Kajakarki kończą zgrupowanie w Sabaudii. Kadra na igrzyska po PŚ w Poznaniu

Reprezentacja Polski kajakarek kończy zgrupowanie we włoskiej Sabaudii, a już w przyszłym tygodniu stanie do walki w ogólnopolskich, wiosennych regatach konsultacyjnych w Wałczu. – Trzy razy wyszliśmy z igrzysk olimpijskich obronną ręką i w Paryżu chcemy wyjść po raz czwarty – zapowiada Tomasz Kryk, szkoleniowiec biało-czerwonych.

Polskie kajakarki w pełnym, dziesięcioosobowym składzie są już na finiszu trzytygodniowego obozu we Włoszech. Zgrupowanie w Sabaudii od lat jest stałym elementem przedsezonowych przygotowań grupy prowadzonej przez trenera Kryka, którą wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.. Jak zapewnia szkoleniowiec, obecnie jego zawodniczki stopniowo schodzą z największych obciążeń z myślą o pierwszych startach.

– To zawsze trudny moment przed kwietniowymi eliminacjami. Zmienia się charakter treningu: dalej dużo trenujemy, ale intensywność jest trochę mniejsza. Kiedy zmieniają się bodźce, to zawodniczki potrzebują też nieco czasu, aby ich organizmy zaadoptowały się do szybszego pływania – przedstawia Kryk, który prowadzi polską reprezentację od 2009 roku. Za jego rządów w kadrze narodowej biało-czerwone z Karoliną Nają na czele zdobyły aż pięć medali (dwa srebrne i trzy brązowe).

Następna okazja do podium igrzysk dla „Atomówek” nadarzy się już latem w Paryżu. Polki w sierpniu ubiegłego roku, podczas MŚ w Duisburgu, wywalczyły komplet sześciu kwalifikacji olimpijskich i w spokoju mogą budować formę na największą imprezę. Decyzja o tym, które z nich znajdą się w składzie reprezentacji na igrzyska, ma zapaść po Pucharze Świata w Poznaniu (24-26 maja). Wcześniej kajakarki czekają natomiast wiosenne regaty konsultacyjne w Wałczu (26-28 kwietnia) oraz pierwszy, inaugurujący międzynarodowy sezon PŚ w Szeged. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest Lotto i Suzuki Motor Poland.

– Po PŚ na Węgrzech zostajemy tam na dziesięciodniowym zgrupowaniu, dlatego tym bardziej nie chcemy zostawiać u nas w kraju żadnej z zawodniczek. Widząc temperatury, jakie zaczęły panować w Polsce, należy przyjąć, że to będzie dobre rozwiązanie. Pewnie po drugim PŚ w Poznaniu podejmę decyzję, co dalej z igrzyskami olimpijskimi i składem na nie. Teraz wiemy, że cztery zawodniczki, które nie pojadą do Paryża, będą nas reprezentować na ME w Szeged – opowiada Kryk

Zdaniem szkoleniowca polskiej reprezentacji, doświadczenie olimpijskie może być atutem części podopiecznych w kontekście wyboru szóstki na igrzyska. – Nie wykluczam, że jeszcze zdobędę się na jakieś zmiany w dwójce czy czwórce, bo może chcąc powalczyć o najwyższe laury, trzeba jeszcze zaryzykować. Gdy zawodniczki jednak prezentują równy poziom, to musi decydować doświadczenie. Po Rio de Janeiro i Tokio wiem już, jak zachowują się debiutantki, a jak zawodniczki ze startami olimpijskimi. Z igrzyskami, czyli najważniejszymi zawodami, jest trochę jak z bitwą, na najważniejszą z nich lepiej iść z oddziałem, które znają igrzyska i stres związany z nimi – mówi opiekun kadry narodowej kajakarek.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj

Blisko 100 zawodników na starcie Pucharu Prezydenta Miasta Krakowa 2024

Polscy slalomiści kajakowi ponownie pojawią się na torze. W weekend na torze Kolna odbędzie kolejna edycja Pucharu Prezydenta Miasta Krakowa. W zawodach nie zabraknie ścisłej krajowej czołówki z reprezentantami Polski na czele.

Coraz mniej dni pozostało do rozpoczęcia najważniejszej części sezonu, ale póki co slalomiści szlifują formę na finiszu przygotowań. W zeszłym miesiącu biało-czerwoni brali udział w Pyrenees Cup w La Seu D’Urgell i Pau. Najlepiej spośród nich spisał się Dariusz Popiela, który zajął drugie miejsce w klasyfikacji generalnej tego cyklu. Po Świętach Wielkanocnych kadra narodowa wybrała się natomiast na dwa zgrupowania do Pragi i Augsburga, gdzie odbędą się pierwsze w tym sezonie Puchary Świata.

Z kolei w ten weekend biało-czerwoni zmierzą się za to w Pucharze Prezydenta Miasta Krakowa. W stawce, liczącej około 100 zawodników, poza Polakami nie zabraknie Słowaków, Ukraińców, Łotyszy czy Hiszpanów.

– Po okresie przygotowawczym, gdzie testów było niewiele, cieszymy się, że znów możemy się sprawdzić. Dla niektórych, jak choćby Ukraińców, będzie to krajowa, wewnętrzna kwalifikacja do kadry narodowej. My natomiast jesteśmy na innym etapie i potraktujemy Puchar wyłącznie szkoleniowo – opowiada Jakub Chojnowski, trener główny reprezentacji Polski w slalomie kajakowym i kayak crossie, którą wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A. – Troje naszych slalomistów, którzy wywalczyli dla Polski kwalifikacje olimpijskie do Paryża, czyli Klaudia Zwolińska, Grzesiek Hedwig i Mateusz Polaczyk są zwolnieni z kwalifikacji do kadry i obecnie mogą jeszcze mocniej potrenować. U reszty zawodników natomiast schodzimy z obciążeń i forma zaczyna powoli zwyżkować – dodaje.

Jedną z uczestniczek Pucharu Prezydenta Miasta Krakowa 2024 będzie Aleksandra Stach. Slalomistka KKK Kraków po słabszym poprzednim sezonie zamierza wrócić na właściwe tory i znów osiągać zadowalające rezultaty. Partnerami Polskiego Związku Kajakowego są Lotto i Suzuki Motor Poland.

– Od jesieni jestem w nowej grupie treningowej, z nowym trenerem. Jak na razie czuję się fajnie i mam nadzieję, że to, co potrafię, pokażę w sezonie. Czuję, że wciąż długa droga przede mną, ale idę w dobrym kierunku – przekonuje 24-letnia olimpijka z Tokio, która marzy o wyjeździe na kolejne igrzyska olimpijskie do Paryża. Droga do nich wiedze poprzez udane starty w PŚ w Augsburgu (30 maja – 2 czerwca) i Pradze (6-9 czerwca). – Bardzo lubię tam startować. Mamy za sobą łączony obóz w obu miastach i to był bardzo dobry czas. Mam nadzieję, że podobnie będzie na PŚ. A Puchar Prezydenta Krakowa traktuję jako przetarcie przed sezonem. Zawsze bardzo cieszy start u siebie, przyjemnie będzie spotkać się z ludźmi z kajaków, klubu  – uzupełnia Stach, piąta w swojej koronnej konkurencji C-1 podczas ubiegłorocznej edycji zawodów.

Początek dwudniowego Pucharu Prezydenta Miasta Krakowa w slalomie kajakowym w sobotę, 20 kwietnia. Organizatorami zawodów są Krakowski Klub Kajakowy i Polski Związek Kajakowy. Partnerami wydarzenia są gmina miejska Kraków oraz Zarząd Infrastruktury Sportowej w Krakowie, zaś sponsorami PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., Lotto, Kolna, Benefit System i MultiSport.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj

Stepun i Korsak powalczą w Szeged o igrzyska. Pływali szybciej od mistrzów świata!

Zwycięstwem Jakuba Stepuna i Przemysława Korsaka zakończyła się czwartkowa eliminacja kadrowiczów w konkurencji K2 500 metrów w portugalskim Montemor-o-Velho, którego stawką było miejsce na kontynentalne kwalifikacje olimpijskie w Szeged. Świetne czasy w przejazdach w jedynce osiągnął za to Sławomir Witczak.

Przebywający na zgrupowaniu na Półwyspie Iberyjskim polscy kajakarze stanęli do wewnętrznej walki o prawo startu w kontynentalnych kwalifikacjach olimpijskich w K2 500 metrów (8-9 maja). W czwartkowe przedpołudnie w Montemor-o-Velho najlepiej spisała się osada Jakub Stepun/Przemysław Korsak, która z czasem 1:27.93 pokonała młodzieżową dwójkę Wiktor Leszczyński/Wojciech Pilarz (1:30:33). Zaskoczenie stanowiła nie tyle ich wygrana, co czas osiągnięty na portugalskim torze. Stepun wraz z Korsakiem przepłynęli olimpijski dystans z wynikiem o ponad pół sekundy lepszym od Portugalczyków Joao Ribeiro i Messiasa Baptisty (1:28.48), złotych medalistów MŚ Duisburg 2023, którzy startowali dziesięć minut po Polakach w ramach krajowych kwalifikacji.

– Wszyscy pływali w identycznych warunkach, więc tym bardziej cieszy nas tak dobry rezultat chłopaków. Treningi pokazywały, że Kuba z Przemkiem rzeczywiście mogą wygrać i to się potwierdziło. Czwartkowy występ to na pewno dodatkowy bodziec do jeszcze cięższej pracy – mówił Ryszard Hoppe, szkoleniowiec biało-czerwonych, których wspiera PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.

W czwartek w Montemor-o-Velho startował również Sławomir Witczak. Sprinter Energetyka Poznań szykuje się do ogólnopolskich regat konsultacyjnych pod kątem K1 1000 metrów i to właśnie na tym dystansie sprawdził swoją dyspozycję. Witczak wyraźnie, bo aż o cztery sekundy, poprawił rekord życiowy (3:30.51), z kolei na krótszym dystansie 500 metrów pokonał reprezentacyjnych kolegów. Za Witczakiem (1:36.43) uplasowali się kolejno Korsak (1:36.85), Stepun (1:37.84), Leszczyński (1:38.84) i Pilarz (1:40.75). Sponsorem Polskiego Związku Kajakowego są Lotto i Suzuki Motor Poland.

– Sławek przejechał bardzo dobrze oba dystanse i naprawdę trzeba będzie mocno się napracować, żeby pokonać go za tydzień w Wałczu na 1000 metrów – przekonuje trener Hoppe, który w przyszłą środę wraca z kadrowiczami do kraju właśnie na ogólnopolskie, wiosenne regaty konsultacyjne (25-28 kwietnia). Po nich poznamy składy seniorskiej i młodzieżowej reprezentacji Polski na nadchodzący sezon.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj

Kolejne wyzwania przed reprezentacją kajakarek U-23. Marczewska nową liderką kadry?

Młodzieżowa reprezentacja Polski kajakarek, prowadzona przez trenera Macieja Juhnke, przygotowuje się do sezonu 2024 we włoskiej Sabaudii. Głównymi startami w tym sezonie będą MMŚ w Płowdiwie i MME w Bratysławie. Liderką kadry U-23 na najbliższe miesiące może być Weronika Marczewska, który liczy na jeszcze lepsze wyniki niż przed rokiem.

Kobieca kadra U-23 od dłuższego czasu przechodzi personalną ewolucję. Po sezonie 2022 grupę opuściły Martyna Klatt czy Helena Wiśniewska, zaś po sezonie 2023 status seniorek uzyskały Sandra Ostrowska i Julia Olszewska, które podobnie jak ich koleżanki, dołączyły do pierwszej reprezentacji Polski. Obie w ostatnim okresie należały do czołowych zawodniczek grupy prowadzonej przez trenera Juhnke. W ubiegłym roku Olszewska zdobyła brązowe medale młodzieżowych mistrzostw świata i Europy w konkurencji K1 200 metrów. Z kolei Ostrowska mimo młodego wieku ma już za sobą m.in. brąz seniorskich ME (K2 1000 metrów z Klatt) czy start w MŚ seniorów w Kopenhadze (piąte miejsce z Klatt w K2 500 metrów).

– Dziewczyny jeszcze nie są na poziomie starszych koleżanek, ale najlepsze lata w kajakarstwie są dopiero przed nimi i czas pracuje na ich korzyść – mówił po pierwszych zgrupowaniach trener Juhnke.

Jedną z kajakarek, która ma szansę stać się pierwszoplanową postacią w kadrze narodowej U-23, jest Weronika Marczewska. Zawodniczka UKS Kopernik Bydgoszcz w ubiegłym roku startowała na najważniejszych regatach w konkurencji K1 1000 metrów. Na nieolimpijskim dystansie radziła sobie świetnie – była czwarta na MMŚ we włoskim Auronzo, a z MME w Montemor-o-Velho wróciła ze srebrnym medalem! Sponsorem Polskiego Związku Kajakowego jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.

– To czwarte na MMŚ dało mi jeszcze większą motywacje, aby na MME zdobyć ten wymarzony krążek – wspomina Marczewska. – W tym roku Weronika ma rzeczywiście wielkie szanse, aby potwierdzić swój poziom sportowy. Priorytetem dla niej będzie 500 metrów. Ciekawi nas, jak wypadnie na wiosennych konsultacjach w Wałczu i czy udowodni, że jest liderką w młodzieżowej grupie. W Wałczu będziemy chcieli też sprawdzić trzy dwójki U-23, gdzie Marczewska dobrze współpracowała w K2 500 metrów z Martyną Jaskólską, klubową koleżanką z Kopernika. Na ubiegłorocznych MMP były najlepsze, a jeśli będą najlepsze w Wałczu, to niewykluczone, że będę chciał je sprawdzić na MMŚ czy MME – dodaje Juhnke, który bardzo komplementuje swoją reprezentacyjną podopieczną. – Weronika to bardzo uzdolniona zawodniczka, zaangażowana w treningi. Zawsze bardzo rzetelnie, profesjonalnie przygotowuje się do sezonu. To typowo regatowa zawodniczka, która na zawodach pokazuje najwięcej z siebie. Widzę dużą nadzieję na rozwój w tym i przyszłym sezonie – przewiduje szkoleniowiec.

W najbliższych miesiącach kajakarki z młodzieżowej kadry czeka wiele pasjonujących regat. Wiadomo już, że zabraknie ich na seniorskim Pucharze Świata w Poznaniu (24-26 maja), albowiem w tym terminie wystąpią w silnie obsadzonych międzynarodowych zawodach w Bratysławie. Start ten ma być rekonesansem przed odbywającymi się miesiąc później w stolicy Słowacji MME (27-30 czerwca). Trzy tygodnie później w bułgarskim Płowdiwie powalczą natomiast w MMŚ (17-21 lipca). Partnerami Polskiego Związku Kajakowego są Lotto i Suzuki Motor Poland.

– Uważam, że mamy takie same szanse zdobyć wysokie wyniki na MMŚ oraz MME, co w poprzednich latach. Starsze koleżanki pokazały nam, co robić, by je osiągnąć. Mam nadzieje, że wystartuję w konkurencjach olimpijskich – mówi Marczewska, który liczy na jeszcze lepsze rezultaty niż w 2023 roku. O pierwszej reprezentacji, przynajmniej na razie, jeszcze nie myśli. – Jeszcze trochę brakuje mi do grupy seniorek. ale mam nadzieję, że poprzez ciężką pracę, dyscyplinę i cierpliwość wkrótce do nich dołączę – wierzy kajakarka.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj

Protesty PZKaj i PKOl bezskuteczne przed ICF. „Przepisy są bezwzględne”

Władze Międzynarodowej Federacji Kajakowej (ICF) odrzuciły protesty złożone przez Polski Związek Kajakowy oraz Polski Komitet Olimpijski odnośnie okoliczności kwalifikacji w kanadyjkarzy w strefie Australii i Oceanii. – Wszyscy wiedzą, że nie miały one żadnego związku z duchem fair play, ale przepisy w tej kwestii były niedoprecyzowane i dawały furtkę do rozegrania kwalifikacji w sposób, który jest krzywdzący dla profesjonalnych kanadyjkarzy – tłumaczy Grzegorz Kotowicz, prezes PZKaj. Decyzja ICF oznacza, że w maju biało-czerwoni staną do rywalizacji o igrzyska w Paryżu w kontynentalnych kwalifikacjach w Szeged.

Przypomnijmy, iż w marcu PZKaj i PKOl złożyły do Międzynarodowej Federacji Kajakowej wnioski o zbadanie okoliczności przeprowadzenia kontynentalnych kwalifikacji w strefie Australii i Oceanii. Na starcie lutowej rywalizacji w Sydney stanęły trzy ekipy: z Australii, Nowej Zelandii i Samoa. Taka liczba zgłoszonych krajów to niezbędne minimum, aby móc uznać kontynentalne kwalifikacje olimpijskie za ważne. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie składy, w jakich wystąpiły wspomniane osady. Brakowało w nich bowiem… kanadyjkarzy. Do walki o kwalifikację do Paryża stanęli zawodnicy specjalizujący się na co dzień w konkurencjach kajakowych. Rywalizację wygrali Nowozelandczycy Munro James i Ngataki Kacey, którzy do tej pory nie mieli jakichkolwiek doświadczeń w rywalizacji kanadyjkowej. Dodatkowo po kwalifikację sięgnęli, płynąc w pozycji… siedzącej, a nie klęczącej. Nowicjuszami w zmaganiach kanadyjek byli również reprezentanci Samoa. Jakby tego było mało, Australię reprezentowali… 73- i 61-latek, uzyskując czasy prawie dwa razy gorsze od rywali.

Podczas weekendowego zebrania w Londynie władze światowej federacji uznały wnioski PZKaj i PKOl za bezzasadne. Zdaniem prawników Międzynarodowej Federacji Kajakowej, związki Australii i Nowej Zelandii miały prawo delegować zawodników innych grup sprinterskich do kwalifikacji kanadyjkarzy, nawet jeśli liczą sobie oni grubo powyżej 60 lat i w trakcie biegu nie płyną w pozycji klęczącej, charakterystycznej dla kanadyjkarzy.

– Przeprowadziliśmy szczegółowe dochodzenie i obszernie omawialiśmy tę kwestię podczas naszego ostatniego posiedzenia zarządu. Po dokładnej analizie stwierdziliśmy, że proces kwalifikacji, jak również wyścigi były prowadzone zgodnie z zasadami i przepisami określonymi przez Międzynarodową Federację Kajakową, w związku z czym nie zostaną podjęte żadne dalsze działania w tej sprawie – przedstawia Thomas Konietzko, prezydent ICF, w liście skierowanym do władz PZKaj.

Szefostwo polskiej federacji nie ukrywają natomiast rozczarowania brakiem możliwości przeciwdziałania praktykom zastosowanych przez Nowozelandczyków. – W kuluarowych rozmowach nawet najwyżej postawieni oficjele podkreślali, że federacje Australii i Nowej Zelandii po prostu śmieją nam się w twarz w zaistniałej sytuacji, ale przepisy są w tym przypadku bezwzględne. Oficjalna odpowiedź, którzy otrzymaliśmy w poniedziałek, 15 kwietnia, jest ostateczna, nie przysługuje od niej tryb odwoławczy – przedstawia Jolanta Rzepka, sekretarz generalna Polskiego Związku Kajakowego, która była obecna na zebraniu ICF w stolicy Wielkiej Brytanii.

Jak zapewnia z kolei Grzegorz Kotowicz, prezes PZKaj, w przyszłości niedopuszczalne ma się stać nadużywanie obowiązujących regulacji ICF w zakresie kwalifikacji na największe imprezy. – Prawdopodobnie w kontynentalnych eliminacjach zwiększy się minimalna liczba komitetów olimpijskich, zaś w regulacjach Międzynarodowej Federacji Kajakowej ma pojawić się zapis o wymogu pozycji klęczącej w konkurencji kanadyjkarzy, żeby nie dochodziło do powtórek z Sydney – przedstawia Kotowicz.

Najmniej zmartwieni rozwojem wydarzeń w Londynie byli teoretycznie najbardziej zainteresowani, czyli polscy kanadyjkarze wspierani przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. W przypadku uznania przez ICF kontynentalnych kwalifikacji C2 500 metrów mężczyzn w strefie Australii i Oceanii za nieważne, niewykorzystane miejsce w igrzyska w Paryżu przysługiwałoby pierwszej ekipie niezakwalifikowanej z ubiegłorocznych mistrzostw świata w Duisburgu, czyli właśnie reprezentacji Polski, która w Niemczech zajęła dziewiątą lokatę. Partnerami Polskiego Związku Kajakowego są Lotto i Suzuki Motor Poland.

– Ten temat pojawiał się w rozmowach między zawodnikami, ale przesadnie nie zaprzątaliśmy sobie tym głów. Od sierpnia wiemy, co nas czeka, dlatego w pełni koncentrujemy się na robocie do wykonania. Wszystko jest w naszych rękach – zaznacza Marek Ploch, trener reprezentacji Polski kanadyjkarzy i kanadyjkarek, który wraz z podopiecznymi przebywa obecnie na zgrupowaniu w Wałczu. Dwa dni przed startem krajowych regat konsultacyjnych (25-28 kwietnia) zostaną rozegrane eliminacje do kadry narodowej w konkurencji C2 500 metrów, które wyłonią osadę z prawem występu w kontynentalnej kwalifikacji olimpijskiej w Szeged (8-9 maja).

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj

Wyjaśnienie zasad kwalifikacji do reprezentacji Polski kajakarzy

W tym tygodniu w portugalskim Montemor-o-Velho dojdzie do wewnętrznej eliminacji o miejsce w męskiej, reprezentacyjnej osadzie K2 500 metrów na kontynentalne kwalifikacje olimpijskie w Szeged. W związku z pojawiającymi się w przestrzeni publicznej komentarzami odnośnie zasad kwalifikacji do kadry narodowej, zarząd Polskiego Związku Kajakowego pragnie przypomnieć obowiązujące od ponad dwóch lat reguły kwalifikacji.

W czwartek, 18 kwietnia, biało-czerwoni rozstrzygną między sobą, komu należy się prawo startu w europejskich eliminacjach do igrzysk olimpijskich. Na torze regatowym w portugalskim Montemor-o-Velho, gdzie na zgrupowaniu stacjonuje polska kadra, staną Jakub Stepun i Przemysław Korsak oraz Wiktor Leszczyński i Wojciech Pilarz, który kilka tygodni temu zmienił w dwójce Sławomira Witczaka.

– Wspólnie z zawodnikami uzgodniliśmy, że to najlepsze rozwiązanie. Tego dnia swoje regaty eliminacyjne przeprowadzają również Portugalczycy. Na ostatnim zgrupowaniu doszliśmy natomiast do wniosku, że lepszym rozwiązaniem będzie dwójka Leszczyński/Pilarz. To dobra i wciąż młodzieżowa osada, a Sławek Witczak przygotowuje się pod kątem K1 1000 metrów – mówił w artykule niedawno opublikowanym na stronie Związku Ryszard Hoppe, opiekun polskiej reprezentacji kajakarzy wspieranej przez sponsora głównego PGE Polską Grupę Energetyczną S.A.

Jako że w środowisku kajakowym pojawiają się wątpliwości odnośnie sposobu wyłonienia reprezentacyjnej osady kajakarzy na kontynentalne eliminacje olimpijskie w Szeged, warto przypomnieć o obowiązujących od ponad dwóch lat zasadach kwalifikacji do kadry narodowej, określonych w formie regulaminu dostępnego na stronie internetowej Związku.

– Regulamin ten jasno wskazuje, że osady reprezentacji tworzy trener kadry narodowej. Zgodnie z regulaminem, w konkurencji K2 500 metrów seniorów nie będzie już konfrontacji z innymi osadami. Regulamin mówi, że osady, które zdobędą kwalifikacje olimpijskie podczas europejskiej eliminacji, nie podlegają dalszym eliminacjom. Zapis ten ma na celu spokojne przygotowania do igrzysk olimpijskich w Paryżu – wskazuje Grzegorz Kotowicz, prezes Polskiego Związku Kajakowego, którego jednym z głównych postulatów wyborczych było właśnie ustanowienie przejrzystych reguł kwalifikacji do kadry narodowej. – Nigdy w historii PZKaj nie było jaśniejszych kryteriów określających zasady kwalifikacji do reprezentacji Polski, stworzonych na potrzeby cyklu olimpijskiego – dodaje.

Opinii szefa polskiej federacji wtóruje Ryszard Hoppe, trener seniorskiej reprezentacji kajakarzy, który przed sezonem odbył szereg spotkań celem zbudowania jak najsilniejszej grupy.

– Przed rozpoczęciem każdego okresu przygotowawczego mam zwyczaj rozmawiać z każdym zawodnikiem i jego trenerem klubowym o powołaniu na pierwsze zgrupowania. Podobnie było w październiku ubiegłego roku. Udziału w przygotowaniach z reprezentacją odmówili Bartosz Grabowski, Przemysław Rojek, Jarosław Kajdanek, Marcin Nowacki i Igor Komorowski, mimo że mieli świadomość, że rezygnacja ta wiąże się z zamknięciem możliwości rywalizowania o K-2 500 metrów. Ich odmowa udziału w szkoleniu centralnym skomplikowała trochę możliwości wyboru i rywalizacji w grupie. Teraz przez trenerów jest podnoszone larum, że pozbawiamy zawodników możliwości wywalczenia kwalifikacji na igrzyska, a to niestety, szkoleniowcy klubowi swoimi decyzjami uniemożliwili i uniemożliwiają odbudowę silnej męskiej grupy – ubolewa trener Hoppe.

Kotowicz podkreśla, że wszelkie najważniejsze kwestie związane z zasadami kwalifikacjami czy programem wiosennych, ogólnopolskich regat konsultacyjnych były uzgadniane w porozumieniu z trenerami głównymi reprezentacji Polski. – Były one również tematem corocznych kursokonferencji trenerów, podczas których jednak nie zostały zgłoszone postulaty zmian – przypomina.

Przetarg na dostawę produktów aptecznych / odżywek

Działając na podstawie art. 701 i nast. kodeksu cywilnego, Polski Związek Kajakowy ogłasza pisemny przetarg na dostawę produktów aptecznych / odżywek dla zawodników Polskiego Związku Kajakowego (PZKaj).

Termin składania ofert:  18.04.2024r. do godz. 10.00
Miejsce: siedziba biura PZKaj.

Przetarg na dostawę produktów aptecznych / odżywek 

Wykaz pytań i odpowiedzi dotyczących przetargu na dostawę produktów aptecznych / odżywek

Nowa dwójka walczy o Szeged. Witczak trenuje z Pimentą

Niespełna tydzień pozostał do wewnętrznej walki reprezentantów Polski w konkurencji K2 500 metrów o miejsce na kontynentalne kwalifikacje olimpijskie w Szeged. Na krajową konsultację kwalifikacyjną i start w K1 1000 metrów czeka natomiast Sławomir Witczak, który przygotowuje formę wspólnie z jedną z największych postaci kajakarstwa, Portugalczykiem Fernando Pimentą.

W czwartek, 18 kwietnia, biało-czerwoni rozstrzygną między sobą, komu należy się prawo startu w europejskich eliminacjach do igrzysk olimpijskich. Na torze regatowym w portugalskim Montemor-o-Velho, gdzie na zgrupowaniu stacjonuje polska kadra, staną Jakub Stepun i Przemysław Korsak oraz Wiktor Leszczyński i Wojciech Pilarz, który kilka tygodni temu zmienił w dwójce Sławomira Witczaka.

– Wspólnie z zawodnikami uzgodniliśmy, że to najlepsze rozwiązanie. Tego dnia swoje regaty eliminacyjne przeprowadzają również Portugalczycy – mówi Ryszard Hoppe, opiekun polskiej reprezentacji kajakarzy wspieranej przez sponsora głównego PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. – Na ostatnim zgrupowaniu doszliśmy natomiast do wniosku, że lepszym rozwiązaniem będzie dwójka Leszczyński/Pilarz. To dobra i wciąż młodzieżowa osada, a Sławek Witczak przygotowuje się pod kątem K1 1000 metrów.

Dla wspomnianego Witczaka to powrót po latach do startów w jedynce. Ostatni okres przygotowawczy ma służyć zbudowaniu formy na ogólnopolskie regaty konsultacyjne w Wałczu (25-28 kwietnia). Głównym kandydatem do wygrania K1 1000 metrów podczas tych zawodów będzie Rafał Rosolski, ale jak przyznaje Witczak, walkę z nim o miejsce na kontynentalne kwalifikacje olimpijskie w Szeged (8-9 maja) traktuje jako wyzwanie.

– W przeszłości często myślałem, jakby to było pływać jedynkę. Za juniora dobrze sobie radziłem, ale potem pojawiły się osady i krótszy dystans, gdzie dobrze odnajdywałem się na 500 metrów. Rafał jest zaprawionym zawodnikiem, który przepłynął dystans 1000 metrów kilkanaście czy kilkadziesiąt razy więcej niż ja, ale nie boję się rywalizacji. Liczę, że się pościgamy i mu dorównam, a czy go wyprzedzę, czy nie, to już okaże się w Wałczu – opowiada zawodnik Energetyka Poznań.

A w Portugalii Witczak ma od kogo się uczyć. Ostatnie treningi przeprowadza razem z Fernando Pimenta, multimedalistą mistrzostw świata i Europy, a także dwukrotnym medalistą olimpijskim. – To na pewno ciekawe przeżycie i cenne doświadczenie, dzięki temu jeszcze mocniej widzę, co muszę poprawić. Dużo słyszy się opinii od innych, ale tak naprawdę to była moja pierwsza dłuższa interakcja z Pimentą i to naprawdę mega fajny, otwarty facet, od którego warto czerpać jak najwięcej. Dużo rozmawialiśmy w przerwach o niuansach technicznych czy rozgrzewce. Postaram się spróbować kilku jego wskazówek i zobaczymy, jak to dalej będzie się przesuwało na wodzie – przekonuje Witczak.

Chociaż od sierpniowych mistrzostw świata w Duisburgu minęło już prawie osiem miesięcy, polscy kajakarze dalej żałują, że nie udało się tam wywalczyć dla czwórki kwalifikacji na igrzyska w Paryżu. Partnerem Polskiego Związku Kajakowego są Lotto i Suzuki Motor Poland.

– Oczywiście, dla wszystkich były jednakowe warunki, ale w przypadku tak młodej drużyny, w której zaledwie dwóch zawodników to seniorzy, jeden dodatkowy rok pracy dałby bardzo dużo. W czwórce dwa razy z rzędu weszliśmy do finału MŚ 2022 i 2023, a wcześniej przecież czekaliśmy dwanaście lat na finał kajakarzy w konkurencji olimpijskiej. Zabrakło dla nas jednego miejsca na Paryż, a tak w myśl zasad kwalifikacji, gdzie muszą być ekipy z dużo słabszych sportowo kontynentów niż Europa, polecą dziesiąta, czternasta i szesnasta osada. Wielka szkoda, bo to Europejczycy od lat dominują w męskich kajakach – zauważa trener Hoppe.

– Uważam, że na igrzyska powinny jechać najszybsze osady, bez podziału na kontynenty. Dziwi mnie to, ale taki jest regulamin. Wiedzieliśmy o tym, ale dalej gdzieś w środku boli mnie, że zabrakło tak niewiele do startu w Paryżu. Rzeczywiście, dla naszej grupy każdy miesiąc pracy jest wartością dodaną. W Duisburgu na pokładzie mieliśmy dwóch młodzieżowców, czyli Kubę Stepuna i Wiktora Leszczyńskiego, czy Przemka Korsaka, dla którego był to pierwszy rok w seniorach. Sam mam przed sobą dopiero trzeci rok jako senior – dodaje Witczak, który jak przyznaje, nigdy nie był tak zmotywowany do ciężkiej pracy jak obecnie. W najbliższy czwartek zamieni się w kibica i będzie ściskał kciuki za kolegów w dwójkach. – Każda z tych osad może wygrać. Liczę na świetne ściganie i super czasy – mówi 26-latek.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj

Bratobójcza walka o igrzyska. Polaczyk czy Popiela do Paryża?

Żaden kibic kajakarstwa nie ma wątpliwości, że Dariusz Popiela i Mateusz Polaczyk to prawdziwe legendy polskiego slalomu. Wielkimi krokami zbliżają się igrzyska olimpijskie, ale do Paryża pojechać będzie mógł tylko jeden z tych utytułowanych zawodników. Kto wygra tę pasjonującą rywalizację o miejsce w K-1?

Tak znakomitych slalomistów Polakom może zazdrościć cały świat. Popiela na swoim koncie ma m.in. dwa wicemistrzostwa świata, dwa złote medale mistrzostw Europy, czy wywalczone w ubiegłym roku srebro Igrzysk Europejskich. Również okazale jest wypełniona gablota Polaczyka. Do tego u obu dochodzą występy na igrzyskach olimpijskich: Popiela płynął na nich w 2008 roku w Pekinie, a Polaczyk w 2012 w Londynie.

Warto dodać, że mimo upływających lat (Popiela w tym roku skończy 39 lat, a Polaczyk  ma już 36 wiosen), obaj są w doskonałej formie. Sęk w tym, że miejsce na zbliżających się igrzyskach olimpijskich w Paryżu jest tylko jedno. Trudno więc wyrokować, który z nich pojedzie walczyć o medale do Francji: Polaczyk, który wywalczył kwalifikację dla Polski, czy Popiela, który czuje się znakomicie?

– Przede wszystkim cieszymy się, że mamy to miejsce na igrzyskach, a Mateusz dodatkowo wywalczył je bezpośrednio, co nie było łatwe. Nie dokonali tego nawet utytułowani Niemcy, którzy dostali je w relokacji. To pokazuje, jak ciężko było to miejsce zdobyć – mówi Jakub Chojnowski, trener główny polskiej reprezentacji w slalomie kajakowym. – Rywalizacja pomiędzy nimi trwa już od wielu lat. Cieszymy się, że chłopaki napędzają się nawzajem i wciąż uzyskują bardzo dobre wyniki. Na przestrzeni wielu lat zdobywali medale MŚ czy ME, więc zrobili dużo dobrego dla polskich kajaków. Każdy robi swoją robotę, a kwalifikacje coraz bliżej. Obaj będą gotowi żeby rozwiązać między sobą tę rywalizację. Chyba, że pogodzi ich Michał Pasiut, który także jest w dobrej dyspozycji i nie składa broni – dodaje Chojnowski.

O tym, kto pojedzie na igrzyska olimpijskie, rozstrzygną zawody Pucharu Świata w Augsburgu (30 maja – 2 czerwca) i Pradze (6-9 czerwca). Polscy slalomiści wspierani przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. będą przygotowani do nich doskonale, tym bardziej, że byli już na zgrupowaniu w stolicy Czech, a teraz szlifują swoją formę w Augsburgu. – Jak się zapatruję na tę rywalizację? Na razie nie ma co o tym myśleć, proszę dać mi jeszcze trochę czasu – uśmiecha się Polaczyk. – Zobaczymy, co będzie na tych zawodach. Na razie pozostaje nam spokojnie trenować, a co będzie, to będzie. Wydaje mi się, że ważna będzie kwestia dyspozycji dnia. Kto będzie czuł się lepiej, ten zaprezentuje się lepiej i wywalczy wyjazd do Paryża.

Z kolei Popiela podkreśla, że rywalizacja pomiędzy nim a Polaczykiem to faktycznie nieodłączny element od wielu lat. Partnerami Polskiego Związku Kajakowego są Lotto i Suzuki Motor Poland. – Tak już jest w igrzyskach, że możemy skorzystać z jednego miejsca. Czas przed tymi zawodami zawsze jest inny: pełen wytężonej pracy i walki. Jest jednak bardzo ciekawy, bo po to się trenuje, żeby stawiać sobie takie wyzwania. Dam z siebie wszystko, tym bardziej, że jestem zdrowy – mówi doświadczony zawodnik. – W slalomie często kluczowe są ułamki sekund, więc trudno przewidzieć wyniki. A dyspozycji dnia trzeba też pomóc. Szykujemy się od poprzedniego roku, więc będzie ciekawie.

Zawodników w pewnym stopniu pogodziłaby możliwość startu w drużynówce, jednak na igrzyskach olimpijskich takiej konkurencji nie ma. – To nasz bardzo mocny punkt, mamy wiele medali MŚ, ME czy IE. Ubolewamy nad tym, bo mamy fantastyczną drużynę, ale nic na to nie poradzimy – rozkłada ręce Chojnowski.

Podobnego zdania są sami zawodnicy, którzy dodatkowo podkreślają, że to bardzo atrakcyjna konkurencja dla kibiców. – Mamy dobrą ekipę, fajnie się to ogląda, a kajakarstwo mogłoby wejść na kolejny poziom – uważa Polaczyk, a Popiela dodaje: – W innych sportach sztafety to normalna sprawa. To znacznie pomogłoby atrakcyjności naszej dyscypliny.

W terminie kolejnych igrzysk olimpijskich w Los Angeles obaj zawodnicy będą mieli ponad 40 lat. Czy to oznacza, że może to być ostatnia szansa na występ w najważniejszej imprezie dla sportowca? – Nie chcę żadnemu z nich zapowiadać końca kariery, tym bardziej że dalej są na światowym poziomie. Przy dobrym, profesjonalnym prowadzeniu się ta linia mocno się przesunęła. Chciałbym, żeby jak najdłużej cieszyli nas znakomitymi wynikami – opowiada Chojnowski.

– Mogę mówić za siebie: nie wyznaczam sobie limitu i robię swoje. Wiadomo, że z każdym rokiem rośnie prawdopodobieństwo urazów i może być różnie. Dlatego tak bardzo chcemy osiągnąć ten awans i będziemy walczyć. Jestem pewny, że damy z siebie wszystko – przekonuje Popiela. – Może tak być, że to nasze ostatnie igrzyska. Obaj przecież mamy swoje lata i nie ma co tego ukrywać. Dlatego istnieje szansa, że to mogą być nasze ostatnie wielkie zawody, ale przecież życie będzie toczyć się dalej – uzupełnia Polaczyk.

Maciej Nowocień, Biuro Prasowe PZKaj
fot. Rafał Oleksiewicz/PZKaj

Przetarg na najem samochodów, busów, autobusów do obsługi podróży zagranicznych – KAJAK POLO

Działając na podstawie art. 701 i nast. kodeksu cywilnego, Polski Związek Kajakowy ogłasza pisemny przetarg na najem samochodów, busów, autobusów do obsługi podróży zagranicznych zawodników i sprzętu Polskiego Związku Kajakowego (PZKaj).

Termin składania ofert: 23 kwietnia 2024 r. do godz. 12:00
Miejsce: siedziba biura PZKaj.
KAJAK POLO

Przetarg na najem samochodów, busów, autobusów

 

Wysokie aspiracje Wiktora Głazunowa. „Chcę znów udowodnić swoją wartość”

Wiktor Głazunow, czwarty zawodnik ubiegłorocznych MŚ i ME w olimpijskiej konkurencji C1 1000 metrów, liczy, że zbliżający się sezon również będzie mógł zaliczyć do udanych. – Za mną medale i rekordy życiowe na najważniejszych zawodach. Konkurencja jest naprawdę duża, ale wierzę, że znów będę w czołówce – przekonuje 30-letni kanadyjkarz AZS AWF Gorzów Wielkopolski.

Poprzedni sezon znakomicie rozpoczął się dla Głazunowa. Już na wstępie lider polskiej reprezentacji kanadyjkarzy wspieranej przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. zdobył pierwsze w karierze medale Pucharu Świata w olimpijskiej konkurencji C1 1000 metrów. Na inaugurację na Węgrzech był trzeci, zaś dwa tygodnie później w Poznaniu 30-latek zajął drugie miejsce, ze stratą do 0,16 sekundy do zwycięzcy Czecha Martina Fuksy. Na najważniejszych imprezach sezonu, czyli mistrzostwach świata w Duisburgu oraz Igrzyskach Europejskich w Krakowie, Głazunow uplasował się tuż za podium. Światowy czempionat w Niemczech zakończył jednak z dorobkiem trzech krążek: dwóch sreber na 500 metrów w mikście z Sylwią Szczerbińską oraz w czwórce z Tomaszem Barniakiem, Aleksandrem Kitewskim i Normanem Zezulą, a także z brązem w jedynce na 5000 metrów. Czwarty medal MŚ 2023 był na wyciągnięcie ręki. W finale C1 1000 metrów w Duisburgu Głazunow prowadził, ale ostatecznie przegrał brąz zaledwie o 0,024 sekundy!

– Były medale, rekordy życiowe, także uważam poprzedni sezon za bardzo pozytywny. Oczywiście, chciałoby się więcej, ale taki jest sport i ktoś musi być czwarty. Na C1 1000 metrów może i nie zdobyłem medalu MŚ, ale wywalczyłem dla kraju kwalifikację olimpijską. Liczyłem na więcej też na IE 2023, startowaliśmy na bliskim mi Zalewie Kryspinów, a u siebie zawsze inaczej się ściga, na dodatek kibicowała mi rodzina – wspomina Głazunow.

30-letni zawodnik AZS AWF Gorzów Wielkopolski może myśleć realnie o starcie w dwóch konkurencjach na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Najpierw trzeba jednak wywalczyć przepustkę m.in. w C2 500 metrów. W 2021 roku w Tokio naszymi reprezentantami w tej konkurencji byli Głazunow i Barniak. W tym roku Głazunow stworzył osadę z Arsenem Śliwińskim i wspólnie staną do rywalizacji w krajowych regatach kwalifikacyjnych w Wałczu (25-28 kwietnia). Partnerami Polskiego Związku Kajakowego są Lotto i Suzuki Motor Poland.

– Przed nami ważny rok i po przejazdach kontrolnych w dwójkach trenerzy uznali, że razem możemy sporo zdziałać w nowej osadzie. Czujemy się bardzo dobrze, łódka od pierwszych zajęć płynie bardzo szybko. Wiadomo, że trzeba się dotrzeć w treningu, ale na razie wszystko idzie bardzo sprawnie. Jesteśmy dobrej myśli – przekonuje reprezentant Polski.

W przypadku wygranej dwójki Głazunow/Śliwiński na krajowych konsultacjach w Wałczu, do startu w europejskiej kwalifikacji olimpijskiej w Szeged (8-9 maja) zostanie delegowana druga osada. Wszystko w związku z regulacjami Międzynarodowej Federacji Kajakowej (ICF) uniemożliwiającymi udział w kontynentalnej kwalifikacji olimpijskiej zawodnikowi, który zdobył już dla swojego kraju przepustkę na igrzyska. W pułapce przepisów znalazł się właśnie Głazunow, który nie chciał stracić szansy na C2 500 metrów w Paryżu. Wprowadzone w 2021 roku polskie zasady kwalifikacji olimpijskich w sprincie kajakowym nie uwzględniały takiego przypadku, zatem konieczne stało się ich dostosowanie do zaistniałej sytuacji. W takiej sytuacji, jeśli krajowe konsultacje C2 500 metrów mężczyzn w Wałczu wygrają Głazunow ze Śliwińskim, a w Szeged kwalifikację olimpijską zdobędzie inna polska dwójka, wówczas obie osady czeka dodatkowy start. Ewentualna dogrywka, która będzie miała miejsce w czerwcu tuż przed mistrzostwami Polski w Bydgoszczy (6-9 czerwca), zadecyduje, komu przypadną bilety do Paryża.

– To była dla mnie ciężka sytuacja, ale cieszę się, że Polski Związek Kajakowy zareagował na to i mogę ubiegać się o start w C2 500 metrów. Co oczywiste, nie składam też broni w C1 1000 metrów. Przez ostatnie dwa lata pokazałem, że trzeba się ze mną liczyć na tym dystansie. Jestem bardziej dojrzalszym zawodnikiem niż w 2021 roku. Jest bardzo wielu zawodników w jedynce, gdzie już samo wejście do ścisłego finału jest bardzo trudne, decydują setne sekundy. Znam swoją wartość i postaram się to udowodnić – zaznacza Głazunow, zwycięzca światowego rankingu C1 1000 metrów za 2023 rok.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj
fot. Grzegorz Michałowski/archiwum PZKaj

PZKaj i PKOl interweniują w sprawie kwalifikacji olimpijskiej kanadyjkarzy z Nowej Zelandii

Władze Polskiego Związku Kajakowego oraz Polskiego Komitetu Olimpijskiego złożyły do Międzynarodowej Federacji Kajakowej wnioski o zbadanie okoliczności przeprowadzenia kontynentalnych kwalifikacji w strefie Australii i Oceanii. W Sydney w konkurencji C2 500 metrów mężczyzn triumfowali… kajakarze z Nowej Zelandii. – Ten kraj od lat nie prowadzi szkolenia kanadyjek. Te rozstrzygnięcia to zaprzeczenie idei olimpizmu i działanie niezgodne z duchem fair play – grzmi Grzegorz Kotowicz, prezes PZKaj.

Pierwsze miesiące tego roku są pracowitym okresem na innych kontynentach. Na kilku z nich rozstrzygnięto już, którym narodowym komitetom olimpijskim przypadną dodatkowe miejsca na igrzyska w Paryżu. Kontynentalne kwalifikacje rozegrano m.in. w Afryce czy w Australii i Oceanii, gdzie doszło do niecodziennych zdarzeń w konkurencji C2 500 metrów mężczyzn.

Na starcie rywalizacji w Sydney stanęły trzy ekipy: z Australii, Nowej Zelandii i Samoa. Taka liczba zgłoszonych krajów to niezbędne minimum, aby móc uznać kontynentalne kwalifikacje olimpijskie za ważne. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie składy, w jakich wystąpiły wspomniane osady. Brakowało w nich bowiem… kanadyjkarzy. Do walki o kwalifikację do Paryża stanęli zawodnicy specjalizujący się na co dzień w konkurencjach kajakowych. Rywalizację wygrali Nowozelandczycy Munro James i Ngataki Kacey, którzy do tej pory nie mieli jakichkolwiek doświadczeń w rywalizacji kanadyjkowej. Dodatkowo po kwalifikację sięgnęli, płynąc w pozycji… siedzącej, a nie klęczącej. Nowicjuszami w zmaganiach kanadyjek byli również reprezentanci Samoa. Jakby tego było mało, Australię reprezentowali… 71- i 63-latek, uzyskując czasy prawie dwa razy gorsze od rywali.

– Co więcej, nie mieli oni nawet prawa wystąpić w tych kwalifikacjach, gdyż nie spełniali kryteriów wyboru składu kadry narodowej, określonych przez australijską federację – rozkłada ręce Grzegorz Kotowicz, prezes Polskiego Związku Kajakowego, który jest wzburzony okolicznościami kwalifikacji w Sydney.  – Nowa Zelandia i Australia są powszechnie uznawane za jedne z najmocniejszych krajów w kajakarstwie, a takie zdarzenia stawiają w złym świetle całą dyscyplinę. Wystawianie zbudowanych w ten sposób osad na poważnych regatach, jakimi są kontynentalne kwalifikacje do igrzysk, mija się z ideą olimpizmu i duchem sportu. To też brak szacunku dla pozostałych reprezentacji z innych części świata, które w pocie czoła trenują, żeby wystąpić w Paryżu – zaznacza podwójny medalista olimpijski z Barcelony i…Sydney.

Władze Polskiego Związku Kajakowego są przekonane, że delegowanie zawodników z innej specjalizacji do rywalizacji w kanadyjkach miało swój ukryty cel. – Nowozelandczycy nie dysponowali żadnym miejscem w grupie kajakarzy, a po Sydney i kontynentalnych kwalifikacjach pojawia się możliwość przesunięcia miejsc z kanadyjek i nawet utworzenia osady K4 500 metrów na igrzyska w Paryżu – wyjaśnia Jolanta Rzepka, sekretarz generalna PZKaj, która wraz z Kotowiczem zaangażowała się w zgromadzenie materiałów i zbadanie wszelkich okoliczności kwalifikacji w Sydney, z myślą o przekazanie całej sprawy do Międzynarodowej Federacji Kajakowej (ICF). Wniosek w tym zakresie został już skierowany, a pismo o podobnej treści wystosował również Polski Komitet Olimpijski. – Przedstawione przez Polski Związek Kajakowy argumenty podnoszą z pewnością niezwykle ważne kwestie, jak przejrzystość i uczciwość w procesie kwalifikacji do igrzysk olimpijskich, a także przestrzeganie zasady sprawiedliwości i fair play – czytamy we wniosku złożonym przez PKOl.

Wiadomo już, kiedy nastąpi rozpoznanie protestów PZKaj i PKOl przez ICF. – Będzie to miało miejsce 6 kwietnia na zebraniu zarządu Międzynarodowej Federacji Kajakowej w Londynie. Sprawa aktualnie została przekazana do Nowozelandki Alison Harris z komisji sprintu kajakowego ICF celem dalszego procedowania. Liczymy, że wygra rywalizacja w duchu fair play, a nie spryt jednego z narodowych komitetów olimpijskich – wierzy Rzepka, która wybiera się na zebranie Międzynarodowej Federacji Kajakowej do stolicy Wielkiej Brytanii.

W przypadku uznania przez ICF kontynentalnych kwalifikacji C2 500 metrów mężczyzn w strefie Australii i Oceanii za nieważne, niewykorzystane miejsce w igrzyska w Paryżu będzie przysługiwać pierwszej ekipie niezakwalifikowanej z ubiegłorocznych mistrzostw świata w Duisburgu. Beneficjentem takiej ewentualnej decyzji będzie reprezentacja Polski, która w Niemczech zajęła dziewiątą lokatę. W tym roku biało-czerwoni uzyskali już jedno miejsce ze strefy Australii i Oceanii w konkurencji C2 500 metrów, tyle że kobiet. Sponsorem polskiego kajakarstwa jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A, a partnerami Polskiego Związku Kajakowego są Lotto i Suzuki Motor Poland.

– Mamy mocną reprezentację, a osada Aleksander Kitewski/Norman Zezula zdobywała w zeszłym roku medale mistrzostw Europy i Pucharu Świata. Dodatkowo w światowym rankingu za 2023 rok, opublikowanym przez ICF, nie mieliśmy sobie równych w męskim C2 500 metrów. Niezależnie od rozstrzygnięć w Londynie, nasi zawodnicy są przygotowani do skutecznej walki o igrzyska na kontynentalnej kwalifikacji w Szeged, a później o najwyższe cele w Paryżu – uważa Kotowicz.

Artur Kluskiewicz, Biuro Prasowe PZKaj

Przetarg na najem samochodów, busów, autobusów do obsługi podróży zagranicznych – SLALOM

Działając na podstawie art. 701 i nast. kodeksu cywilnego, Polski Związek Kajakowy ogłasza pisemny przetarg na najem samochodów, busów, autobusów do obsługi podróży zagranicznych zawodników i sprzętu Polskiego Związku Kajakowego (PZKaj).

Termin składania ofert: 16 kwietnia 2024 r. godz. 12:00

Miejsce: siedziba biura PZKaj.

SLALOM KAJAKOWY (seniorzy, U23, juniorzy)

Przetarg na najem samochodów, busów, autobusów

 

Przetarg na najem samochodów, busów, autobusów do obsługi podróży zagranicznych – SPRINT

Działając na podstawie art. 701 i nast. kodeksu cywilnego, Polski Związek Kajakowy ogłasza pisemny przetarg na najem samochodów, busów, autobusów do obsługi podróży zagranicznych zawodników i sprzętu Polskiego Związku Kajakowego (PZKaj).

Termin składania ofert: 15 kwietnia 2024 r. godz. 12:00

Miejsce: siedziba biura PZKaj.

KAJAKARSTWO KLASYCZNE (seniorzy, juniorzy i U23)

Przetarg na najem samochodów, busów, autobusów

 

Rozstrzygnięcie konkursu na Dyrektora Sportowego Polskiego Związku Kajakowego

W dniu 29 lutego 2024 r. w Warszawie w siedzibie biura PZKaj Komisja Konkursowa pod przewodnictwem prezesa Grzegorza Kotowicza, powołana uchwałą elektroniczną Zarządu Związku nr 09/2024/E z dnia 8 lutego 2024 r., wyłoniła kandydaturę na stanowisko Dyrektora Sportowego Polskiego Związku Kajakowego.

W wyznaczonym terminie na konkurs wpłynęła jedna oferta – pana Macieja Zawadzkiego.

Po zapoznaniu się z dokumentami Komisja stwierdziła, że złożona oferta przez pana Macieja Zawadzkiego w pełni spełnia wymogi określone w ogłoszeniu konkursowym.

Z uwagi na wieloletnie doświadczenie kandydata na stanowisku kierowniczym, praktykę w pracy szkoleniowej oraz wiedzę z zakresu praktycznej znajomości dyscypliny i przepisów sportowych, w wyniku postępowania konkursowego Komisja jednogłośnie zarekomendowała kandydaturę pana Macieja Zawadzkiego na aplikowane stanowisko, którą Zarząd zatwierdził uchwałą elektroniczną nr 17/2024/E z dnia 29 lutego 2024 r.


 

Dyrektor Sportowy Polskiego Związku Kajakowego Maciej Zawadzki – pasjonat kajakarstwa, były reprezentant Polski i kadrowicz sprintu kajakowego z dorobkiem medalowym zdobytym zarówno na arenie krajowej, jak i międzynarodowej. Były zawodnik i trener kajakarstwa w WTW Warszawa (2004-2007), nauczyciel wychowania fizycznego (2003-2015), wicedyrektor w warszawskim Kasprzaku (2015-2023), obecnie również wykładowca akademicki Wyższej Szkoły Rehabilitacji w Warszawie.