dwójce, sam czuję się dobrze w tym sezonie technicznie, fizycznie i psychicznie – wskazuje Stepun, który w Poznaniu tym razem usiądzie w jednej osadzie z Przemysławem Korsakiem, z którym występował przez ostatnie półtora roku. Z kolei tego drugiego w seniorskiej osadzie K4 500 m zastąpi właśnie Kajdanek. W olimpijskiej czwórce kajakarzy nastąpi jeszcze jedna zmiana: w miejsce Piotra Morawskiego pojawi się Valerii Vichev. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO. – Trener testuje różne ustawienia, poszukując optymalnych osad przed następnymi latami. PŚ są ostatnim czasem do sprawdzianów, żeby później móc skupić się na treningach, bez szukania alternatyw – dopowiada Stepun.

W Szeged swój pierwszy medal PŚ w C1 200 m zdobyła Katarzyna Szperkiewicz, trzecia w finale. A mogło być jeszcze lepiej, gdyż w eliminacjach czy półfinale świetnie spisywała się również Dorota Borowska, mistrzyni Europy na tym dystansie. W Poznaniu obie ponownie będą rywalizować w C1 200 m, a także w zmaganiach dwójek na 200 i 500 m.

– Ostatnie tygodnie w Polsce były bardzo zimne i nie były to idealne warunki do treningów, ale nawet w takich okolicznościach udało się nam wejść na przyzwoity poziom. Jedyne, na co mogliśmy narzekać w Szeged, to warunki pogodowe w finale C1 200 m. Dorota Borowska na szóstym torze płynęła ostro pod wiatr i nie do końca mogła się pokazać, tak jak będąca obok mistrzyni olimpijska, Kanadyjka Katie Vincent. Całe szczęście, że medal za sprawą Kasi Szperkiewicz zostaje w naszych rękach. W Poznaniu nie powinno być takich problemów z wiatrem i z zaciekawieniem czekamy na pierwsze biegi – komentuje Mariusz Szałkowski, trener reprezentacji Polski kanadyjkarek.

Na zmiany w swoich osadach przed PŚ w Poznaniu zdecydował się nie tylko szkoleniowiec kajakarzy, ale i kajakarek. Trener Zbigniew Kowalczuk zdecydował, że szlakową w czwórce znów będzie Karolina Naja, zaś miejsce tuż za nią zajmie Ostrowska. W zmaganiach K2 500 m osadę utworzą Klatt z Puławską (obie również w K1 500 m) oraz Naja z Adrianną Kąkol.

W stolicy Wielkopolski Polacy z pewnością będzie jedną z wiodących reprezentacji i bardzo możliwe, że licznik medali przekroczy dorobek z Szeged. Kilka szans na podium rysuje się przed kanadyjkarzami. W ubiegłym tygodniu na Węgrzech zabrakło pierwszej reprezentacji mężczyzn prowadzonej przez trenera Sergija Bezuglija, która w Wałczu szykowała formę na drugi PŚ w Poznaniu. Na torze regatowym Malta zobaczymy m.in. Wiktora Głazunowa i Arsena Śliwińskiego, wicemistrzów Europy w C2 500 m, czy Oleksiego Koliadycha, mistrza świata i Europy w C1 200 m.

Start PŚ w kajakarstwie i parakajakarstwie w Poznaniu w czwartek, 22 maja (pierwsze biegi od godz. 9:00). Pierwsze medale zostaną rozdane dzień później. Zawody potrwają do niedzieli, 25 maja. Transmisja ze wszystkich dni rywalizacji na poznańskiej Malcie na YouTube, na kanale Planet Canoe.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj
fot. Bence Vekassy/PZKaj

Dwa złote medale Polek w drugim dniu Pucharu Świata w Szeged!

Anna Puławska zwyciężyła w konkurencji K1 500 metrów, a Dorota Borowska i Sylwia Szczerbińska nie miały sobie równych w C2 200 metrów w sobotnich finałach podczas Pucharu Świata w kajakarstwie, który jest rozgrywany w węgierskim Szeged. W niedzielę biało-czerwoni staną przed szansami na kolejne medale.

W sobotniej rywalizacji w Szeged oglądaliśmy po sześć finałów A i B z udziałem Polaków. Jako pierwsze do gry o medale PŚ w sezonie 2025 stanęły nasze osady K4 500 m. Aktualni wicemistrzowie Europy właśnie z Szeged, czyli Jakub Stepun, Przemysław Korsak, Piotr Morawski i Sławomir Witczak, w mocno obsadzonym biegu zajęli siódme miejsce. Na ósmej pozycji uplasowały się z kolei kajakarki w składzie Martyna Klatt, Karolina Naja, Adrianna Kąkol i Julia Olszewska. Swojego reprezentanta doczekaliśmy się też w finale C1 200 m mężczyzn. Dziewiąty w nim był Juliusz Kitewski.

– Czwórka była dość mocno zmodyfikowana i troszeczkę chciałem sprawdzić ustawienie w samej osadzie. Nie do końca poszło tak, jak myślałem, dziewczyny było stać na zdecydowanie więcej. Pamiętajmy, że to dopiero początek sezonu, a to tylko jedna z przymiarek przed MŚ – zaznaczał Zbigniew Kowalczuk, trener reprezentacji Polski kajakarek wspieranej przez sponsora głównego PGE Polską Grupę Energetyczną S.A.

Jeszcze lepiej dla biało-czerwonych ułożyła się popołudniowa sesja medalowa i co najważniejsze, doczekaliśmy się pierwszych krążków dla polskiej reprezentacji. Na najwyższym stopniu podium w konkurencji K1 500 metrów kobiet stanęła Anna Puławska. 29-letnia zawodniczka AZS AWF Gorzów Wlkp. potwierdziła wysoką formę z poprzednich tygodni i w przekonującym stylu rozprawiła się z rywalkami. Puławska wygrała z czasem 1:50.77, a nad drugą na mecie Chinką Nan Wang miała 0,74 sekundy przewagi.

– Planując strategię na PŚ w Szeged i Poznaniu, wybraliśmy priorytety. Jednym z nich były właśnie starty Ani w jedynkach i w pełni zrealizowała to zamierzenie. Już w piątek dwukrotnie zeszła poniżej 1:50. W finale warunki były inne, wietrzne, ale Ania wiedziała, co ją stać, i przejechała bieg w pełni swoich możliwości – opowiadał Kowalczuk.

Fantastycznie w finale kanadyjkowych dwójek na 200 metrów spisały się też Borowska ze Szczerbińską. Biało-czerwone, które rok temu w Szeged zdobyły srebro ME w tej konkurencji, tym razem nie dały rywalkom najmniejszych szans i do polskiego dorobku dorzuciły drugie złoto. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

Warto dodać, że Polaków oglądaliśmy także w ścisłym finale C4 500 metrów mężczyzn. Młodzieżowa osada z Piotrem Kujawą, Kyryło Krasinskyi, Kacprem Filipczakiem i Romanem Chokovem w składzie zajęła wysokie, siódme miejsce.

W sobotę biało-czerwoni pokazali się z dobrej strony również w finałach B, wygrywając aż trzy z tych biegów. Dwie wygrane zanotowali kajakarze. Zwycięstwo w konkurencji K1 200 m mężczyzn odniósł debiutujący w seniorskim PŚ zaledwie 19-letni Alex Borucki, a w K4 500 m najlepsi byli Wojciech Pilarz, Valerii Vichev, Wiktor Leszczyński i Jarosław Kajdanek. Trzeci w finale B w C1 500 m był Kacper Sieradzan. W C2 500 m kobiet triumfowały Borowska i Szczerbińska, a na trzeciej pozycji uplasowały się Katarzyna Szperkiewicz i Patrycja Mendelska.

– Wysokie miejsce młodzieżowej czwórki to na pewno bardzo miły akcent. W Szeged poza Ukraińcami była cała światowa czołówka. W półfinale troszeczkę zawalili start, ale wcześniej w biegu eliminacyjnym przegrali po bardzo dobrym biegu tylko z Niemcami, mistrzami olimpijskimi – podkreślał Ryszard Hoppe, opiekun kadry kajakarzy, który chwalił również Boruckiego. – Alex dopiero uczy się startów wśród seniorów. W samym finale B, mimo błędu na starcie, zdołał go wygrać, pokonując wielu wartościowych zawodników. Generalnie jestem zadowolony z naszych występów, bo wiemy, z jakimi problemami zdrowotnymi czy z pogodą mierzyliśmy się w ostatnich dwóch miesiącach. Czas gra na naszą korzyść i mam nadzieję, że jeszcze nie raz zaskoczymy – przekonywał Hoppe.

W niedzielę ostatni dzień PŚ w Szeged i kolejne medalowe szanse biało-czerwonych. Transmisja z rywalizacji na Węgrzech będzie dostępna na YouTube na kanale Planet Canoe, a także na antenie Polsat Sport Premium 3. Pierwsze starty od godziny 9:00.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj
fot, Bence Vekassy/PZKaj

Wraca PŚ w kajakarstwie. Polacy z kilkoma nowymi nazwiskami i nadziejami na medale

W piątek w Szeged najlepsi kajakarze rozpoczną rywalizację w Pucharze Świata. Na Węgrzech zobaczymy również Polaków, którzy zazwyczaj świetnie radzili sobie na tamtejszym torze i niewykluczone, że i tym razem wrócą do kraju z workiem medali.

Blisko trzy tygodnie po regatach konsultacyjnych w Wałczu, które wyłoniły skład kadry narodowej na majowe PŚ, nastąpi pierwsza poważna weryfikacja. I chociaż wszyscy zgodnie przyznają, że wysoka forma ma nadejść dopiero na imprezy mistrzowskie, to z niecierpliwością wyczekują premiery sezonu. Każda okazja do ścigania stanowi bowiem wskazówką, co należy poprawić przed najważniejszymi regatami roku.

W Szeged uwaga polskich kibiców skupi się głównie na reprezentantach naszego kraju wspieranych przez głównego sponsora PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. W kadrze biało-czerwonych na pucharowe otwarcie nie brakuje nowych nazwisk i osad. Zmiany zaszły choćby w reprezentacji kajakarek. Na regatach na Węgrzech trener Zbigniew Kowalczuk będzie miał okazję przyjrzeć się z bliska, jak w rywalizacji spisuje się m.in. Anna Puławska w konkurencjach jedynek na 200 i 500 m, czy przebudowana osada K4 500 m. Z grona „Atomówek”, które przez lata zachwycały kajakarski świat, w czwórce pozostały Karolina Naja i Adrianna Kąkol. Rolę szlakowej od pierwszej z nich przejmie Martyna Klatt, która w Szeged wystartuje też w olimpijskiej dwójce z Sandrą Ostrowską. Obie wspólnie przez lata osiągały sukcesy w kategorii młodzieżowej, a wśród seniorek na ME w 2021 roku w Poznaniu były trzecie w K2 1000 m.

– Potrzebowałyśmy kilku treningów, żeby znów się dotrzeć w osadzie. W młodzieżówce bardzo dobrze nam szło i naprawdę nieźle się dogadywałyśmy. Z doświadczenia wiemy jednak, że seniorskie ściganie to już zupełnie coś innego, dlatego w Szeged nie nastawiamy się na konkretny wynik, a na dobry start w naszym wykonaniu – zaznacza Klatt.

Debiuty czekają nas z kolei w kadrze kajakarzy. N pierwsze międzynarodowe regaty w gronie seniorów szykuje się Alex Borucki. Aktualny wciąż mistrz świata juniorów wystąpi w Szeged w K1 200 i 500 m. Szansę pokazania się szerszej publiczności w olimpijskiej jedynce na dystansie 1000 m otrzyma zaś Valerii Vichev, jedno z odkryć ostatnich konsultacji w Wałczu. Na kolejny świetny start w Szeged liczy męska osada K4 500 m. Przed rokiem czwórka w składzie z Jakubem Stepunem, Przemysławem Korsakiem, Sławomirem Witczakiem i Piotrem Morawskim nieoczekiwanie sięgnęła po srebro ME i w tym samym zestawieniu ma zamiar pokusić się o miejsce w czubie stawki. W rywalizacji mężczyzn w konkurencji K2 500 m zobaczymy m.in. Stepuna w parze z Jarosławem Kajdankiem, który do tej pory startował w PŚ jedynie w Poznaniu. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

– Jest to pewne wyzwanie zastąpić Przemka Korsaka, który był na igrzyskach. Będę chciał pokazać, że z Kubą da się płynąć w innym układzie. Nie chcę narzucać sobie presji i mam nadzieję, że będzie tak dobrze, jak na treningach. Od samego Kuby staram się czerpać wiedzę, dużo nauczył mnie pod względem technicznym – przekonuje Kajdanek, który widzi korzyści ze współpracy, jaką nawiązał przed sezonem z trenerem kadry Ryszardem Hoppe.

Na sprawdzone rozwiązania zdecydował się natomiast trener kanadyjkarek Mariusz Szałkowski. W Szeged ujrzymy osady stworzone z Doroty Borowskiej i Sylwii Szczerbińskiej, a także Katarzyny Szperkiewicz i Patrycji Mendelskiej. Zgodnie z przewidywaniami w rywalizacji C1 200 m szansę otrzymają Borowska i Szperkiewicz. W Szeged nie zobaczymy natomiast pierwszej reprezentacji kanadyjkarzy. Podopieczni trenerów Sergija Bezuglija i Michała Śliwińskiego przygotowują się do występów podczas PŚ w Poznaniu, a w weekend na Węgrzech pod ich nieobecność wystartują młodzieżowcy z Juliuszem Kitewskim na czele.

Warto dodać, że biało-czerwoni w ostatnich miesiącach doskonale radzili sobie w Szeged. Rok temu kwalifikację na igrzyska w Paryżu wywalczyli tam Stepun z Korsakiem, a następnie podczas PŚ nasi reprezentanci sięgnęli po osiem medali. Z kolei na czerwcowych ME zdobyli czternaście krążków.

Początek trzydniowego PŚ w kajakarstwie w Szeged w piątek, 16 maja. Tego dnia zostaną rozegrane eliminacje, a w sobotę i niedzielę czekają nas decydujące biegi o medale. Transmisje z rywalizacji na Węgrzech na YouTube, na kanale Planet Canoe.

Puławska i Głazunow z kompletem zwycięstw w Wałczu [WIDEO]

Anna Puławska i Wiktor Głazunow zwyciężyli we wszystkich konkurencjach podczas regat konsultacyjnych, które zakończyły się w Wałczu. W niedzielnych finałach zawodnicy AZS AWF Gorzów Wlkp. znów nie mieli sobie równych. Zgodnie z przewidywaniami w finale C1 200 m kobiet triumfowała Dorota Borowska (Posnania). Zaskoczeniem była natomiast wygrana Valeriego Vicheva (MKS Czechowice-Dziedzice) w finale K1 1000 m mężczyzn.

Są zawodnicy, którzy nie radzą sobie z łatką faworyta, ale do tego grona z pewnością nie zalicza się Wiktor Głazunow (AZS AWF Gorzów Wielkopolski). 31-letni kanadyjkarz, który w sobotę w przekonującym stylu wygrał rywalizację w C1 500 m, tym razem nie miał sobie równych na dwa razy dłuższym, olimpijskim dystansie. Głazunow najpierw – podobnie jak Dominik Nowacki (Warta Poznań) i Łukasz Witkowski (Posnania) – wygrał bieg eliminacyjny i bezpośrednio awansował do finału, a następnie w decydującym starciu odstawił rywali na finiszu i z czasem 4:17.26 triumfował po raz drugi podczas tegorocznych Ogólnopolskich Wiosennych Regat Konsultacyjnych, będących jednocześnie I Pucharem Polski. Tuż za nim uplasował się Witkowski (4:19.65), a trzeci był olimpijczyk z AZS AWF Poznań, Tomasz Barniak (4:21.09).

– Starty o godzinie ósmej rano na pewno przysparzają problemów z organizacją dnia, ale to jest sport i nieważne, o której mielibyśmy startować, to i tak musimy być gotowi – wskazywał Głazunow, który dostrzega nieustanny rozwój młodszych kolegów z reprezentacji. – Chcą jak najszybciej dobić do czołówki, a my, najstarsi stażem, robimy wszystko, żeby jak najpóźniej to się stało. Mamy bardzo utalentowanych zawodników i ten poziom z roku na rok rośnie. Zresztą, nie ma wyboru, bo stając w miejscu, na arenie międzynarodowej nie mielibyśmy szans – dodał mistrz świata w konkurencji C1 5000 m.

Na pasjonującą, zażartą walkę zanosiło się w rywalizacji kajakarzy na 1000 m. W półfinałach poniżej 4 minut popłynęli ubiegłoroczny triumfator Sławomir Witczak (Energetyk Poznań), który w sobotę zwyciężył na 500 m, oraz świetnie spisujący się w ten weekend Valerii Vichev (MKS Czechowice-Dziedzice). Pochodzący z Bułgarii 23-latek uzyskał najlepszy czas również w finale (3:51.98), wyprzedzając właśnie Witczaka (3:52.87) i jego klubowego kolegę, Jarosława Kajdanka (3:53.23).

– Wiadomo, że miałem za cel wygrać i starałem się płynąć do końca. Wypracowałem przewagę i potem „trzymałem” sobie rywali – podsumował­ swój start Vichev, który przez ostatnie miesiące przygotowywał się wraz z kadrą narodową pod okiem trenera Ryszarda Hoppego. – Jesteśmy razem od dwóch pełnych sezonów, na pewno Valerii czyni stały postęp. Na dziś nie mamy zawodnika na 1000 m, a ten występ to na pewno sygnał od niego. Na pewno na jednym z PŚ sprawdzimy go w jedynce – zapewnił trener Ryszard Hoppe.

Prestiżowo wyglądała również obsada finału kajakarek na 1000 m. Z nieobecności Justyny Iskrzyckiej (AZS Politechnika Opolska), która dominowała na tym dystansie w Polsce w ostatnich latach, skorzystała Anna Puławska (AZS AWF Gorzów Wlkp.). 29-latka po emocjonującej końcówce pokonała Adriannę Kąkol (KKW 1929 Kraków), zaś za nimi finiszowała Karolina Naja (Posnania). Poranny finał, rozegrany krótko po godzinie ósmej, był dla większości jedynie rozgrzewką przed batalią na 200 m, których z kolei nie było w programie zeszłorocznych konsultacji. Na najkrótszym, typowo sprinterskim dystansie niesamowitą walkę stoczyły Naja z Puławską, ale ostatecznie dzięki świetnemu finiszowi triumfowała druga z nich. Dla Puławskiej było to więc trzecie zwycięstwo w trakcie regat w Wałczu. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

– Pokazałam, że jestem kajakarką wszechstronną, ale prawda jest taka, że najważniejszy był dla mnie olimpijski dystans. Dziś podchodziłam do startów poważnie, ale i z lekką ulgą, że mam za sobą 500 m. Z optymizmem patrzę w nadchodzący sezon – komentowała Puławska, dla której priorytetem w 2025 roku będzie właśnie konkurencja K1 500 m. Sponsorem głównym polskiego kajakarstwa jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A. – Nie zamykam się jednak na osady, jestem do dyspozycji trenera i mam nadzieję, że będę mogła być ich wzmocnieniem – dodała zawodniczka gorzowskiego klubu.

Miejsce w czołowej trójce kajakarek na każdym z dystansów regat zajmowała 35-letnia Naja, czterokrotna medalistka olimpijska i uczestniczka czterech igrzysk, która mimo upływu lat wciąż należy do najlepszych.

– Zmieniam się, dojrzewam jako zawodniczka i kobieta. Moje założenie jest zawsze takie, żeby ściśle trzymać się czołówki krajowej, aby móc się ścigać z najlepszymi na świecie. Nie jest to łatwe, to długa droga, ale dopóki mam szczerą chęć w sobie podjęcia tego wyzwania, staram się stawać na starcie w pełnej profesce – mówiła Naja, która nie wybiega daleko planami w kajakarstwie i skupia się na najbliższych dwóch sezonach. – Długo leczyłam swoją głowę po Paryżu, musiałam poukładać swoje sportowe ambicje. Stanęłam w takim momencie kariery, że mogłabym odwiesić wiosło na haczyk, ale po negocjacjach z trenerem i moim partnerem Łukaszem Goszczyńskim stwierdziliśmy, iż podejmiemy wyzwanie kolejnego sezonu. Daję sobie dwa lata, a jeśli będą wsparcie, możliwości, zdrowie i szczere chęci, to zobaczymy, co dalej – zaznaczała Naja, która indywidualnie przygotowała się do tego sezonu.

Na 200 m wśród kanadyjkarek błyszczała niezmiennie Dorota Borowska (Posnania). Uczestniczka igrzysk w Tokio i Paryżu, w odróżnieniu od reprezentacyjnych koleżanek, później rozpoczęła przygotowania, ale zdążyła zbudować na tyle wysoką formę, by znów wygrywać na krajowym podwórku. Borowskiej starała się przeciwstawić Katarzyna Szperkiewicz (AZS AWF Poznań), ale sił wystarczyło na zajęcie drugiego miejsca. Trzecia była Kaja Lach (Cresovia Białystok).

– Zdecydowanie jest troszeczkę trudniej, bo trener Mariusz Szałkowski prowadzi teraz całą kadrę i wiem, że dziewczyny są prowadzone dobrym planem treningowym. Przy okazji jednak wiem, jak one pływają. W finale miałam swobodę płynięcia i poczucie bezpieczeństwa, aczkolwiek z bardzo duża pokorą i szacunkiem podchodziłam do tego startu – opowiadała Borowska, która gratulowała udanego przejazdu każdej z finalistek.

Już za niespełna trzy tygodnie Puchar Świata w Szeged zainauguruje międzynarodowy sezon dla biało-czerwonych. Przypomnijmy, iż przed rokiem Polacy zdobyli na Węgrzech osiem medali.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj
fot. Łukasz Szeląg/PZKaj

Wygrane faworytów w drugim dniu konsultacji w Wałczu [WIDEO]

Mamy za sobą pierwsze rozstrzygnięcia podczas regat konsultacyjnych w Wałczu. W sobotę, w jedynkach na dystansie 500 metrów zwyciężali faworyci. W olimpijskiej konkurencji K1 500 m kobiet wygrała Anna Puławska z AZS AWF Gorzów Wlkp., a w C1 500 m triumfował jej klubowy kolega, Wiktor Głazunow. Z wygranych cieszyli się także Sylwia Szczerbińska (Cresovia Białystok) i Sławomir Witczak (Energetyk Poznań).

Wielkimi krokami zbliżają się pierwsze międzynarodowe regaty, a zatem to najwyższy czas, by rozstrzygnąć kwestie składów na premierowe zawody. Najlepsi polscy kajakarze jak co roku spotkali się w Wałczu, gdzie w ramach konsultacji – stanowiących jednocześnie I Puchar Polski – zamierzali udowodnić, że należy im się miejsce w reprezentacji narodowej. W nowym sezonie biało-czerwoni znów mają być wiodącymi postaciami w najważniejszych regatach. Tylko w poprzednim roku Polacy zdobyli łącznie 17 medali seniorskich mistrzostw świata i Europy, a z młodzieżowych czempionatów globu i Starego Kontynentu – wliczając kategorie U-23 i juniorów – przywieźli 24 krążki.

– Grupy cały czas są młode i perspektywiczne, natomiast czeka nas trudny, poolimpijski sezon. W niektórych grupach nastąpiła też zmiana trenerów. Nie jest to łatwy temat, ale mogę obiecać, że na pewno będzie mocnym punktem polskiego sportu – mówił Adam Seroczyński, wiceprezes Polskiego Związku Kajakowego, a w przeszłości medalista olimpijski z Sydney, który z perspektywy trybuny obserwował poczynania aktualnych i przyszłych nadziei naszego kajakarstwa. Sponsorem głównym polskiego kajakarstwa jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.

I choć od piątku w wielu juniorskich wyścigach zanotowano wiele wartościowych rezultatów, to kibiców najbardziej elektryzowała walka wśród seniorów. W sobotniej, porannej sesji na dystansie 500 metrów faworyci bez większych problemów uporali się z rywalami w biegach eliminacyjnych. W jedynej, olimpijskiej konkurencji – K1 500 m kobiet – bezpośredni awans do finału A dzięki wygranym w biegach eliminacyjnych zapewniły sobie Anna Puławska (AZS AWF Gorzów Wlkp.), Adrianna Kąkol (KKW 1929 Kraków) i Martyna Klatt (AZS AWF Poznań). W najważniejszym, decydującym wyścigu najszybciej na mecie pojawiła się Puławska, która już w okresie przygotowawczym demonstrowała wysoką dyspozycję. Podwójna medalistka olimpijska z Tokio jako jedyna ze stawki finalistek złamała barierę 2 minut (1:59.79). Druga była Kąkol (2:01.70), a trzecia Karolina Naja z Posnanii (2:02.21).

– To na pewno miłe uczucie zacząć od wygranej, daje to moc motywacji i optymizmu na nadchodzący sezon. Moje odczucie na treningach i teraz na zawodach są bardzo dobre, i tym teraz się kieruję, żeby czerpać z tego radość każdego dnia – relacjonowała Puławska po finale.

Rolę głównego faworyta w C1 500 m mężczyzn udźwignął także klubowy kolega Puławskiej. Wiktor Głazunow (AZS AWF Gorzów Wlkp.) nie miał sobie równych w eliminacjach i półfinałach, a w wyścigu dnia pokazał, że nic nie stracił z mistrzowskiej klasy. Dwukrotny olimpijczyk z Tokio i Paryża osiągnął czas 1:58.02 i przekroczył metę najszybciej ze wszystkich uczestników. Ponad dwie sekundy za zwycięzcą finiszowali bracia Kitewscy – drugi był 29-letni Aleksander (Cresovia Białystok), a trzeci był siedem lat młodszy od niego Juliusz (Zawisza Bydgoszcz).

https://youtu.be/zo00vmlDP9I

– Nie czuję jakoś rewelacyjnie przygotowany, to jest początek sezonu. Oczywiście, potrafię szybko pływać, co pokazywałem nie raz. Trenujemy w reprezentacji, wiemy mniej więcej, kogo i na co stać. Wiedziałem, że będę wysoko, ale zawsze jest jakaś niewiadoma, bo to tylko sport. Wiatr był trochę niesprzyjający, było go mocno czuć na dystansie. Trzeba rozsądnie przejechać pierwszą połowę, żeby starczyło sił na finisz – komentował Głazunow, który jeszcze raz podkreślił, iż w rozpoczynającym się sezonie chce dać trochę swobody swojemu organizmowi. – To nie jest tak, że nie trenuję ani się nie staram, natomiast do jednostek treningowych podchodzę z lekką rezerwą. Takie mamy założenia z trenerami, a co do startów, to na ME i MŚ będę chciał zaprezentować się jak najlepiej. Jestem sportowcem i zawsze walczę o medale, i tak samo będzie w tym sezonie – dodał 31-latek.

Interesująco zapowiadała się finałowa walka w kobiecych kanadyjkach, gdzie trzy olimpijki z Paryża miały prawo myśleć o wygranej. Ostatecznie w C1 500 m triumfowała Sylwia Szczerbińska (Cresovia) przed partnerką z reprezentacyjnej dwójki, Dorotą Borowską (Posnania), a za nimi finiszowała Katarzyna Szperkiewicz (AZS AWF Poznań). Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

– Każde zwycięstwo mnie cieszy. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Zaczynam sezon z nową kartą, a to, co było kiedyś, zostaje za nami. Teraz będę chciała podtrzymać formę na regatach międzynarodowych – przyznała Szczerbińska, która również w 2024 roku w konsultacjach w Wałczu nie miała sobie równych w tej konkurencji.

Regaty konsultacyjne od wygranej rozpoczął Sławomir Witczak (Energetyk Poznań). W mocno obsadzonym finale K1 500 m mężczyzn medalista ubiegłorocznych PŚ i ME wygrał z czasem 1:48.98, płynąc zaledwie o 0,06 sekundy szybciej niż drugi na mecie Przemysław Korsak (1:49.04). Co ciekawe, przed rokiem to właśnie Korsak pokonał Witczaka o… 0,09 sekundy. Trzeci najlepszy rezultat uzyskał zaś Valerii Vichev z MKS Czechowice-Dziedzice (1:50.00).

– Forma jest zadowalająca, a wysoka to mam nadzieję, że dopiero będzie. Wiem, że zarówno ja, jak i cała ekipa dopiero się rozpędzamy i jeszcze nie pokazaliśmy wszystkiego, na co nas stać. Cieszę się, że udało się wygrać, mimo że warunki nie sprzyjały szybkiemu pływaniu – mówił Witczak, który w sezonie 2025 chciałby prezentować się jeszcze lepiej. – Dużo mi brakuje do czołówki świata, ale cały czas robię wszystko, żeby do niej się zbliżyć. Naprawdę chciałbym się zmierzyć z całym światem na 500 m, ale nie odkładam na bok innych dystansów, szczególnie olimpijskich – zapewniał reprezentant Polski.

W niedzielę w Wałczu drugi, ostatni dzień Ogólnopolskich, Wiosennych Regat Konsultacyjnych. Na zakończenie zawodów czeka nas rywalizacja m.in. w konkurencjach olimpijskich, czyli K1 1000 m mężczyzn, C1 1000 m mężczyzn czy C1 200 m kobiet. Pierwsze finały już od godziny 08:00.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj
foi. Łukasz Szeląg/PZKaj

Pierwsze kwalifikacje do rozdania. Regaty konsultacyjne od piątku w Wałczu

Godziny dzielą nas od pierwszych startów w ramach regat konsultacyjnych w Wałczu. Na Pomorzu Zachodnim spotkają się najlepsi polscy kajakarze i parakajakarze, w tym medalistki olimpijskie i uczestnicy ostatnich igrzysk w Paryżu.

Swój udział w regatach na jeziorze Raduń, które stanowią kwalifikację do kadr narodowych, zapowiedziało ponad 470 zawodników. Największą uwagę tradycyjnie przykuje rozpoczynająca się w sobotę rywalizacja wśród seniorów. Przed rokiem nasza reprezentacja sięgała po medale mistrzostw świata w Samarkandzie oraz mistrzostw Europy w Szeged, a wszystko wskazuje na to, że również w następnych miesiącach włączy się do gry o najwyższe cele. Spośród dwanaściorga olimpijczyków, którzy uczestniczyli w ostatnich letnich igrzyskach w Paryżu, w regatach w Wałczu nie ujrzymy jedynie zwyciężczyni ubiegłorocznej kwalifikacji na 500 m, Dominiki Putto, która zrobiła sobie przerwę macierzyńską.

W zawodach organizowanych na obiektach Centralnego Ośrodka Sportu – Ośrodka Przygotowań Olimpijskich w Wałczu zobaczymy m.in. medalistki olimpijskie z Tokio – Karolinę Naję, Annę Puławską i Helenę Wiśniewską, czy złotych medalistów MŚ 2024, kanadyjkarzy Oleksiego Koliadycha i Wiktora Głazunowa, który rok temu na konsultacjach nie miał sobie równych w jedynce na 500 i 1000 m. Wszyscy wymienieni będą należeć do faworytów weekendowej rywalizacji, ale pozostali z pewnością nie odpuszczą głównym kandydatom do zwycięstw. Sponsorem głównym polskiego kajakarstwa jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.

– Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Poprzedni sezon zakończyłem z medalami, także nie brakowało mi motywacji do jeszcze cięższej pracy. Postaram się udowodnić, że nie był to przypadkowy, jednorazowy strzał z mojej strony – mówi Sławomir Witczak, medalista ubiegłorocznych PŚ oraz ME, który przed rokiem w Wałczu wygrał pewnie kwalifikacje na 1000 m, a na 500 m przegrał z Przemysławem Korsakiem zaledwie o 0,09 sekundy. W tym roku wśród kajakarzy kandydatów do wygranej jest przynajmniej kilku. O swój pierwszy awans do seniorskiej reprezentacji powalczy m.in. Alex Borucki, multimedalista zeszłorocznych MŚ i ME juniorów. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO. – Zaskakująco szybko pływaliśmy już w lutym, a teraz zobaczymy, jak faktycznie wyglądamy w rywalizacji. Mam nadzieję, że jako cała kadra zaprezentujemy wysoki poziom – dodaje Witczak.

Zażarta walka szykuje się również m.in. w grupie kanadyjkarzy. Pierwszych dwóch zawodników z finału A w konkurencji C1 1000 m, a także czołowa piątka z finału A w C1 500 m zapewni sobie miejsce w kadrze narodowej na sezon 2025 i możliwość przygotowań do startów na międzynarodowych arenach. O pięć miejsc w seniorskiej kadrze będzie zaś toczyła się rywalizacja kanadyjkarek. Dwie pierwsze zawodniczki z finału A w konkurencji C1 200 m oraz trzy najlepsze z C1 500 m zagwarantują sobie prawo startu w pierwszych międzynarodowych regatach.

Szczegółowe zasady powoływania do grupy szkoleniowej i wstępnej reprezentacji narodowej PZKaj przy okazji Ogólnopolskich Wiosennych Regat Konsultacyjnych w Wałczu znajdują się w kalendarzu na stronie Związku, w zakładkach Kajakarstwo Klasyczne i Parakajakarstwo.

Początek trzydniowych Ogólnopolskich Wiosennych Regat Konsultacyjnych w Wałczu w piątek, 25 kwietnia. Program zawodów jest dostępny tutaj.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj
fot. Radosław Jóźwiak/PZKaj

Kajakarki po obozie w Sabaudii. „Z ciekawością czekamy na starty w Wałczu”

Seniorska reprezentacja Polski kajakarek zakończyła przedsezonowe przygotowania we włoskiej Sabaudii. – Dziewczyny zaangażowały się w pracę, humory dopisują, także z ciekawością czekamy na pierwsze starty w Wałczu. Zobaczymy, jak to wyjdzie w praktyce, bo można mówić dużo, ale konkretne efekty widać dopiero na zawodach – przekonuje Zbigniew Kowalczuk, trener kadry narodowej.

Przez ostatnie tygodnie biało-czerwone prowadzone przez trenera Kowalczuka przebywały na Półwyspie Apenińskim, gdzie szykowały formę na pierwszą część sezonu. Przypomnijmy, że już za kilka dni w Wałczu odbędą się regaty konsultacyjne, które wyłonią skład reprezentacji Polski na premierowe starty w Pucharach Świata w Szeged i Poznaniu.

Okresy pomiędzy zagranicznymi zgrupowaniami nie były zbyt długie, więc dziewczyny mają prawo być lekko stęsknione za Polską. Patrząc globalnie na całość przygotowań, nie mieliśmy większych zmartwień. Raczej omijały nas choroby czy kontuzje, zawodniczki zaangażowały się w pracę, humory dopisywały, także z ciekawością czekamy na pierwsze starty w Wałczu. Zobaczymy, jak to wyjdzie w praktyce, bo można mówić dużo, ale efekty widać konkretnie dopiero na zawodach – wskazuje Zbigniew Kowalczuk, który w styczniu tego roku oficjalnie przejął obowiązki szkoleniowca pierwszej reprezentacji. – Nasz zespół się dociera z każdym dniem. Dobrze współpracuje mi się z trenerami Tomkiem Szwedem, czuwającym nad grupą U-23, i Grześkiem Łabędzkim, który bardzo mocno pomaga w przygotowaniu i realizacji treningów. Coraz lepiej wygląda też współpraca z pionem medycznym – dodaje.

Jak przyznaje trener naszej kadry, na dyskusję o nazwiskach i osadach przyjdzie czas najwcześniej po konsultacjach w Wałczu. Zapewnia natomiast, że majowe PŚ w Szeged i Poznaniu zostaną poświęcone na próby i selekcję pod kątem ME w czeskich Racicach. Bardzo możliwy jest scenariusz, iż w pierwszych pucharowych przejazdach w konkurencji K1 500 m zobaczymy Annę Puławską. W 2022 roku w Monachium zawodniczka AZS AWF Gorzów Wlkp. zdobyła złoto ME w tej konkurencji. Sponsorem głównym polskiego kajakarstwa jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.

Bardzo cieszy mnie, że Ania podjęła się tematu pływania w jedynce, ku czemu ma solidne podstawy. Widać w tym momencie, że lideruje na tle grupy i czas pokaże, czy wystarczy to na miejsca medale na arenie międzynarodowej. Jedynka rządzi się swoimi prawami, trzeba być naprawdę wybitnym. Liczy się nie tylko motoryczność, ale przede wszystkim głowa i determinacja. Na razie chcemy dać Ani komfort wykazania się w pełni na jedynce – argumentuje trener Kowalczuk.

Na swoją szansę w sezonie 2025 pracuje m.in. Sandra Ostrowska. W poprzednim roku kajakarka bydgoskiego Zawiszy została pełnoprawną seniorką, a wraz z reprezentacyjnymi koleżankami wystąpiła m.in. w ME w Szeged czy MŚ w Samarkandzie. Wraz z Justyną Iskrzycką, Julią Olszewską i Katarzyną Kołodziejczyk została wicemistrzynią Starego Kontynentu w K4 500 m, a dodatkowo z tą ostatnią wywalczyła brąz w K2 200 m.

Tak naprawdę już od momentu, gdy dołączyłam do grupy U-23, dostałam możliwość trenowania z najlepszymi zawodniczkami takimi jak Karolina Naja, Beata Mikołajczyk, Marta Walczykiewicz czy Anna Puławska – przypomina Ostrowska. która zalicza ubiegły sezon do udanych. – Bardzo często sięgam pamięcią do mojego debiutu na K1 500 m na PŚ w Szeged, gdzie zrobiłam rekord życiowy i uwierzyłam, że jestem w stanie naprawdę dużo z siebie dać. Krążek w czwórce na ME jest wyjątkowy i naprawdę cenny w mojej kolekcji. Dodatkowo, jak to mówią dziewczyny, brąz też potrafi cieszyć i taki właśnie udało się zdobyć w K2 200 m wspólnie z Kasią Kołodziejczyk – kontynuuje 25-latka.

Ostrowska podkreśla, że w grupie kajakarek panuje obecnie bardzo dobra atmosfera, co jest jedną z największych sił tej reprezentacji. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

– Duża w tym zasługa trenera Kowalczuka, ale także trenera Grzegorza Łabędzkiego, który odgrywa bardzo ważną rolę w budowaniu tej pozytywnej energii. W momentach „kryzysu”, które zdarzają się naturalnie przy dużym zmęczeniu i intensywnych treningach, potrafi rozładować napięcie czy to żartem, wspólną kawką, kawałkiem ciasta, czy zabawną anegdotką. Dzięki temu nawet w trudnych chwilach czujemy się jako drużyna silne i zgrane, a atmosfera sprzyja nie tylko pracy, ale też po prostu byciu razem. Ufamy też naszej fizjoterapeutce Dorocie Raasz. Do tego Polski Związek Kajakowy również zrobił duży krok w przód, aby jeszcze lepiej wspierać naszą grupę. Mamy możliwość współpracy z panią psycholog, Adrianą Zagórską-Pachucką, która towarzyszy nam w sezonie i pomaga w radzeniu sobie z stresem czy codziennymi wyzwaniami sportowymi. To dla nas ogromna wartość – przekonuje Ostrowska.

Pewne jest, iż w składzie polskiej reprezentacji kajakarek na sezon 2025 zabraknie kilku etatowych zawodniczek. Ostrowska nie zgadza się jednak z opinią, że może być jej dużo łatwiej o miejsce w olimpijskich osadach, niż przed rokiem.

– Aby liczyć się w stawce na arenie europejskiej czy światowej, trzeba najpierw prezentować bardzo wysoki poziom w kraju. Konkurencja w Polsce jest duża, a każda z nas ciężko pracuje na  by zasłużyć na miejsce w reprezentacji. Zmiany, które zaszły, czyli nowy trener, rotacje w składzie, są naturalnym etapem, ale nie oznaczają, że coś przychodzi łatwiej. Liczę na to, że jako kobiece kajakarstwo będziemy dążyć do stworzenia jak najszybszych osad w tym sezonie, które będą walczyć o najwyższe cele na międzynarodowej scenie – wyraża nadzieję zawodniczka Zawiszy Bydgoszcz.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj

Kanadyjkarze kończą obóz w Hiszpanii. „Do trzech razy sztuka” Głazunowa?

Na ostatniej prostej są przygotowania reprezentacji Polski kanadyjkarzy w Hiszpanii. Do swojego kolejnego sezonu szykuje się Wiktor Głazunow. Lider polskiej kadry nawet w roku poolimpijskim nie zamierza odpuścić gry o najwyższe cele, a w dalszej perspektywie chce pojechać na swoje trzecie igrzyska i wrócić z nich z medalem. – Wiek to tylko liczba i mam nadzieję, że do trzech razy sztuka – mówi kanadyjkarz AZS AWF Gorzów Wielkopolski

Pogoda rozpieszcza nie tylko w Polsce. W Hiszpanii, gdzie drugi miesiąc przygotowują się nasi kanadyjkarze, na porządku dziennym jest słoneczna aura. Na pierwszym zgrupowaniu w Arcos de la Frontera mocno dokuczał deszcz, ale od kilkunastu dni zawodnicy i trenerzy nie mają pod tym względem powodów do narzekań.

Nie narzeka z całą pewnością Wiktor Głazunow. Dwukrotny olimpijczyk, który na ostatnich igrzyskach w Paryżu był szósty, później niż zwykle wrócił do cięższych, przedsezonowych treningów. Sponsorem głównym polskiego kajakarstwa jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.

– Do startu w Tokio w 2021 roku było wiele wykańczających wyścigów, same igrzyska były bardzo ciężkie. Z Tomkiem Barniakiem weszliśmy do finału C2 1000 m, gdzie powalczyliśmy i uznaję do dziś ten bieg za udany. Przez COVID-19 mieliśmy skrócony cykl do kolejnych igrzysk w Paryżu. Nie było czasu na większe roztrenowanie, wypoczynek i trzeba było iść za ciosem. Tak naprawdę przez dwa cykle olimpijskie nie robiłem sobie dłuższych przerw i po Paryżu zaplanowałem, żeby po latach bardziej zadbać o zdrowie i dać organizmowi wypocząć. Wydaje mi się, że był to dobry ruch – opowiada Głazunow, który w sezonie poolimpijskim może liczyć na wyrozumiałość ze strony trenerów. – W rozmowach ze mną podkreślali, żebym w tym roku się rozluźnił i bardziej przystopował, a nie gnał za śrubowaniem wyników. Trzeba dalej ciężko pracować, ale z głową, bez szarżowania tak jak w roku olimpijskim. Młodszy nie będę i muszę coraz bardziej uważać na siebie, na regenerację.

Wiek nie stanowi dla Głazunowa przeszkody w pogoni za marzeniami. Kanadyjkarz AZS AWF Gorzów Wielkopolski nie porzuca myśli o medalu olimpijskim i nie ukrywa, że w planach ma trzeci atak na podium igrzysk, tym razem w 2028 roku w Los Angeles.

– Dwa razy walczyłem o medale olimpijskie i mam nadzieję, że do trzech razy sztuka. Mało jest zawodników powyżej 35. roku życia, ale wiek to tylko liczba. Wiadomo, młodość rządzi się swoimi prawami, jest większa sprawność czy zdolność do regeneracji. Na starcie wszyscy jednak mają równe szanse. Sebastian Brendel też nie był najmłodszy, a robił ogromne wyniki – wskazuje 31-latek.

W polskiej kadrze aż roi się od doświadczenia. Najstarszy jest Głazunow, ale do trzydziestki dobija kilku kolejnych zawodników mających w dorobku medale MŚ i ME, którzy również chcieliby zasmakować startu w igrzyskach. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

– Widać, że chłopacy wiedzą, czego chcą i do czego dążą. Są zdyscyplinowani, ciężko trenują, dbają o higienę pracy. Każdy liczy, że na następnych igrzyskach w Los Angeles to on wystartuje. Rywalizacja na pewno będzie bardzo mocna, ale to będzie wpływało na wzrost indywidualnych wyników. Każdy będzie chciał ugrać jak najwięcej dla siebie – wyjaśnia Głazunow.

Trwający okres przygotowawczy jest pierwszym prowadzonym przez nowego szkoleniowca. W grudniu ubiegłego nowym trenerem reprezentacji kanadyjkarzy został Ukrainiec Sergij Bezuglij, a w pracy z kadrą narodową pomagają mu Michał Śliwiński i Marcin Grzybowski.

– Początkowo wiele rzeczy było tłumaczonych za pośrednictwem trenera Śliwińskiego, ale teraz bariera językowa między nami się zaciera z każdym tygodniem. Współpraca na ten moment jest naprawdę bardzo dobra. Widać u trenera Bezuglija duże zaangażowanie, wprowadza nowe standardy treningowe. Chce budować zespół inaczej, niż robiliśmy to w poprzednich latach przed igrzyskami. Każdemu zależy na korzystnych rezultatach – zapewnia Głazunow.

Zawodnik gorzowskiego klubu, który w lutym został zwycięzcą 62. Plebiscytu Sportowego „Gazety Lubuskiej” na Sportowca Roku 2024, w ostatnim czasie włączył się w akcji pomocy na rzecz firmy Plastex, założonej przez Ryszarda Serugę, olimpijczyka z Monachium. Przypomnijmy, że ponad dwa tygodnie temu hala czołowego producenta kajaków i kanadyjek spłonęła, a w odbudowę firmy włączyło się wiele osób.

– To ogromna tragedia, nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co czują wszyscy ludzie związani z tą firmą. Przez wiele lat byłem wspierany przez Plastex i to również mnie dotknęło. Naturalnym gestem jest pomoc w takiej sytuacji. To polska firma, stworzona przez naszych rodaków i powinniśmy dbać, żeby to funkcjonowało. Na jej sprzęcie zdobywano wiele medali olimpijskich. Jako środowisko powinniśmy się zjednoczyć i pomóc, bo przykre by było, gdyby firma przestała istnieć przez pożar – wskazuje Głazunow, który wystawił na licytację swoją kanadyjkę, a cały dochód z jej sprzedaży przeznaczy na rzecz poszkodowanej firmy.

Zgrupowanie kadry polskich kanadyjkarzy w hiszpańskiej Arcos de la Frontera zakończy się 18 kwietnia.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj
fot. Grzegorz Michałowski/archiwum PZKaj

Kanadyjkarki finiszują z przygotowaniami w Sabaudii

Na kolejnym obozie we włoskiej Sabaudii przygotowują się polskie kanadyjkarki. W gronie kadrowiczek są trzy olimpijki z Paryża, w tym Katarzyna Szperkiewicz, która po debiucie na igrzyskach stawia sobie wysokie cele na nowy sezon.

Biało-czerwone prowadzone przez trenerów Mariusza Szałkowskiego i Sławomira Marońskiego są na ostatnim etapie przygotowań do okresu startowego. Grupa kanadyjkarek szlifuje dyspozycję z myślą o zbliżających się regatach kwalifikacyjnych w Wałczu, które rozstrzygną kwestię składu na majowe Puchary Świata w Szeged i Poznaniu.

Zaczyna to całkiem nieźle wyglądać. Dziewczyny są w ciągłym treningu, zaczynają coraz szybciej pływać. Naszym sprawdzianem ma być pierwszy Puchar Świata w Szeged i to właśnie z myślą o tej imprezie przygotowujemy formęmówi Mariusz Szałkowski, trener pierwszej reprezentacji kanadyjkarek, która na ten moment nie przewiduje zmian w olimpijskiej dwójce C2 500 metrów z Dorotą Borowską i Sylwią Szczerbińską w składzie. – Osadę mamy ustabilizowaną. Dziewczyny trenują od dłuższego czasu i nie ma argumentów, żeby szukać innego rozwiązania. Jeśli chodzi o jedynki, wszystko pokażą konsultacje w Wałczu. W PŚ popłyną dwie zawodniczki w C1 200 m. Bardzo możliwe, że w pucharowych startach wesprą nas również młodsze zawodniczki, bo tych seniorek nie mamy zbyt wielu. A dla mniej doświadczonych kanadyjkarek będzie to cenny sprawdzian – dodaje szkoleniowiec.

Jedną z zawodniczek trenujących w seniorskiej reprezentacji Polski wspieranej przez sponsora głównego PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. jest Katarzyna Szperkiewicz. Kanadyjkarka AZS AWF Poznań ma za sobą ostatni rok w roli młodzieżowca. Z młodzieżowych imprez mistrzowskich wróciła z medalami – pod koniec czerwca na MME w Bratysławie, w olimpijskiej konkurencji C1 200 m obroniła tytuł wicemistrzyni, a trzy tygodnie później na MMŚ w bułgarskim Płowdiwie była trzecia.

– Poprzedni rok był sporym wyzwaniem, zresztą jak każdy do tej pory w mojej karierze. Starty w gronie młodzieżowców oceniam pozytywnie, biorąc pod uwagę formę, jaką wtedy prezentowałam, i warunki, w jakich przyszło mi rywalizować – opowiada Szperkiewicz.

Najważniejszym ubiegłorocznym wydarzeniem w karierze sportowej Szperkiewicz był bez wątpienia udział w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Kwalifikację w konkurencji C1 200 m zapewniła sobie dzięki zajęciu drugiego miejsca na mistrzostwach Polski w Bydgoszczy. W stolicy Francji zajęła siedemnastą pozycję. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

– Oczywiście, że liczyłam na więcej, jeśli chodzi o mój najważniejszy start w karierze, ale zadziałało tyle, na ile pozwalały mi aktualne przygotowania. Nie czułam presji związanej z rangą igrzysk. Wręcz przeciwnie, ten start działał na mnie motywująco. Potraktowałam to jako nagrodę za wszystkie lata ciężkiej pracy i okazję, żeby pokazać się na największej sportowej scenie. Miałam bardzo mało czasu, żeby przygotować się konkretnie do sprintu na 200 metrów. To nie była moja życiowa dyspozycja, ale zrobiłam, co mogłam, w tym krótkim okresie – uważa Szperkiewicz, która z dużymi nadziejami podchodzi do najbliższych miesięcy. – Ten rok jest dla mnie bardzo ważny. Oficjalnie wchodzę w seniorski poziom, choć w zasadzie w ostatnich latach już miałam okazję startować w tej kategorii. Cele mam ambitne, ale myślę, że dość oczywiste dla każdego, kto mnie zna i śledzi. W poprzednim cyklu rok poolimpijski był dla nas najlepszy w całym czteroleciu. To daje do myślenia i mocno motywuje – wskazuje 23-latka.

Zgrupowanie seniorskiej i młodzieżowej reprezentacji Polski w Sabaudii potrwa do 19 kwietnia.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj

Jakub Stepun zmotywowany przed nowym sezonem. „W głowie mam kolejne cele”

Jakub Stepun, jeden z filarów reprezentacji Polski kajakarzy, wraz z kolegami z kadry narodowej szykuje się do pierwszych oficjalnych startów. Zawodnik AZS AWF Poznań deklaruje, że nie zamierza poprzestać na ubiegłorocznych medalach MŚ i ME, a w nowym sezonie znów zaatakuje najwyższe pozycje.

Stepun od początku pracy trenera Ryszarda Hoppego stał się filarem pierwszej reprezentacji. Jako szlakowy niezmiennie pojawia się w olimpijskiej czwórce, z którą w 2024 roku podczas mistrzostw Europy w Szeged nieoczekiwanie sięgnął po srebro. W ubiegłym sezonie z powodzeniem radził sobie również indywidualnie w K1 200 m, czy w osadzie K2 200 i 500 m z Przemysłem Korsakiem. W tej ostatniej konkurencji wywalczyli kwalifikację na igrzyska w Paryżu, dzięki czemu po ośmioletniej przerwie ponownie oglądaliśmy polskich kajakarzy w olimpijskiej rywalizacji. Sponsorem polskiego kajakarstwa jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.

– Tamten sezon był udany, jeden z lepszych w mojej karierze. Było dużo srebrnych medali, na każdych zawodach startowałem w kilku konkurencjach. W skali szkolnej za 2024 rok wystawiłbym sobie mocną piątkę, bo zawsze można coś zrobić lepiej. Gdybym był tym usatysfakcjonowany, to mógłbym nie trenować, a dalej mam w głowie kolejne cele, zwłaszcza kolejne igrzyska olimpijskie. Zrobię wszystko, żeby następne sezony były jeszcze lepsze – zapewnia Stepun.

Igrzyska olimpijskie w Paryżu były pierwszym w karierze Stepuna i Korsaka. W kwalifikacjach dwójka ta nie miała sobie równych. Problemy zaczęły się na etapie półfinału.

– Na zawodach chcę zawsze dać z siebie wszystko, co mam, pokazać się z jak najlepszej strony, żeby docenić kibiców i rodzinę, których cały czas mam przy sobie i mocno mnie wspierają. Niestety, w Paryżu zabrakło nam trochę szczęścia. Liczyłem, iż jeśli dopisze wszystko tak, jak na treningach i jak na poprzednich zawodach, to jesteśmy w stanie powalczyć o medal olimpijski. Półfinał nie przebiegł po naszej myśli, było dużo fal, ale nie ma co się usprawiedliwiać. Nie pokazaliśmy tego, na co nas stać. Następnym razem trzeba wyeliminować czynniki zależne od nas i wypaść jeszcze lepiej – wskazuje Stepun, który przekonuje, że nie czuł się przytłoczony otoczką igrzysk czy stawką rywalizacji. – Do każdych zawodów, niezależnie od rangi, podchodzę w taki sam, naturalny sposób. Wiadomo, że cała otoczka igrzysk była przyjemna i fajnie było na to popatrzeć, ale igrzyska mnie nie paraliżowały. Lubię się ścigać, czerpię dużą przyjemność z rywalizacji z zawodnikami z całego świata – uzupełnia żołnierz Centralnego Wojskowego Zespołu Sportowego.

Zeszłoroczne sukcesy kadry kajakarzy przyszły nieco zaskakująco. Po słabszym sezonie 2023 i braku wywalczenia bezpośredniej kwalifikacji olimpijskiej na MŚ w Duisburgu, w reprezentacji trenowało początkowo pięciu zawodników, którzy podporządkowali się wymogom określonym przez trenera Hoppego. Każdy z nich, a później także Piotr Morawski i inni zdobywali medale na seniorskich i młodzieżowych imprezach mistrzowskich. Teraz kandydatów do ścigania w największych regatach jest już więcej. Zdaniem Stepuna, liczebność grupy nie ma większego wpływu na atmosferę w kadrze czy opiekę ze strony trenerów. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

– Mamy też drugiego szkoleniowca Jakuba Cebulę, która odciąża głównego trenera i jest bardzo zaangażowany w swoją pracę, zawsze można z nim porozmawiać na wiele tematów i jest otwarty do pomocy. To duże ułatwienie dla wszystkich. Współpraca między trenerami jest świetna i ta robota nam wychodzi – opisuje pochodzący z Trzcianki zawodnik.

Przez ostatnie półtora roku Stepun tworzył dwójkę z Przemysławem Korsakiem. Wspólne sukcesy scementowały ich współpracę. Nowy sezon to jednak nowe rozdanie i dziś nie wiadomo, czy obaj będą mieć okazję do wspólnego pływania w K2 500 m w najbliższych miesiącach.

– Współpraca z Przemkiem jest bardzo owocna. Nawiązaliśmy więź nie tylko w kajaku, ale i mocniej się zaprzyjaźniliśmy. Nie chcę wybiegać w przyszłość, bo osobą decyzyjną w kadrze jest szkoleniowiec i to on zdecyduje o wszystkim. Ufam trenerowi Hoppemu w stu procentach, a moja kariera systematycznie się rozwija właśnie dzięki zaufaniu. Trener Hoppe był już na ośmiu igrzyskach olimpijskich i ufam mu, że na kolejne pojedziemy razem w 2028 roku do Los Angeles, a tam osiągniemy nasz wspólny cel – wyjaśnia Stepun, który wraz z reprezentacyjnymi kolegami przygotowuje się obecnie na zgrupowaniu w portugalskim Montemor-o-Velho. – Wiem, że w nowym sezonie będę w mocnej dyspozycji, także zobaczymy, co wydarzy się na regatach konsultacyjnych w Wałczu – dodaje.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj

Zażarta rywalizacja w kadrze kajakarzy. „Nikt nie ma gwarancji startów”

Na ostatnim zgrupowaniu przed nowym sezonem przebywa seniorska reprezentacja Polski kajakarzy. W Montemor-o-Velho podopieczni trenera Ryszarda Hoppego wylewają siódme poty, żeby na koniec kwietnia w Wałczu zgarnąć prawo startu w majowych Pucharach Świata w Szeged i Poznaniu.

Portugalska miejscowość stał się główną bazą pobytową naszych kadrowiczów w ostatnich latach. W miejscowych realiach doskonale odnajduje się trener Ryszard Hoppe, który przez lata osiągał sukcesy, prowadząc właśnie reprezentację Portugalii. Teraz w trenerskiej pracy koncentruje uwagę na rozwoju rodzimego kajakarstwa. W ubiegłym sezonie jego kadra w dobitny sposób przekonała, że głosy o niewłaściwie prowadzonej grupie kajakarzy są wysoce krzywdzące. Medale zdobyte na seniorskich oraz młodzieżowych MŚ i ME, a także kwalifikacja olimpijska dwójki do Paryża jasno wskazują, że kadra jest na właściwych torach i może śmiało myśleć o igrzyskach w Los Angeles.

W odróżnieniu od poprzedniego obozu kadry w Montemor-o-Velho, tym razem kajakarzom sprzyja aura i bardzo możliwe, że uda się zrealizować wszystkie założenia szkoleniowe.

– Pogoda jest lepsza niż w marcu, kiedy nie tylko w Portugalii, ale i w Hiszpanii dość mocno padało. Nie przeprowadziliśmy wówczas testów osad, gdyż musieliśmy się chować przed wiatrem i przez to trenować w jedynkach. Teraz już mamy parę prób za sobą, kolejne jeszcze przed nami. Podkręcamy intensywność treningów z myślą o dystanse, tym bardziej że zawodnicy w Wałczu będą ścigać się w jedynkach na 500 i 1000 m – opowiada trener Hoppe, który wraz z asystentem Jakubem Cebulą starają się urozmaicać zawodnikom przedsezonowe treningi. Nowością w przygotowaniach są zajęcia na nartorolkach czy kaatsu, czyli treningi z ograniczeniem przepływu krwi w celu poprawy siły zawodników. Sponsorem głównym polskiego kajakarstwa jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A. – Z kolei po ME w Czechach spróbujemy spania w warunkach hipoksji, w połączeniu z krioterapią i opieką medyczną. W odróżnieniu od zgrupowań kajakarek z poprzednich lat, nie pojedziemy jednak w góry, a udamy się do naszego ośrodka w Wałczu – uzupełnia Hoppe.

Na zgrupowaniach kadry do sezonu 2025 pojawia się więcej kajakarzy niż przed rokiem. Do grupy dołączyli nowi zawodnicy, którzy nie odstają poziomem od kolegów z dużo większym doświadczeniem. Większa grupa to jednocześnie większe możliwości, choćby w zakresie doboru osób do osad.

– Po zeszłorocznych, kwietniowych eliminacjach mamy dziewięciu najlepszych zawodników, którzy bardzo dobrze wypadli na imprezach mistrzowskich. W dalszym ciągu jest to grupa z przewagą młodzieżowców. Nie smucę się z tego powodu, chłopacy są młodzi i czynią stałe postępy. Pływamy w różnych konfiguracjach i zawodnicy jeszcze sami nie wiedzą, co może ich czekać – przekonuje trener Hoppe, który nie zamyka bram reprezentacji przed innymi kajakarzami. – Będą regaty konsultacyjne w Wałczu i daj Bóg, żeby ktoś nowy się objawił. Żaden z uczestników naszych obozów przygotowawczych nie ma zagwarantowanego miejsca na sezon 2025. Do końca będzie panować rywalizacja o miejsce w kadrze – dodaje.

Przez cały okres przygotowawczy z seniorską kadrą przygotowują się m.in. Alex Borucki, wielokrotny medalista juniorskich MŚ i ME, czy Jarosław Kajdanek, wicemistrz świata i Europy w kategorii U-23 w K4 500 m oraz brązowy medalista MME w K2 1000 m z Valerii Vichevem.

– Alex dysponuje bardzo dobrymi warunkami fizycznymi, wydolnościowymi i już jako junior pokazywał już wysoki, indywidualny poziom. Wielokrotnie prowadziliśmy z nim rozmowy, w których wskazujemy, że jego głównym celem mają być igrzyska w Los Angeles. Przejście z juniorów praktycznie do seniorów bywa ciężkie, ale Alex zaadaptował się bez problemów. Musimy jednak popracować nad niektórymi elementami w wiosłowaniu, bo rywalizacja wśród seniorów nie wybacza błędów. W przeszłości pływał głównie jedynkę i potrzeba czasu, aby wkomponować go w seniorskie osady. Niespodzianką z pewnością jest Jarek Kajdanek, który pierwszy rok włączył się w stu procentach do centralnego szkolenia. Wiedzieliśmy, że ma czucie wody, ale trenując w pełni z naszą grupą, poczynił ogromny postęp, co pokazały badania wydolnościowe i pokazują na co dzień treningi na wodzie – charakteryzuje obu trener Hoppe.

Zgrupowanie seniorskiej kadry kajakarzy w portugalskim Montemor-o-Velho potrwa do 18 kwietnia. Regaty konsultacyjne seniorów w Wałczu odbędą się w dniach 26-27 kwietnia i wyłonią one reprezentantów kraju na pierwsze zawody PŚ w Szeged i Poznaniu.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj

Polscy kanadyjkarze w nowym miejscu. Zezula znów chce pływać w czołówce

W Hiszpanii do nowego sezonu przygotowuje się seniorska i młodzieżowa reprezentacja Polski kanadyjkarzy. Od początku przygotowań z kadrą narodową trenuje m.in. Norman Zezula, były wicemistrz świata w C2 500 metrów. – Trzeba się odbić od dna i znów pływać w czołówce – przekonuje zawodnik Zawiszy Bydgoszcz.

Od lat w okresie jesieni i zimy polskie reprezentacje regularnie pojawiają się na Półwyspie Iberyjskim. Marzec przyniósł jednak pewne zmiany, bo wcześniej do Włoch z treningami przeniosły się kajakarki, które za sąsiadki w innym z hoteli w Sabaudii mają grupę kanadyjkarek prowadzoną przez trenerów Mariusza Szałkowskiego i Sławomira Marońskiego. Z kolei Portugalię na Hiszpanię zamienili kanadyjkarze. Zawodnicy z grupy seniorskiej i U-23 przebywają obecnie w Arcos de la Frontera.

– W ostatnich sezonach jeździliśmy do portugalskiego Sao Domingos. To specyficzne miejsce, dlatego uznaliśmy, że dla lepszej regeneracji fizycznej i psychicznej warto poszukać nowej lokalizacji – wskazuje trener Marcin Grzybowski, trener młodzieżowej reprezentacji Polski kanadyjkarzy, który na miejscu ściśle współpracuje z dowodzącymi seniorami Sergijem Bezuglijem i Michałem Śliwińskim. – Nie mamy większych problemów z komunikacją w kadrze. Polski i ukraiński język są zbliżone, jest też z nami Michał Śliwiński, a w razie czego tłumaczymy zawodnikom wskazówki. Struktura ruchu, jego ułożenie pokrywa się z tym, co preferuję, bo razem z trenerem Bezuglijem wywodzimy się z tej samej szkoły trenera Aleksandra Kolybelnikowa – argumentuje trener Grzybowski, który w swojej grupie U-23 ma siedmiu młodzieżowców i może skupić uwagę wyłącznie na ich rozwoju. W poprzednich sezonach musiał dzielić uwagę pomiędzy zawodników a zawodniczki. Sponsorem głównym polskiego kajakarstwa jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A. – W mniejszej grupie możemy skupić się bardziej szczegółowo na rozwoju zawodników. Pierwsze zawody młodzieżowe czekają nas w lipcu, gdzie kolejno weźmiemy udział w mistrzostwach Europy, a następnie w mistrzostwach świata. Praktycznie po MMŚ zawodnicy będą do dyspozycji trenera Sergija Bezuglija. Mamy nowy cykl olimpijski, nowe rozdanie i to od zawodników zależy, jak wykorzystają swoje szanse, bo wszystko jest w ich rękach – dopowiada Grzybowski, dwukrotny olimpijczyk z Pekinu i Londynu, który pod swoją opieką ma m.in. Kacpra Sieradzana czy Juliusza Kitewskiego.

Również u seniorów nie brakuje wartościowych, klasowych zawodników, którzy przez ostatnie lata systematycznie dostarczali medale z międzynarodowych regat. Z kadrą narodową znów trenują wracający po problemach zdrowotnych Łukasz Witkowski i Norman Zezula. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

– Jest nowy trener, bardzo pozytywna postać. Zwraca dużą uwagę na technikę wiosłowania, pilnuje wszystkiego. Pojawił się też nowy trener przygotowania motorycznego. Dużo pracujemy nad mocą i się rozciągamy. Osobiście czuję się bardzo dobrze, a wszystkie zmiany oceniam jak najbardziej na plus – opowiada Zezula, wicemistrz świata w C2 500 m z Aleksandrem Kitewskim z MŚ 2023 w Duisburgu, który wypadł z reprezentacji po ubiegłorocznych regatach konsultacyjnych w Wałczu. Pierwotnie obaj mieli brać udział w kontynentalnych kwalifikacjach olimpijskich w Szeged, ale ostatecznie na Węgrzech wystartował jedynie Kitewski. Kanadyjkarz bydgoskiego Zawiszy nie odpuścił walki o miejsce w kadrze. W czerwcu, podczas mistrzostw kraju w Bydgoszczy zwyciężył w konkurencji C1 500 m i w nagrodę pojechał na mistrzostwa Europy do Szeged, gdzie dotarł do półfinału. Teraz Zezula nie ukrywa, że liczy na poprawę pozycji w polskim sprincie.

 – Trzeba się odbić od dna i znów pływać w czołówce. Rok temu na konsultacjach w Wałczu nie byłem w swojej formie, nie trafiłem w dzień i to na pewno nie był udany start. Nie znalazłem przyczyny, dlaczego tak się stało, ale to już przeszłość. Zresztą, cały sezon miałem w kratkę. Dobrze mi poszło na MP w Bydgoszczy, a już kilka dni później na ME w Szeged znowu coś nie zagrało tak, jakbym chciał. Przyjmuję za to przypadek i liczę, że pozycje w finałach dalej będą moje. Jest nowy sezon i znowu zaatakuję. Mamy marzec, zaczynamy podkręcać tempo i schodzić na dwójki. Rywalizacja powoli się zaczyna, na horyzoncie widać sprawdziany i przejazdy. W kwietniu powinniśmy być w miarę dobrej formie – przekonuje Zezula, który bardzo zachwala pobyt w Arcos de la Frontera. – Jest nowy hotel, inni ludzie. Tutaj, w odróżnieniu od Sao Domingos, jest gdzie się przejść, odpocząć w wolnym czasie. Pogoda jakoś nam nie dopisuje, jest dużo deszczu i wiatru, ale nikt nie narzeka, bo da się zrobić trening. Liczymy tylko, że kwiecień lepiej nas tu ugości – dopowiada kanadyjkarz reprezentacji Polski.

Zgrupowanie kanadyjkarzy w hiszpańskiej Arcos de la Frontera potrwa do 25 marca.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj
fot. Grzegorz Michałowski/archiwum PZKaj

Polskie kajakarki kończą pierwszy z obozów w Sabaudii

W Sabaudii trenują nie tylko polskie kanadyjkarki, ale i kajakarki. Biało-czerwone kończą trzeci obóz przygotowawczy pod okiem trenera Zbigniewa Kowalczuka.

Trzecie zgrupowanie w trzecim kraju – po styczniu spędzonym w Wałczu oraz lutym w portugalskim Montemor-o-Velho – tym razem „Atomówki” wybrały się na Półwysep Apeniński. Od początku marcu biało-czerwone ćwiczą we Włoszech, a konkretnie w Sabaudii, gdzie już w poprzednich latach przyjeżdżały nasze kadry. Teraz na zgrupowaniach w jednym miejscu znów są seniorki i grupa U-23.

– Wszystko idzie tak, jak sobie zaplanowałem. Do Sabaudii zabraliśmy pana Zbigniewa Staniaka z Instytutu Sportu. Realizujemy pewne aspekty techniczne, weryfikujemy niektóre rzeczy, dzięki czemu same zawodniczki mogą więcej dowiedzieć się o swoich mocnych i słabych stronach w technice wiosłowania. Mocno zaangażowaliśmy się w tę analizę, co jeszcze można udoskonalić, czy zrobić bardziej efektywnie – opowiada trener Zbigniew Kowalczuk.

Wraz z kadrowiczkami we Włoszech trenuje Karolina Naja, która w konsultacji z trenerem Kowalczukiem przygotowuje się indywidualnie do sezonu. Sponsorem głównym polskiego kajakarstwa jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.

– Współpracujemy ze sobą, Karolina uczestniczy też w naszych badaniach. Była też z nami na wodzie na testach w dwójce – dodaje trener Kowalczuk, który zastrzega, że na układanie osad dopiero przyjdzie czas. Wiadomo natomiast, że konkurencji do startów dla seniorek będzie mniej niż w poprzednich sezonach, a wszystko w związku z decyzją Międzynarodowej Federacji Kajakowej (ICF), która ujednoliciła program mistrzostw świata i Pucharów Świata.

– Te dodatkowe starty były szansą, zwłaszcza dla młodszych zawodniczek, żeby móc się wykazać, pokazać z dobrej strony. Siłą rzeczy będą ograniczone możliwości manewru. W sezonie zamierzałem normalnie korzystać z długiego dystansu K1 5000 m., a teraz będzie mniejsza szansa wykazania się dla tych zawodniczek, które w danym momencie nie łapią się na konkurencje olimpijskie – wskazuje trener Kowalczuk.

Zgrupowanie w Sabaudii jest trzecim obozem przygotowawczym pod opieką nowego trenera. Podczas nich Zbigniew Kowalczuk, który w przeszłości prowadził większość zawodniczek w reprezentacji juniorek lub w SMS-ie Wałcz, może przypomnieć podopiecznym metody szkoleniowe i podejście do niektórych kwestii. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO.

– Na pewno nie jest tak, że wymyślamy zupełnie nowe rzeczy, które by odbiegały od tego, co dziewczyny robiły wcześniej. Większy nacisk kładziemy na technikę, pracujemy tak, żeby działania na wodzie były bardziej przemyślane. Zawodniczki nie zgłaszają zastrzeżeń co do treningów. Nie zamykam się na swoje pomysły, jestem otwarty na przemyślenia i zaoferowane rozwiązania. Dziewczyny są zaangażowane, otwarte, widzę u nich większą dojrzałość sportową – podkreśla szkoleniowiec polskiej reprezentacji.

Zgrupowanie seniorskiej kadry narodowej kajakarek w Sabaudii zakończy się 24 marca. Po powrocie do kraju zawodniczki przejdą badania w Instytucie Sportu w Warszawie. Kolejny obóz w ramach przygotowań do sezonu 2025 również odbędzie się w Sabaudii (30 marca – 19 kwietnia).

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj

Kanadyjkarki trenują z myślą o sukcesach. Kolejne wysokie cele Szczerbińskiej

We włoskiej Sabaudii trenuje m.in. seniorska reprezentacja Polski kanadyjkarek. Jedną z uczestniczek zgrupowania na Półwyspie Apenińskim jest Sylwia Szczerbińska, która po najlepszym sezonie w karierze chce ruszyć po kolejne sukcesy, najlepiej w dwójce z Dorotą Borowską.

We Włoszech kanadyjkarki nie mogą narzekać na warunki do treningów. Podopieczne trenerów Mariusza Szałkowskiego i Sławomira Marońskiego zakwaterowane są w komfortowych warunkach, a i na wodzie w spokoju mogą pracować nad wypracowaniem formy na sezon startowy.

– Po lutowym zgrupowaniu w Portugalii i powrocie do kraju przeszliśmy badania w Instytucie Sportu, które wyszły bardzo dobrze zarówno pod względem pracy tlenowej, jak i na mocy. Bazowaliśmy, żeby zbudować potencjał, a teraz skupiamy się bardziej na pracy pod dystanse. Z tygodnia na tydzień będziemy przyspieszać – wskazuje szkoleniowiec polskiej reprezentacji wspieranej przez sponsora głównego PGE Polską Grupę Energetyczną S.A.

Najlepszą reklamą pracy trenera Szałkowskiego w ostatnich miesiącach były rezultaty osiągane przez dwójkę Dorota Borowska/Sylwia Szczerbińska. W ubiegłym roku olimpijska osada najpierw zdobyła srebrne medale mistrzostw Europy w Szeged w dwóch konkurencjach (C2 200 m i C2 500 m), a następnie, na igrzyskach w Paryżu biało-czerwone do samego finiszu liczyły się w grze o medale. I to pomimo walki do ostatnich godzin o możliwość udziału Borowskiej w letnich IO.

– Po informacji, która wypłynęła na początku roku o kwalifikacji C2 500 m na igrzyska w Paryżu, wiedziałyśmy, że ktoś będzie tą szczęśliwą osadą. Jeszcze wtedy nic nie wskazywało na to, że to będę ja z Dorotą. Po raz pierwszy wsiadłyśmy ze sobą w dwójkę dwa tygodnie przed mistrzostwami Europy. Medale zdobyte w Szeged były dla mnie wielkim zaskoczeniem, ale również uświadomiły mi swoją wartość i dodały dużej pewności siebie – komentuje Szczerbińska, która odbiera piąte miejsce na IO w Paryżu w kategoriach sukcesu. – To był zdecydowanie mój najlepszy sezon. Spełniłam swój cel, którym było reprezentowanie Polski na igrzyskach olimpijskich. Może i jest lekki niedosyt, bo bardzo dzielnie walczyłyśmy do samego końca o olimpijski medal, ale po tym wszystkim, co wydarzyło się przed igrzyskami, to piąte miejsce jest naszym małym zwycięstwem.

W ubiegłym sezonie, po latach przerwy, Szczerbińska wróciła do wspólnego pływania z Borowską. Po ostatnich owocnych miesiącach zawodniczka Cresovii Białystok nie wyobraża sobie innego rozwiązania niż kontynuowanie tej współpracy w kolejnych regatach.

– Jeżeli chodzi o skład dwójek w reprezentacji w poprzednich sezonach, moja droga była dość kręta. Częste zmiany, poszukiwanie optymalnego i najszybszego ustawienia. Pływałam z kilkoma dziewczynami, ale cały czas brakowało tego czegoś, do momentu, kiedy Dorota zdecydowała się wsiąść do osady i spróbować wspólnych sił. Z Dorotą rozumiemy się bez słów. Każda z nas ma swoje zadanie do wykonania, a efekty widoczne są na mecie. Wiemy, na co nas stać, i chcemy się trzymać tego komfortu – argumentuje Szczerbińska.

Sama Szczerbińska bardzo chwali sobie możliwość dalszej współpracy z trenerem Mariuszem Szałkowskim, u którego trenowała od maja ubiegłego roku. – W kadrze jest tak naprawdę garstka dziewczyn, a trener Szałkowski dba o nas w stu procentach. Jako zawodniczki czujemy się zaopiekowane, komunikacyjnie też wygląda super nasza współpraca. Możemy liczyć na więcej zrozumienia, a trener słucha naszych potrzeb i odczuć. I to działa w dwie strony, co jest najważniejsze we współpracy – opisuje Szczerbińska.

Postępy poczynione przez zawodniczkę dostrzega i podkreśla Szałkowski. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest LOTTO. – Oczywiście, nasz plan zakłada, że w dwójce Sylwia będzie miała najwięcej możliwości do osiągnięcia sukcesów, ale jeśli chodzi o pływanie w jedynce, to jest już na wysokim poziomie. Nasze ostatnie sprawdziany to potwierdziły, a na dodatek nieustannie idzie z formą do góry – wskazuje opiekun kadry biało-czerwonych.

W sezonie 2025 czekają nas przede wszystkim kolejno mistrzostwa Europy w czeskich Raciach i mistrzostwach świata w Mediolanie. U naszych południowych sąsiadów Szczerbińska będzie miała okazję do kolejnych medali ME.

– Na pewno chciałybyśmy obronić tytuły wicemistrzyń Europy, a kto wie, może będzie jeszcze lepiej. Na tym polega sport, żeby celować jak najwyżej. Nauczył mnie tego poprzedni sezon. Cieszę się, że jestem zdrowa. Czuję w sobie ogromne zapasy sił i nieustanną chęć poprawiania swoich wyników – kończy Szczerbińska.

Zgrupowanie reprezentacji Polski kanadyjkarek we włoskiej Sabaudii zakończy się 23 marca.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj