|
Piotr Markiewicz
Piotr jest jedynym polskim kajakarzem, który jednego dnia
trzykrotnie zwyciê¿a³ w finale mistrzostw ¶wiata. Za te triumfy ma
tylko dwa z³ote medale, bo jeden z wy¶cigów musia³ byæ powtórzony. W
pamiêtnych mistrzostwach ¶wiata w Duisburgu w l995 roku zdarzy³ siê
sêdziowski b³±d w wy¶cigu jedynek na 200 metrów, b³±d do którego nie
mia³o prawo doj¶æ w zawodach tej rangi.
- Pewnym usprawiedliwieniem dla arbitrów mo¿e byæ tylko to, ¿e
sprint na 200 metrów by³ dopiero co wprowadzona konkurencj±. Gdy
stanêli¶my na starcie fina³owego wy¶cigu, czu³em ¿e co¶ jest nie w
porz±dku – Piotr wspomina tamten sierpniowy dzieñ. - W pó³finale
katem oka widzia³em, ¿e awans wywalczy³ chyba Portugalczyk a nie
Niemiec, ale ostatecznie od decydowania byli sêdziowie.
Potwierdzeniem moich przewidywañ by³o zachowanie siê portugalskiego
trenera, który w¶ciek³y biega³ przy linii startu. Po za¿artej
rywalizacji z Rumunem Magyarem wygra³em o w³os, ale po chwili
rado¶ci na mecie zauwa¿y³em, ¿e co¶ jest nie tak jak powinno byæ.
Zjawi³ siê prezydent ICF, kilku innych prominentnych dzia³aczy,
którzy na ogó³ siedzieli na swoich miejscach dla Bardzo Wa¿nych
Osób. Sêdziowie, trenerzy i kierownicy ekip biegali jak szaleni. Po
kilkunastu minutach dowiedzia³em siê, ¿e wy¶cig bêdzie rozegrany
jeszcze raz, tym razem z prawid³owym sk³adem uczestników. Czy czu³em
siê zawiedziony? Nie, wygrana sprzed pó³ godziny upewni³a mnie, ¿e
jestem mocny, ¿e mogê byæ spokojny, a to po³owa sukcesu. Powtórzony
wy¶cig by³ dla mnie bez historii, wygra³em go w cuglach, wyra¼niej
ni¿ pierwszy. Od dwudziestu lat, od czasów Grzegorza ¦ledziewskiego
by³em pierwszym polskim mistrzem w jedynkach i to od razu podwójnym,
bo na 500 i 200 metrów
Proszê nie my¶leæ, ¿e do sekcji augustowskiej Sparty trafi³em z
powodu wielkiej mi³o¶ci do kajaka. Jako ch³opak urodzony i wychowany
w Augustowie oczywi¶cie dobrze wiedzia³em co to za urz±dzenie, ale
w³a¶ciwie by³o mi ono obojêtne. Bardzo interesowa³em siê za to
opowie¶ciami kolegów o ich uczestnictwie w zajêciach na si³owni i w
sali gimnastycznej. A ja zawsze chcia³em byæ silnym i sprawnym
ch³opakiem. Jesieni± l986 roku, gdy by³em w VII klasie trafi³em na
treningi. Ca³a zima minê³a nam na takich zajêciach jakie lubi³em,
schody zaczê³y siê dopiero wiosn± 1987 roku, gdy trzeba by³o wsi±¶æ
do kajaka. W³a¶ciwie by³em za stary na naukê p³ywania w tej
wywrotnej ³ódce. Pamiêtam, ¿e by³a to droga przez mêkê, koledzy
mieli wolne lub mieli inne æwiczenia a ja wsiada³em do ³ódki i
p³ywa³em, p³ywa³em i p³ywa³em. Wywraca³em siê tak¿e. Na obozie w
Gi¿ycku, gdy Kisajno by³o wzburzone, utopi³o mi siê siedzenie.
Widzia³em ¿e le¿y na dnie, na g³êboko¶ci co najmniej dwóch metrów.
Spojrza³em b³agalnie na trenera Siemiona a ten tylko wymownie skin±³
g³ow±. Nurkowa³em tak d³ugo a¿ siedzenie wydosta³em. Na nowe nie
by³o ¶rodków.
By³em chyba jedynym kajakarzem z ekipy olimpijskiej w l996 roku (
mo¿e oprócz ¿yj±cej wtedy trochê z boku Anety Pastuszki) do którego
nie miano pretensji o wynik. Inna sprawa, ¿e w Georgii czu³em siê
¼le. D³ugie zgrupowanie przedolimpijskie w Wa³czu odbywa³o siê w
fatalnych warunkach atmosferycznych. By³o zimno ( przez wiele dni
zaledwie 10 stopni) wia³y przenikliwe wiatry. W Stanach
Zjednoczonych trafili¶my za to na podzwrotnikowe upa³y.
Zawsze by³em zawodnikiem, który potrzebowa³ sta³ego kontaktu z
trenerem, szczególnie podczas ostatnich treningów przed zawodami,
gdy trzeba by³o czasem pop³yn±æ na 120 procent mo¿liwo¶ci. Uwagi
trenera wtedy by³y dla mnie konieczne. Amerykanie nie dali
szkoleniowcom motorówek... W dodatku te przeklête d³ugie podró¿e z
wioski olimpijskiej na jezioro Lake Lanier i z powrotem. Pó³fina³
by³ morderczy, da³em z siebie wszystko, aby znale¼æ siê w finale, w
którym trafi³em na 9 tor. W prawo nie mia³em po co patrzeæ bo by³y
tylko chaszcze na brzegu. Po lewej mknê³a ³awa kajaków. Na mecie nie
by³em pewny lokaty, wiedzia³em tylko, ¿e da³em z siebie wszystko. Z
Holmanem przegra³em srebrny medal o u³amek, ale te¿ o u³amek
zdoby³em br±zowy.
Mówiono o mnie, ¿e jestem indywidualist±, ¿e chodzê w³asnymi
¶cie¿kami, na ka¿dy temat mam swoje zdanie. Chcia³bym przypomnieæ,
¿e pierwszy medal zdoby³em prowadz±c m³od± czwórkê w mistrzostwach
¶wiata juniorów w Wiedniu w l991 roku. Razem ze mn± p³ynêli wówczas
Robert Wysocki, brat s³awnego Adama, Marcin Drojewski (obaj ze
Sparty ) oraz Grzegorz Kotowicz. Pierwszy medal w gronie doros³ych
tak¿e by³ w czwórce, w Meksyku w l974 roku. Szczerze mówi±c,
s±dzi³em, ¿e bêdzie to pierwszy z³oty w historii dla tej osady.
Prowadzili¶my od startu, ogl±da³em siê na rywali byli za nami, ale
nie zauwa¿y³em Rosjan na 9 torze. Byli tak daleko od nas (my na 2),
a mieli potwornie szybk± koñcówkê. Zreszt± nawet gdybym dostrzeg³,
to te¿ ju¿ by³oby za pó¼no. Podczas finiszu pewnych rzeczy na torze
ju¿ zrobiæ siê nie da. W Meksyku byli¶my co prawda w ¶wietnej
formie, po wysokogórskim zgrupowaniu w Be³meken. Tam te¿ p³yn±³em z
Grzegorzem Kotowiczem
Nie rozumiem do dzi¶ dlaczego byli ludzie, którzy za wszelk± cenê
chcieli nas z Grzesiem poró¿niæ, doprowadziæ do konfliktu w
reprezentacji. To nie by³o tak, ¿e ja pozjada³em wszystkie rozumy
jak o mnie mówiono, ale faktem jest ¿e nie dawa³em prowadziæ siê za
r±czkê. Mam swój rozum, skoñczy³em studia, chcia³em pracowaæ tak jak
lubiê, w tym tak¿e z Andrzejem Siemionem. Mia³em zaufanie do swego
klubowego trenera, on stale czego¶ nowego w treningu szuka³. Ponadto
bêd±c pod jego opiek± czu³em siê twardszy psychicznie, tak jak
równie¿ dwaj inni wychowankowie Sparty czyli Marek Twardowski i Adam
Wysocki. Od Atlanty jednak stale zje¿d¿a³em na coraz bardziej boczny
tor. Wypad³em z gry o igrzyska olimpijskie w Sydney, wiêc gdy
przysz³y kolejne pora¿ki w 2001 roku, powiedzia³em do¶æ tego.
Oficjalnie karierê zakoñczy³em w 2001 roku, maj±c 28 lat. Na aucie
jak powiedzia³em, by³em ju¿ jednak w³a¶ciwie dwa lata wcze¶niej.
Trochê szkoda, ¿e taki by³ fina³ mojej przygody w kajaku, bo chyba
mog³em jeszcze sporo osi±gn±æ. Widocznie jednak niebiosa chcia³y
abym sta³ siê dobrym administratorem, do czego przygotowa³y mnie
ukoñczone studia na Wydziale Zarz±dzania Politechniki Bia³ostockiej.
|