Najlepsi polscy kajakarze szykują się do walki o trofea

Polscy specjaliści od slalomu kajakowego trenują przed nowym sezonem. Już w maju pierwszy ważny sprawdzian – mistrzostwa Europy. Zawodnicy oprócz walki o wysokie lokaty na najważniejszych tegorocznych imprezach, myślą już o 2024 roku i igrzyskach olimpijskich w Paryżu.

– Jesteśmy u progu sezonu. Pierwszym etapem są kwalifikacje, w których selekcjonujemy zawodników, którzy będą reprezentować nas na imprezach głównych – tłumaczy Jakub Chojnowski, trener główny reprezentacji Polski w slalomie kajakowym. Najważniejsze zawody w tym roku rozegrane zostaną w maju w słowackiej miejscowości Liptowski Mikułasz (ME) oraz w lipcu w niemieckim Augsburgu.

– Za nami ciężki okres przygotowawczy. Wkraczamy w długo oczekiwany okres startowy. Po okresie bez rywalizacji jest w nas głód startu. W pierwszych startach kontrolujemy poziom przygotowania zawodników. Do kwalifikacji i imprez głównych budujemy odpowiednią formę – dodaje trener.

W prowadzonej przez niego grupie szkoli się ośmiu seniorów, a wśród młodzieżowców siedmiu zawodników. To zaplecze głównej reprezentacji Polskiego Związku Kajakowego, którego sponsorem jest marka Lotto. Młodsi zawodnicy aktywnie włączają się do rywalizacji.

– Konkurencja w Polsce nie śpi. Jest coraz więcej młodych wilków, zawodników, którzy motywują nas, starszych zawodników, do działania, rywalizacji, większej samokontroli i polepszania się – uważa doświadczony kajakarz Dariusz Popiela. Zawodnik najpierw skupia się na wywalczeniu miejsca startu na najważniejszych imprezach, przy czym zauważa, że tym razem odstęp czasowy między nimi jest wyjątkowo krótki – zwykle ME i MŚ odbywają się w maju i wrześniu.
– Dla mnie to bardzo ważny sezon, szczególnie po latach covidowych, w których wiele moich planów zostało pokrzyżowanych. Dotknęła mnie też ta choroba. Z utęsknieniem czekam na ten sezon, żeby wystartować i sprawdzić się w pełnym wymiarze, nieprzerywanego sezonu, w normalnych warunkach – stwierdza Popiela. Choć w nowym sezon zawodnik wkracza małymi krokami, to jego zdaniem bardzo istotny jest cel długoterminowy – IO w Paryżu w 2024 roku. – To oczywiście moje marzenie, z moim doświadczeniem i stażem nie ma innego celu niż jazda tam i walka o medale – deklaruje.

Uczucie powrotu, ale z innego powodu towarzyszy także Mateuszowi Polaczykowi. W jego wypadku pandemia nie stanowiła dużego problemu, bo mieszka w Szczawnicy, tuż nad Dunajcem, gdzie regularnie trenował. Dla mnie to przede wszystkim powrót po operacji barku, którą przeszedłem pod koniec września. – Mam w tym momencie założone trzy kotwice. Jestem po rekonstrukcji obrąbka stawowego – wyjaśnia Polaczyk. W nowym sezonie kajakarz chce sprawdzić swoje aktualne możliwości.

– Na ile uda mi się pozbierać technicznie po tym, bo fizycznie to nie jest problem, wystarczy trenować z głową. Pewne rzeczy muszą zagrać, ręka musi wrócić do normalności, muszę ją rozciągnąć, dalej są z tym trochę problemy – opowiada kajakarz. – U mnie problem był taki, że cały czas ręka mnie bolała. Pierwszy incydent to był 2013, a co chwila się to odnawiało. Zawsze stawialiśmy na ME lub MŚ. Nie byłem w stanie przejechać całego sezonu normalnie. Doszło do takiego zmęczenia materiału, że później ręka bolała mnie permanentnie – uzupełnia.

W ubiegłym roku na PŚ w Pradze Polaczyk zawadził ręką o kajak, co doprowadziło do tego, że nie był w stanie kontynuować sezonu. Po operacji teraz wraca do trenowania i liczy, że powoli będzie zmierzał w stronę Paryża. Rywalizacja w K-1 w slalomie kajakowym stoi w Polsce na wysokim poziomie. Żaden z zawodników nie zamierza odpuszczać.

Polacy chcą powalczyć w extreme slalom – nowej, ekscytującej konkurencji olimpijskiej

Extreme slalom to nowa i ekscytująca konkurencja, która zadebiutuje na igrzyskach olimpijskich w Paryżu w 2024 roku. Sport budzi wiele emocji, bo rywalizacja w nim jest wyjątkowo widowiskowa, a w decydujących momentach kajakarze ścigają się z rywalami a nie tylko z czasem. Polacy mogą się w nim zakochać, tym bardziej, że mamy duże szanse, aby osiągnąć w niej sukces i powalczyć o kolejne miejsce na igrzyskach.

– Extreme slalom to nowa konkurencja, która dynamicznie się rozwija. Z pewnością tempa rozwojowi dodaje fakt, że pojawi się już na IO w Paryżu – stwierdza Piotr Prusak, koordynator w Polskim Związku Kajakowym ds. extreme slalom, co będzie w najbliższym czasie potwierdzone przez Międzynarodową Federacją Kajakową. – To połączenie sprintu i slalomu kajakowego, gdzie kajakarze i kajakarki rywalizują bezpośrednio ze sobą na nieco bardziej wypornych i cięższych kajakach. Jako utrudnienie na torze muszą przepłynąć przez dmuchane bramki, a także wykonać tzw. rolkę eskimoskę – dodaje.

Najpierw kajakarze startują samotnie w eliminacjach, a następnie rywalizują na torach czwórkami. Najlepsi dochodzą do wielkiego finału. W ubiegłym roku bliski sukcesu na mistrzostwach świata w Bratysławie był Michał Pasiut, który zajął czwarte miejsce. Zawodnik cały czas rywalizuje w slalomie w K-1, ale wiąże duże nadzieje także z nową konkurencją.

– To zupełnie co innego. Rywalizacja z chłopakami, którzy są obok ciebie jest odczuwalna. To nie jest slalom, gdzie na wodzie jesteś sam. Oprócz tego dochodzi rywalizacja łeb w łeb, choć bardziej trafne jest powiedzenie kajak w kajak lub w ramię czy głowę. To ekscytujące doznanie, z którym nie mamy na co dzień do czynienia – tłumaczy Pasiut.

Jak dodaje, idea jest ta sama – jak najlepiej wiosłować i pokonać trasę w najszybszym tempie. Zamiast palików są jednak balonowe bramki, które pokonać można różnymi technikami. – Do tego dochodzi skok – w slalomie startujemy z poziomu wody, tu z rampy. Trzeba się nauczyć odpowiednio startować i jazdy z przeciwnikiem na plecach. Podczas rywalizacji uświadamiasz sobie, że musisz zrobić wszystko, bo inni zawodnicy są gotowi, żeby ciebie wyprzedzić – objaśnia kajakarz.

Reprezentanci PZKaj, którego sponsorem jest marka Lotto, trenują, aby efektowna konkurencja stała się też efektywna. – Extreme slalom wzbudza pozytywne emocje w zawodnikach, jak i kibicach na brzegu, co dobrze rokuje na przyszłość – uważa Prusak. Przygoda w Polsce dopiero się zaczyna, ale koordynator jest dobrej myśli i sądzi, że konkurencja może przyczynić się do popularyzacji kajakarstwa w Polsce. Zawodnicy, którzy startują w extreme slalom muszą zadbać o dynamikę i większą agresję. – To bezpośrednia walka, nie z czasem, nie z samym sobą, ale też z rywalami na torze – mówi Prusak.

Kajakarstwo zdominowało Plebiscytu na Najlepszych Sportowców i Trenera Wielkopolski

Karolina Naja została uznana Sportowcem Roku, a trenera kadry kajakarek Tomasza Kryka wybrano Trenerem Roku w Wielkopolsce. W piątkowy wieczór w Poznaniu odbyła sie uroczysta Gala 64. Plebiscytu Głosu Wielkopolskigo na Najlepszych Sportowców i Trenera Wielkopolski.

Naja w 2021 roku sięgnęła po dwa medale igrzysk olimpijskich w Tokio – srebrny w K-2 na 500 m i brązowy w K-4 na 500 m. Razem w swoim dorobku ma już cztery olimpijskie krążki. Jej trenerem jest Tomasz Kryk.

To nie koniec triumfów kajakarstwa na wielkopolskiej gali, bo tytuł Imprezy Roku otrzymały Mistrzostwa Europy w kajakarstwie Poznań 2021!

Reprezentacja Polski juniorów szykuje się na mistrzostwa świata i Europy

W reprezentacji Polski juniorów w slalomie kajakowym w tym roku pojawiło się wiele nowych nazwisk, ale trener Polaków ma do dyspozycji bardziej doświadczonych liderów, którzy są w stanie osiągać sukcesy na najważniejszych międzynarodowych imprezach. Na początku lipca w miejscowości Ivrea we Włoszech zaplanowano mistrzostwa świata, a w sierpniu Czeskie Budziejowice będą gościć najlepszych zawodników z Europy. Liczymy na udane starty biało-czerwonej kadry.

– Tor, na którym będą startować juniorzy we Włoszech jest bardzo trudny. Rozgrywały się tam bardzo często najważniejsze juniorskie zawody, mistrzostwa Europy czy Puchary Świata. Czeski tor jest lżejszy, będzie nam tam łatwiej – uważa Bogdan Okręglak, trener kadry juniorów w slalomie kajakowym. Choć szkoleniowiec wierzy w naszych reprezentantów, przypomina, że wielu z jego podopiecznych dopiero zaczyna przygodę na tym poziomie. – Wielu zawodników przeszło do grupy młodzieżowej, spora grupa kajakarzy jest z nami dopiero pierwszy rok. Większość kadry stanowią zawodnicy, który zaczynają swoją przygodę – uczą się, nabierają doświadczenia – stwierdza.

Na ocenę nowych podopiecznych przyjdzie jeszcze czas. Kajakarze juniorami są przez cztery lata. Najlepszych efektów ich pracy można spodziewać się pod koniec okresu treningowego, gdy są najbardziej dojrzali i zebrali najwięcej doświadczeń. W kadrze jest kilka osób, na które w tym roku trener Okręglak liczy szczególnie – to grupa osób, która w juniorach spędzi ostatni rok. W K-1 liderami są Dominika Brzeska i Jan Piprek, a w C-1 Katarzyna Liber.

Jednym ze sposobów przygotowania reprezentantów Polskiego Związku Kajakowego, którego sponsorem jest marka Lotto, do najważniejszych imprez jest podglądanie przez młodych bardziej doświadczonych kolegów oraz wspólne zgrupowania. – Właśnie z tego powodu podczas zawodów filmujemy starszych zawodników i na tej podstawie robimy analizę z młodszymi, jak należało przepłynąć daną trasę – tłumaczy Okręglak.

W ostatnich latach problemem, z którym musieli się zmierzyć juniorzy była pandemia, która wpłynęła na ich cykl treningowy. – Mieliśmy ograniczone możliwości wyjazdów zagranicę. To odbiło się na wynikach i formie. Trenowaliśmy cały czas w takich samych warunkach, na jednym torze. Nasza dyscyplina jest na tyle specyficzna, że na każdym torze panują inne warunki. Trzeba przygotować się do różnych niespodzianek – stwierdza szkoleniowiec. W tym roku przeszkód ma być mniej, ale z oceną wyników młodych juniorów będzie trzeba jeszcze trochę poczekać.

Trener kadry kajakarek Tomasz Kryk nagrodzony przez Komisję Sportu Kobiet przy PKOl

Szkoleniowiec polskiej kadry kajakarek Tomasz Kryk został wyróżniony przez Komisję Sportu Kobiet przy Polskim Komitecie Olimpijskim tytułem „Trener Roku za osiągnięcia w pracy z zawodniczkami w 2021 roku”. – Dążymy do tego, aby nasza drużyna kajakarek była jeszcze mocniejsza – podkreślił Kryk.

– Trenuję kobiety, pracuję z kobietami, więc fajnie jest otrzymać nagrodę od kobiet, bo być może one nieco inaczej spoglądają na pracę trenera w sporcie kobiet, niż by to oceniali  mężczyźni – mówił o wyróżnieniu przyznanym przez Komisję Sportu Kobiet przy PKOl trener Kryk.

Przyznał, że takie wyróżnienie ze strony tak utytułowanych zawodniczek,  jak m.in. mistrzyni olimpijska Renata Mauer, jest docenieniem – jak się wyraził – drobnych sukcesów osiąganych przez kadrę kajakarek.

– Codzienny trud słodzą mocno sukcesy, które są od 13 lat co roku, a czasami kilka razy w roku – powiedział trener. – Nigdy nie wróciliśmy bez medalu z żadnej imprezy mistrzowskiej. Miałem aspiracje, aby stworzyć zespół, stworzyłem go i on się rozrastał. Mam na myśli osoby współpracujące i zawodniczki. Na pewno nie jest łatwo prowadzić na jednym zgrupowaniu dwanaście czy czternaście kobiet, z których większość to osobowości i utytułowane osoby w polskim sporcie jak Marta Walczykiewicz czy Karolina Naja.

Podkreślił, że każda zawodniczka ma swoje ambicje i swój „charakterek”. – Trzeba umieć pływać w tym środowisku, aby była atmosfera do pracy – przyznał Kryk. Szkoleniowiec grupy kobiecej Polskiego Związku Kajakowego, którego sponsorem jest marka Lotto, stara się stworzyć w kadrze taką atmosferę, aby wszyscy mogli razem usiąść przy świątecznym np. wielkanocnym stole, czy w trakcie urodzin członków rodzin sztabu, czy zawodniczek.

– Jestem zadowolony z miejsca, w którym się znajduję, chociaż będziemy dążyli do tego, aby ta drużyna była jeszcze mocniejsza – mówił.

W tym roku najpierw odbędą się w Kanadzie mistrzostwa świata, a dziesięć dni później mistrzostwa Europy w Monachium. – Jesteśmy po okresie przygotowawczym, w przededniu krajowych eliminacji, które już jutro rozpoczną się w Wałczu – mówi Kryk. W piątek odbędzie się odprawa techniczna, a w sobotę i niedzielę wyścigi.

– Tam zapadną najważniejsze decyzje, kto zostanie w grupie młodzieżowej do 23 lat. Ta drużyna, która zostanie wyłoniona pod kątem MŚ i ME, to jeżeli mam coś jeszcze sprawdzać, to ten rok jest najlepszy, bo w przyszłym są kwalifikacje olimpijskie – dodał. – Mamy także Igrzyska Europejskie, których jesteśmy gospodarzem i oczekiwania pewnie też będą wysokie.

Kryk nagrodę otrzymał za osiągnięcia w pracy trenerskiej z zawodniczkami w 2021. Jego zawodniczki Karolina Naja, Anna Puławska zdobyły w Tokio srebrny medal olimpijski (K-2 500 m), a czwórka (K-4 500 m) w składzie: Karolina Naja, Anna Puławska, Justyna Iskrzycka, Helena Wiśniewska medal brązowy.

Klaudia Zwolińska będzie gotowa na kolejne sukcesy

Zachwyciła podczas igrzysk olimpijskich w Tokio zajmując piąte miejsce, w 2022 roku skupia się na tym, by być jeszcze lepsza i optymalnie przygotowana do kwalifikacji na igrzyska w Paryżu. Klaudia Zwolińska, jedna z nadziei biało-czerwonych na wielkie międzynarodowe sukcesy przygotowuje się do pierwszego sezonu, w którym będzie rywalizować wyłącznie z seniorkami. Kajakarka jest pewna, że jeśli zdrowie dopisze, będą też sukcesy.

Jaki jest główny cel aktualnych treningów? – Chcę w spokoju przygotować się do nowego sezonu. Zawsze miałam problemy w okresach przygotowawczych, chorowałam lub działo się coś innego. Teraz wszystko jest ok. Chcę być zdrowa przez cały sezon, bo to równoznaczne z tym, że będę dobrze występować w każdych zawodach. Wiadomo, że nie jestem już w młodzieżówce, więc główne imprezy seniorskie to mistrzostwa Europy i świata. To są moje główne cele – deklaruje Klaudia Zwolińska.

Otarcie się o olimpijski medal wiele nauczyło zawodniczkę, ale jak twierdzi, nie jest on główną motywacją, która napędza ją w dalszym treningu. – Według wielu mój wynik na IO to był sukces. Dla mnie to była jednak osobista porażka. Bardzo ciężko to przeżyłam, bo wiedziałam, jak jestem wtedy przygotowana, wiedziałam, jak pływały moje rywalki. Wiem, jakie błędy popełniłam, jakie popełniam na treningach czy innych zawodach. Wiem, że sama odebrałam sobie szansę na medal olimpijski. To mnie najbardziej zabolało – wspomina najlepsza Polska reprezentantka w slalomie kajakowym.

– Nie brakowało mi nic w przygotowaniach. Byłam bardzo zadowolona ze współpracy z trenerem. Nauczyło mnie to pokory. Jestem starsza o rok. Do Paryża zostało niewiele czasu. Będę chciała przygotować się jak najlepiej – deklaruje Zwolińska. – IO w Tokio kosztowały mnie bardzo dużo stresu. Potem zapłaciłam też za to zdrowiem. Teraz chcę się skupić na tym, żeby tego zdrowia przypilnować w pierwszej kolejności. Następny rok to kwalifikacje olimpijskie na MŚ w Londynie – chcę być wtedy w pełni przygotowana – dodaje.

W tym roku reprezentanci Polskiego Związku Kajakowego, którego sponsorem jest marka Lotto, powalczą o wysokie lokaty na ME i MŚ, ale będą mieli okazję zaprezentować się także przed własną publicznością. W czerwcu w Krakowie odbędzie się Puchar Świata. – Bardzo się z tego cieszę, bo miałam tu wiele bardzo fajnych przejazdów. Jednocześnie będę wtedy w mocnym treningu do MŚ. Ta impreza i ME to dla mnie priorytretem. PŚ są tylko i wyłącznie przygotowaniem pod najważniejsze imprezy – uważa Zwolińska.

– Zawody w Krakowie to szansa, żeby pokazać trochę więcej naszego sportu. Będzie okazja, żeby, promować slalom kajakowy – stwierdza kajakarka.

Portugalia to zimowy dom polskich kajaków. „Bez tych zgrupowań nie byłoby sukcesów”

Aby latem polscy kibice mogli cieszyć się sukcesami polskich kajakarzy, ci zimę muszą spędzać poza krajem. Nasi czołowi reprezentanci do sezonu od lat przygotowują się w Portugalii. – To nasz drugi dom – uważa brązowa medalistka z Igrzysk Olimpijskich w Tokio, Helena Wiśniewska.

Tej zimy polscy zawodnicy jeździli do trzech miejsc w Portugalii – Vila Nova de Milfontes nad oceanem, Montemor-o-Velho koło Coimbry oraz położonego na południu blisko granicy z Hiszpanią Sao Domingos. – Jestem tutaj z siódmy, czy ósmy raz. Zawsze wyjeżdżam stąd z pozytywną energią i poczuciem, że dobrze przepracowaliśmy okres zimowy – ocenia Tomasz Barniak, kanadyjkarz, który najwięcej czasu spędził w Sao Domingos.

– Pierwszy raz jako trener reprezentacji Polski byłem tu w Sao Domingos w 2016 roku. Dla mnie to perfekcyjne miejsce do przygotowań – wtóruje mu Marek Ploch.

Najwięcej do powiedzenia o Portugalii ma Ryszard Hoppe, którego śmiało można nazwać ojcem sukcesów portugalskich kajaków. – Wszystkie kąty są mi tu znane. Wiemy na co można liczyć na wodzie i poza wodą. Trzynaście lat zostawia jakiś ślad. Bardzo chętnie tu wracam – zapewnia szkoleniowiec. Dziś przyjazd zimą do Portugalii reprezentantów Polskiego Związku Kajakowego, którego sponsorem jest marka Lotto, jest optymalnym rozwiązaniem, ale nie zawsze tak było.

– Warunki są teraz bardzo dobre. Gdy zaczynałem pracę w Portugalii, nie mieliśmy nic. Tylko wody, bez kanałów dopływowych czy siłowni. W tej chwili mamy wszystko, także możliwość akompaniamentu zawodnikom na wodzie czy blisko torów na rowerze – opowiada Hoppe.

Inne miejsce do treningu, ale w tym samym kraju – Vila Nova de Milfontes – zachwala Helena Wiśniewska. – Lubię tutaj być. Jadąc na zgrupowanie rozmawiałam z Justyną i mówiłam, że to trochę taki nasz drugi dom. Im jestem starsza, tym więcej rzeczy tu dookoła doceniam. Kiedy byłam juniorką, przyjeżdżałam tu po prostu trenować. Teraz cieszę się oceanem, plażą, czerpie dużą przyjemność z pobytu – tłumaczy.

Podobne zdanie ma czterokrotna medalistka olimpijska, Karolina Naja. – To bardzo fajne miejsce. Jest tu komfort pod względem atmosfery i pogody. Zdarzyło mi się przygotować w okresie zimowym w Polsce. Szukaliśmy zbiorników, które są przy elektrowniach, jak kiedyś w Rybniku czy Mikorzynie, gdzie woda nie zamarza. Treningi w takich warunkach nie mogą być jednak tak długie i profesjonalne, jak te w Portugali. Dobrze się tu odnajdujemy. Milfontes jest dla nas świetną bazą do treningów jesienno-zimowych, jesiennych i wczesnej wiosny – uważa utytułowana zawodniczka – dodaje Naja.

Poznań świętuje otrzymanie organizacji mistrzostw świata!

– Cały byłem w euforii – powiedział Ireneusz Pracharczyk, prezes Wielkopolskiego Związku Kajakowego, komentując decyzję Międzynarodowej Federacji Kajakowej (ICF), która przyznała Polskiemu Związkowi Kajakowemu prawo organizacji mistrzostw świata w sprincie kajakowym i parakajakarstwie. Impreza odbędzie się w 2026 roku w Poznaniu.

– Czuję satysfakcję, że udało się stworzyć zespół, który to wszystko ogarnia – stwierdza Ireneusz Pracharczyk. Decyzja zapadła w sobotę podczas posiedzenia zarządu ICF, które odbyło się w formule online. Po raz ostatni Poznań gościł mistrzostwa świata w 2010 roku. Po szesnastu latach impreza znów trafi na miejscowy tor. Poznań został doceniony, co nie jest przypadkiem, gdyż miejsce wielokrotnie sprawdziło się przy organizacji dużych imprez.

– W ubiegłym roku przejęliśmy Mistrzostwa Europy, które zorganizowaliśmy w trybie ekspresowym, mieliśmy na to 3 tygodnie. Nie było to proste, trzeba było negocjować kwestie związane z transmisją telewizyjną czy protokołem covidowym. Zrobiliśmy to w reżimie sanitarnym. Pracy było dużo więcej niż zwykle, a daliśmy radę – chwali swój zespół prezes WZKaj.

W Poznaniu organizowano już puchary świata, Turnieje Nadziei Olimpijskich czy ME w młodszych kategoriach wiekowych. Kajakarze zawsze chwalą organizatorów za jakość imprezy. Przyznanie miastu MŚ zdaniem prezesa Pracharczyka to efekt pracy zespołowej – starań PZKaj, którego sponsorem jest marka Lotto, lokalnego związku oraz władz Poznania. Organizacja imprezy wiąże się też z koniecznością inwestycji i modernizacji poznańskiego toru. Zaplanowane są już pierwsze rozmowy w tej sprawie z prezydentem miasta.

– W kajakarstwie jesteśmy potęgą. Wynik sportowy, organizacja, współpraca, poparcie miasta Poznania i władz Polskiego Związku Kajakowego, w tym prezesa Grzegorza Kotowicza. To sukces, do którego każdy dołożył cegiełkę, robił wszystko, żeby tę imprezę otrzymać – uważa Pracharczyk. W 2010 roku w Poznaniu Polacy zdobyli 5 medali, ale nie wywalczyli złota. Na razie trudno snuć przewidywania dotyczące 2026 roku.

– To będzie ciekawy rok, bo 2 lata przed następnymi IO, a rok przed kwalifikacjami, które czasem są ważniejsze, bo trzeba już wtedy być w najwyższej formie – zauważa prezes. Zanim w Poznaniu odbędą się MŚ, kibice będą mogli podziwiać wiele ważnych imprez. W maju odbędzie się tu PŚ, który planowany jest także w przyszłym roku. W 2024 roku Poznań będzie gospodarzem ME w maratonie. Najprawdopodobniej w mieście odbędzie się też PŚ 2025, który będzie oficjalnym sprawdzianem przed mistrzowską imprezą.

Nie tylko hipnoza i kiszonki! Polskie kajakarki korzystają z zimna, by być jeszcze mocniejsze

– Wciąż marzymy i dążymy do tego, żeby zdobyć złoty medal olimpijski. Być może jest to kolejny bodziec, który nas do tego przybliży – tak o treningach, w których trzeba zmierzyć się z niską temperaturą mówi Karolina Naja, multimedalistka olimpijska w kajakarstwie. Polskie zawodniczki, nawet podczas treningów w ciepłej i słonecznej Portugalii, mają też zapewnione przez trenera chłodne momenty.

– Od jesieni poprzedniego roku wprowadziliśmy w nasz system szkolenia treningi oddechowe i trening z zimnem. W Portugalii korzystamy z ochłodzenia naszego ciała w basenie hotelowym. Co prawda może nie jest to najzimniejsza temperatura, ale myślę, że w tych 10-11 stopniach też odczuwa się dyskomfort spowodowany zimnem – tłumaczy Karolina Naja.

– Największy problem mamy z mózgiem gadułą, który mówi nam pada deszcz, nie wychodź z domu, dzisiaj nie zrezygnuję z jedzenia, muszę trochę schudnąć, poczekajmy do poniedziałku, może od następnego tygodnia – opowiada trener polskich kajakarek Tomasz Kryk.

Nowe metody treningowe, związane również z wprowadzaniem zawodniczek w hipnozę czy stosowanie w diecie kiszonek, mają przyczynić się m.in. do oczyszczenia ich umysłu. Zawodniczki mają w przyszłości stanąć w bloku startowym na dużej imprezie i mieć czystą głową, myśleć jedynie o tym, że zrobiły wszystko na 110% i nie muszą martwić się o końcowy efekt.

– Nawet wejście do wody, która ma w Polsce 0 stopni to duży wyczyn. Zanurzenie się na raz pod szyję, bez rękawiczek, bucików, to duża doza treningu dla układu krwionośnego i humoralnego, bo jest duża odpowiedź ze strony naszych hormonów. Przede wszystkim to przełamanie lęku związanego z brakiem komfortu, jakim jest zimno – uważa szkoleniowiec.

Co reprezentantkom Polskiego Związku Kajakowego, którego sponsorem jest marka Lotto, dają niekonwencjonalne metody treningowe proponowane przez trenera? – W moim przypadku to jest szukanie rezerw. Dużo elementów treningu wytrzymałościowego, szybkościowego, siłowego nie da się w nieskończoność poprawiać. Nie da się podnosić jeszcze więcej i więcej ciężarów na siłowni – uważa srebrna i brązowa medalistka z Tokio.

Trener Kryk przy okazji treningów wspomina także czasy, gdy w Polsce zimą temperatury regularnie dochodziły do -30 stopni. – Dziś rzadziej młodzi ludzie są wystawiani na działanie bodźców środowiskowych. W samochodach jest klimatyzacja, podgrzewane siedzenia. Wszędzie sobie ułatwiamy, a w walce sportowej nie zmieniło się nic na przestrzeni przynajmniej 50 ostatnich lat. Pierwszy trafiający nokautuje, wygrywa, pierwszy mijający metę wygrywa, pierwszy na wodzie, wygrywa w wyścigu kajakowym. Decyduje nadal człowiek, to co wytrenuje – stwierdza.

– W ten sposób mogę jeszcze bardziej poznać swoje ciało i zmierzyć się z dyskomfortem treningu z zimnem. Skoczenie z samego rana do zimnej wody nie raz powoduje szok dla organizmu. Raczej się przed tym bronię, nie jest mi łatwo, ale podejmuję tę próbę każdego dnia – zapewnia Naja. Poświęcenie może przynieść efekt w postaci upragnionego olimpijskiego złota.

Poznań będzie gościł mistrzostwa świata w kajakowym sprincie!

Międzynarodowa Federacja Kajakowa (ICF) przyznała Polskiemu Związkowi Kajakowemu prawo organizacji mistrzostw świata w sprincie kajakowym i parakajakarstwie! Impreza odbędzie się w 2026 roku w Poznaniu.

Decyzja zapadła w sobotę podczas posiedzenia zarządu ICF, które odbyło się w formule online. Po raz ostatni Poznań gościł mistrzostwa świata w 2010 roku. Po szesnastu latach impreza znów trafi na poznański tor.

To nie koniec dobrych wiadomości dla polskich kajaków, bo Polska otrzymała prawo organizacji również innych imprez. Także w 2026 roku w Krakowie odbędą się mistrzostwa świata juniorów i U23 w slalomie kajakowym. Z kolei rok wcześniej Kraków będzie gościł mistrzostwa świata, również w slalomie, w kategorii Masters.

W trakcie dwudniowego posiedzenia zarządu zatwierdzono również decyzję Komitetu Wykonawczego o zawieszeniu Rosji i Białorusi ze wszystkich imprez z powodu inwazji Federacji Rosyjskiej na terytorium niepodległej Ukrainy.

Młode polskie medalistki z Tokio chcą więcej sukcesów. „Mój cel? Być jeszcze lepsza”

Przyszłość polskiego kajakarstwa niejedno ma imię. Kibice polskich kajakarek w najbliższych latach na pewno mogą liczyć na 24-letnią Justynę Iskrzycką oraz dwa lata młodszą Helenę Wiśniewską. Brązowe medalistki z igrzysk olimpijskich w Tokio przygotowują się do walki o kolejne sukcesy na arenach międzynarodowych.

Po udanym starcie olimpijskim istotne jest wyczyszczenie głowy i skupienie się na kolejnych wyzwaniach. – Radość już minęła, choć wiadomo, że jak wracam myślami, to uśmiech pojawia się na twarzy. To już jest historia. Pora wyznaczać sobie nowe cele i do nich dążyć – przekonuje Helena Wiśniewska. W tym roku najważniejsze imprezy, gdzie wystąpią reprezentantki Polskiego Związku Kajakowego, którego sponsorem jest marka Lotto, to mistrzostwa świata i Europy. Polki z pewnością będą walczyć o medale i potwierdzenie swojej mocnej pozycji.

 

– Moje cele są takie, aby być jeszcze lepszą niż w zeszłym sezonie. Chciałabym szybko pływać i pokazać na co mnie stać. Mam nadzieję, że IO w jakiś sposób mnie dowartościowały i będę mogła przekraczać swoje granice – mówi z wiarą Wiśniewska. Choć szerszej publiczności obie kajakarki dały się poznać w Tokio, pierwsze medale zdobyły już wcześniej.

Wiśniewska pierwszy brązowy medal MŚ przywiozła w 2018 roku z Montemor-O-Velho w Portugalii w czwórce na 500 m w składzie z Karoliną Nają, Anną Puławską i Katarzyną Kołodziejczyk. Drużyna powtórzyła ten sukces rok później na Igrzyskach Europejskich w Mińsku i ponownie na MŚ w Segedyn na Węgrzech. Iskrzycka uzupełniła skład czwórki dopiero w Tokio, zmieniając kontuzjowaną Kołodziejczyk. Choć kajakarki miały mało czasu na zgranie się, jakość drużyny nie ucierpiała.

Iskrzycka pierwszy sukces na dużej seniorskiej imprezie wywalczyła w 2017 roku w Racicach (Czechy) – razem z Pauliną Paszek zdobyła brąz MŚ na 1000 metrów. Rok później duet wywalczył srebro. W 2019 roku w Segedyn na Węgrzech Iskrzycka była druga na tym samym dystansie w indywidualnym starcie. Przed Tokio największym sukcesem pary był tytuł mistrzyń Europy wywalczony w 2018 roku w Belgradzie.

Kibice najbardziej lubią podziwiać sportowców podczas dużych imprez, nie zawsze zdając sobie sprawę, jak długie przygotowania prowadzą do głównego startu. Treningi przed sezonem nie należą do ulubionych zajęć wielu kajakarek. – Ja akurat lubię okres przygotowawczy. Jest dużo pracy tlenowej, która mi się p odoba. Dodatkowo bardzo lubię to miasteczko (Milfontes) w Portugalii – to czysta przyjemność – uważa Iskrzycka.

Zgrupowania zagraniczne są koniecznością, bo trudno wyobrazić sobie trening kajakarski w lodowatej wodzie lub na zamarzniętym akwenie. – Bardzo często tu przyjeżdżamy, już od paru lat. W okresie wiosenno-zimowym więcej czasu jesteśmy w Portugalii niż w domach w Polsce – tłumaczy kajakarka. O to, aby nie zabrakło im jednak zimnych bodźców dba trener Tomasz Kryk, który regularnie urządza kadrze poranne kąpiele w basenie w temperaturze około 12 stopni Celsjusza.

Kiszone ogórki, kapusta… Kajakarki jedzą kiszonki, by trenować w zdrowiu

Przez żołądek do serca, a czy także do sukcesu? Polska kadra kajakarek, z wieloma medalistkami olimpijskimi, sprawdza każdą metodę, która może pomóc im w osiąganiu lepszych wyników. Już prawie od dwóch lat nieodłącznym towarzyszem zgrupowań zawodniczek są kiszonki.

– Zainspirowała mnie pandemia. Poszukiwaliśmy odporności, sposobów, żeby nie zachorować. Zrobiliśmy to intuicyjnie. Kojarzyłem, że w dawnych czasach wikingowie kisili żywność, gdy nie było lodówek. Była to pierwsza metoda przechowywania żywności. Wszyscy pamiętamy z domów rodzinnych, z lat 80 i 90 zaprawianie owoców, kiszenie warzyw na zimę – opowiada Tomasz Kryk, trener reprezentacji Polski.

– Po roku postanowiłem to zbadać trochę bardziej od strony naukowej. Przeczytałem trzy pozycje Emerana Mayera. To człowiek, który zajmuje się przewodem pokarmowym, przede wszystkim wiromem i bakteriami, które bytują w naszym organizmie. Przedstawia bardzo wiarygodne badania, szeroko publikowane w piśmiennictwie światowym, na temat tego, jak zmieniały się składy wirusów w naszych jelitach – powiedział Kryk.

– Żywność modyfikowana genetycznie, fast foodowa ograniczyła ilość gatunków, pożytecznych bakterii, nawet o 25% w społeczeństwach zachodnich przez ostatnie 30 lat. kajakarek. Pamiętajmy, że 70% odporności to jelita – dodaje. Kiszonki towarzyszą zawodniczkom nie tylko w Polsce, ale także podczas zagranicznych zgrupowań – również na tym, które obecnie trwa w Portugalii.

– Od zawsze uwielbiałam wszelkiego rodzaju kiszonki, ogórki, kapustę. W moim domu zawsze to się jadło. Nie musiałam się do tego w ogóle przekonywać. Mamy tego towaru pod dostatkiem – stwierdza Marta Walczykiewicz. – Firma z Doliny Baryczy, bardzo ekologiczne, agroturystyczne gospodarstwo Sznajderów zaopatruje nas absolutnie bezpłatnie. Zaprzyjaźniliśmy się z tymi ludźmi. Bije od nich pozytywna energia – uzupełnia szkoleniowiec.

Reprezentantkom Polskiego Związku Kajakowego, którego sponsorem jest marka Lotto, pomysł przypadł do gustu, także dlatego, że żywność jest po prostu smaczna. – Jak widać nie chorujemy, wszystko idzie zgodnie z planem. To też fajny punkcik, który również przybliża nas do tego upragnionego złotego medalu – uważa Walczykiewicz.

– Lubię ogórki, kiszoną kapustę czy rzodkiewki. Jem je z chęcią i uśmiechem. Bardzo się cieszę, że mamy taką możliwość i kiszonki Sznajderów są zawsze z nami na zgrupowaniu. To przypomina nam nasze, polskie jedzenie – stwierdza Helena Wiśniewska, brązowa medalistka z Tokio. Kajakarki dzięki znanym, lokalnym smakom, w każdym miejscu mogą poczuć się jak w domu, a taka szybka aklimatyzacja w dowolnym kraju, pomaga w osiąganiu lepszych wyników.

Kiszonki pozwoliły też rozwiązać problem znanych z poprzednich lat. – Pod koniec zgrupowań często dochodzi do zaburzeń w prawidłowym składzie wirusów i bakterii w naszych jelitach. Dawniej często zdarzały się nam tzw. jelitówki w tym czasie. Dziś wiem, że to było spowodowane kumulującym się zmęczeniem treningowym i stresem – stwierdza Kryk.

W kwietniu w Szczecinie odbędzie się międzynarodowy turniej w kajak polo!

Aż dwadzieścia jeden drużyn zagra w międzynarodowym turnieju w kajak polo, który w kwietniu odbędzie się w Szczecinie. To pierwsza edycja turnieju Szczecin International Canoe Polo Tournament!

Gospodarzem dwudniowych zawodów będzie przystań Centrum Żeglarskiego w Szczecinie przy ul. Przestrzennej 19. Turniej rozgrywany będzie na dwóch boiskach w trzech kategoriach wiekowych.W Szczecinie zagrają drużyny z Polski, Czech i Litwy. Organizatorami zawodów będą Centrum Żeglarskie Szczecin, K.S. Feniks Szczecin i UKS Olimpijczyk Kliniska.

Turniej rozgrywany będzie na dwóch boiskach w trzech kategoriach wiekowych:

I Dywizja – seniorzy:
1. Team Poznań
2. Feniks Szczecin
3. SET Kaniów
4. Powiśle Warszawa
5. Kanu Katowice
6. Kwisa Leśna
7. KTW Kalisz
8. KP Praga (Czechy)
9. AVSK Troki (Litwa)

II Dywizja – seniorki + U18
1. SET Kaniów kobiety
2. Powiśle Warszawa kobiety
3. KTW Kalisz U18
4. KP Praga Flowers (Czechy)
5. Powiśle Warszawa U18
6. KP Praga U18 (Czechy)
7. Kwisa Leśna U18
8. Feniks Szczecin mix

III Dywizja – U14
1. MOSW Choszczno
2. KP Praga (Czechy)
3. Kanu Katowice
4. Olimpijczyk Kliniska

Wicemistrz olimpijski z Sydney szkoli swoich następców. „W Paryżu mamy szanse na więcej, niż jeden medal”

– Na pewno sukcesy sportowe pozwalają na zbudowanie autorytetu u zawodników, ale trzeba go później podtrzymać sukcesami trenerskimi – mówi Daniel Jędraszko, wicemistrz olimpijski z Sydney, a dziś jeden z trenerów prowadzących reprezentację Polski kanadyjkarzy i kanadyjkarek.

Po zakończeniu kariery wyśmienity kanadyjkarz nie od razu był pewien, że powróci w roli trenera. – Były takie myśli, ale nie było to mocne postanowienie. Myślałem, że mógłbym nim być, choć przewijało się wiele pomysłów. Nie chciałem, żeby zmarnowało się całe moje doświadczenie, chciałem przekazać to zawodnikom – argumentuje Jędraszko. Dziś w swojej pracy bazuje m.in. na tym, co przekazali mu jego szkoleniowcy. – Miałem szczęście, że każdy z trenerów, z którymi pracowałem wniósł coś, co mogę wykorzystać, zarówno trener kadrowy, z którym współpracowałem 12 lat, jak i trenerzy klubowi – uzupełnia.

– Doświadczenie zdobyte podczas kariery zawodnika pomaga w trenowaniu. Nie ma jednak złotej zasady, że dobry zawodnik, to dobry trener – uważa Daniel Jędraszko. – Jeżeli zdobywało się medale na ważnych imprezach, to na początku na pewno to pomaga, ale myślę, że ten autorytet trzeba podtrzymać później wynikami. Na samej opinii daleko się nie pojedzie – dodaje były kanadyjkarz.

Najważniejszym sukcesem w karierze zawodnika był srebrny medal zdobyty na Igrzyskach Olimpijskich w Sydney na dystansie 500 m w parze z Pawłem Baraszkiewiczem. Duet ma na koncie także cztery tytuły mistrzów świata. Kanadyjkarze wygrywali w Mediolanie w 1999 roku (500 m), Poznaniu w 2001 roku (200 m) oraz Gainsville (200 i 500 m). Jędraszko ma na koncie także 4 srebrne i 2 brązowe medale MŚ, cztery tytuły mistrza Europy, jeden wicemistrza i dwa brązowe krążki ME.

Choć Jędraszko przypisany jest do grupy U-23, to w praktyce pracuje z wszystkimi naszymi reprezentantami. – Podział na U-23 i seniorów jest trochę umowny, bo wszyscy zawodnicy z kadry U-23 są też seniorami. Jeżeli ktoś jest mocny, może wystartować w imprezach seniorów i młodzieżowców – zauważa Jędraszko. Trener bardzo docenia współpracę z doświadczonym szkoleniowcem, Markiem Plochem, przy którym może się wiele nauczyć.

Główny cel reprezentantów Polskiego Związku Kajakowego, którego sponsorem jest marka Lotto, jest jeden – igrzyska w Paryżu w 2024 roku. Czy Polacy mogą powrócić na olimpijskie podium? – Są szanse na medal, nawet więcej niż jedna. Z takim przekonaniem lepiej się pracuje. To fajna motywacja do pracy przez najbliższe 2,5 roku – stwierdza Jędraszko.

Polskie gwiazdy igrzysk w Tokio zapraszają na kajaki. „To cudowne spędzenie czasu”

– Kajakarstwo daje wspaniałą szansę obcowania z przyrodą – mówi medalistka olimpijska Justyna Iskrzycka. To nie tylko olimpijska dyscyplina, która dostarcza Polakom wielu emocji i medali. To także styl życia. Polskie gwiazdy igrzysk w Tokio zapraszają do amatorskiego uprawiania kajakarstwa.

– Kajakarstwo lubię dlatego, że jest wspaniałą szansą do obcowania z przyrodą. Mamy w Polsce wiele możliwości nie tylko do trenowania kajakarstwa wyczynowego, klasycznego, ale też do spływów, zjazdów, które są bardzo fajną formą aktywności, spędzania wolnego czasu. Mimo że na co dzień pływam w kajaku, to podczas wakacji zdarza mi się pojechać również na spływ – zdradza Justyna Iskrzycka, brązowa medalistka z Igrzysk Olimpijskich w Tokio.

– Moim zdaniem warto wsiąść do kajaka turystycznego i zobaczyć, co to tak naprawdę jest kajak, potrzymać wiosło. Nie każdy miał okazję  popływać w kajaku na rzece czy jeziorze, a warto. Można spędzić ten czas z rodziną, aktywnie i sportowo – dodaje Helena Wiśniewska.

Zdanie naszych brązowych medalistek potwierdza Karolina Naja, która z IO przywiozła już trzy krążki. Prócz kontaktu z naturą i możliwości spędzenia czasu latem, mistrzyni dostrzega jeszcze jeden ciekawy aspekt.

– Są niektórzy śmiałkowie, którzy korzystają z turystyki kajakowej zimą, ponieważ uroki przymarzniętych brzegów też są piękne. Zimą wzmacniają również swoją odporność – uważa.

Reprezentantki Polskiego Związku Kajakowego, którego sponsorem jest marka Lotto, zachęcają Polki i Polaków do uprawiania kajakarstwa turystycznego.

– Kajak można zapakować na dach i przemierzyć z nim Polskę – uważa selekcjoner Tomasz Kryk.

– Jeżeli komuś jest za mało wrażeń na jeziorach czy rzekach nizinnych, może się przenieść na rzeki górskie, może skosztować raftingu. Jeżeli ktoś lubi morze, może spróbować swoich sił na kajakach typu sit on top. To są kajaki z otworami w dnie, gdzie woda, kiedy kajak jest zalewany przez falę morską, ciągle odpływa. Od kilkunastu lat w krajach europejskich popularny jest kajak polo – wymienia tylko część z możliwości, jakie dają kajakarstwo trener.

Kryk rozważa też zorganizowanie wspólnego spływu po sezonie z zawodniczkami, aby jeszcze bardziej zintegrować prowadzony przez siebie zespół. Sądząc po nastawieniu zawodniczek, w kadrze nie zabraknie chętnych na taki wypad.